[Wendigo]

Właśnie przeczytałem komiks Paint in Black, dobrze spolszczony przez grupę CFC i jestem wielce rozczarowany. Cheerleaderki które za pomocą karabinów walczą z potworami w Silent Hill, które próbują odbić dwie inne cheerleaderki porwane przez jakiegoś stwora, wszystko wygląda to tak jakby było robione przez osoby, które nigdy nie miały styczności z Silent Hill, jedyne do czego nie mam zastrzeżeń to ilustracje, choć przyznam, że wkurzały mnie twarze niektórych postaci, a poza rysunkami przypadła mi do gustu postać głównego bohatera.

Komiks nazywa się jak moja ulubiona piosenka The Rolling Stones, więc byłem nastawiony entuzjastycznie, a tu taka klapa. Oczywiście to tylko moje zdanie. Co Wy sądzicie o tym komiksie?

[Mr_Zombie]

Mi się bardzo podobał moment, w którym cheerleaderki się pojawiły. W mrocznym, ponurym Silent Hill, które tak podobało się malarzowi, nagle pojawia się grupa różowych, roześmianych cheerleaderek. W pierwszej chwili myślałem, że to nie prawdziwe laski, lecz jedno z psychodelicznych zagrań miasteczka; niestety, potem cały klimat szlag trafia, bo, jak wspomniałeś, zaczyna się akcja z odbijaniem dwóch lasek.

[Wendigo]

Poza tym nie podoba mi się sprowadzenie Piramid Head'a z roli kata, do roli zwykłego potwora i to, że Piramid Head'y łażą w stadach i towarzyszą im inne maszkary, choć w Silent Hill 2, Piramid za nimi nie przepadał.

[Mr_Zombie]

Szczerze, to ja nawet najpierw nie zwróciłem uwagi, że tam są PH. Dopiero jak na jednym forum ktoś o tym wspomniał wróciłem do komiksu i "o fak, faktycznie!" xD.

Ale cóż, czego się spodziewać, jeżeli ogólnie te komiksy SH to była jedna wielka papka, w której ważne było tylko jedno: jest miasteczko, w którym straszy. Nic więcej się nie liczylo, żadnej głębi, żadnej mitologii.