Resident Evil: Gun Survivor
Resident Evil: Gun Survivor 2
Resident Evil: Dead Aim
Resident Evil: Gaiden
Te gry powinienes usunac z anikiety, bo to syf, nie gry.
Najbardziej podobal mi sie RE3: Nemesis. Klimat, no i Nemesis. Mogl cie dorwac w KAZDEJ chwili, nie bylo zadnych motywow, ze jestes w jakims wyrozniajacym sie miejscu czy cos. Wchodzi Nem, muzyka to atak padaczki przy fotepianie, "STARS"... Wiesz, ze mozesz walczyc, ale wolisz dac sie zabic, by te potwornosci jak najszybciej z ciebie zeszly :shock:
RE2 był pierwszym horrorem w jaki w ogóle grałem. To też sentyment mi do niego pozostał. Uważam tą część za najlepszą z tych, które wyszły na pierwszą Plejstację. Jeżeli chodzi o Nemesisa, to wizualnie super potwór, ale w gruncie rzeczy po kilku razowym przejściu gry dobrze się już wiedziało gdzie tak naprawdę się pojawi. W żadną część na PS2 nie grałem, więc się nie wypowiadam.
_________________ FHOMGHT - NARODZINY, ISTNIENIE I śMIERć.
Ja, jak na razie nie głosuję, bo grałam i gram wciąż jedynie w 4, więc jest to bezsensowne, zwłaszcza, że i tak gra ta średnio mi się podoba .
Od walki z tym ghoulwatym gigantem zaczęło się robic ciekawie, mimo to i tak i tak jak narazie nie jestem zachwycona, choc nie powiem, moje zainteresowanie wzrosło.
W kolejce czeka na mnie Outbreak: File 2.
Gierka wygląda mi na naprawdę w porządku, a więc drżyj, konsolo .
IMO wszystkie częsci oprócz 0-4 + remake były gniotami (chociaż, nie we wszystkie grałem). Tyle, że np, takie RE4 w o ogóle nie podchodzi mi pod kategorię Survival Horror.
Zwykła jedynka jest jak na dzsiejsze czasy jednak trochę zbyt toporna. Trójka z kolei za bardzo postawiona na akcje, za mało na straszenie.
Także dla mnie jedyną częścią, która naprawdę spodobała mi się jako Survival Horror jest RE2.
Gierka miała świetny klimat i pozostaje moim ulubionym residentem.
(W Zero i Remake nie grałem, Code Veronica i GS przemilczę)
Ogółem seria fucktycznie trzyma poziom, ale idzie w kierunku akcji (wyjątkowo miodnej co prawda) odchodząc od momentów, w których na karku pojawia się dreszcz, a serce zaczyna bić szybciej.
Ciekawe ile jeszcze Capcom jest w stanie wycisnąć z tych zombiaków.
_________________ „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę. Wielu szybko się podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.” - Winston Churchill
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami" - William Cooper
Tyle, że np, takie RE4 w o ogóle nie podchodzi mi pod kategorię Survival Horror.
Pod koniec gry (Wyspa) w laboratoriach ostro mi zajezdza dobrym, starym RE
PiK napisał/a:
Trójka z kolei za bardzo postawiona na akcje, za mało na straszenie.
Straszenia bylo tyle samo co w RE2 np. Tzn. bales sie tego co widzisz. To nie SH, gdzie strach nie jest tak namacalny, bo tam jest on budowany przez dzwiek i nasza wyobraznie. RE to strach przez zombie i mutanty na ekranie, SH to strach przez... cos w twojej glowie. Z tym, ze Nemesis dal klimat maksymalnego zaszczucia jaki kiedykolwiek osiagnieto w tej serii. Ale to tylko moja opinia.
PiK napisał/a:
Ogółem seria fucktycznie trzyma poziom, ale idzie w kierunku akcji (wyjątkowo miodnej co prawda) odchodząc od momentów, w których na karku pojawia się dreszcz, a serce zaczyna bić szybciej.
Ciekawe ile jeszcze Capcom jest w stanie wycisnąć z tych zombiaków.
RE5, przynajmniej z trailerow pokazuje, ze bedzie to strzelanina z elementami horroru. Nie jak np. RE4 poprostu strzelanka. Przeciwnicy sa bardziej krwiozerczy, jest cisza, ale taka cisza przed burza, a nie zaden spokuj. Daje glowe, ze nie raz podskoczymy na fotelu Szkoda, ze w 2008 :\
Powiem tak, czesci 1,2,3 to klasyka i zawsze beda bliskie mojemu sercu. Resident 1 wychodził w momencie, gdy był brak tego typu gier i natychmiast zawojowała Psx i PC'a, wtedy nie przeszkadzalo nam, ze Chris wygladal, jak wielki pniaczek, a teksty pomiedzy nim i Rebeccą byly tak proste, ze az mnie cisnelo zeby mu przywalic. Bylo w niej po prostu wszystko: fabuła, rewolucyjny system walki, bardzo dobry soundtrack, ciekawe postacie, jak chociazby by Wesker (choc te wstawki z ludzkimi aktorami mnie przerazaly i smialem sie z realnego Chrisa, czy Jill).
Resident 2 pojawił się chyba w 1998-99 i był o wiele lepszy (mój faworyt do teraz) niż jedynka. Jednak Capcom nie spieszyl sie z wydaniem i wydal swietna gre, nie bylo robienia na szybcika i wydawania kmiotu byle by zarobic. Znow mamy jeszcze lepsza fabule, jeszcze lepszy soundtrack, jeszcze lepszych przeciwnikow (zreszta w jedynce ogolnie ich nie bylo:)) i jeszcze lepsze postacie.
Resident Evil 3 zaskakiwal tym, ze wcale nie zanizal poziomu swoich poprzedniczek i pewnie znajda sie tacy, co powiedza, ze jest ona najlepsza z serii. Bardzo podobalo mi sie to, ze jestesmy wciaz scigani przez Nemesisa i czujemy jego obecnosc.
O Residencie 4 chyba nie ma sie co duzo rozpisywac, bo to juz inna gra łamiąca dotychczasową konwencję. Ogolnie to mi sie podobala jezeli nie patrząc na fabułę i tez pamietam z niej kilka swietnych momentów: walka w domku u boku Luisa, walka z El Gigante. Tak naprawde to bardzo zaciekawił mnie początek i walki z Genado w wioskach, potem gra robi sie denna.
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-26, 01:41
Moho napisał/a:
W kolejce czeka na mnie Outbreak: File 2
Kurde, grasz w same popłuczyny, które jesli chodzi o strach, to nie dorastają do pięt RE1,2,3 .
PiK napisał/a:
Code Veronica przemilczę
O.o a czemu? W końcu jest dobre emu Dreamcasta i mam zamiar w to zagrać .
FHOMGHT napisał/a:
RE2 był pierwszym horrorem w jaki w ogóle grałem.
Sejm hir - przybij piątkę. W ogóle uważam wstawki FMV(zwlaszcza intra) w tych grach(mówię o częściach z PSX) za coś wspaniałego. Szkoda, ze można oddać głos tylko na jedną.
Ostatnio zmieniony przez Puty 2007-11-26, 01:44, w całości zmieniany 2 razy
Mój rozwój związany z RE zatrzymał się na etapie trzeciej części i nie mam specjalnie siły zabrać się za kolejne odsłony Najbardziej ze wszystkich cenię sobie cześć pierwszą oraz drugą. Godziny spędzone przed tymi tytułami (pozdro dla mojego kuzyna Mnicha) to kawał odprężenia i pierwsza jazda na punkcie gier związanych ściśle z tematyką grozy. Nemesis był też fajny, ale w porównaniu z 1 i 2 wypada blado
Dołączył: 26 Lis 2007 Posty: 12 Skąd: Mroczne Ulice Silent Hill Page
Wysłany: 2007-11-26, 18:35
Grałem tylko w Resident Evil 2 oraz Resident Evil 4 Biohazard. Co do dwójki to świetna gierka, co prawda bardzo stara, ale jara pamiętam kiedyś jak jeszcze wyszła z kumplami naginałem w nią cały czas i nie odpoczywałem choć na chwilę. Jeżeli chodzi o Biohazard 4 to ta cześć okazała się jeszcze lepszą. Nie chodzi mi tu o grafikę gry lub sterowanie, ale fabułe. Mogę powiedzieć dwie części na równym sobie poziomie grywalności.
Resident Evil 2 to moja ulubiona część, jest moim zdaniem najsympatyczniejsza, najciekawsza i najlepiej trzyma się tematu Choć tak naprawdę grałam tylko w RE 1,2 i 3. Z małą, chwilową domieszką innych części, ale jakoś mi się one nie podobały. Wydały mi się one zwykłą rąbanką, bez konkretnej fabuły. Ale mogę się mylić, bo nie grałam w nie dłużej niż 10 minut
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2007-11-28, 17:40
Residencik2 był fajowski, choć nigdy go nie ukonczyłem, a grałem w wersję na N64- chyba najbrutalniejsza obok Turoka gierka na tą konsolkę :]
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-22, 17:03
Dziwna sprawa - mam problem w RE:CV = przy tygrysie z klejnotami - mogę wyąć z niego tyle gemów, że zapełnię całą skrzynię a i tak nic(gram w wersję DC zdesperowny zajrzałem do solucji portu na PS2. Napisane tam jest, ze żeby wyjąć właściwe oczy a nie połówki trza odłączyć zasilanie - sęk w tym, ze drzwi do korytarza z ów posągiem otwierają się jedynie gdy jest włączone - a innej drogi już nie ma. Pomoże ktoś? Samą grę opiszę jak skończę.
Mój pierwszy RE To była 3 więc na nią oddałem głos, no i oczywiście pozostaje sprawa Nemezisa, przez którego potrafiłem nie spać całe noce, bojąc się, że przyjdzie . Potem plasuje się część 2, potem 1 i 4. W resztę niestety nie grałem więc się nie wypowiadam. Ogólnie RE to świetna seria (przynajmniej te cztery części, w które miałem przyjemność grać).
_________________ Które to już forum sh..
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-24, 00:05
No cóż, dowiedziałem się, ze jednak nie przejdę RE CV, gdyż okazało się to bugiem gry. Nie ma to jak dojść do samego konca i nie skończyć
Więc po kolei - Gra jest za długa - teraz wiem, że 3 godzinki na grę tego typu( a tyle starczalo przy częściach na psx) to jest max - myślałęm, że się skończy jak wylatujemy samolotem. Co nieco o przedstawieniu akcji - jeśli uwazaliście, że dialogi w Re4 były debilne, to nie wiem co pomyślicie o RECV - twórcy osiągnęli szczyt tandety i infantylności. Akcja gdy Steve(drugoplanowa postać - przy okazji najbardziej spartaczona i zidiociała jaką widziałem w sadze) operuje konsolą i zapatruje się w pupę Claire( w konsekwencji zwalając wszystko) typowa jest dla seriali typu Świat według Bundych. Albo moment kiedy wpada na główną bohaterkę i leżą na sobie a w tle załącza sie muzyczka rodem z Titanica... Zamienili ze sobą łącznie kilka zdań, ale dowiedzieliśmy sie na końcu, że to wystarczyło by ją pokochał. Genialnie... Gra koezysta z mechanizmów Re2 - brak manulanego łazenia po schodach, uników. Postacie wygądają ładniej w grze niż w FMV. Dowiedziałem się przy okazji, że Wesker ma teraz jakieś great moce - pierwowzór Alice? : x Marne popłuczyny po Resi... Nie polecam.
Ostatnio zmieniony przez Puty 2007-12-24, 00:09, w całości zmieniany 3 razy
No cóż, dowiedziałem się, ze jednak nie przejdę RE CV, gdyż okazało się to bugiem gry. Nie ma to jak dojść do samego konca i nie skończyć
Skończyć można . Jest specjalny "trainer" do emulatora Dreamcasta - przy RECV jest opcja, by wstawić sobie zawór (czyli to, co dostajesz po rozwiązaniu zagadki z tygrysem, której w wersji emulowanej nie da się rozwiązać) do ekwipunku, i można grać dalej.
Ogólnie Code Veronica nie jest taka zła, jak ją przedstawiłeś; na minus na pewno należy zaliczyć długość gry (jest stanowczo za długa, a ma za mało bonusów po przejściu gry) oraz archaiczność (jedyne, co przetrwało z innowacji w RE3, to wybuchające beczki). Ma jednak całkiem dobry scenariusz (nie genialny, ale ciekawy); i to, co Ty uważasz za minus, czyli Steve'a i jego wątek miłosno-dramatyczny (końcówka), ja osobiście zaliczam na plus; przynajmniej była to jedna z niewielu postaci w serii RE, która ewoluowała w czasie trwania rozgrywki. Chociaż faktem jest, że super-Wesker to był najgorszy pomysł, na jaki Capcom mógł wpaść (na szczęście w późniejszych częściach Wesker nie wykazuje się aż tak bardzo swoją superowością).
Według mnie najlepszym RE był RE1, a ponieważ wyszedł jego (bardzo) udany remake, to obecnie moim ulubionym RE jest właśnie REmake na Gacka. Gdyby tylko Capcom w RE4 kontynuował to, co udało im się osiągnąć w tej części (czyli prawdziwy survivor i horror w jednym, z genialnym klimatem, realistycznymi postaciami itp.), zamiast iść w hollywoodzką grę akcji z twardzielami rzucającymi cięte teksty w roli głównej, oraz towarzyszącymi im pannami (cycata Ashley i ubrana w elegancką suknię Ada...).
Na drugim miejscu stawiam, na równi, RE2 i RE3.
Po tych grach, niestety, seria zaczęła się moim zdaniem staczać (pomijając genialnego REmake); pojawiały się coraz to głupsze wątki: zmartwychwstały Wesker (a potem w RE0 zmartwychwstały Marcus), idiotyczne czarne charaktery (Alexia, Marcus, Morfeusz, Saddler, Sergei - czyli postacie płaskie do bólu, chcące zdobyć panowanie nad światem [prócz Sergei'a], i potrafiące samoistnie przeistoczyć się w myślące potwory...) i coraz więcej akcji zamiast klimatu i horroru. Nie mówię, że kolejne części są złe, jedynie, że nie posiadają już tego "czegoś", co przyciągnęło mnie dawno temu do RE1.
A Dead Aim i Outbreak'i wcale nie są takie złe, jak niektórzy mówią.
Dead Aim, jako strzelanka pseudo-fpp, jest od razu kojarzona z serię Survivor, ale w przeciwieństwie do tamtej, ma przynajmniej klimat, ciekawych bohaterów oraz jest dużo bardziej grywalna.
Natomiast co do Outbreak'ów - przede wszytskim mają klimat (wg mnie Capcom nigdy nie powinien opuszczać Raccoon City ), a jeżeli chodzi o grywalność, to pazury pokazuje dopiero w online (w końcu pierwotnie to miało być właśnie Resident Evil Online), gdzie gra się z żywymi ludźmi, a nie głupimi botami.
Ostatnio zmieniony przez Mr_Zombie 2007-12-24, 00:43, w całości zmieniany 1 raz
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-24, 21:33
Cytat:
Jest specjalny "trainer" do emulatora Dreamcasta - przy RECV jest opcja, by wstawić sobie zawór
Sęk w tym, ze mam wersję bundle(nie instaluję jej nigdzie - jest tylko ikonka) i to bardzo okrojoną(wiekszość opcji jest niedostępnych) wiec nie mam jak skopiować sejwów... Niestety nie grałem w RE0 a to miała być rewolucja ;]
RE0 nie jest żadną rewolucją; ma kilka nowych patentów, które na dobrą sprawę potrafią być wkurzajace (nigdy nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale w tej grze brakowało mi skrzyni; zamiast tego musiałem co rusz cofać się kilka pomieszczeń wstecz po przemdioty; szczególnie było to wkurzające, gdy się dochodziło do zupełnie nowej lokacji - nikt mi nie powiedział, że wszystkie miejscówki się ze sobą łączą i zawsze jest jakiś skrót pomiędzy nimi -_-"), ale prócz tego jest to zwykły RE z idiotyczną fabułą (śpiewający Marcus i jego zmutowane pijawki).
A ten amulator działa tak, że po prostu uruchamiasz emulator, uruchamiasz trainer, zaznaczasz opcje, wracasz do gry i już - masz .
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-26, 05:28
Cytat:
zamiast iść w hollywoodzką grę akcji z twardzielami rzucającymi cięte teksty w roli głównej, oraz towarzyszącymi im pannami (cycata Ashley i ubrana w elegancką suknię Ada...).
Nie zapominaj o uczynieniu z Leosia mistrza wschodnich sztuk walki, a zwlaszcza speca od noża(może, on niczym Alex z Sh5 również chodził z ojcem na polowania :idea: ?).
Cytat:
Cycata Ashley
W mojej opinii nie było żadnej sztuczności w jej urodzie, ba nie zrobiła na mnie jakiegoś większego wrażenia( a spodziewałem się jakiejś wyidealizowanej american stajl).
Cytat:
przynajmniej była to jedna z niewielu postaci w serii RE, która ewoluowała w czasie trwania rozgrywki.
Oj, pudło - przecież mówimy o RE - a Dr. Birkin lub Ashfordowie tu co krok ktoś ewoluuje .
Cytat:
wątek miłosno
Ale jak on mogl ją pokochać, skoro nawet jej nie znał? A jedyne co słyszał z jej ust to: "Oł Stiiiiiw", "Stiiiw". Rozumiem, że mogła mu się spoodbać, ale nie wystarczy puścić tandetnej muzyczki w tle by powiedzieć -patrzcie, oto miłość - ja tego nie kupuję. Podobny przykład - Fahrenheit - Carla spędziła z Lucasem kilka godzin po czym również usłyszeliśmy to wyznanie. To jakiś trend? Rozumiem, że żyjemy w dobie szybkiego przkekazywania myśli(seSMSy, cze, KCK HWDP itp.), ale bez przesady.
Cytat:
(końcówka)
Chodzi Ci o to, że uratował Claire? Mi w tym momencie przypomniał się "nawrócony" Nemesis z filmu RE2. Do tej pory myślałem, że tylko jego twórcy mogli wymyślić takiego suchara, tymczasaem oni czerpali z pomysłów scenarzystów z Capcom...
PS. Dzięki za trainer, sprawdzę jutro.
Ostatnio zmieniony przez Puty 2007-12-26, 05:31, w całości zmieniany 2 razy
W mojej opinii nie było żadnej sztuczności w jej urodzie, ba nie zrobiła na mnie jakiegoś większego wrażenia( a spodziewałem się jakiejś wyidealizowanej american stajl).
Ashley była cycata, co zresztą potwierdza Luis: "I see that the President has equipped his daughter with ballistics too!" . W wersji japońskiej chyba dodatkowo piersi Ashley poruszają się niczym u panienek w Dead or Alive ;P. Chociaż fakt faktem, z twarzy Ashley jest zwykłą dziewczyną, a nie żadną sexy-laską.
Cytat:
Oj, pudło - przecież mówimy o RE - a Dr. Birkin lub Ashfordowie tu co krok ktoś ewoluuje .
Mówiłem, o ewolucji charakteru .
Cytat:
Ale jak on mogl ją pokochać, skoro nawet jej nie znał? A jedyne co słyszał z jej ust to: "Oł Stiiiiiw", "Stiiiw".
Miłość od pierwszego wejrzenia
Zresztą Steve już od samego początku próbował zaimponować Claire swymi sztuczkami, swym "knight in the shaning armor" itp.
Nie mówiąc już o tym, że trudno się nie zakochać w takiej dziewczynie, jak Claire .
Cytat:
Podobny przykład - Fahrenheit - Carla spędziła z Lucasem kilka godzin po czym również usłyszeliśmy to wyznanie.
W Fahrenheit Carla z Lucasem spędzili ze sobą nie kilka godzin, a kilka dni;). Zwróć uwagę na daty ich spotkania na cmentarzu, oraz późniejszej scenyy ze snem.
Cytat:
Mi w tym momencie przypomniał się "nawrócony" Nemesis z filmu RE2.
Różnica pomiędzy Stevem za Nemesisem z filmu jest taka: Steve to chłopak, który już od samego początku czuł miętę do Claire, co twórcy dawali nam co krok do zrozumienia (tandetna miłosna muzyczka ;P); Matt byl jedynie towarzyszem niedoli Alice. Stevowi został jedynie wstrzyknięty wirus na krótko przed spotkaniem z Claire (zważywszy na miejsce, w którym Claire znalazła Steve'a, stwierdziłbym, że była to zasadzka na nią), prace nad Nemesisem trwały kilka miesięcy (z praniem mózgu włącznie) i miał być on super mega genialnym bezdusznym mordercą. Także, pomimo, iż scena jest podobna, to sytuacja, w jakiej następuje (i które ją poprzedzają) są zupełnie inne.
Ale szczerze mówiąc, nawet nie zwrócłem uwagi na to, że Anderson tą scenę pewnie wzorował na scenie z CV.
Ostatnio zmieniony przez Mr_Zombie 2007-12-26, 10:57, w całości zmieniany 1 raz
Ashley to całkiem fajne dziewcze...owszem, żadna z niej pięknośc, ale imo miała taką miłą buzię. I wcale zbyt dużych gabarytów u niej nie zauważałam ;].
Co do sukni Ady, to fuckt, nieraz zastanawiałam się, jak ona w tak obcisłej kreacji może wykonywac takie ruchy... no i przecież taki strój + buty na obcasie, to raczej niewygodne, szczególnie jak się chce wykonywac takie matrixowe tricki. W Assignment Ada -no, to już co innego .
Zaczęłam męczyc Outbreak #File2 , ale jakoś nie umiem wczuc się w ten klimat i nie bardzo jeszcze rozumiem o co cho, może z racji tego, że żaden ze mnie 'Residentowy wymiatacz',
No, ale może wraz z dalszą grą moje mocno neutralne odczucia do niej miną, w końcu przez całe wioski, aż do pierwszego giganta w RE4 umierałam z nudów ;].
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum