Wysłany: 2008-02-26, 16:31 Religia, ateizm, życie pozagrobowe itp.
Jak w temacie - dla tych co się nie wstydzą. Jakiego jesteście wyznania?
Tylko bez kłótni mi tu.
Ja się nie boję przyznać - jestem rodzimowiercą (poganinem jak ktoś woli), porzuciłem kościół chrześcijański i już za półtorej roku stanę się pełnoprawnym członkiem Rodzimego Kościoła Polski.
Ja sam już nie wiem w co mam wierzyć. Powoli, gdy patrzę na ten świat, robi się ze mnie ateista, ale jeśli już to wierze w bliżej nieokreślona siłę wyższą którą można utożsamiać z przyrodą i w reinkarnację.
_________________
Jeden z najśmiejszniejszych dzieciaków neo na tym forum napisał/a:
i na podłodze była krew. a pod krwiom leżał list. otworzyłem go a z niego wylała sie krew...
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2008-02-26, 17:23
Poza tym w obawie przed takimi postami:
Cytat:
Religa, nieważne jaka, to opium dla mas. Nie ma rzeczy świętej, nie ma Boga, Jezusa a cała biblia to bzdura. Dlaczego? Bo została napisana przez człowieka.
Jestem sceptycznie nastawiony do takiego tematu(ot istnienie postaci Jezusa np. jest historycznie udowodnione) i łatwo urazić czyjeś uczucia religijne, no, ale oko - administrator pozwolił.
Puty - w śmietniku leży temat o homo i raczej tez nikt nie spodziewał się aż takiej awantury - w razie czego temat można zawsze zamknąć.
A Twoje obawy jak najbardziej rozumiem
Ja też bardzo długi czas byłem ateistą ale czegoś mi w życiu brakowało - i wtedy trafiłem na moich obecnych współbraci pomogli mi - nawet bardzo. Cieszę się, że stało się tak a nie inaczej.
Niektóre religie nie uznają Jezusa i Maryi - to też potencjalnie może urazić czyjeś uczucia religijne a nikt nie myśli nad zmianą tego - ot taka dygresja skoro już w tym temacie jesteśmy
_________________ Pay or Flee!
Ostatnio zmieniony przez Skjoldsvar 2008-02-26, 17:49, w całości zmieniany 1 raz
ok koniec OT i mówię...mozemy pogadać, ale na spokojnie...kłótnia i wywalam topic i prosze nei mieć pretensji i kazdy OT będzie wywalany od tej chwili....prosze ładnie dyskutować i serio się nie kłócić bo to 4um pamieta duskusję o religii...
_________________
Ostatnio zmieniony przez Raq 2008-02-26, 17:57, w całości zmieniany 1 raz
Jezu ,ale zadyma była dobrze ,że już koniec.
a COś TY Powidział...
Mnie ciekawi inna problematyka.
Jakby założyć ,że przez wszystkie religie są wojny.
To w takim razie bez względu na to czy Bóg jest czy nie.
Wyrzeczenie się swojej religii było najlepszym rozwiązaniem.
Raczej Bóg nie miałby za złe ,że w niego nie wierzymy ,ale za to się nie mordujemy z jego powodu.Drogą logiki by tak było.
Za razem zrobiłem twierdzenie ,że religia jest zła ,ale ludzie chcą się mordować oglądać swojej flaki by zaspokoić pierwotne instynkty tylko powodu im brak.
8-]Puty pamiętasz jak rok temu napisałeś ,że moja wypowiedź o ubraniach Eddiego jest postem miesiąca i jeszcze Raq się w to włączy .Myślę ,że teraz was zabije. :shifty:
Pamiętajmy ,że religia nosi w nas jakieś zasady etyczne.
_________________ Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2008-02-26, 18:16, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-02-26, 19:12
Mike-L- jesteś ateistą- wykreślili cię z ksiąg kościelnych?
Jeśli tak to wiesz że nie przysługuje ci chrześcijański pogrzeb i miejsce na cmentarzu np? Nie możesz też wziąść chrześcijańskiego ślubu.
Czy wierzę w Boga? Wierzę że coś tam jest na górze, co nie znaczy że muszę dawać na tacę w kościele, nie znaczy że wogóle muszę chodzić do kościoła.
Nieważne jak nazwiemy tego Boga- czy Allah czy Józek.
Jak dla mnie ludzie mogą wierzyć i w butelkę od piwa, jeśli tylko będą mieli zasady moralne.
I tak- religia to najlepszy biznes w dzisiejszych czasach. Często niestety ogłupia ludzi.
Nie mówię już o fundamentalistach, których powinni zamykać.
Czy wierzę w Boga? Wierzę że coś tam jest na górze, co nie znaczy że muszę dawać na tacę w kościele, nie znaczy że wogóle muszę chodzić do kościoła.
Nieważne jak nazwiemy tego Boga- czy Allah czy Józek.
Ha, i znowu myślimy to samo; Pół godziny temu pisałam niemal identyczną wypowiedź, tylko mnie wylogowało i post poszedł się kochac :-] . Jest jeden Bóg, my nazywamy go właśnie tak, inni Allahem, inni Buddą, inni Kali . Każda religia celebruje go inaczej a wyznawcy mają inne zasady. Niemniej jednak ja żyję w przekonaniu, że każdy z nas, chrześcijanin, mużłumanin, buddysta modli się do tego samego. Tego, który ma wiele imion.
Jeśli chodzi o mnie, nie jestem praktykującym katolikiem. Jest to u mnie rodzinne, nigdy nie chodziliśmy do kościoła, nie byliśmy zbyt pobożni, bogobojni. Mama otrzymała chrzest jako osoba dorosła. Ja zawsze miałam wybór i zdecydowałam się przyjąc komunię świętą oraz bierzmowanie, jednakże wiem, że niektóre z moich poglądów mogłyby zbulwersowac mocno wierzących.
Jeśli kogoś uraziłam swoim postem, przepraszam ;].
Sam jestem ateistą, więc jestem Panem samego siebie. :grin: Być może ktoś nad nami czuwa itp. ale wolę nie myśleć o tym. Jak coś się schrzani to wiem, że to moja wina, nie zwalam wszystkiego na Allmightiego. Rozumiem, że ludzie potrzebują oparcia duchowego, wiedzy, że mają opiekuna, ale na razie ja tego nie potrzebuję. Kto wie, może za parę lat jakiś czynnik wpłynie, że się nawrócę.
Co do wojen, to religia nie jest powodem, jedynie oszołomy, które to wmawiają. Co do fundamentalistów, ludzi którzy uważają, że dżihad to ich życie itp. to zrobiłbym coś więcej niż tylko zamknął. Duża część moich znajomych to muzułmanie, a jakoś nie mają ochoty sie rozerwać, więc nie powinno się grupować religie na te "dobre" i "złe".
Ostatnio zmieniony przez Kilroy 2008-02-26, 19:51, w całości zmieniany 1 raz
Jestem ateistą. Nie wierzę w żadne zjawiska paranormalne, nadprzyrodzone czy inne bzdety, których nie da się udowodnić naukowo. Nie wierzę w istoty wyższe, nie jestem przesądny, po prostu realista.
Bóg został stworzony przez ludzi w różnych okolicznościach - dla znalezienia celu w życiu, dla podporządkowania sobie innych lub też po prostu dla władzy.
Nie mam nic do ludzi wierzących - sam twierdzę, że wiara niektórym jednostkom przynosi wiele dobrego, przede wszystkim nadzieję i sens w życiu. Gorzej jednak kiedy religia zaczyna mieć wpływ na życie polityczne i społeczne.
A nawet gdyby była jakaś istota wyższa (już nie wnikam skąd miałaby te moce oraz prawo do rządzenia) to wychodzę z założenia, że nie będzie mnie oceniać za ilość zmówionych paciorków czy złotych wrzuconych na tacę ale czy w życiu byłem dobrym i uczciwym człowiekiem - zarówno w praktyce jak i w głębi "duszy". Oczywiście zakładając, że taka istota by się kierowała wmawianymi nam zasadami - dobro, miłość, och i ach, bo równie dobrze czemu nie miałoby być odwrotnie?
Jezu ,ale zadyma była dobrze ,że już koniec.
a COś TY Powidział...
Jakbyś nie zauważył to nie odnosiłem się do postów konkretnie tylko do tematu "czy ten temat powinien być"...i zeby nie było to prosze bardzo
Jestem chrześcijaninem...jestem wierzącym...ale mam wiele pytań, watpliwości itp...więc chyba jak kazdy...
Nie rozumiem ateistów (bez obrazy nie mówie że głupi itp) bo dla mnie zycie bez jakiegos celu nie miało by za bardzo sensu...
Czy Bóg jest wymyślony? Nie wiem...skąd mam to wiedzieć...ale mam nadzieję i chcę wierzyć że tak...zreszta wierzę ze tak ale nei jestem pewny
Zreszta....musi być jakas siła...i tak jak Muzykant uważam ze Bóg to wcale nie musi być gość...moze to być (nawet IMO bardziej prawdopodobne) niepojęta energia...
narazie tyle względem mojej wiary jestem "nieobecny" i mam cieżko zebrać myśli
Źle mnier ozumiesz, nie mówię ze nudne. Chodzi mi o to ze żyjesz (jak mniemam) z wiarą ze po smierci znikniesz w nicość i tyle zostanie...i to dla mnie jest bezcelowość...absolutnie nic ci nie mówię...kazdy ma prawo zyć według własnych przekonań...dla mnie było by to bez sensu i myśle że gdyby cos takiego udowodniono (ale se ne da ani w 1 ani w 2 strone) to całkowicie bym chyba do łba dostał
Nie, nie. Wojny są spowodowane ludzką chciwością i wrodzoną skłonnością do nienawiści. Wszyscy tylko się zasłaniają krzyżem żeby wyglądało to na to, że walczą w imię słusznej sprawy.
Nikt nie mówi im co mają robić. Pomysł, że każdy trep zna prawdę, a wszyscy inni są w błędzie - cóż, to idea, której umysł nie powinien się podjąć
Po za tym nie czytacie mojego stwierdzenia gdyby.
Kilroy napisał/a:
ię grupować religie na te "dobre" i "złe".
Ludzie są źli w żadnej religii nie ma zła tylko w jednej jest luka.Ludzie kształtują jak im się chce.No chyba ,że mówisz o szatanizmie ,ale sekty to inna działka.
Miho napisał/a:
Ha, i znowu myślimy to samo
Nie tylko ty tak myślisz ,problematyka w tym ,że to trochę herezja ,każdy wierzący coś ci powie ,że trzeba gdzieś iść po coś o określonej porze.
Cytat:
nie będzie mnie oceniać za ilość zmówionych paciorków czy złotych wrzuconych na tacę ale czy w życiu byłem dobrym i uczciwym człowiekiem
Ba i mamy sendo problemu.
Wierz podoba mi się taki punkt widzenia ,ale ksiądz będzie ci gadał ,że trzeba chodzi do kościoła by uzyskać jedność ducha i z nim pogadać.Pamiętam ,że mój elastyczny ksiądz coś mówił ,że takim stwierdzaniami tworzymy nowego Boga i nie ma on nic wspólnego z tym.Raczej chodziło mu o to ,że ludzie jako istoty słabe tworzą wizerunek Boga takiego aby było mu wygodniej ,albo taki jaki mu się podoba .Ksiądz pracuje z młodzieżą więc taki stosunek nie jest mu obcy.By najmniej to był najlepszy ksiądz jakiego znałem ,a nie jacyś...Tak czy siak to ponad mu umysł czytaj pierwszy cytat i pierwsze moje zdanie.
Kolejna problematyka ,że n.p kościół jakoż iż działa w imię Boga powinien być doskonały ,ale ponieważ kościół jako instytucja to ludzie to jest w nim pełno luk i innych rzeczy które zostały zniekształcone i zbrudzone.
Ja w kościele ostatni byłem rok temu ,ale jakoś dumny nie jestem z tego.
Cytat:
po prostu realista
Wiesz ja zawsze zakładam "możliwości" widze ,że ty też.
Cytat:
Nie mam nic do ludzi wierzących
i tu brawa dla ciebie ,nie którzy ateisci czują się jakimyś geniuszami i próbują na silę wciągnąć z iluzji ludzi .Iluzja tzw. Bóg.
Wiem bo jednego takiego spotkałem.
Popatrz na tych wszystkich głupców w swych religiach, biegających w kole, próbujących odkryć znaczenie czegoś co jest bezsensowne. Tracą swoje życie na tym.
Ale ja mówiąc "Boga nie ma " czuje się jakby zaprzeczał własnej egzystencji.
Cytat:
nic nie wierzący JUŻ JEST MARTWY
Bo takie robią wrażenie .Już sama myśl ,że po śmierci idziesz do "MU" (nicość) wywołuje u mnie...
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-02-26, 21:15
Hmm- czy nicość tak przeraża? Nie jesteśmy tego świadomi, nie odczuwamy bólu, strachu, samotności, upływającego czasu, bo impulsy nie dochodzą już do naszego mózgu. Czy warto sie tego bać?
Chyba że mowa o duszy- ale to już inny temat.
No ale jeśli istnieje nawet taka dusza, to tym bardziej nie mamy czym się obawiać i martwić- nasza świadomość (jako taka) wciąż będzie istniała, czyli wieczne życie.
Może po tym będzie reinkarnacja- nie wiem.
Ale gdyby nasze dusze (zakąłdając że istnieją) tak zostały w jednym miejscu i choćby nawet to było najmilsze i najprzyjemniejsze niebo, to po jakimś czasie (neonach?) będzie nam cholernie nudno. Lepiej więc by była ta reinkarnacja.
Tak czy owak- nie mamy się o co martwić jeśli chodzi o śmierć :]
To ja podam moją ulubioną na temat świata bez Boga.
Filozoficzne pierdoły jestem dobry.
Każda osoba, każda jednostka, jest unikalna. W tym tkwi największa chwała wszechświata - każde żyjące (i martwe) stworzenie jest różne od wszystkich innych. Jest więc oczywiste, że centrum świata znajduje się w każdej osobie. "To dość proste, pomyleńcze" jeden z tych mógłby powiedzieć "Świat istnieje, ponieważ umysł go sobie wyobraża. Bez jaźni świat zaprzestanie istnieć. "A zatem, każdy jest najważniejszą osobą we wszechświecie. Bez przynajmniej jednego człowieka który by to wszystko wyobrażała
Świat istnieje ponieważ myśli ,że jest , a wszechświat został stworzony przez ludzi.
Jednak coś tu nie pasuje.Przecież wszechświat zawsze był dużo przed ludźmi.
Ale kto powiedział ,że to musiało zacząć się wtedy.
Równie dobrze wszechświat mógł istnieć równocześnie wtedy gdy pierwszy człowiek umiał pobierać i przekształcać informacje w naszym mózgu.
Nasza wola kształtuje świat ,jeśli szukasz szczęścia to go znajdziesz ,a nawet jeśli nie to będziesz myśleć ,że tak już się stało ,bo aż tak bardzo pragniesz tego.
Dal małej zabawy powiem coś o stygmatach.
Były nie złe jaja jak te znaki zaczęły się przemieszczać w zależności od odkryć i badań gdzie te znaki były.Zupełnie jakby człowiek własnym umysłem je generował ,a przecież Bóg nie miałby celu zmieniać ich położeniach u ludziach ,bo po co.
_________________ Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2008-02-26, 21:29, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-02-27, 14:55
Apropo nieba- jak to może wyglądać? Stawiałbym na coś w rodzaju "zupy życia"- czyli bez ciał, same nasze "dusze" pływają w przestrzeni z miliardami innych dusz.
Tylko wciąż- po pewnym czasie i to by nas znudziło.
Mike-L - Twoja przyjaźniejsza i milsza teoria życia po śmierci jest nawet dosyć sensowna - w zasadzie mogłoby to tłumaczyć część zjawisk paranormalnych ale przyznam, że zaciekawiłeś mnie tą swoją czarniejszą teorią - w takim wypadku to byłaby wieczna katorga, szczególnie z funkcjonującą świadomością - leżysz i leżysz i wiesz, ze nic nie zrobisz, ze to się nigdy nie skończy, wracające wspomnienia itd - to na pewno byłoby bardzo bolesne i straszne. Ale ciekawi mnie jeszcze jak widzisz ten czarniejszy scenariusz w przypadku ludzi, których zwłoki skremowano.
najbardziej przyjemną wizją Nieba ze wszystkich religii pierwotnych jest ta Valhalli chociaż osobiście popieram wizję rodzimowierców - (a raczej jedną z 3 panujących wśród nas) reinkarnacja - ale w postaci zależnej od naszych uczynków za obecnego życia.
Mówiąc inaczej trafiamy do swojego raju. Miejsca w którym chcielibyśmy spędzić wieczność, mielibyśmy tam wszystko co byśmy sobie tylko wyobrazili. To tylko takie fanaberie ale sami przyznacie że koncept jest ciekawy.
Ostatnia t
I w takie niebo wierzę. Nie chce trafiać do nieba, spotkać swojej zmarłej rodziny i cieszyć się samą obecnością Boga i Jezusa. Nie takiego nieba oczekuję Spodziewam się raczej spełniania moich "ziemskich marzeń" przez całą wieczność. Niestety podobno dusza dąży do czegoś innego niż ciało :S
Czego się boję po śmierci?
_Music napisał/a:
Hmm- czy nicość tak przeraża? Nie jesteśmy tego świadomi, nie odczuwamy bólu, strachu, samotności, upływającego czasu, bo impulsy nie dochodzą już do naszego mózgu. Czy warto sie tego bać?
Chyba tego i to jest rzecz, która najbardziej mnie przeraża. Ja nie chce tak po prostu przestać istnieć, stracić świadomość tego, że istnieje. Jak zamknę oczy i próbuje sobie to wyobrazić to ciary przechodzą mnie po plecach.
Co do samego Boga to podpiszę się po prostu pod słowami bloo
Cytat:
Formalnie jestem katolikiem. Chyba tylko dlatego się z katolicyzmu nie wypisuję, żeby babcia zawału nie dostała. Ale to tylko na papierze.
Nieformalnie? Wierzę w Boga. Obojętnie czym bym nie był. Ale zdecydowanie nie w Boga, którego rysuje mi współczesny kościół katolicki. Już samo "wszechmogący" mnie odrzuca, ale o tym zaraz. Tak jak już kilka osób tu napisało wierzę w istnienie "czegoś"- jakiejś siły, mocy, istoty (nazwijcie to jak chcecie) która sprawuje nad światem pieczę.
Co by tu jeszcze dodać...hmm. Acha nigdy nie proszę Boga o pomoc bo imo nic nie ma za darmo. Co z tego, że poproszę go o coś skoro sam nie daję nic od siebie. Nie chodzę do kościoła, grzeszę itd. Nie oczekuje od niego pomocy (z resztą imo i tak bym jej nie otrzymał )
Ostatnio zmieniony przez Bersek 2008-02-27, 16:02, w całości zmieniany 3 razy
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-02-28, 18:06
Jeśli chodzi o świadomość- to jak miałaby być uwięziona, jeśli nie ma materi?
Najwyżej rozpadnie się na wszystkie strony, zachowamy świadomość siebie, oraz będziemy wszędzie na świecie jak i nigdzie zarazem.
Ostatnio zmieniony przez _Music 2008-02-28, 18:07, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Bersek 2010-11-21, 17:18, w całości zmieniany 1 raz
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-03, 14:54
A ja nie, szydzi z wierzących(końcówka jest żałosna) - a więc robi niejako coś o co sam posądza drugą stronę, w głównej mierze rzucając ogólniki. Czy ja jako wierzący, mam komuś za złe, że jest ateistą?
Ostatnio zmieniony przez Puty 2008-04-03, 14:59, w całości zmieniany 3 razy
A ja nie, szydzi z wierzących(końcówka jest żałosna) - a więc robi niejako coś o co sam posądza drugą stronę, w głównej mierze rzucając ogólniki. Czy ja jako wierzący, mam komuś za złe, że jest ateistą?
Ty nie ale jest wiele osób "wierzących" którzy opluwają osoby tylko dlatego że są nie wiedzące.
Ja się zgadzam z tym człowiekiem.Kiedyś też byłem wierzącym tylko przestałem nim być przez moją zdewociałą rodzinę.
Drugą sprawą jest postępowanie pingwinopodobnych(księży znaczy się).
Sorry ale jak widzę kościół który wtrynia się do polityki i Jankowskiego i Rydzyka to mi się odechciewa religii...
_________________
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-03, 15:29
Cytat:
Ty nie ale jest wiele osób "wierzących" którzy opluwają osoby tylko dlatego że są nie wiedzące.
To się nazywa generalizacja.
Cytat:
Drugą sprawą jest postępowanie pingwinopodobnych(księży znaczy się).
To też.
Pisałem zreszta o tym wczesniej - nie ma jak "zmierzyć" powołania, wiec często zostają nimi ludzie nie mający za wiele wspólnego z tematem.
Rydzyk i jego Imperium to inna bajka - sam nie uznaję tego pana, jako osoby świeckiej.
Ostatnio zmieniony przez Puty 2008-04-03, 15:31, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum