Mój ulubiony? hmm nie przypominam sobie takiego podobała mi się ucieczka z posterunku policji a tak to nie przypominam sobie żadnego spektakularnego momentu w grze,bo i sama gra nie jest czymś niezwykłym.
Ostatnio zmieniony przez Statek 2009-10-02, 11:07, w całości zmieniany 1 raz
Moj ulubiony moment w tej grze był w hotelu. Chodzi ogólnie o wystrój wnętrza i schodzenie z poziomu na poziom. Posterunek też by był nawet ciekawy, gdyby nie trudne walki z tymi schizmami, czy jak im tam na imię.
Najlepszy moment? "Zagadka" na strychu. Uwielbiam te puzzle. Po pierwszym zerknięciu już znałem rozwiązanie. Tak dla zabawy se sam pomieszałem, ostro, przy czym miałem 2 godziny zabawy.
Jeśli chodzi o samą grę; Zakończenie Bugimen. Tak. Naprawiło mi ono dzień.
_________________ "To, że jestem online na forum nie znaczy, że siedze przed kompem. Pomyśl o tym zanim coś takiego napiszesz " - Józef Piłsudski, Biblia 14:23
Dajcie spokój, ta gra nie była przecież aż tak zła . Przynajmniej była lepsza od czwórki .
Tylko tyle chciałeś wnieść do tematu? Gra była zła. I była gorsza od czwórki.
Miho: Alex, podzielam Twoje zdanie, ale dyskusje na temat wyższości bądź niższości jakiejkolwiek części nad SH4 odbywają się w tym temacie. Tutaj natomiast proszę o zakończenie offtopu.
Tak, wiem. Sory. :x
_________________ "You don't know anything about Silent Hill!"
To,że gra była lepsza od 4 to marne pocieszenie.Od Seri Silent Hill możemy wymagać więcej,zdecydowanie więcej.Fakt jak dla mnie Silent Hill 4 był najgorszy,ale to marne pocieszenie,że następny był lepszy,ja spodziewałem się więcej i zawiodłem się.
Dla mnie najlepszym momentem w grze był etap przed Scarlet jak i sama walką z nią ... Coś Epickiego ... A 2 to wizyta w Power Room gdzie trzeba wyłączyć prąd i rozprawić się z kilkoma osobami z the Order :-)
_________________ \\\Powód bana: Utrzymywanie dramy i nachalność; więcej w ostrzeżeniach użytkowników.
-Żelazko\\\
Dalej jest już tylko strach ...
Najlepszym momentem jest sama walka. Dzięki unikom i widocznym obrażeniom na ciele przeciwników, nareszcie nabrała rumieńców i przyjemnie zadaje się ból tym pokrakom. O ile w poprzednich częściach ten element był strasznie drętwy i jeśli była taka mozliwość, to starć unikałem, tak tutaj nie odpuszczałem nikomu.
Dla mnie najlepszym momentem była oczywiście rozomowa z powieszonym za nadgarstki ojcem i jego tekst o pobycie Alexa w szpitalu psychiatrycznym. Kapitalny klimat. Świetnie wypadła rozmowa z matką w domu rodzinnym Alexa, jej twarz. Kozacki był moment, gdy nasz hiroł przypomina sobie nocną wyprawę z młodszym bratem na jezioro...
Nie wiem dlaczego tak narzekacie na Homecoming. Przyznam, że jestem świeżutko po ukończeniu gry na normalu, a aktualnie jadę na hardzie i jestem pod wielkim wrażeniem. I choć jest liniowa jak diabli, chociaż w kwestii gameplay'u nie ma rewolucji (uniki są dobre), ma sporo błędów (ja świadomie przymykam na nie oko), to dostarczyła mi prześwietnej rozrywki. Poprzednim Silent Hillem, w którego ostatnio grałem był The Room na PlayStation 2 zaraz po premierze, czyli jakieś pięć lat temu. Od tego czasu przez moje konsolowe czytniki przeleciały tony gier. I po tych latach, po zaliczeniu tych wszystkich Call of Duty, Bioshocków, Dead Space'ów, Residentów, Gears of War'ów (1 i 2), Falloutów 3 i dziesiątek innych topowych gier, absolutnie ŻADNA nie dorasta do pięt klimatem do Homecoming. Gdy kilka dni temu pierwszy raz znalazłem się na ulicach zamglonego i cichego SHEPHERD'S GLEN, to doznałem ekstazy (no, tylko sobie tam nie wyobrażać). Przemiłe uczucie. Poczułem się jak w domu, hehe. Gra potrafi wystraszyć, budzi emocje, zaskakuje i opowiada naprawdę ciekawą historię. Czego Wy chcecie? Mnie naprawdę bardzo się podoba. Klimatem wciera w posadzkę wszystkie inne gry, w jakie grałem ostatnimi laty. Napewno ukończę ją kilka razy. Gdy ujrzałem pierwszy raz moment, w którym realny świat zmienia się w zardzewiały przedsionek piekła, a ściany przemieniają się w zardzewiałe blachy, to przez głowę przeleciała mi myśl: " cholera, to chyba lepsze od seksu..."
Hmmmm... Trudny wybór, jako że, praktycznie rzecz biorąc, mało było scen, które mi się podobały. Ale moją ulubioną sceną po długim namyśle jest scena z lalką Scarlet i przemiana jej pokoju. Poza tym: raczej nie stwierdzono.
_________________ "Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
Najbardziej spodobał mi się moment, gdy Alex przypomina sobie o tym, że Josh nie żyje. Kurcze... Nie powiem przejmująca była to scena. Chyba wtedy dałem upust złym emocjom i polubiłem tą grę.
Cholernie epickie, nie powiem...
_________________ "And I am not frightened of dying, any time will do, I
Don't mind. Why should I be frightened of dying?
There's no reason for it, you've gotta go sometime."
"I never said I was frightened of dying."
Fajnie zabrzmiało ;p Lubie słowo ,,epickie", podając je nie wtedy gdy trzeba
Kurcze, a moment był całkiem wstrząsający.
Podobała cały etap w domu Alexa, tuż po przemianie na "Brzydszą" wersje.
_________________ "And I am not frightened of dying, any time will do, I
Don't mind. Why should I be frightened of dying?
There's no reason for it, you've gotta go sometime."
"I never said I was frightened of dying."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum