:: Menu ::  |Silent Hill|Silent Hill 2|Silent Hill 3|Silent Hill 4|SH: Origins|Silent Hill 5|SH: Shattered Memories|Inne|Underground|Autorzy|Download|Forum|Linki|
   > Zapowiedź
   > Screeny
   > Galeria
   > Recenzja
   > Teksty


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 




 

 





 

 

 

 

 

 

 

 

 























 

 

 

 

 
















 






















 

    Silent Hill: Shattered Memories - Recenzja
   ---------------------------------------------------

Cieszę się, że jesteś. Usiądź wygodnie i wszystko mi opowiedz.
...
Pacjent mówi, że jest najmłodszym dzieckiem i ciąży na nim brzemię nazwiska. Twierdzi, że albo osiągnie sukces, albo odejdzie w zapomnienie i możliwe, że zaprzepaści dorobek rodziny.


Seria Silent Hill jest dziwnym zjawiskiem, nie jest popularna, a jednak na systematyczne wypluwanie kolejnych gier zdecydowano po kilkuletniej przerwie, kiedy saga najlepszy czas ma już za sobą. Śledziłem pojawiające się newsy o Silent Hill: Shattered Memories przy okazji obserwując znikome zainteresowanie owymi nowinkami na branżowych stronach internetowych.



Znów team Climax i znów solidna gra. To tak w wielkim skrócie. SM nie jest tytułem wybitnym, jest dobry. Po przejściu klaskałem uszami, podniecony stawiając ją na równi z dwójką, zapominając o mieszanych odczuciach jakie miałem podczas wcześniejszych partii gry. Ta odsłona pożycza sobie fundamenty z pierwszego Silent Hill, serwując nam zupełnie nową historię, która w żaden sposób nie zamierza burzyć kanonu, ponieważ jak mówią sami twórcy, ta gra, podobnie jak film czy komiksy, dzieje się w swoim własnym, odmiennym Silent Hill. Zaczynamy w gabinecie doktora Kaufmanna gdzie dostajemy do rozwiązywania testy. Właśnie te testy, a nie nasze wybory podczas sterowania Harrym wpływają na to co zobaczymy w grze - wydarzenia, wygląd postaci i wystrój pomieszczeń. Mowa była jeszcze o rejestracji tego czy zwrócimy uwagę na dany przedmiot, jednak nie wiem jak, jeśli w ogóle ten element działa, bo, żeby Harry skomentował dany przedmiot trzeba stanąć w odpowiednim miejscu.

Gra dzieli się na 3 następujące po sobie sekcje: Gabinet, gdzie rozmawiamy z profesorem, Harry szukający Cheryl, Harry uciekający przed potworami w odmienionym Silent Hill. Przyjrzymy się im bliżej. Gabinet profesora Kaufmanna - W tej części widok przełącza się do FPP, bez możliwości przemieszczania się. Swego rodzaju wprowadzenie do rozdziałów w których spacerujemy po mieście. Troszkę przesadzono z opowieściami o rozbudowaniu profilu psychologicznego. Gra przypisuje nam jeden zgodnie z naszymi odpowiedziami na quizy doktora. Niestety, jest ich zaledwie kilka, przy czym są bardzo ogólne, więcej jest nawet w horoskopach w BRAVO. Mimo to, dzięki cynicznemu doktorowi jest to najlepsza część w grze.



Błąkanie się po mieście - Najsłabszy element gry. Nie sposób zgubić się w tej części. Podróżujemy od czasu do czau robiąc zdjęcie, zbierając itemy, które nie są jakoś szczególnie poukrywane - ot, idziesz prosto i jeśli spojrzysz w lewo, masz pamiątkę A, jeśli obejrzysz się w prawo - zbierasz pamiątkę B. Zagadki to śmiech na sali. W grze brnie się przed siebie a jeśli trzeba otworzyć jakoś drzwi, to kluczem, który znajdujemy obok. Szczytem kreatywności są zagadki numeryczne. Nie ma też żadnego poczucia zagrożenia, ponieważ w tej sekcji nie atakują nas potwory, które czekają na nas w...

Alternatywne Silent Hill - Na początku frustrujące, jednak z postępem gry nabiera się w tym wprawy. Kiedy zmienia się miasteczko masz kłopoty - pojawiają się potwory, których aparycja zależy od Twojego profilu psychologicznego. Ten motyw także trochę zawodzi. Najlepiej i tak gnać na pałę i nie bawić się w chowanie się czy obieranie dłuższych ścieżek gdy słyszy się wyraźniejszy szum radia. W trybie tym można nieźle pobłądzić - potwory są szybsze od sterowanej postaci a przeglądanie mapy nie chroni nas przed ich atakami. Monstra są uciążliwe i sprytne ale można je odepchnąć, zapalić flarę, czy przewalić coś by zablokować im drogę. Lód i śnieg o ile klimatyczne - tak niestety nie zdają egzaminu jeśli chodzi o strach. Nadają specyficznej atmosfery jednak o przerażeniu nie może być mowy.

Drugie przechodzenie gry obnaża jej wszelkie braki, spacerowanie Harrym jest puste, zmieniają się jedynie szczegóły w wystroju, brakuje widocznego wpływu na rozgrywkę w tym segmencie, choćby brak interaktywnych dialogów czy mających znaczenie wyborów moralnych. Zauważamy, że gra wcale nie jest tak rozbudowana za jaką chce uchodzić. Poważniejsze zmiany zachodzą w cut-scenkach, które znów - determinowane są jedynie przez test w gabinecie, który wykonaliśmy przed danym fragmentem wędrówki po mieście.

Teraz elementy, które są ok - nie ziębią, ani nie grzeją. Grafika - schludna, ale bez rewelacji. Muzyka Yamaoki. Kiedyś Japoński kompozytor tworzył dzieła, które na stale zapisały się w dziejach muzyki w grach wideo, teraz jakoś mu to nie wychodzi tak dobrze jak w pierwszych części - choć z nowych OSTów (Origins, Homecoming, Shattered Memories) ten wypada w mojej opinii najlepiej, choć nie zapada szczególnie w pamięć.



Tak marudzę i marudzę, ale SM to dobra gra. Dzięki splatającemu to wszystko scenariuszowi, który potrafi zaskakiwać i serwuje świetnie zarysowane postacie, w niektórych przypadkach pretendującymi do najlepszych w serii(np. świetny Harry, jeszcze lepsza Dahlia). Bohaterowie z którymi nawiązujemy więź, chcemy wiedzieć co dalej się wydarzy. Brniemy do końca ucieczki przed potworami ponieważ wiemy, że nagrodzi nas filmik który poprowadzi nas w głąb tej wspaniałej historii, która śmiało może stanąć w szeregu z pierwszymi częściami. Cieszą także inne elementy takie jak streamowany świat, dzięki temu nie widzimy loadingów i gładko przechodzimy przez kolejne drzwi. Puszczanie oka do gracza, który zna już serię - nienachalne, niezauważalne dla nowych graczy, dzięki czemu nie powodujące zdezorientowania nowicjuszy. Świetny voice-acting, najlepsze zakończenie UFO w historii serii, drobiazgi, które jednak pozwalają stwierdzić, że grę robili ludzie, którzy rozumieją czym jest Silent Hill. Zdecydowanie nie jest to gra z cyklu zagrać i zapomnieć. Najzwyczajniej się nie da. Po skończeniu gry chcesz wiedzieć więcej i pomimo jej mankamentów odapalasz jeszcze raz. Masz na to ochotę ponieważ za drugim razem, gdy już wiesz, że nie ma za bardzo ścian do polizania, i tak dość niewielka ilość czasu potrzebna do skończenia gry znacznie się skraca. Było blisko. Gdyby udało się wyważyć intensywność berka z potworami nie ograniczając tego do osobnego elementu jednocześnie redukując monotonię zwiedzania samego Silent Hill... Mimo to, dla mnie 7,5/10.

Generalnie dość ciekawy przypadek. Stara się wymykać pewnym ramom jednak jego akcje zdradzają różnice pomiędzy wizerunkiem pożądanym a rzeczywistym. Nie musi jednak nikomu nic udowadniać, na tle innych obroni się sam.