Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
GOD
Autor Wiadomość
mantua 
Cockroach


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 8
Wysłany: 2009-03-19, 11:47   GOD

Heather jako reinkarnacja Alessy,miała zostać matką Boga.Wyrzekła się go jednak i odrzuciła ze swojego ciała.W akcie desperacji Claudia postanowiła dokończyć narodzin Boga.Choć się narodził,sprawiał on wrażenie ułomnego i zdeformowanego(no i ta dziwna twarz).Czy gdyby Heather urodziła GODa,byłby on silniejszy i potężniejszy?Czy rzeczywiście stworzył by raj?
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2009-03-19, 13:34   

mantua napisał/a:
Choć się narodził,sprawiał on wrażenie ułomnego i zdeformowanego(no i ta dziwna twarz).

Rytuał poszedł nie tak .Chyba Karol.P się nie źle rozpisał na ten temat.
mantua napisał/a:
Czy gdyby Heather urodziła GODa,byłby on silniejszy i potężniejszy?Czy rzeczywiście stworzył by raj?

Moim zdaniem nie .Ten motyw pojawia się dwa razy w serii SH jakoby to człowiek tworzy Bog-a ,a nie na odwrót.W takim razie ten GOD powinien być równie spaczony jak i niedoskonały jak człowiek.
Tak jak paranoiczne stwierdzenie tworzenia idealnego świata za pomocą bólu,cierpienia,nienawiści.
Dowodzi ,że Claudia wiele wycierpiała(Ojciec schizo) i musiała wierzyć w takie rzeczy by pokazać ,że ból i niewieści ma jakiś większy wymiar i sens.
Ale zdaje się ,że była w błędzie.
Bo raczej nie zabijesz starego swojej koleżanki by pokazać lepszy świat.
Trochę dziwna filozofia.
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
Sullivan 
Cockroach



Wiek: 31
Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 44
Skąd: Poland
Wysłany: 2009-03-19, 22:18   

God z twarzy był podobny do Heather trochę podobna fryzura i twarz, a według mnie był trochę zdeformowany ponieważ patrząc na wszystkie potwory one tez były zdeformowane albo na alternatywny świat. Jak Bóg takiego świata może być piękny i doskonały. a gdyby narodził się z Heather tez na pewno nie był by silny zgadzam się tu z Postem Ceza ;)
_________________
Ranek przychodzi zawsze jest banalny jednakże prawdziwy
Ostatnio zmieniony przez Sullivan 2009-03-19, 22:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
mantua 
Cockroach


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 8
Wysłany: 2009-03-20, 05:23   

W jaki sposób GOD się rodzi?Patrząc na scenę "usunięcia"go z ciała Heather można wynioskować że rozwijał się on w żołądku :-> Przez całą grę Heather męczą bóle głowy i brzucha a w momencie kulminacyjnym jej ciała staje się całe czerwone.Czy gdyby Heather urodziła Boga to wogóle by przeżyła?
 
 
Bersek 
Caliban


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1772
Wysłany: 2009-03-20, 07:07   

mantua napisał/a:
Czy gdyby Heather urodziła Boga to wogóle by przeżyła?

Pewnie nie, stałoby się z nią to samo co stało się z Claudią.
 
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-20, 18:56   

W Book of Lost Memories jest sporo na temat The God -> Translated Memories - The God.

Wg mnie zależność
Claudia ^ Heather --(wpływ aglaophotis)--> wygląd The God
jest bardzo podobna do relacji
Dahlia ^ Alessa --(wpływ aglaophotis)--> wygląd The God.
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
Ostatnio zmieniony przez HoochMaster 2009-03-20, 18:59, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2009-03-20, 21:53   

mantua napisał/a:
Czy gdyby Heather urodziła Boga to wogóle by przeżyła?

W tej grze Religa działa na opak. xD
Według mitów na temat GOD.
Ludzie utkwili w jakieś czeluść i ponieważ byli obdarzeniu nieśmiertelnością ,śmierć ich nie mogła dosięgnąć.
Później ludzie stworzyli GOD który ten wypełnił świat i wyrwał ludzi z tego cyklu nieśmiertelności.
Cytat:
"MYTH - 1 ORIGIN

In the beginning, people had nothing. Their bodies ached, and their hearts held nothing but hatred. They fought endlessly, but death never came. They despaired, stuck in the eternal quagmire.


MYTH - 2 BIRTH

A man offered a serpent to the sun and prayed for salvation. A woman offered a reed to the sun and asked for joy. Feeling pity for the sadness that had over run the earth, God was born from these two people.


MYTH - 3 SALVATION

God made time and divided it into day and night. God outlined the road to salvation and gave people joy. And God took endless time away from the people.


Jak wiem Heather dzięki zdolności a la "Dzień świstaka " nie może umrzeć.
Co przypomina ten mit.
Bo dopóki GOD się nie narodzi utkwiła w tym koszmarze.
Czyli na pewno nie mogła przeżyć narodziny GOD-a.
Jedyne co mi się nie podoba to że zgodnie z fabułą w czasie walki z GOD nieśmiertelność Heather nie powinna już działać.Ale to tylko gra.
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-20, 22:04   

Cez napisał/a:
Jedyne co mi się nie podoba to że zgodnie z fabułą w czasie walki z GOD nieśmiertelność Heather nie powinna już działać.

No, chyba że God "is the result of someone's delusions just like the other creatures". Wtedy reguła śmiertelności/nieśmiertelności Heather nie musiałaby od narodzin God zależeć, ponieważ God nie byłby tak naprawdę prawdziwym "the God".
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2009-03-20, 22:23   

Zapominasz ,że w LM jest napisane ,że Heather jest przywracana do życia przez Valtiela tak długa ,aż GOD nie zostanie stworzony.
Więc jednak jest zależna.
HoochMaster napisał/a:
nie musiałaby
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-20, 22:39   

Cez napisał/a:
Zapominasz ,że w LM jest napisane ,że Heather jest przywracana do życia przez Valtiela tak długa ,aż GOD nie zostanie stworzony.

Tak i nie zaprzecza to raczej temu co powiedziałem. Valtiel też jest manifestacją, której zadaniem jest doprowadzenie do pomyślnego narodzenia the God. Tak długo jak Claudia żyje pragnieniem sprowadzenia Boga na ziemię, tak długo Valtiel jest zmuszony do ciągłej obserwacji i asysty Heather.

Trochę inaczej zrozumiałem kwestię nieśmiertelności, o której wspomniałeś. Ale jeśli dobrze pamiętam, to scenka z Valtielem nie zdarza się w razie śmierci Heather podczas finalnego starcia - tak samo jak zresztą nigdy nie zdarza się po przejechaniu jej przez pociąg. I to zapewne świadczy o umowności SH3 pod względem motywu game over-continue == smierć-odrodzenie, który nie zawsze funkcjonować powinien (chociażby właśnie podczas ostatniej walki).
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
 
 
mantua 
Cockroach


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 8
Wysłany: 2009-03-21, 19:42   

W pierwszej cześci SH Alessa/Cheryl urodziła incubusa.Co to w ogóle jest?The God czy jakiś inny demon.Heather jako ostatnia reinkarnacja Alessy miała urodzic Boga jednak tego nie zrobiła.Która z wszystkich jaźni Alessy była najbliższa urodzenia Boga?
 
 
Doxepine 
Air Screamer
Panna Alessa Najświętrza



Wiek: 39
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 766
Skąd: Gdybykózka - Tobynóżka
Wysłany: 2009-03-21, 22:38   

Tak naprawdę to nie wiadomo nawet, czy GOD istnieje. Wszyscy o nim mówią, wszyscy chcą jego narodzin, a jak przychodzi co do czego to zwykły człowiek potrafi go powalić paroma strzałami z pistoletu. GOD nigdy nie będzie potężny, ponieważ za każdym razem rodzi się z człowieka - istoty wysoce nieidealnej. Tak jest z Inkubusem oraz z Godem z SH3. Zresztą, chyba wszyscy pamiętają legendę z kaplicy. Najpierw jest, że bóg został zrodzony z dwójki ludzi, a później, że jego moc w pewnym momencie wyczerpała się (tak przynajmniej mi się zdaje).
Wydaje mi się, że ani Heather, ani Alessa, ani tym bardziej Cheryl, nie była zdolna do powicia GODa, bo on tak naprawdę nie istnieje. To, co się rodzi, to jego niedoskonała postać, a więc coś, czego GODem nazwać nie można.
_________________
My computer says no...

(cough)
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2009-03-22, 08:20   

Doxepine napisał/a:
że jego moc w pewnym momencie wyczerpała się (tak przynajmniej mi się zdaje).

Mi się zawsze wydawało ,że chodzi tu o czysty problem z utopią.
Chciała stworzyć raj i bum.....
Doxepine napisał/a:
do powicia GODa, bo on tak naprawdę nie istnieje.

Inna sprawa jak tu w taki razie rozumieć paranormalne zdolności Alessy n.p do powielania.Bo James tego nie potrafi.
Wszytko idzie w kierunku wiary w nic ,które się materializuje i daje skila n.p nieśmiertelności dla Waltera.Chociaż on już i tak jest... xD

Mam jakieś dziwne skojarzenia z placebo i metafizyką.

"Tu są starzy Bogowie"
Nie pozostaje jak nic zacytować Marie ,że "Bóg to chyba złe słowo".
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
Doxepine 
Air Screamer
Panna Alessa Najświętrza



Wiek: 39
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 766
Skąd: Gdybykózka - Tobynóżka
Wysłany: 2009-03-22, 11:51   

Cez, mi się to również z placebo skojarzyło... What a coincidence... ;) Być może, oczywiście biorąc pod uwagę rzeczywistość SH, narodziny prawdziwego GODa miały miejsce. Coś na zasadzie narodzin Jezusa, który narodził się raz, ale wspominamy jego przyjście na Ziemię corocznie... Różnica polega na tym, że nikt nikogo nie pali, żeby narodził się po raz drugi...

Słowa Marii idealnie oddają charakter tego, co wyszło z Alessy oraz tego, co wypluła Heather. Wiara czyni jednak cuda...
_________________
My computer says no...

(cough)
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-23, 19:47   

Cez napisał/a:
Wszytko idzie w kierunku wiary w nic ,które się materializuje i daje skila n.p nieśmiertelności dla Waltera.Chociaż on już i tak jest... xD

Doxepine napisał/a:
Wiara czyni jednak cuda...

Ja w ten właśnie sposób próbowałem tłumaczyć całą sprawę ze złamaniem paktu w SH: Homecoming. Piekiełko rozpętało się, bo co poniektórzy wierzyli, że tak się właśnie stanie, gdy ofiara nie zostanie poprawnie przeprowadzona. Czyli nie gniew boga, a sama wiara była przyczyną.
Doxepine napisał/a:
Słowa Marii idealnie oddają charakter tego, co wyszło z Alessy oraz tego, co wypluła Heather.

Słowa Marii można też zinterpretować trochę inaczej. Bo kimże jest James jak właśnie nieświadomym bogiem swojego otherworld? Np. to on decyduje, że przestał potrzebować PHów i nagle stają się oni śmiertelni. Oczywiście nie dadzą się bez walki, bo mają własną świadomość i są w znacznym stopniu od swojego stwórcy niezależni. Im dłużej trwa starcie, tym większą James zyskuje przewagę - IMO jest to nie tyle fizyczny pojedynek (2 vs 1 ;) ), co bardziej psychiczny. I dlatego PHs popełniają samobójstwo, a nie padają od ciosu bohatera.

W przeciwieństwie do Jamesa, Alessa, Claudia oraz Walter posiadali nad otherworldem znaczną kontrolę, ale nawet oni nie potrafili w pełni go opanować. Jednakże jakąś świadomą kontrolę mają i dlatego chociażby mogą wysyłać "cząstki siebie" (powielać się), żeby załatwiały za nich sprawę. Czyli Alessa-gdzieś-tam-cała-poparzona i jej duchowa forma próbująca rozmieścić pieczęć Metatrona.

A także Walter-potwór-ryczący i człowiek w płaszczu oraz dziecko - chociaż tu nie jestem do końca pewien, czy byty te zostały stworzone celowo, czy podświadomie. Może być tak, że obydwaj są reprezentacją konfliktu wewnętrznego Waltera (obaj podświadomie, możliwe), płaszczowiec celowo, dziecko podświadomie (możliwe) lub obydwu Walter stworzył intencjonalnie (chyba mało możliwe, bo jakoś ze sobą nie współpracują - no ale oczywiście mogły mu się wymknąć spod kontroli).

Sama istota określana mianem "Boga" raczej nie ma nad otherworldem rzeczywistej władzy. Skłaniałbym się ku temu, co zostało zasugerowane w LM (link do konkretnej strony podałem wcześniej) - postacie te są manifestacją wyobrażenia God jakiejś konkretnej osoby (więc wcale prawdziwym bogiem być nie musi). I tak Dahlia widzi go jako Bafometa, Alessa jako samą siebie, a Claudia jako Alessę.

EDIT: W sumie Alessa też miała swoją nieświadomie utworzoną kopię - chodzi o tę małą siedmioletnią, przezroczystą Alessę, która tak często pojawia się w Nowhere (przy ołtarzu, a także płacząca pod stołem). A Nowhere to w końcu otherworld Alessy po totalnej utracie kontroli nad nim.
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
Ostatnio zmieniony przez HoochMaster 2009-03-23, 19:54, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Doxepine 
Air Screamer
Panna Alessa Najświętrza



Wiek: 39
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 766
Skąd: Gdybykózka - Tobynóżka
Wysłany: 2009-03-25, 20:54   

HoochMaster napisał/a:
Słowa Marii można też zinterpretować trochę inaczej. Bo kimże jest James jak właśnie nieświadomym bogiem swojego otherworld? Np. to on decyduje, że przestał potrzebować PHów i nagle stają się oni śmiertelni. Oczywiście nie dadzą się bez walki, bo mają własną świadomość i są w znacznym stopniu od swojego stwórcy niezależni. Im dłużej trwa starcie, tym większą James zyskuje przewagę - IMO jest to nie tyle fizyczny pojedynek (2 vs 1 ;) ), co bardziej psychiczny. I dlatego PHs popełniają samobójstwo, a nie padają od ciosu bohatera.

Myślę, że można by rozpatrywać słowa Marii w odniesieniu do Jamesa i nie jest to w żaden sposób błędne rozumowanie. Niemniej jednak uważam, że Maria mówi tu o mocach jakie wypełniają miasteczko. To być może za ich przyczyną cykl narodzin Goda może być teoretycznie nieskończonym cyklem śmierć-życie. W odróżnieniu od chociażby religii katolickiej, która zakłada, że Bóg zszedł na Ziemię raz, religia w SH może polegać na czymś zupełnie innym. Być może na tym, że God musi umrzeć, by móc narodzić się na nowo.

HoochMaster napisał/a:
Sama istota określana mianem "Boga" raczej nie ma nad otherworldem rzeczywistej władzy. Skłaniałbym się ku temu, co zostało zasugerowane w LM (link do konkretnej strony podałem wcześniej) - postacie te są manifestacją wyobrażenia God jakiejś konkretnej osoby (więc wcale prawdziwym bogiem być nie musi). I tak Dahlia widzi go jako Bafometa, Alessa jako samą siebie, a Claudia jako Alessę.

Również wydaje mi się, że GOD nie ma kontroli nad alternatywnym światem. Chociaż, zarówno w SH1, jak i 3, God pojawia się w otherworld. Być może ma to związek z tym, że bóstwo takie nie miałoby racji bytu w świecie "normalnym", gdyż jest tylko i wyłącznie wytworem wiary, czymś na kształt wspomnianego przez Ceza efektu placebo. Może być również tak, że to właściwości otherworld pozwalają w pełni zamanifestować siłę GODA, który w zwykłej rzeczywistości byłby słabą pokraką.
_________________
My computer says no...

(cough)
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-28, 14:45   

Cytat:
efekt placebo

Taki właśnie sposób rozumowania zjawisk zachodzących w grach z serii SH bardzo mi odpowiada. Zakłada, że mocą sprawczą nie jest sam rytuał/whatever, ale przekonanie jakiejś jednostki (która ma kontrolę nad otherworld, świadomą lub podświadomą) o działaniu tego rytuału. Czyli jak w to wierzysz, to w otherworld ma to rację bytu.

W ten sposób można wyjaśnić, dlaczego Seal of Metatron nie wywarła wrażenia na Claudii. Po prostu nie wierzyła w jej moc i dlatego w jej otherworldzie symbol ten nie przejawia żadnego wpływu. Z kolei rozmieszczenie pieczęci w SH1 tak, jak to planowała Alessa, mogłoby odnieść skutek, ponieważ sama Alessa wierzyła w jej moc.

Oczywiście można to też wytłumaczyć inaczej:
- SoM w istocie nigdy żadnej mocy nie posiadała (czyli Alessa i Vincent się przeliczyli),
- zarówno w SH1 jak i SH3 SoM nie została poprawnie użyta.

Problemem pozostaje, skąd w ogóle wytrzasnął się otherworld i dlaczego myśli się w nim materializują. Więc albo mamy w mieście Silent Hill tzw. "Kulę" (która wpływa na ludzi i na którą wpływają ludzie), albo jednak "Old Gods have left this place" (trochę deistyczne rozumowanie - namieszali i odeszli) i nastąpiła era "nowych bogów" (czyli ludzi, którzy mają swoje wersje otherworld). Albo Prastarzy Bogowie są tam w istocie, jednak osobiście się nie ujawniają. Albo coś jeszcze innego ;)

Doxepine napisał/a:
Może być również tak, że to właściwości otherworld pozwalają w pełni zamanifestować siłę GODA, który w zwykłej rzeczywistości byłby słabą pokraką.

Albo w ogóle by nie powstał.
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
 
 
Doxepine 
Air Screamer
Panna Alessa Najświętrza



Wiek: 39
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 766
Skąd: Gdybykózka - Tobynóżka
Wysłany: 2009-03-28, 15:04   

HoochMaster napisał/a:
Zakłada, że mocą sprawczą nie jest sam rytuał/whatever, ale przekonanie jakiejś jednostki (która ma kontrolę nad otherworld, świadomą lub podświadomą) o działaniu tego rytuału. Czyli jak w to wierzysz, to w otherworld ma to rację bytu.

Identyczna sytuacja jest z zaklęciami. Zadziałają, o ile w nie wierzysz. Zresztą, zaklęcia to inna bajka, wystarczy spojrzeć na wszelkiego rodzaju maskotki na maturach, medaliki, amulety i inne takie, które przecież same w sobie nie mają żadnej mocy sprawczej.

HoochMaster napisał/a:
Oczywiście można to też wytłumaczyć inaczej:
- SoM w istocie nigdy żadnej mocy nie posiadała (czyli Alessa i Vincent się przeliczyli),
- zarówno w SH1 jak i SH3 SoM nie została poprawnie użyta.

Wszystko możliwe. Nie wydaje mi się jednak, żeby Alessa była tak niemądra i stosowała symbol niepoprawnie. Jej działanie było od początku do końca przemyślane, długo nad nim dumała, więc myślę, że bardziej prawdopodobne jest to, że SoM nie miał absolutnie żadnej mocy samej w sobie i był tylko zwykłym symbolem. Z drugiej strony, możliwym jest fakt, że Alessa wiedziała bardzo dużo o SoM, użyła go zgodnie z "instrukcją", jednak moc drzemiąca w miasteczku dezaktywowała moc SoM.

HoochMaster napisał/a:
Problemem pozostaje, skąd w ogóle wytrzasnął się otherworld i dlaczego myśli się w nim materializują.

No właśnie... To, że w SH1 mamy do czynienia z koszmarem Alessy jest czymś wiadomym. Niewiadomym jest to, dlaczego doszło do materializacji koszmarów poważnie poparzonej dziewczynki. Zastanawiałem się nad tym parokrotnie i nie doszedłem do żadnych rozsądnych wniosków. Być może to sprawka prastarych bogów, być może Kuli, a być może organicznej mocy drzemiącej w miasteczku.
_________________
My computer says no...

(cough)
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-28, 15:28   

Cytat:
Być może to sprawka prastarych bogów, być może Kuli, a być może organicznej mocy drzemiącej w miasteczku.

Na dobrą sprawę, "Kula" też może być organiczna. Chyba należy przyjąć, że moce te po prostu są i tyle (Powers That Be).

Co do Alessy i SoM: akurat Alessa mogła stosować symbol poprawnie, tylko nie zdążyła dokończyć zaklęcia. Przecież została powstrzymana przed umieszczeniem pieczęci w Lakeside Amusement Park.

Silent Hill 1 Official Guidebook napisał/a:
Q: What is the Seal of Metatron?
A: It's like a spell of annihilation. What Alessa was actually creating was the Seal of Metatron. Its name is derived from the name of an angel of release in the Kabbalistic system. Bound by the cult's spell and living in an endless nightmare in agony, Alessa's wish was for a complete death. Since she was unable to die in a normal fashion while under the influence of the power of the malevolent deity, Alessa intended to "annihilate" herself by the power of the Seal of Metatron with the nightmare world at hand. At the moment Cheryl and Alessa united, she gained the power to escape from the cult's spell; at the same time, the technique that brought about the descent of the cult's god succeeded and the malevolent deity resumed its maturation process. This time, Alessa was engaged in a struggle, a race between the malevolent god's maturation and the seal's completion. If the seal were to be completed, Harry, Cybil, Dahlia and the others would all be annihilated along with Alessa. However, as it is questionable whether the Seal of Metatron actually has this sort of power, there is also the possibility that Alessa, using knowledge she acquired when she was very young, freed herself from the effects of the malevolent god's power through autosuggestion and was attempting to realize her own death. Because Dahlia was at least aware of the fact that Alessa had the will to end her own life, she prepared for the worst-case scenario and took steps to prevent this from happening. She used Harry for that very purpose.

Q: What is the Mark of Samael?
A: The truth is that there is no profound significance. Dahlia uses the phrase "the Mark of Samael" while speaking to Harry. This is a sophism to make Harry worry that terrible things are happening that must be stopped at any cost; it's nonsense that falls under the category of wordplay. Dahlia thought she could use Harry to catch Alessa, so she used incomprehensible terms with feigned sincerity.


Co do wpływu dojrzewającego GODa na Alessę, to można to sympatycznie wyjaśnić: tak jak inne byty stworzone w otherworld, GOD ma swoją własną świadomość i również może kształtować wygląd oraz prawa otherworld. Czyli może wpływać na Alessę, jeśli wierzy ona, że rzeczywiście ma na nią wpływ :)
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2009-03-28, 18:56   

Doxepine napisał/a:
Identyczna sytuacja jest z zaklęciami. Zadziałają, o ile w nie wierzysz.

Jak już gadamy trochę o okultyzmie to moim zdaniem duże ma znaczenie tutaj czysty symbolizm.

HoochMaster napisał/a:
Na dobrą sprawę, "Kula" też może być organiczna. Chyba należy przyjąć, że moce te po prostu są i tyle (Powers That Be).

Nie mam pojęcia o czym gadacie ,ale mam dziwne skojarzenie z "Law of attraction" co by n.p wyjaśniało jak James który chce się zabić podświadomie za grzechy spotyka Eddiego który chętnie go zabije i co lepsze mam urojenia z nim(ciała już zabite ).
http://en.wikipedia.org/wiki/Law_of_Attraction

O mocy która jest to wszechświat :lol: sorry ale nie mogę xD
Know what you want and ask the universe for it.
Feel and behave as if the object of your desire is on its way.
Be open to receiving it.

Dobra koniec żartów.
Ja widać mamy tutaj nie złą metafizykę.

Cytat:
Chyba należy przyjąć, że moce te po prostu są i tyle (Powers That Be).

Trzeba pamiętam o pewnym ograniczeniu miasta SH zmaterializować się może tylko co złe i negatywne to z stąd chory pomysł stworzenia raju z nienawiści bo w drugą stronę moce miasta nie działają.
Co dobrze bo jeszcze trochę z miasta z SH mielibyśmy nie złe S-F z cyklu wierze w podróże czasie i w kosmitów to są .Coś jak pewne anime w którym bohaterka nie jest świadoma ,że jest bogiem tego świata.Chociaż dzięki wierze w zjawiska na przyrodzone one istnieją ,cały problem polega na tym ,że ona sama nie może ich doświadczyć bo to mogło by skutkować zniszczeniem całego świata wyniku świadomości z mocy.

Co do walki Heather z dużą głową Alessy to jeszcze się zastanawiam czy tu nie chodzi o konflikt osobowości coś enigmatycznego jak walka ,związek z "NO-Self" z "Self".Ale to wysoka szkoła jazdy. xD Jednak to co mam na myśli to...

Może raj nie powstanie jak i ten GOD bo w chwili gdy on powstaje Heater uświadamia sobie ,że
coś takiego nie istniało na pierwszym miejscu.Więc GOD traci moc.

Cytat:
That person that I've been regarding with so much concern, that person trying to do this or that, that person who will be my security, will be my insurance for a happy life — once I find that person — that person does not really exist. What a frightening and insecure idea that is! What a feeling of fear arises! But as a matter of fact, it's just the reverse. If one accepts and bears that fright and goes through it, one comes to complete and utter relief and release.


Tutaj jest pełen artykuł o NO-SELF.(bez jaźnio-mowośći)
http://online-dhamma.net/...hema/bl095.html

Z tego co wiem o Alessie to to że była jakby karcona przez tą istotę która tak naprawdę nie istniała.
Nie ma to jak dać kopa z shotguna z materializowanym lękom. :lol: Za to lubię tą gre.

Cytat:
Czyli może wpływać na Alessę, jeśli wierzy ona, że rzeczywiście ma na nią wpływ :)

Zabrzmiało to trochę jakby GOD był niczym więcej jak jakiś odłamkiem osobowości.
Jeśli ktoś tworzy jakieś urojone postacie to miało by symbolizować ich problem lub ich odłamek osobowości.Wynikałoby z tego ,że GOD to symbol ostatecznej niewoli ,złego niesprawiedliwego losu jaką Alessa po części fudneła sama sobie.
Nie wolno nam zapominać ,że twarz GOD to winna Claudii nie Heather. :/
W SH3 to jakieś połączenie koszmaru Claudi i Alessy.
_________________
Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2009-03-28, 19:44, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-28, 21:19   

Cez napisał/a:
Nie mam pojęcia o czym gadacie

Tu i tu nieco na ten temat napisałem :)
Cez napisał/a:
Trzeba pamiętam o pewnym ograniczeniu miasta SH zmaterializować się może tylko co złe i negatywne

Ja tam mam swoje zdanie na ten temat i tyle :razz: Nie zmienię go, dopóki nie zobaczę oficjalnej wypowiedzi któregoś z członków Team Silent, w której stwierdzi on, że materializuje się tylko i wyłącznie to co zue, i że jest zue od początku do końca swej egzystencji.
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
 
 
mantua 
Cockroach


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 8
Wysłany: 2009-03-28, 22:16   

Nie zgadzam się z wypowiedzią HoochMastera,jakoby sama wiara tworzyła GOD.Skoro tak się dzieje,to jakim cudem Heather już od samego początku czuje "bóle głowy",jeszcze przed poznaniem prawdy o sobie.
 
 
HoochMaster 
Wall Man



Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 212
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-03-28, 22:29   

mantua napisał/a:
Skoro tak się dzieje,to jakim cudem Heather już od samego początku czuje "bóle głowy",jeszcze przed poznaniem prawdy o sobie.

Bo Claudia od samego początku wierzy w istnienie GODa w ciele Heather? A to ona ma z początku największy wpływ na otherworld. Kiedy Heather zaczyna odzyskiwać wspomnienia należące do Cheryl i Alessy, a sama cząstka Alessy będąca "składową" Heather zaczyna zyskiwać coraz to większy wpływ, obecność Claudii nie jest już wcale konieczna do wystąpienia bólu głowy.
_________________
Do you really love her? In sickness and in health? If you truly love her, then you must act.
It all depends on how hard you fight for her. Whatever happens, don't give up.
And if it comes to it, you must be willing to protect her with your very life.
After all, true love means a willingness to sacrifice.
Be true to your heart and with luck, things will work out in the end.
Ostatnio zmieniony przez HoochMaster 2009-03-28, 22:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
mantua 
Cockroach


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 8
Wysłany: 2009-03-28, 23:09   

Kiedy Claudia "połkneła"zarodek Boga co właściwie się z nią stało?
 
 
Ghaand 
Mumbler


Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 125
Wysłany: 2009-04-07, 19:23   

Cytat:
Choć się narodził,sprawiał on wrażenie ułomnego i zdeformowanego(no i ta dziwna twarz).


Pamiętajmy, że Heather nosiła w sobie Boga. Trzeba zaznaczyć, że Bóg 'zmienił sobie matkę'. Pewnie po części ten Bóg, którego spotykamy na końcu jest połączeniem wyobrażeń Heather i Claudii (pamiętajmy, że Heather jest reinkarnacją Alessy, więc mogła sobie go wyobrażać jako 'naszą Matkę Boską', a Claudia Boga wyobrażała sobie jako Alessę). Przed narodzinami Claudia 'się zapłodniła', a Bóg zaczął przybierać postać tego z jej umysłu. A ta deformacja to jest to, że jest 'noworodkiem'
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group