Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
Recenzje
Autor Wiadomość
pmk 
Cockroach



Wiek: 41
Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 8
Wysłany: 2010-01-22, 13:08   

Alex napisał/a:
A na jakiej podstawie to stwierdzasz? The Room jest w porównaniu do Homecominga bardziej innowacyjny, a jest bardziej chwalony przez fanów.


Osobiście uważam że Room jest wiele słabszy od Homecoming, choćby w kwestii samej grywalności, na fabule kończąc

Alex napisał/a:
Byle Resident Evil 4 ma lepszy klimat,


Od kiedy RE4 ma w ogóle klimat? :)

Alex napisał/a:
A mając przed oczami film, SH1 i 2 nie są potrzebne by stwierdzić, jak żałosną grą i plagiatem jest Homecoming.


mając przed oczami Jacobs Ladder i gry SH możnaby stwierdzić jak żałosny to plagiat. słyszałeś kiedyś co znaczy słowo "inspirowany"? to jasne że SH:H musiał czerpac z filmu bo gra wyszła po filmie który ogladały miliony ludzi, to chwyt marketingowy przecież.
Zdaje się że nie zdajecie sobie sprawy że nikt nie stworzy gry dla stu osób, ale jesli nadal tak uważasz to zbierz wszystkich z forum i napisz list otwarty do Konami z dokładnymi wytycznymi jak ma kolejna część wyglądać żebyś był zadowolony

Alex napisał/a:
I na szczęście to tylko Twoja osobista opinia.


no niestety nie tylko. może nie majstersztyk ale dobra gra
 
 
Bersek 
Caliban


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1772
Wysłany: 2010-01-22, 13:15   

pmk napisał/a:
Osobiście uważam że Room jest wiele słabszy od Homecoming, choćby w kwestii samej grywalności, na fabule kończąc


Łap browar za poprawienie mi humoru ;)
 
 
 
Alex 
Remnant


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 554
Wysłany: 2010-01-22, 13:35   

pmk napisał/a:
Osobiście uważam że Room jest wiele słabszy od Homecoming, choćby w kwestii samej grywalności, na fabule kończąc

Fabuła SH4 jest gorsza od Homecominga?

pmk napisał/a:
Od kiedy RE4 ma w ogóle klimat? :)

Od wtedy, kiedy porównałem go do Homecominga. Tak to jest jak się nie czyta ze zrozumieniem.

pmk napisał/a:
mając przed oczami Jacobs Ladder i gry SH możnaby stwierdzić jak żałosny to plagiat. słyszałeś kiedyś co znaczy słowo "inspirowany"? to jasne że SH:H musiał czerpac z filmu bo gra wyszła po filmie który ogladały miliony ludzi, to chwyt marketingowy przecież.

A czy Ty rozróżniasz "plagiat" od "inspiracji"? Double Helix zerżnęło wiele rzeczy z filmu idąc po prostu na łatwiznę i zrobili Silent Hilla takiego, którego koncepcja w ogóle nie przypomina tych z części pierwszych - tych, po których seria zyskała grono fanów. Twórcy pierwszego Silent Hill inspirowali się wieloma twórcami, ale nic od nich nie kopiując. Raczysz znać już różnicę? Mnie interesuje gra która powali klimatem na łopatki, a nie spowoduje, że będę robił facepalma za facepalmem.

pmk napisał/a:
Zdaje się że nie zdajecie sobie sprawy że nikt nie stworzy gry dla stu osób

"Shattered Memories" ma wszystko to, co dzisiejszy survival-horror mieć nie powinien, a na Wii sprzedaje się niesamowicie - znaczy że kupiło go więcej niż 100 osób ^_^

pmk napisał/a:
ale jesli nadal tak uważasz to zbierz wszystkich z forum i napisz list otwarty do Konami z dokładnymi wytycznymi jak ma kolejna część wyglądać żebyś był zadowolony

Jeśli to ma być Twój argument, to nie uważam bym miał dalej kontynuować tę dyskusję opartą na czymś takim.

pmk napisał/a:
no niestety nie tylko. może nie majstersztyk ale dobra gra

Faktycznie niestety. Wystarczy przeczytać komentarze na GOL. Miazga.
_________________
"You don't know anything about Silent Hill!"
 
 
Zaratul 
Valtiel



Wiek: 38
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 1338
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-01-22, 14:38   

Bersek napisał/a:
Łap browar za poprawienie mi humoru ;)


Niech łapie browar ode mnie ale dlatego że ma rację.To znaczy nie zgadzam się jeśli chodzi o fabułę ale Pmk ma rację jeśli chodzi o gameplay.

Alex napisał/a:
Faktycznie niestety. Wystarczy przeczytać komentarze na GOL. Miazga.


Co mają komentarze ze strony dla dzieci w przedszkolu do jego opinii na temat gry?

Ja się nie dziwię że na tym forum mało ludzi pisze ponieważ jak nowa osoba zaczyna pisać że mu się jakaś gra podoba to zaraz jakiś fanboy patrol przyjdzie i na niego naskoczy.Ja się często nie zgadzam ze kimś jeśli chodzi o to czy gra jest dobra czy nie ale nigdy nie powiedziałem czegoś złego o osobie która w tą grę gra.
Alex,skończ już z tym jadem na Homecominga i na osoby które lubią tą grę.No i nie spodziewałem się czegoś takiego po Berseku który jest przecież modem.Trochę więcej obiektywizmu i kultury dla nowych osób na forum które nie trollują tylko wyrażają swoją opinię.
Ciekawe jest to że ja jako gracz MMO już na tym forum byłem nazywany od nerdów i fanboyów.Niektórzy naprawdę powinni spojrzeć na siebie...........

Powiedziałem to co chciałem powiedzieć,już mi lepiej na sercu.
_________________

 
 
 
Alex 
Remnant


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 554
Wysłany: 2010-01-22, 14:45   

Zaratul napisał/a:
Co mają komentarze ze strony dla dzieci w przedszkolu do jego opinii na temat gry?

Nic.

Zaratul napisał/a:
Ja się nie dziwię że na tym forum mało ludzi pisze ponieważ jak nowa osoba zaczyna pisać że mu się jakaś gra podoba to zaraz jakiś fanboy patrol przyjdzie i na niego naskoczy.
Ja się często nie zgadzam ze kimś jeśli chodzi o to czy gra jest dobra czy nie ale nigdy nie powiedziałem czegoś złego o osobie która w tą grę gra
Alex,skończ już z tym jadem na Homecominga i na osoby które lubią tą grę.

Po pierwsze, to *TĘ grę, a po drugie... mogę się mylić, ale to on pierwszy wyskoczył, więc mu normalnie odpowiedziałem, pomijając wszelkie teksty mogące rozpocząć kłótnię. Znowu widzisz jakiś problem, którego ja nie dostrzegam.

Zaratul napisał/a:
Ciekawe jest to że ja jako gracz MMO już na tym forum byłem nazywany od nerdów i fanboyów.Niektórzy naprawdę powinni spojrzeć na siebie...........

"Co ma to Twoje powyższe zdanie do tej dyskusji?" - Która de facto jest trochę jak spam?
_________________
"You don't know anything about Silent Hill!"
Ostatnio zmieniony przez Alex 2010-01-22, 14:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kamar 
Cockroach



Wiek: 33
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 99
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2010-01-22, 16:11   

Rozumiem osoby nienawidzące The Room (który sam uwielbiam), ale stwierdzenie, że Homecoming ma lepszą fabułę niż czwórka, to już bzdura. Można lubić SH:H za gameplay (najlepszy ze wszystkich Silentów, ale wystarczy sięgnąć po jakikolwiek inny survival-horror i mamy lepszy).

Z klimatem jest różnie. Sama grafika może nie jest zachwycająco piękna, ale klimatyczna: miasto wygląda posępnie, szaro, dziwnie; Grand Hotel wygląda ponuro, alternatywny świat jest taki jaki powinien być, a przemiany to coś wspaniałego. Bossowie świetnie wyglądają, ale zwykłe potwory nie są już takie ciekawe.

Z drugiej strony są różne wpadki fabularne, przez które klimat pryska. Na początku wszystko było nieźle, dopóki pierwszy raz nie spotkałem Elle. Pomysł na tablicę ogłoszeń o zaginięciach jest sam w sobie dobry, ale został źle rozwiązany. Po co ta kobieta dalej nakleja kolejne zdjęcia, skoro nie ma już praktycznie nikogo, kogo by to interesowało? Zniknęło prawie całe miasto, ale ona ma chyba jakieś poczucie wyższego obowiązku. Postacie ogólnie są płaskie jak kartka papieru, podobnie jak cała fabuła (brak niedomówień, wszystko jasne i przejrzyste, przewidywalne). I na koniec - gra nie straszy.

Teraz trzeba się zastanowić, czego się oczekiwało od SH:H - jeżeli dobrego gameplaya to zdecydowanie najlepszy Silent. Jeżeli zaś fabuły i porządnej porcji strachu, to zdecydowanie najgorsza część.
Ostatnio zmieniony przez Kamar 2010-01-22, 16:13, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
 
Zaratul 
Valtiel



Wiek: 38
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 1338
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-01-22, 16:19   

Kamar napisał/a:
Teraz trzeba się zastanowić, czego się oczekiwało od SH:H - jeżeli dobrego gameplaya to zdecydowanie najlepszy Silent. Jeżeli zaś fabuły i porządnej porcji strachu, to zdecydowanie najgorsza część.


No dokładnie,ja wiedziałem że SH:H to nie będzie to samo co Silent Hille Konami i moje wymagania co do gry były odpowiednio mniejsze.Dlatego nie rozczarowałem się.
_________________

 
 
 
Alex 
Remnant


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 554
Wysłany: 2010-01-22, 17:59   

Zaratul napisał/a:
No dokładnie,ja wiedziałem że SH:H to nie będzie to samo co Silent Hille Konami i moje wymagania co do gry były odpowiednio mniejsze.Dlatego nie rozczarowałem się.

Ja miałem dokładnie to samo, ale na mnie jakoś nie zadziałało, bo nie spodziewałem się aż takiej głupoty. Double Helix próbowało zrobić ze mnie jakiegoś głupka sadząc, że napchają wszystko byle jak, zamerykanizują, skomercjalizują i wmówią że to pełnoprawny Silent Hill.

Nie chcąc by ktoś poczuł się urażony dodam, że to tylko i wyłącznie moja opinia. Żeby potem nie było.
_________________
"You don't know anything about Silent Hill!"
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2010-01-22, 20:49   

pmk napisał/a:
Osobiście uważam że Room jest wiele słabszy od Homecoming, choćby w kwestii samej grywalności, na fabule kończąc


Można psioczyc na the room jeśli chodzi o gameplay (mi się b. podobał), ale fabułę to miał najbardziej odjechaną (w pozytywnym znaczeniu) ze wszystkich silentów.

Alex napisał/a:
mając przed oczami Jacobs Ladder i gry SH możnaby stwierdzić jak żałosny to plagiat. słyszałeś kiedyś co znaczy słowo "inspirowany"?


Inspirowany przez JL był min SH3, ale tam mieliśmy przykład puszczenia oczka do fanów filmu, dodając scenę bliźniaczo podobną do tej z filmu (w metrze, po zejściu na tory), czy nazywając jedną ulicę tak samo. Subtelnie i z pomysłem.
Jak jednak czytam o fabule SH:H, to widzę po prostu rip off, nie inspirację.
 
 
 
Puty
[Usunięty]

Wysłany: 2010-01-22, 22:11   

Alex napisał/a:
a na Wii sprzedaje się niesamowicie - znaczy że kupiło go więcej niż 100 osób
To akurat nie do końca prawda... Właśnie najnowszy SH radzi sobie bardzo słabo w temacie zbytu. Przykre.
silent hill: Shattered Memories sales disappoint..
http://nintendoeverything.com/31200/
 
 
Alex 
Remnant


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 554
Wysłany: 2010-01-22, 23:47   

Puty napisał/a:
To akurat nie do końca prawda... Właśnie najnowszy SH radzi sobie bardzo słabo w temacie zbytu. Przykre.
silent hill: Shattered Memories sales disappoint..
http://nintendoeverything.com/31200/

Bardzo dziwi mnie to, ponieważ spotkałem się właśnie z tym, że jak na survival-horror skierowany na taką konsolę jak Wii, Shattered sprzedaje się lepiej jak zadowalająco.
_________________
"You don't know anything about Silent Hill!"
 
 
pmk 
Cockroach



Wiek: 41
Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 8
Wysłany: 2010-01-24, 01:32   

Cytat:
Można psioczyc na the room jeśli chodzi o gameplay (mi się b. podobał), ale fabułę to miał najbardziej odjechaną (w pozytywnym znaczeniu) ze wszystkich silentów.


Twoje zdanie, 'de gustibus non est disputandum' tak jak Ty będziesz wolał Ekstradycję a ja np CSI :)

Dla mnie fabuła SH:H jest bliższa serii, moje własne odczucie.

Cytat:

(Od kiedy RE4 ma w ogóle klimat?)

Od wtedy, kiedy porównałem go do Homecominga. Tak to jest jak się nie czyta ze zrozumieniem.


zdanie jest nie logiczne, jeśli Twoim zdaniem ma klimat od wtedy, kiedy go porównujesz, to znaczyłoby że wcześniej go nie miał, a jeśli nie miał klimatu, to jak może go nagle mieć?

Cytat:
Po pierwsze, to *TĘ grę


polecam najnowszy słownik języka polskiego :)

Cytat:
"Shattered Memories" ma wszystko to, co dzisiejszy survival-horror mieć nie powinien, a na Wii sprzedaje się niesamowicie - znaczy że kupiło go więcej niż 100 osób ^_^


żeby argumentować w ten sposób musiałbyś ustalić co dzisiejszy survival-horror mieć powinien, po drugie powinno być to zdanie popierane przez ogół

Cytat:
Double Helix próbowało zrobić ze mnie jakiegoś głupka


uwierz mi,DH nie wie nawet o Twoim istnieniu :)

Cytat:
A czy Ty rozróżniasz "plagiat" od "inspiracji"? Double Helix zerżnęło wiele rzeczy z filmu idąc po prostu na łatwiznę


czy Twórcy filmu wystąpili do sądu w sprawie plagiatu?
Ostatnio zmieniony przez pmk 2010-01-24, 01:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Alex 
Remnant


Dołączył: 17 Cze 2009
Posty: 554
Wysłany: 2010-01-24, 01:52   

pmk napisał/a:
zdanie jest nie logiczne, jeśli Twoim zdaniem ma klimat od wtedy, kiedy go porównujesz, to znaczyłoby że wcześniej go nie miał, a jeśli nie miał klimatu, to jak może go nagle mieć?

Jeśli sądzisz że wyszło inteligentnie, to się mylisz :) Nadal nie zrozumiałeś mojego zdania, i niech już tak zostanie.

pmk napisał/a:
polecam najnowszy słownik języka polskiego :)

Nie potrzebuję.

pmk napisał/a:
Cytat:
"Shattered Memories" ma wszystko to, co dzisiejszy survival-horror mieć nie powinien, a na Wii sprzedaje się niesamowicie - znaczy że kupiło go więcej niż 100 osób ^_^


żeby argumentować w ten sposób musiałbyś ustalić co dzisiejszy survival-horror mieć powinien, po drugie powinno być to zdanie popierane przez ogół

Daj spokój, ktoś o takich mądrych tezach musi wiedzieć jak powinien wyglądać współczesny survival-horror. Powinien wyglądać jak Homecoming - walka, akcja, krew, walka, akcja, krew, aż do znudzenia.

pmk napisał/a:
Cytat:
Double Helix próbowało zrobić ze mnie jakiegoś głupka


uwierz mi,DH nie wie nawet o Twoim istnieniu :)

I lepiej dla nich. Choć w sumie zastanawiam się, co chciałeś osiągnąć tym zdaniem kierując go do mnie. Naprawdę nie masz lepszych argumentów?

pmk napisał/a:
Cytat:
A czy Ty rozróżniasz "plagiat" od "inspiracji"? Double Helix zerżnęło wiele rzeczy z filmu idąc po prostu na łatwiznę


czy Twórcy filmu wystąpili do sądu w sprawie plagiatu?

Teraz się nie dziwię, że Homecoming Ci się podoba. Ty nie wiesz w ogóle co to znaczy "twórczość", "inspiracja" i "innowacyjność".
Łopatologicznie: Jak coś co wyszło od Konami może zaskarżyć drugie coś co wyszło od Konami, i dodatkowo należy do tej samej serii i ma ten sam tytuł?

Czy Ty aby na pewno czytasz swoje posty przed wysłaniem?
_________________
"You don't know anything about Silent Hill!"
 
 
Monac 
Cockroach



Wiek: 36
Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 25
Wysłany: 2010-01-26, 20:54   

Niespełna miesiąc temu ukończyłem SH: Homecoming więc podziele się z wami moimi wrażeniami na gorąco.

Zacznę od grafiki, która nie ma dla mnie większego znaczenia. Pierwsze co rzuciło się w oczy to słabe tekstury przypominające te z epoki Playstation 2, a grałem na max ustawieniach i w rozdzielczości 1280x1024. Grafika otoczenia jest przeciętna, ale jak na druga połowę 2008 roku to powinno być lepiej, jednak nie będę się czepiał, za to modele postaci to jest jakiś żart. Kiedy oglądałem wstawki filmowe to za każdym razem nie mogłem się nadziwić jak można było tak spieprzyć sprawę mając takie możliwości nowych konsol. Postacie wyglądają jak by były w wersji beta.

Lokacje. Na plus zaliczył bym: kościół, alternatywny dom Alexa i hotel. Najgorszy był posterunek i ta scena kiedy policjant daje nam strzelbę i te wymowne spojrzenie Alexa, akcja niczym w Resident Evil, zabrakło jeszcze wezwania wsparcia i wyczyszczenia całego posterunku z potworów. Załamała mnie ta scena. Reszta lokacji jest słaba i nie zapadła mi zbytnio w pamięci, ale najbardziej mnie wkurzyło zmienianie starej wersji miasta i do tego zmienienie mapy szpitala...brak słow po prostu. Po za tym lokacje były proste, nie było błądzenia po korytarzach jak w poprzednich częściach, no może po za hotelem i alternatywnym domem Alexa, gdzie musieliśmy trochę pobiegać, ale tylko trochę. Zabrakło większej ilości zagadek i przedmiotów do zebrania i kombinowania z nimi, biegłem praktycznie cały czas przed siebie i to dla mnie największy minus lokacji. Wolałbym żeby było ich mniej a żeby były bardziej treściwe.

Muzyka trzyma poziom, jak zawsze zresztą. Jest kilka przyjemnych utworów takich jak:
One More soul to the call, Witchcraft, Elle theme czy Cold Blood. Zabrakło jakiś mocniejszych, "chorych" motywów. Jest trochę za łagodnie.

System walki od samego początku nie przypadł mi do gustu, był za bardzo widowiskowy i przesadzony i do tego sprawiał mi same problemy. Jak tylko znalazłem rurę to odpuściłem sobie nóż, ale szło mi kiepsko, apteczek miałem na styk. Potem znalazłem siekierę to zadowolony pomyślałęm, że w końcu będzie lżej, ale było jeszcze gorzej. Siekiera wydawała się potężna, ale była tak wolna, że na jednego przeciwnika schodził mi jeden health drink i byłem już naprawdę sfrustrowany, aż doznałem olśnienia i zacząłem testować nóż i od tamtego momentu nie użyłem więcej innych broni białyh nie licząc walk z bossami. Z nożem w łapie czułem się jak rambo i chlastałem wszystko co się ruszało, a na ostatniego bossa uzbierałem koło dziesięciu apteczek kilka serum i kilka health drinków, zrobiło się za łatwo. Muszę wspomnieć jeszcze o broniach palnych.
Sposób celowania ala RE4 nie pasował kompletnie do klimatu SH, pamiętam jak chciałem zabić Needlera z pistoletu, a ten szybko się poruszał i za cholerę nie mogłem trafić w jego mała główkę, shotgun ruwnież na niego nie działał, mimo tego dzielnie to znosiłem, aż do momentu kiedy okazało się, że nie mogę podnieść więcej amunicji!maksymalnie 24 do pistoletu, a 16 do shotguna o ile pamiętam, zrozumiałbym limit do 100 naboi, ale nie 24! zbluzgałem wtedy twórców i ich genialne pomysły. Po co to? czy komuś przeszkadza nadmiar amunicji? Mocno mnie to w...kurzyło, w poprzednich częściach zawsze lubiłem zbierać amunicję, oglądać sobie zapasy w ekwipunku, a tutaj? Nie możesz więcej podnieść bo jakiś pajac miał taki kaprys, no ręce same opadają. Wielki minus za to.

Potwory wypadły nieźle. Needler, Siam, Lurker czy Shizm zaliczyłbym na plus, wyglądają przyzwoicie. Nie są rewelacyjne, ale nie ma co się czepiać. Oczywiście nie obyło się bez kwiatków typu Żolnieże The Order. To zdecydowanie najgorszy przeciwnik w grze, i te seksowne pielęgniarki, które wyglądją jakby prosiły się o małe co nieco...szkoda, że nie można było ich zajść po cichu od tyłu z wyłączoną latarką i "skrzywdzić" je tak jak robił to piramidogłowy manekinom w SH2, napewno amerykanie by się ucieszyli. Na plus zaliczyć trzeba bossów, są naprawde dobrze zrobieni i walka z nimi jest równie ciekawa.

Postacie. Alexa naprawdę polubiłem, fajnie wygląda, a aktor podkładający pod niego głoś też bardzo dobrze się spisał, godny miana głównego bohatera SH, jak najbardziej na plus. Reszta postaci po za ojcem Alexa, który jest dosyć przekonywujący to dno, niżej upaść chyba już nie można. Sędzina strasznie mnie drażniła i nieźle się uśmiałem kiedy Aleź zrobił jej kuku wiertarką. Złomiarz kompletnie nie pasował do swojej roli. Matka Alexa jak na kobiete po czterdziestce to wygląda całkiem dobrze, ale z uśmiechem na twarzy pozbawiłem ją życia. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem koślawo biegnącego Joshue to wyglądał jakby miał kija wsadzonego wiecie gdzie. I te ujęcia pokazujące go jako wielce mrocznego raczej zniesmaczyły. Szkoda,że nie było okazji się z nim zmierzyć. Elle była tak płytka i szara,że nic mi nie przychodzi do głowy na jej temat.
Wheeler, czarnoskóry madafaka, zabrakło mu jeszcze tylko złotych łańcuchów na szyji i ta akcja na posterunku... do dziś żałuję, że pod koniec gry ocaliłem go, nie wiem co mną kierowało, ale jak będę przechodził grę następny raz to napewno zostawie go żeby zgnił tam na dobre, ma to jak w banku. Do dziś nie wiem co tam robił Piramidogłowy, a raczej Boogeyman , upiększony i wepchany na siłę bez żadnego wyjaśnienia. Ehh kolejna inspiracja filmem. Postacie nie dość, że są płytkie to wyglądają kiepsko, są szare i brakuje im tego "czegoś" co miały postacie z poprzednich częśći, które samym wyglądem przyciągały uwagę. Nawet ten nieszczęsny Henry z SH4 pod względem wyglądu bije na głowę wesołą gromadkę z SH:H(poza Alexem).

Fabuła. Alex jako żołnież-brzmi nieźle i można było zrobić z tego ciekawą fabułę, ale niestety wszystko kręci się wokół Joshuy i kultu. Niezbyt oryginalny pomysł, a gwoździem do trumny jest retrospekcja pod koniec gry.

Klimat jest niezły, chociaż zbyt lekki i bałem się tylko kilka razy, ale mrok, mgła, latarka i radio robią swoje. Oczywiście wszystko co dobre szybko się kończy i słynna akcja na posterunku, zabawa wiertarką, żołnieże The Order czy rozmowy bohaterów przez telefon burzą klimat.

Podsumowując Silent Hill:Homecoming mam mieszane uczucia. Największą wadą są płytkie postacie, naleciałości filmu i dużo nie potrzebnych sytuacji, wszystko to skutecznie psuje klimat. Zamerykanizowanie serii nie wyszło na dobre. Mimo wad grało się dosyć przyjemnie, ale tytuł zobowiązuje dlatego moja ocena końcowa to 6+
 
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-08-07, 07:42   

Ubiegłej nocy ostatecznie ukończyłem to brakujące ogniwo w mojej kolekcji SH. W końcu, gdyż co tu dużo ukrywać, na Homecoming ostrzyłem zęby od naprawdę dawien dawna, w zasadzie to od samej premiery tego tytułu, jednak z racji braku posiadania odpowiedniego sprzętu tymczasowo musiałem obejść się smakiem. Przez ten czas zdążyłem zapoznać się z wieloma opiniami na temat tej gry, głównie jednak nastawionymi nieprzychylnie, mocno krytycznie a często wręcz do przesady negatywnie. Nie zniechęcało mnie to jednak i dalej z niecierpliwością oczekiwałem momentu, kiedy w końcu położę łapska na pudełku z grą. No i w końcu położyłem. I jak się okazało - absolutnie nie było się czym zniechęcać.

Zamówienie gry -> przelew -> nerwowe oczekiwanie na kuriera. W końcu dojechał obibok. Noc -> wszyscy domownicy śpią -> słuchawki na łeb -> ostro podkręcony dźwięk. Klimat jest. Rozerwanie folii -> odpalenie konsoli -> umieszczenie płytki w otworze. Wszystko to przy trzęsących się rekach, bijącym sercu i... ogromnych pokładach nadziei, że jednak gra mnie nie zawiedzie. Tylko dwie serie gier potrafią sprawić, że cały się spocę jeszcze zanim zobaczę menu główne ;]

Tak to właśnie wyglądało w dzień rozpoczęcia Homecominga. Niesamowita podjara, krótko rzecz ujmując. Teraz przygodę mam już jednak za sobą, a skoro emocje zdążyły opaść, to chętnie podzielę się z Wami swoją opinią na temat tej chyba najbardziej niedocenianej odsłony Cichego Wzgórza.


Na pierwszy ogień pójdzie w zasadzie najmniej istotna kwestia, czyli oprawa wizualna. Bez owijania w bawełnę - to nie jest mocna strona tej części SH. Lokacje nie porażają ilością polygonów, podobnie postacie, tekstury lubią się często powtarzać, a do tego animacja naszego protagonisty trąci sztywnością. Potencjał tkwiący w potężnych maszynach najnowszej generacji zdecydowanie nie został należycie wykorzystany, co zaowocowało grą wyglądającą zwyczajnie przeciętnie, a momentami nawet brzydko. Inaczej ma się natomiast sprawa z oprawą audio - o doskonałej muzyce nie ma nawet sensu wspominać, bo to oczywista oczywistość, niemalże standard jak na tą serię, ale za to nie wypada nie pochwalić w tym momencie świetnego voice actingu - w zasadzie wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie.

Scenariusz - nie czarujmy się, powtórki z SH2 chyba nikt nie oczekiwał? Jednak darując sobie tak druzgocące porównania, to i tak Homecoming na tym polu wypada całkiem porządnie. Tradycyjnie jest nutka tajemniczości wisząca w powietrzu, mroczna tajemnica związana z głównym bohaterem, jak zawsze pojawia się pakiet niejednoznacznych postaci (brakuje tym razem jednak naprawdę zapadających w pamięci charakterów) oraz parę mocniejszych scen (vide ta z matką Alexa). Plusy należą się za ciekawie i nie-na-siłę wpleciony wątek Zakonu oraz wiarygodnego protagonistę (w końcu). Bardzo do gustu przypadł mi też motyw z wyborami, od których to zależne jest zakończenie oraz gościnny występ znanego skądinąd kata. W każdym razie o żadnym geniuszu nie ma tu mowy, chociaż nie zmienia to faktu, że fabułka ma swoje momenty i potrafi wciągnąć.

Przechodząc do mięska właściwego, czyli do gameplay'u zacznę od systemu walki. W tym momencie autentycznie nie rozumiem narzekania na ten chyba najbardziej dopracowany element gry, bo...nawet nie wiem na co tu można psioczyć. Raz, że walka z wykorzystaniem wszelakiej broni białej sprawdza się nad wyraz komfortowo (tym bardziej biorąc na porównanie żenujące wymiany ciosów z poprzednich Sajlentów), to jeszcze do tego jest niesamowicie intuicyjna i fajnie nastawiona na skilla. W skrócie - walki zamiast irytująco losowe, stały się w końcu, w pełni kontrolowane, a co za tym idzie znacznie przyjemniejsze. Seriously, na ten motyw narzekać mogą chyba tylko osoby, które nie potrafiły tego systemu ogarnąć. Tak naprawdę bezpodstawnie oczywiście.

Lokacje. Kolejny bardzo mocny punkt tej odsłony, gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie druga połowa gry, to Homecoming miałby najlepsze miejscówki w serii. Już same ulice Shepherd's Glen swoim niepokojącym feelingiem potrafią zjeżyć włosy pod pachami, a przecież jest jeszcze ponury cmentarz, rewelacyjny hotel, zdemolowany posterunek policji oraz sam dom Alexa (który zwłaszcza w odmienionej wersji potrafi skopać mózg). Później wprawdzie jest dużo gorzej, ale musiałbym chyba mieć coś z głową żeby nie wymienić jeszcze TEGO widoku przed wejściem do kościoła w odmienionej rzeczywistości (już w Silent Hill) - teraz naprawdę wygląda to jak piekło.

Przeciwnicy - podobnie jak lokacje, tak straszące maszkary trzymają fason. Nie wszystkie oczywiście, ale takie Verale na przykład prezentują się niezwykle demonicznie, podobnie pająkowate Needlery, pojawiające się zawsze znienacka Lurkery czy niektórzy bossowie (zwłaszcza pierwszy). Nawet wyskakujący się w późniejszych rozdziałach gry żołnierze Zakonu potrafią napędzić stracha.

Zagadki - coś czego brakowało w SH od czasu "trójki". Nie licząc przegiętej układanki w domu Shepherdów łamigłówki cieszą pomysłowością i poziomem skomplikowania (bez przesady, ale bez ruszenia mózgownicą się nie obejdzie).

Na koniec zostawiłem najważniejszą rzecz, mianowicie klimat. Niektórzy mogą narzekać, że to już nie "ten" Silent, że nie jest strasznie, że zbyt "amerykańsko", że wprowadzono sporo niepotrzebnych zmian, że srutututu. IMO: pieprzenie. To prawda, że im dalej w las tym Homecoming bardziej spuszcza z tonu, a konćowka, to już w ogóle przegięcie, ale jako całość gra i tak prezentuje się bardzo klimatycznie. Przede wszystkim pierwsza połowa przygody, która odbywa się w Shepherd's Glen wypada genialnie. Homecoming świetnie radzi sobie z utrzymywaniem atmosfery strachu/niepewności, na co niemały wpływ ma na pewno ograniczenie liczby napotykanych przeciwników (można zapomnieć o 5 kreaturach naraz w jednym ciasnym korytarzu). Za cholernie dużego plusa uznaję też wszelakie nawiązania do filmowego Silent Hilla, spod ręki Christophe Gansa: świat przemieniający się w wersję piekielną w czasie rzeczywistym (mega efekt), pałętające się wszędzie robactwo, bardziej zwalisty design Piramidogłowego (kolo w końcu przestał wyglądać jak worek ziemniaków). Jak dla mnie pod względem wczówki, wypływającej z gry atmosfery amerykański Silent nic, a nic nie ustępuje poprzednim częściom made in Japan.

Jeżeli już bym się czegoś miał czepiać, to do worka minusów na pewno wrzuciłbym loadingi, ostatnich bossów oraz finałowy etap. Ewidentnie widać, że końcówka robiona była w pośpiechu.


Reasumując - Silent Hill:Homecoming pomimo kilku potknięć wciąż jest świetną grą, a nawet - w moim osobistym mniemaniu - na tyle dobrym kawałkiem Silenta, żeby zestawić go zaraz obok pierwszej trylogii. W każdym razie nie zawiodłem się ani trochę na tej grze. 8+/10
 
 
Salvin 
Cockroach


Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 95
Wysłany: 2010-08-07, 15:26   

Fajnie poznać różne opinie na temat Homecominga, ale co do pewnych aspektów Twojej recenzji mam pewne wątpliwości. Przede wszystkim klimat. No LOL gdzie tam jest niby ten klimat. Bo poza Hell Descent i Hell House nie zauważyłem takowego, a te dwie lokacje tak na dobrą sprawę idzie skończyć w parę minut. Hotel szary i nieciekawy. W Lair za to się dzieją cyrki z Margarett, czy tym śmiesznym Curtisem. Szwendanie się po ulicach zarówno Shepard's Glen i Silent Hill było słabe i nudne, do tego cała masa przeciwników jak Schizmy czy te zakichane psy, które wiecznie mi się rzucały na plecy, a walka z nimi nie ma najmniejszego sensu bo ciągle się respawnują. Skoro jestem przy walce, podobna sytuacja jak w The Room, zresztą jak i w innych częściach, czyli możliwość zabicia praktycznie wszystkich przeciwników jedna bronią. Owszem można bawić się siekierką itd. dla frajdy, tylko po co? Chyba tylko po to aby tracić nerwy. Gdy odkryłem, że najgroźniejszego przeciwnika idzie bezproblemowo położyć szybciej najsłabszym nożem, wszelkie inne bronie ręczne poszły do lamusa. Co jakiś czas tylko zmieniałem na guna, aby pozbyć się tego niedorobionego Closera z SH3, który tutaj się chyba zwie Siam lub drugiej podróby jakimi są Smogi. Na wszelkie inne półprodukty jakimi są te a jakże seksowne pielęgniareczki, stojące na każdym kroku niczym prostytutki lub Boogeymana szkoda mi w ogóle słów.

Cytat:
bardziej zwalisty design Piramidogłowego (kolo w końcu przestał wyglądać jak worek ziemniaków).


Sorry, ale no comment.
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-08-07, 17:47   

Salvin napisał/a:
Przede wszystkim klimat. No LOL gdzie tam jest niby ten klimat. Bo poza Hell Descent i Hell House nie zauważyłem takowego, a te dwie lokacje tak na dobrą sprawę idzie skończyć w parę minut. Hotel szary i nieciekawy. W Lair za to się dzieją cyrki z Margarett, czy tym śmiesznym Curtisem. Szwendanie się po ulicach zarówno Shepard's Glen i Silent Hill było słabe i nudne, do tego cała masa przeciwników jak Schizmy czy te zakichane psy, które wiecznie mi się rzucały na plecy, a walka z nimi nie ma najmniejszego sensu bo ciągle się respawnują.


Dokładnie na takie i tym podobne opinie natykałem się przed zagraniem w Homecoming. Całe mnóstwo takich opinii. Jednak wierz mi lub nie, ale kiedy już rozpocząłem tą przygodę, wsiąkłem w klimat, zaliczałem kolejne rozdziały, to w pewnym momencie autentycznie doznałem szoku. Szoku spowodowanego potężną różnicą między tym co czytałem chociażby na tym forum, a tym co miałem przed oczami grając w tego Silenta. Twierdzisz, że nie ma klimatu, ok - w końcu każdy ma prawo do swojego zdania, jednak według mnie jest to zwyczajna nieprawda. Lokacje są świetne, nie potrafię pojąć czemu nie spodobał Ci się taki hotel, bodajże najlepsza miejscówka w całej grze - raz, że z miejsca lokacja ta przywodzi na myśl podobną z Silent Hill:2 (jeno w mroczniejszej wersji), dwa że swoją atmosferą opuszczenia potrafi wywołać niesamowite ciarki, to jeszcze dwie sceny w tej miejscówce nieźle ryją beret (mianowicie atak Needlersów w windzie i spotkanie z Katem). Samo Shepherd's Glen to natomiast taka miniaturowa wersja Silent Hill, klimat ma wręcz hipnotyzujący, a design bardzo na poziomie (zwłaszcza ze względu na pustawe ulice, świetny Rose Heights Cemetery oraz zagracony warsztat Curtisa). Tak jak napisałem, później jest dużo gorzej (kiepściutkie Lair oraz Prison), ale do połowy gry każda lokacja trzyma poziom, a niektóre można nawet uznać za najlepsze w serii (vide wspomniany Grand Hotel oraz dom Alexa w wersji Otherworld - miazga). Warto wziąć pod uwagę, że dość znikoma ilość przeciwników pojawiająca się przez całą grę jedynie wzmaga uczucie niepewności przemierzania kolejnych lokacji (są takie tereny, że przez kilka ładnych minut można nie uświadczyć nawet najmniejszego karalucha), to też bardzo pozytywnie wpływa na atmosferę grozy, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo czy coś zaraz nie wypełznie spod ciemnego kąta.

Co do przeciwników, to jest to kolejna rzecz przy której nie wypada mi się z Tobą zgodzić. Jasne, niektóre stworki rzeczywiście wypadają nieco komicznie (Schism), inne z deka szablonowo (Smog, Siam), ale jako ogół jest to znacznie ciekawsza zgraja niż ta z którą mieliśmy do czynienia w takim SH:4 albo Origins, a nawet w "trójce". Nieprzeciętne wrażenie robią właśnie Ferale (niby znane pieski, ale teraz naprawdę dopracowane designersko), wylatujące z dziur w ścianach Needlery oraz...zaczerpnięte prosto z filmu pielęgniarki (absolutnie genialna animacja, oraz efekt działania na światło). Że niby się respawnują? W mojej kopii gry nic takiego nie miało miejsca (co najwyżej pojawił się nowy pakiet do rozwałki po powrocie na ulice SG po chapterze w ściekach). Od razu jak już jesteśmy przy przeciwnikach:
Salvin napisał/a:

Cytat:
bardziej zwalisty design Piramidogłowego (kolo w końcu przestał wyglądać jak worek ziemniaków).


Sorry, ale no comment.

Właśnie zawsze zastanawiało mnie stawianie wyżej Piramidogłowego w wersji SH:2, od tej "Gansowej". Jak dla mnie ten pierwszy wygląda jak pierwsza lepsza zwyczajna kreatura z maską na łbie, za to ten filmowy poraża zarówno swoją wielkością jak i pewnymi ewidentnie ludzkimi cechami. Po prostu bardziej przypomina człowieka, co w moim odczuciu dodatkowo potęguje jego mrok, no bo w końcu jaki człowiek potrafi wyrządzać tyle krzywdy innym. Zresztą, zakończenie "Bogeyman" rzuca na tą kwestię sporo światła.


Salvin napisał/a:

Skoro jestem przy walce, podobna sytuacja jak w The Room, zresztą jak i w innych częściach, czyli możliwość zabicia praktycznie wszystkich przeciwników jedna bronią. Owszem można bawić się siekierką itd. dla frajdy, tylko po co? Chyba tylko po to aby tracić nerwy. Gdy odkryłem, że najgroźniejszego przeciwnika idzie bezproblemowo położyć szybciej najsłabszym nożem, wszelkie inne bronie ręczne poszły do lamusa. Co jakiś czas tylko zmieniałem na guna, aby pozbyć się tego niedorobionego Closera z SH3, który tutaj się chyba zwie Siam lub drugiej podróby jakimi są Smogi.

W moim przypadku niezbędne okazało się żonglowanie między bronią palną, a nożem i siekierą, szczerze to na resztę nawet nie zwracałem uwagi, ale jeżeli chodzi o bezużyteczność niektórych broni, to nie mam zamiaru się kłócić, bo faktycznie taki łom czy późniejsza strzelba nie znajdują większego zastosowania i wydają się wrzucone na siłę. Nie zmienia to i tak faktu, że system walki jest świetny.
Niewątpliwą zaletą gry, o której jeszcze nie napisałem w przypadku walk jest na pewno ograniczona pojemność nabojów w gnatach, a tym samym położenie dużego nacisku na starcia z użyciem broni krótkiego dystansu oraz ucieczki. Tego właśnie brakowało mi w Silentach 1-3.


Generalnie jeżeli miałbym w prosty sposób pokazać jak bardzo spodobał mi się Homecoming bez bawienia się w oceny, to zrobiłbym to w ten sposób: SH:2 > SH:3 > SH:1=SH:H.
Ewentualnie: SH:H> SH:4 + Origins + Shattered Memories. Jest to naprawdę bardzo dobry Sajlent, a przy tym świetny kawał giery. Szkoda tylko, że tak niedocenianej. Przy okazji, odebranie tej serii chłopakom z Double Helix uważam za niesamowitą pomyłkę.
 
 
Salvin 
Cockroach


Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 95
Wysłany: 2010-08-07, 23:08   

Ja generalnie do wszelkich recenzji zawsze podchodzę z pewnym dystansem, bo wiadomo jednym się coś podoba innym nie i trzeba się samemu przekonać. Co do samego Homecominga to przyznam, że mnie rozczarował pod wieloma względami.
Mimo iż do niego jestem uprzedzony to Cię rozumiem, że przypadł Ci do gustu. Ja na ten przykład wysoko sobie cenię The Room, a który to z wielu stron jest dosyć ostro krytykowany i niejednokrotnie się spotkałem, niekoniecznie na tym forum, że to właściwie taki odpad i na miano SH nie zasługuje. Ale ok przejdę już do rzeczy.

Przede wszystkim właśnie drażni mnie to, że twórcy poszli sobie na łatwiznę, bo Homecoming tak naprawdę jest grą na podstawie filmu. Też z tego powodu, że sam film nie do końca mi przypasował, a w samej grze zostały umieszczone pewne elementy, które to właśnie w filmowym SH były po prostu kiepskie. Samo przejście do Otherworldu, no cóż mam mieszane uczucia. Z jednej strony animacje robią duże wrażenie, dobrze wyglądają i cieszą oko. Jednak z drugiej całe to przejście to tylko efekciarstwo i zostało pozbawione tej tajemniczej otoczki, która pobudzała wyobraźnię, dzięki której czułem się zawsze nieswojo. Nie wiem, czy zostanę zrozumiany, więc pokażę to może na przykładzie. Wystarczy przypomnieć pierwszego SH i moment trafienia do Alternatywnej Szkoły. Zapewne niejeden z graczy zaliczył spore zdziwienie gdy wyszedł z wieży zegarowej i zobaczył to samo normalne podwórko szkolne tylko z dziwnym znakiem na środku, natomiast to co można było zobaczyć za pierwszymi drzwiami z normalnością nie miało już nic wspólnego. Podobnie było ze Szpitalem, wchodzimy na kolejnych piętrach z windy gdzie drzwi są zamknięte. Po czym znowu wchodząc do niej ni stąd ni zowąd pojawia się 4 piętro, którego przecież chwilę wcześniej nie było. Ten moment zapamiętam zapewne na jeszcze bardzo długo. Również świetnie przejście do alternatywnej wersji szpitala zostało przedstawione w drugiej części, a w SH3 to już było po prostu mistrzostwo świata. Może to i są takie moje "jazdy", ale o to chyba właśnie chodzi, horror powinien nie tylko straszyć efektami, ale też wpływać i poruszać naszą wyobraźnię. W Homecomingu tej niepewności w ogóle nie poczułem. Zawyły syreny, zlazła farba ze ścian i o to proszę jest straszny i okrutny Otherworld, poza tym widziałem to już w filmie, więc zaskoczenia też właściwie nie było.

Co lokacji, dlaczego mi się nie podobają w większości. Grand Hotel, no już nawet nie chciało się zmienić nazwy, tylko sobie skopiujemy z filmu, brak inwencji. Jednak nie z tego powodu, nie czuję klimatu. Jest szary, nudny, monotonny, a sama walka szybko nudziła i roi się w nim od pielęgniarek, których nie cierpi w tej części jak i również spotkanego w nim Bogeymana, ale o tym później. Taki problem jest właściwie w większością lokacji; posterunkiem policji czy jeszcze bardziej dennymi kanałami. Nie ma tam w ogóle klimatu, a już niczego co by mnie miało przestraszyć. Ja akurat nie jestem zwolennikiem tego, że w SH powinno się zawsze zwiedzać ulice. Bardzo mnie ucieszyło to, że w SH3 tych ulic praktycznie nie było. Pobiegało się w SH i w SH2(tu to było akurat było dosyć nudne po wyjściu ze szpitala). Irytujące jest jak ciągle gdzieś z kanałów wyłażą stale odradzające się i wkurzające Lurkery. Nie znoszę takich zabiegów. Już wolę aby przeciwnik był wytrzymały, silny, szybki i trudny do pokonania niż żeby gra mnie zasypywała jakimiś warczącym padactwem, co akurat jest normą w częściach gdzie biegamy po ulicach, wyjątek był w pierwszym SH po wyjściu z Green Lion Antique Shop czy w alternatywnej wersji Silent Hill Resort Area bo w ciemnościach nieźle ryło, ale w dzień może i klimatycznie się zwiedza uliczki miasta jednak duża ilość stworów przeszkadza. Złego słowa nie mogę natomiast powiedzieć o Hell Descent i domu Alexa. Świetne zarówno pod względem designu jak i muzyce w nich panujących. Utwory jakie przygrywają gdy jest się na strychu w domu lub podczas walki ze Scarlet rewelacyjnie pasują.

Przeciwników też w większości uważam za kiepskich. Są albo nieudane, albo są marną kopią. Na wyróżnienie zasługuje właściwie tylko Schism. Fajnie wygląda i jest dość trudny do pokonania, Needlery takie sobie, ale reszta to jakiś żart. Smog, czyli kolejne już wcielenie Lying Creature, podobnie Feral+QTE(to nie jest Resident Evil 4) fruwające robactwa były już w SH4, Lurkery nijakie tylko denerwowały. Siam jak w poprzednim poście napisałem przeróbka na gorsze Closera do tego jego zachowanie zostawia dużo do życzenia. Pielęgniarki to już w ogóle przegięcie. Znacznie lepiej w moich oczach wypadły kreatury z The Room oczywiście nie wszystkie, ale większość, a na przeciwników z SH3 to nie pozwolę złego słowa powiedzieć.
Co do respawnu to nie pielęgniarki, chodziło mi o przeciwników z ulic gdy trzeba się udać do biura Fitcha oraz po wyłączeniu zasilania, jakaś masakra. Zabijesz jednego wyłazi następnych dwóch.

Cytat:
Właśnie zawsze zastanawiało mnie stawianie wyżej Piramidogłowego w wersji SH:2, od tej "Gansowej". Jak dla mnie ten pierwszy wygląda jak pierwsza lepsza zwyczajna kreatura z maską na łbie, za to ten filmowy poraża zarówno swoją wielkością jak i pewnymi ewidentnie ludzkimi cechami. Po prostu bardziej przypomina człowieka, co w moim odczuciu dodatkowo potęguje jego mrok, no bo w końcu jaki człowiek potrafi wyrządzać tyle krzywdy innym. Zresztą, zakończenie "Bogeyman" rzuca na tą kwestię sporo światła.


A to tak poważnie czy sobie jaja robisz, bo jak to drugie to fajne poczucie humoru. Ja w ogóle nie uznaję tego Bogeymana. Nie rozumiem również jak można porównywać go do legendy z SH2. Piramidogłowy jest jeden. Ja się dziwię, że nikt jeszcze Cię nie skarcił za to zdanie. Wygląd PH w SH2 ma jak najbardziej uzasadnienie fabularne, więc wypowiedź, że wygląda jak worek ziemniaków to niemal herezja. Bogeyman jak najbardziej porażał, ale głupotą twórców i tym jak zrypać sprawę po całości. Ja właśnie przy pierwszym podejściu zdobyłem to zakończenie. Przypomina człowieka, jest zwalisty co Ty piszesz. Tej persony nie powinno się tykać po raz drugi. Wystarczy, że go do filmu wrzucili. A czy Ty w ogóle wiesz kogo on symbolizował w SH2.

System walki wcale nie jest świetny, jest sztywny i toporny. Jak przyszło do walki z więcej niż jednym przeciwnikiem to Alex dziwnie zaczyna się "gubić" i nie wiadomo którego w danym momencie atakuje. Jednak największe frustracje przeżywałem podczas walki z Sepulcherem. Bez broni palnej to było nie do zniesienia.

Cytat:
Niewątpliwą zaletą gry, o której jeszcze nie napisałem w przypadku walk jest na pewno ograniczona pojemność nabojów w gnatach, a tym samym położenie dużego nacisku na starcia z użyciem broni krótkiego dystansu oraz ucieczki. Tego właśnie brakowało mi w Silentach 1-3.


Tu się w pełni zgodzę. Ograniczenie amunicji to bardzo dobre rozwiązanie. Co prawda strach w SH nie polega na tym, że nagle zabrakło ammo, jednak elementu survivalu również mi trochę brakowało w poprzednich częściach.
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-08-08, 01:45   

Cytat:
A to tak poważnie czy sobie jaja robisz, bo jak to drugie to fajne poczucie humoru. Ja w ogóle nie uznaję tego Bogeymana. Nie rozumiem również jak można porównywać go do legendy z SH2. Piramidogłowy jest jeden. Ja się dziwię, że nikt jeszcze Cię nie skarcił za to zdanie. Wygląd PH w SH2 ma jak najbardziej uzasadnienie fabularne, więc wypowiedź, że wygląda jak worek ziemniaków to niemal herezja. Bogeyman jak najbardziej porażał, ale głupotą twórców i tym jak zrypać sprawę po całości. Ja właśnie przy pierwszym podejściu zdobyłem to zakończenie. Przypomina człowieka, jest zwalisty co Ty piszesz. Tej persony nie powinno się tykać po raz drugi. Wystarczy, że go do filmu wrzucili. A czy Ty w ogóle wiesz kogo on symbolizował w SH2.


Wiem co masz na myśli i rozumiem Twój zawód nowym Katem, bo doskonale zdaję sobie sprawę z istoty występowania oryginalnego PH w SH:2 oraz samej jego roli w fabule. W pewnym sensie masz rację, gdyż ta postać powinna być przeznaczona wyłącznie dla przygody Jamesa (co jest nawet dobitnie uzasadnione w scenariuszu), no ale...skoro już została "zapożyczona" na potrzeby innych części, to mimo wszystko nie mam nic przeciwko, tym bardziej że dzięki temu typ zyskał na designie, a sama gra (film zresztą też) dodatkowy element niepokoju. Czemu natomiast wyżej stawiam Piramidogłowego z Homecoming od tego z drugiego Silenta? Z prostej przyczyny - bo ten pierwszy wzbudza we mnie strach. Naprawdę nie chciałbym stanąć z nim oko w oko w jakimś ciemnym korytarzu podczas zwiedzania lokacji. "Worek ziemniaków" z kolei, choć świetnie uzasadniony fabularnie, to poza ciekawością nie wywołuje u mnie żadnych emocji.

Nad kwestią reszty przeciwników, lokacji itp. nie ma się co specjalnie rozwodzić, gdyż jest to w zasadzie kwestia indywidualnych preferencji. Tak jak napisałeś - jednemu się coś spodoba, innemu nie. Chociaż skoro już się tak czepiasz tych przesadnych ispiracji filmem, to szybko skontruję - osobiście wolę kopiowanie dobrych, sprawdzonych patentów, niż nieudolne kombinowanie nad nowymi (vide żenujący w większości wygląd maszkar czy lokacje bez polotu w The Room. No, ale w tym momencie znowu wracamy do punktu wyjścia pod tytułem "własne upodobania", tak więc cisza. Dla mnie enyłej motywy filmowe, jak już wcześniej wspomniałem, są rewelacyjne.

Cytat:
Co do respawnu to nie pielęgniarki, chodziło mi o przeciwników z ulic gdy trzeba się udać do biura Fitcha oraz po wyłączeniu zasilania, jakaś masakra. Zabijesz jednego wyłazi następnych dwóch.


Czyli w sumie zaledwie parę razy przez całą grę. Ot, typowe przeszkadzajki podczas zwiedzania miasta, coś co jest w tej serii od zawsze. Mi jakoś szczególnie to nie przeszkadzało.
Cytat:

System walki wcale nie jest świetny, jest sztywny i toporny. Jak przyszło do walki z więcej niż jednym przeciwnikiem to Alex dziwnie zaczyna się "gubić" i nie wiadomo którego w danym momencie atakuje. Jednak największe frustracje przeżywałem podczas walki z Sepulcherem. Bez broni palnej to było nie do zniesienia.


Świetny jest jak najbardziej, co najwyżej nie doskonały. Ok, Alex rzeczywiście gubi się podczas walk z większą iloscią wrogów, ale jakby się tak zastanowić nad konstukcją lokacji i rozmieszczeniem przeciwników, to łatwo dojść do wniosku, że sytuacji kiedy mamy do czynienia ze zmasowanym atakiem kilku kreatur naraz jest naprawdę niewiele (nie licząc ulic). Starcia "one on one" to niemalże standard w HC, a pod tym kątem system wydaje się być opracowany idealnie (dobrze ustawiona kamera, intuicyjność we wprowadzaniu uników oraz kontr), co widać zwłaszcza podczas pojedynków z bossami. Tak czy inaczej w stosunku do poprzednich Silentów jest to ogromny krok naprzód.
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-08-08, 13:13   

Tak sypiecie słowami typu "świetny" i "doskonały", a mnie tylko ciekawi, czy szczerze tak uważacie. xD Bo ja np. bardzo lubię oglądać gówniane horrory o potworach z kosmosu, ale przynajmniej jestem na tyle świadom ich wątpliwej jakości, że nie używałbym zaraz takich epitetów mówiąc o nich.

A jeśli spojrzeć na Homecoming zupełnie surowym okiem, jest on co najwyżej "dobry" i to patrząc nań jak na samodzielną grę, a nie część serii. Jako część serii to spory zawód.
 
 
Puty
[Usunięty]

Wysłany: 2010-08-08, 13:50   

Say napisał/a:
jak zawsze pojawia się pakiet niejednoznacznych postaci

Kto jest niejednoznaczny? Elle, która nie ma żadnego znaczenia dla scenariusza(mogłoby jej nie być!) i która robi za eye candy? Curtis, który już pierwszym spojrzeniem mówi "I'm a villain", Wheeler, który próbował rozładować atmosferę swoimi żenującymi dowcipami? Judge, która od początku znika by potem "tadaaaa ja też jestem zła." To na maksa płaskie postacie w historii serii.
Cytat:
oraz wiarygodnego protagonistę (w końcu)
Jak to w końcu? Chyba na tym polu można mieć tylko zastrzeżenia do zioma z The Room.

Cytat:
Już same ulice Shepherd's Glen swoim niepokojącym feelingiem potrafią zjeżyć włosy pod pachami
Czym? To, że są opustoszałe, to standard w serii. Ale to, że są przy tym nudne jak chu*, to nie. Oryginalny SH z 1999 roku miał przy błąkaniu się po ulicach opcjonalne smaczki, pomieszczenia, które dokładały swoje do tajemniczości. Homecoming zabił element eksploracji oferując The 133 Locked Doors of Silent Hill: Homecoming i krótkie odcinki, prowadzące nas jak po sznurku. Dodatkowo każdy Silent Hill oferował nam wędrówkę po odmienionych ulicach, które były(zwłaszcza w pierwszej części) straszne w bombisa. Gra Double Helix ograniczała przemiany wymiarów jedynie do pomieszczeń, miasteczko zaś ścieląc burymi barwami.
Lokacje typu cmentarz czy hotel to festiwal kopiuj/wklej te same elementy - to festiwal nudy. Już nie mówiąc o duchu w hotelu proszącym o przedmioty(bardzo kreatywne :roll: ), dobrze, że wyrzucili z finalnej wersji, planowanego jeszcze jednego niewidzialnego mieszkańca.
Potworki to inne wersje tych, które w serii już były(wyjątkiem Siam) - niektóre o zupełnie niezrozumiałym dla fabuły pochodzeniu.
Co do nawiązań do filmu: Fani z reguły mają to za złe, bo film wszystko wypatroszył z symboliki, uprościł i wrzucił do jednego wora. SH zwykle uciekało od takich cliche jak Piekło czy Diabeł. To samo dotyczy PH - jeden z tych elementów, którego mogło tu spokojnie nie być("pożyczył" go tylko film, nie wiem jakie inne części masz na myśli).
Ostatnio zmieniony przez Puty 2010-08-08, 13:58, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Salvin 
Cockroach


Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 95
Wysłany: 2010-08-08, 14:05   

StuntmanMikeL napisał/a:
Tak sypiecie słowami typu "świetny" i "doskonały", a mnie tylko ciekawi, czy szczerze tak uważacie. xD


Nie wiem jak inni i szczerze powiedziawszy nie za bardzo mnie to interesuje, ale jeżeli ja użyłem powyższych określeń to tak uważam, nie mam w zwyczaju pisać, że coś jest super itd. bo "inni" tak piszą lub dlatego, że taka panuje ogólna opinia na dany temat. Jeżeli coś jest gówniane to piszę, że jest gówniane podając argumenty.

No ale sorry jeżeli producenci wydają grę, która zmusza mnie do całkowitej wymiany komputera, bo im się żywnie spodobało, żeby odpalić Homecominga trzeba 2 rdzenie nie oferując graficznie nic w zamian, a lista błędów stale się wydłuża mimo tego, że mogłem sobie spokojnie pograć płynnie na przyzwoitych detalach w gry jak Crysis, Far Cry 2 czy najnowszy Aliens vs Predator(ten akurat trochę ssie, ale to na marginesie), czy chociażby RE5, który to jest świetną konwersją, to coś nie halo. I guzik mnie obchodzi, że na konsolach nie ma błędów. Ja gram na PC i w tym momencie jeżeli zakupiłbym grę to czułbym się jakbym został wyruchany i oszukany, bo na minimalnych parametrach podanych na opakowaniu gra będzie co 5 sekund zrywać przez co wymagane są jakieś patche, które niezbyt korzystnie wpływają. Zresztą nawet na mocnych kompach też są rożne "niespodzianki". Na całe szczęście gry nie kupiłem, ale współczuję innym.
 
 
Mi 
Insane Cancer
Reservoir Dog



Wiek: 37
Dołączyła: 16 Lis 2007
Posty: 1269
Skąd: Saitama
Wysłany: 2010-08-08, 14:21   

Salvin napisał/a:
I guzik mnie obchodzi, że na konsolach nie ma błędów.

Oj są, są :/ .
_________________
このようには偶然などないのかもしれない。 全てが必然である可能ように。
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-08-08, 23:58   

Puty napisał/a:
Say napisał/a:
jak zawsze pojawia się pakiet niejednoznacznych postaci

Kto jest niejednoznaczny? Elle, która nie ma żadnego znaczenia dla scenariusza(mogłoby jej nie być!) i która robi za eye candy? Curtis, który już pierwszym spojrzeniem mówi "I'm a villain", Wheeler, który próbował rozładować atmosferę swoimi żenującymi dowcipami? Judge, która od początku znika by potem "tadaaaa ja też jestem zła." To na maksa płaskie postacie w historii serii.
Cytat:
oraz wiarygodnego protagonistę (w końcu)
Jak to w końcu? Chyba na tym polu można mieć tylko zastrzeżenia do zioma z The Room.

Pisząc to miałem na myśli przede wszystkim panią sędzinę, Josha oraz samego protagonistę (ten od początku sprawiał mi wrażenie jakby miał coś na sumieniu). Zgodzę się, że postacie jako ogół jakoś szczególnie nie porażają, jednak IMO i tak wypadają ciekawiej niż w takim The Room czy nawet w Origins.

Puty napisał/a:

Cytat:
Już same ulice Shepherd's Glen swoim niepokojącym feelingiem potrafią zjeżyć włosy pod pachami
Czym? To, że są opustoszałe, to standard w serii. Ale to, że są przy tym nudne jak chu*, to nie. Oryginalny SH z 1999 roku miał przy błąkaniu się po ulicach opcjonalne smaczki, pomieszczenia, które dokładały swoje do tajemniczości. Homecoming zabił element eksploracji oferując The 133 Locked Doors of Silent Hill: Homecoming i krótkie odcinki, prowadzące nas jak po sznurku. Dodatkowo każdy Silent Hill oferował nam wędrówkę po odmienionych ulicach, które były(zwłaszcza w pierwszej części) straszne w bombisa. Gra Double Helix ograniczała przemiany wymiarów jedynie do pomieszczeń, miasteczko zaś ścieląc burymi barwami.
Lokacje typu cmentarz czy hotel to festiwal kopiuj/wklej te same elementy - to festiwal nudy. Już nie mówiąc o duchu w hotelu proszącym o przedmioty(bardzo kreatywne :roll: ), dobrze, że wyrzucili z finalnej wersji, planowanego jeszcze jednego niewidzialnego mieszkańca.
Potworki to inne wersje tych, które w serii już były(wyjątkiem Siam) - niektóre o zupełnie niezrozumiałym dla fabuły pochodzeniu.

Dla mnie ulice nie są nudne, a dodatkowo stonowana kolorystyka wypada w ich przypadku jak najbardziej ok. Natomiast z tym podniecaniem się eksploracją w poprzednich Silentach, to bym się wstrzymał - jedna otwarta kawiarenka i autobus to nie jest szczyt finezji, tym bardziej przy całej reszcie 13333 zamkniętych drzwi w całym mieście. Lokacje takie jak hotel czy cmentarz, choć straszące nieco swoją "kopiowalnością", to i tak mają w sobie ten charakterystyczny mrok, a co ważniejsze - świetne oddają uczucie osamotnienia (dlatego nie mam kompletnie nic przeciwko duchowi za drzwiami czy niewidzialnemu spowiednikowi w kościele). Co do potworków, to tak jak już wcześniej wspomniałem - wolę lekko "podtuningowane", sprawdzone pomysły niż wymyślanie na siłę jakichś głupot (w tym przypadku głupot pokroju duchów czy bekających worków mięcha). Ci w HC są odpowiednio demoniczni, to mi wystarczy.

Puty napisał/a:

Co do nawiązań do filmu: Fani z reguły mają to za złe, bo film wszystko wypatroszył z symboliki, uprościł i wrzucił do jednego wora. SH zwykle uciekało od takich cliche jak Piekło czy Diabeł. To samo dotyczy PH - jeden z tych elementów, którego mogło tu spokojnie nie być("pożyczył" go tylko film, nie wiem jakie inne części masz na myśli).

Miałem na myśli właśnie film i Homecoming. O PH swoje zdanie już wyraziłem, dla mnie w każdym razie kolo spełnił swoje zadanie.
Ostatnio zmieniony przez Say 2010-08-09, 00:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
rifi77 
Cockroach


Wiek: 28
Dołączył: 05 Sie 2010
Posty: 54
Skąd: Zakopane
Wysłany: 2010-08-09, 10:26   

Nie jestem zbyt dobry w długich recenzjach, więc będę się streszczał jak tylko mogę...

Zacznę od fabuły. Osobiście mnie bardzo zaciekawiła ta historia i przez cały okres grania nie mogłem się doczekać kolejnych sprostowań co do fabuły i uciekającego Josha (który mnie potem już denerwował prawdę mówiąc...). Dziwne też było to że praktycznie przez całą grę nie wiedziałem nic więcej poza tym że szukam Josha, a na końcu łup i cała fabuła się wyjaśnia (jak w filmie z kilkunastu minutowym nagraniem...).

Postaci w grze wg mnie są zbyt płytkie, brakuje im historii, więcej wątków na ich temat. O Elle nie wiemy praktycznie nic, jej siostra "zniknęła", ona rozwiesza plakaty kolejnych zaginionych, troszkę wątków o jej rodzinie i tyle. Wheeler to też zbyt nie rozbudowana postać. Najwięcej historii jest o rodzinie Alexa, no ale co się dziwić skoro to bohater główny. (Przy okazji mam jedno pytanie, kim była kobieta w hotelu?)

Co do potworów to mi akurat bardzo się podobały, może z wyjątkiem Smoga... Płód w pielęgniarkach zrobił na mnie ogromne wrażenie, kiedy nagle w świetle dostrzegłem to dziecko. To było dziwne uczucie... Świetny patent ze światłem na które reagowały pielęgniarki. Schizm był taki sobie (wg mnie nic specjalnego), Lurker był niesamowicie klimatyczny (zwłaszcza w piwnicy Alexa). Needler wywoływał u mnie strach (panicznie boję się pająków więc to ma sens ^^" ). Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że gdzieś widziałem potwora podobnego do Siama (był czy nie? ^^" ). The Order i robaki były przeciętne... Bossowie byli fenomenalni, zwłaszcza Scarlet. Podczas walki z nią nagle uświadomiłem sobie że każdy coś odwzorowuje, upodobania ofiary itp. (wiecie o co mi chodzi).

Lokacje w grze były bardzo ciekawie wykonane, nawet kanały mi się podobały. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie odmieniony dom Alexa i tablica "Welcome to Silent Hill" ^^" Zagadki w grze są proste, (kabelki, kabelki, kabelki...), notatki z podpowiedziami o dziwo zawsze obok naszej "zagadki" (mogli się wysilić).

Muzyka jest wyśmienita (nic dziwnego), dodawała swoistego klimatu, trochę niepewności.
Graficznie gra nie jest zła. Nie jest także piękna. Niedociągnięć jest i to masa (plus wszystkie bugi, u mnie w ostatniej lokacji wszystko świeciło się na biało przez co nie widziałem prawie nic, filmik z wiertarką ledwo widoczny, a pokój gdzie była uwięziona Elle był całkowicie zasłonięty, nawet filmu nie było przez to widać... :x

Ogólnie mówiąc Homecoming jest według mnie bardzo dobrą grą zasługującą na miano kolejnej części SH. Jest inna, to prawda, dla jednych najlepszym momentem były napisy końcowe... Ja jednak kiedyś wrócę do tej gry, zaintrygowała mnie opowiedziana w niej historia. Mnóstwo błędów i niedociągnięć (mam wersję PC nie wiem jak z konsolami) psuje trochę klimat, postaci poboczne mogły mieć więcej swojej historii, w zasadzie dużo bym tu pozmieniał i poprawiał ale i tak gra jest fantastyczna.
W skali od 0 do 10 dam... 7.5.

Uff :lol-sweat:
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group