Jeśli tak, to sięgnij po młotek, wyceluj w czoło i mocno się zamachnij. Może Ci pomoże.
No i widzisz, miałem napisać "no offence" na koniec w swojej wiadomości ale się powstrzymałem bo tylko czekałem na podobny atak; tiaaa miałeś ciężkie dzieciństwo Nikogo tu atakować zamiaru nie mam
Say napisał/a:
Jakby ktoś znał jeszcze coś podobnego tematycznie to proszę o info.
Gość zapytał o filmy w tym stylu, twoje propozycje niespecjalnie pasuja co nie znaczy że są złe. Na plus wychodzisz przynajmniej tym że nie bronisz wielce American History X bo w tym filmie to nie widzę niczego wielkiego, jeśli już z tej bajki (nienawiść do innych kultur/rasy) to lepiej wychodzi film Fanatyk, duużo lepiej a nie zna go wiele dzieciaków bo tam nikomu nikt na głowę nie skacze przy krawężniku. Są filmy fajne i są filmy wartościowe, American History X jest fajny, Fanatyk wartościowy.
A młotek zachowaj dla siebie, wybijesz sobie nim parę rzeczy z głowy
Nie mam 80 lat ale mam na tyle wyrobiony gust że na kilometr czuję lipę w m.in amerykańskim kinie i "beleczym" mnie żaden film nie weźmie
_________________ NIE KLIKAJ NA OBRAZEK!!! :twisted:
Nie mam 80 lat ale mam na tyle wyrobiony gust że na kilometr czuję lipę w m.in amerykańskim kinie i "beleczym" mnie żaden film nie weźmie
Ziew, wybacz ale Twoje przechwałki nie wywołują u mnie wzwodu. Ty zacząłeś się czepiać, a teraz jeszcze przyznajesz, że zrobiłeś to celowo, żeby mnie sprowokować. W podstawówce to Ty byś dostał uwagę do dzienniczka. xD
Nie wiem czy porównywanie American History X do typowego kina "popcornowego" jest na miejscu (tak przynajmniej rozumiem to co napisałeś). Faktycznie, The Believer też uważam za dużo bardziej wartościowy, jako że nieco treściwiej wypowiada się na ten delikatny temat, zamiast przyciągać widzów przemocą i wulgaryzmem, ale nie można zarzucić AHX tego, że nie zmusza do myślenia. Ja wyciągnąłem z niego parę wartościowych wniosków i chodził mi po głowie przez parę dni, a filmy "popcornowe" zwykle tego nie robią.
PiK napisał/a:
Wspomniany American History X czy Beliver to raczej dramaty, z twistami, niż thrillery i porównałbym je raczej do Beautiful Mind, ale obejrzenie ich też nie będzie czasem zmarnowanym.
No, przyznaję, naciągana ta moja rekomendacja, ale generalnie chodziło mi o filmy, które zmuszają do myślenia.
Say napisał/a:
Podobno Donnie Darko zahacza o te klimaty. Trzeba będzie szybko nadrobić.
Nie chciał bym się powtarzać, ale Donnie Darko ssie ostro i nawet nie ma z czym podjeżdżać do wymienionych tu filmów. Zaufaj mi...
O, przyszedł mi jeszcze jeden film do głowy - American Psycho. Na pierwszy rzut oka może wyglądać na przeciętny thriller, ale z biegiem wydarzeń intryga ostro się zagęszcza.
Ze swojej strony polecam film który przed sekundą skończyłem oglądać.
Zwie się Reign over me ( choć polscy melomani jak zwykle dali durny polski tytuł - Zabić wspomnienia )
Główną rolę gra Adam Sandler. Tak wiem co sobie teraz myślicie. ( Kwiatek chce tutaj dobrym kinomanom zapodać jakąś odmóżdżającą komedię ) Otóż nie jest to dramat i to pełną gębą. W skrócie po katastrofie 11/9 głównemu bohaterowi w samolocie ginie cała rodzina. Facet chce o tym całkowicie zapomnieć i żyje tak by tego nie pamiętać. Pewnego dnia spotyka dawnego kolegę ze studiów który odmieni swoje jak i jego życie. To taka mini recenzja ode mnie. Za całego serca polecam film. Na prawdę poruszający
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2010-08-01, 21:31, w całości zmieniany 1 raz
Komedia nie musi zaraz znaczyć crap. Film z Adamem Sandlerem tak. xD
A skoro mowa o komediach - ktoś tu zaznajomiony z filmami Kevina Smitha? Dzisiaj rano od niechcenia zarzuciłem sobie Clerks i rozsiadając się z popcornem do wieczora zdążyłem obejrzeć jeszcze trzy jego filmy. Pierwsze Clerksy były zabawne, ale co sprzedało mi ten film, to całkiem bystre dialogi, które postawiłbym na równi z najlepszymi kawałkami Quentina Tarantino. Dopiero przy Clerks 2 i Mallrats zacząłem piać ze śmiechu jak głupi. Naprawdę, jeśli ktoś ma zły dzień to te trzy filmy wyciągną go z dołka i obciągną druta dla smaku, bo nie tylko wypchane są po brzegi humorem, ale także solidnie podnoszą na duchu swoimi happy endingami, najczęściej idącymi w parze z absurdalnie śmiesznymi sytuacjami.
Na deser wrzuciłem jeszcze Jay I Cichy Bob Kontratakują, ale ten już był raczej średni. Miał swoje momenty, ale generalnie zabrakło mu czegoś, nad czym nawet teraz nie chce mi się rozwodzić i szczerze - mam to w dupie.
Oglądałem wszystkie filmy o których mówisz. Od Kevina Smitha polecam ci jego nowy film Cop Out. Całkiem dobra komedia z Brucem Willisem i jakimś czarnym nigga którego nie znam. Polecam ci również ten film z Sandlerem ( bo tak, filmy z jego udziałem mogą być crapem ale w tym przypadku mnie zaskoczył jako postać dramatyczna ) Chociaż w "dwóch gniewnych ludzi" był całkiem niezły lecz Nicholson go przyćmił
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2010-08-01, 23:27, w całości zmieniany 2 razy
Ogladalem wszystkie filmy Kevina Smitha az do Zack and Miri make a porno i jestem wielkim fanboyem jego filmow i równie wszystkim polecam obejrzec wszystkie.... najlepiej po koleji.
_________________ SH is in me...
Sometimes i feel like this...
Wczesny Smith, aż do Dogmy jest rewelacyjny. Później różnie bywało z poziomem jego filmów. W każdym razie radzę omijać Jersey Girl szerokim łukiem. Nie ogarniam jak mógł nakręcić coś, co wygląda jak typowa mdła komedyjka miłosna. Czytałem gdzieś, że nakręcił ten film, żeby udowodnić swoim rodzicom, że potrafi nakręcić coś bez wulgaryzmów, co i tak nie usprawiedliwia tego crapu.
W sumie Chasing Amy też się wpisywało w nurt komedii romantycznej, ale w tym przypadku genialne dialogi i wyraziste postacie uratowały film, no i czuć było na kilometr ten specyficzny styl Smitha. Swego czasu był to jeden z moich ulubionych filmów (teraz już trochę za wiele widziałem, ale cały czas uważam, że jest co najmniej dobry).
W ogóle dialogi Kevina, to czołówka amerykańskiej komedii. Dobitnie ostre, momentami przekraczające granice dobrego smaku, ale mimo wszystko inteligentne.
Właśnie z tego powodu nie spieszy mi się obejrzeć Cop Out. To pierwszy przypadek kiedy Smith nakręcił film wg cudzego scenariusza, zresztą po trailerach w ogóle nie czułem, że to jego dzieło.
Podsumowując tego chaotycznego posta, polecam Ci MikeL nadrobić zaległości i zapoznać się z Chasing Amy, Dogmą i Zack and Miri Make a Porno (chociaż już nie tak dobry).
Mimo wszystko obie części Clerksów to jego opus magnum. ;]
_________________ „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę. Wielu szybko się podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.” - Winston Churchill
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami" - William Cooper
Ostatnio zmieniony przez PiK 2010-08-02, 18:42, w całości zmieniany 2 razy
powinno ci wpaść aż miło, bo zgraja znanych idiotów znów się pojawia, a do tego wspaniały Chris Rock w mocnej roli ;d
PiK napisał/a:
Zack and Miri Make a Porno
ja znów odradzam, patrząc na niego z perspektywy czasu, nudny i mało zabawny, choć z 2 strony , mało pamiętam wiec mogę mieć odczucia mylne...niemniej drugi raz mi się oglądać nie chce
E, tam. Tak surowo zaraz bym nie mówił o tym filmie. Ja mam co do niego podobne odczucia jak do Jay i Cichy Bob Kontratakują - może być, ale naprawdę nic szczególnego. Może dlatego, że to był pierwszy i do tej pory jedyny film Smitha jaki widziałem, więc nie filtrowałem go przez wcześniejsze produkcje tego reżysera.
Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że Jersey Girl jest nawet fajne, o ile podchodzisz do niego bez większych oczekiwań. Fakt, jest to do bólu oklepana komedia romantyczna, której nie zdzierżyłby żaden zakompleksiony mięśniak z małym penisem, ale ma ona swoje zalety. Postacie są sympatyczne, film nie przynudza, niektóre gagi są dobre i ogólnie po obejrzeniu człowiek czuje tą lekkość ducha - uczucie, jak się wczoraj przekonałem, bardzo znajome dla stałego widza Kevina Smitha.
Rozumiem doskonale, że dla fana ten film to spory zawód, bo brakuje w nim całej tony elementów, które czynią inne produkcje Kevina tak fajnymi. Jednak jeśli spojrzeć nań świeżym okiem, jest to całkiem przyjemne, acz rodzajowe kino.
Anyway, jutro zabieram się za resztę filmografii. Mam nadzieję, że już więcej porażek nie będzie.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2010-08-02, 22:32, w całości zmieniany 2 razy
Właśnie skończyłem oglądać jeden z lepszych filmów jakie dotąd oglądałem , pokręcony , troche schizofreniczny , miłosny , dramat. Wszystko po trochu a zwie się "Eternal Sunshine of Spotless Mind" po polsku oczywiście Zakochany bez pamięci. Jest to dramat obyczajowy. W skrócie jest sobie para i pewnym momencie kobieta chciała sobie wymazać pamięć o swoim chłopaku. Niby banalne ale film jest tak skonstruowany, że nie wiesz już gdzie jest początek prawdziwy gdzie koniec w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Istny Mindfuck. Jak na swój wiek dużo filmów już oglądałem ale, ten wpadł właśnie w moje TOP TEN.
Na pewno nie przejdziecie obojętnie obok tego tytułu po zakończeniu oglądania. Porusza do myślenia. Ciężki w odbiorze
Z całego serca polecam każdemu tutaj z osobna tej zajebisty film. Obiecuje, że się nie zawiedziecie.
Jak wrócę z Czech w niedziele to chyba jeszcze raz oglądnę go
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2010-08-03, 00:50, w całości zmieniany 3 razy
Wczoraj w końcu obejrzałem jedyny film Kevina Smitha, który do tej pory pomijałem i do którego raczej nie paliło mi się zasiadać, głównie ze względu na tematykę, która wywołuje u mnie tylko gęsią skórkę. No ale chyba nie doceniłem umiejętności Smitha do opowiadania historii, nieważne jak bardzo trywialna bądź kontrowersyjna by nie była. Właściwie to oglądając Dogma miałem wrażenie, że oglądam jakiś przesadzony, parodiowy sequel Biblii i podobało mi się takie podejście do sprawy. Po tym filmie widać, że Smith jak najbardziej jest człowiekiem wierzącym, ale jednocześnie ma bardzo trzeźwe podejście do swojej wiary.
Anyway, moment, który rozwalił mnie najbardziej: http://www.youtube.com/wa...z3_Gsg#t=04m43s
lałem chyba z 15 minut, nie wiem, coś jest w tym sposobie, w jaki Chris Rock wypowiada tą kwestię, że nie mogę przestać się śmiać, gościu jest kozacki). xD
http://www.youtube.com/watch?v=wX01Lna0OI8 - pamiętam jak wybuchłem śmiechem w kinie na tej scenie... nie tylko ja z resztą (na szczęscie było tylko pare gości na sali wiec bylo tak bardziej kameralnie i fajnie) i przez 1-2min nie moglem przestac chichotac ze lzami w oczach. Pillow Pants Troll xD
_________________ SH is in me...
Sometimes i feel like this...
Ostatnio zmieniony przez R4Zi3L 2010-08-31, 11:11, w całości zmieniany 1 raz
No i moja podróż przez filmografie Smitha się dopełniła. Zack and Miri Make A Porno - może być, ale szczerze mówiąc zaczynam odnosić wrażenie, że jedynce co Smith potrafi nakręcić to komedie romantyczne z masą wulgaryzmów zamiast dialogów. Zabawnych dialogów co prawda, ale serio? Nudne się to zaczyna robić.
Cop Out jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym przekonaniu, bo jest pierwszym jego filmem, w którym spróbował czegoś nowego i dał ciała na całej linii. Humor jest albo niezręczny, albo wymuszony jak zatwardzenie, a tematyka wtórna i przestarzała. W sumie można by zwalić winę na scenariusz, bo to chyba pierwszy przypadek, gdzie nie pisał go Smith tylko jakiś inny koleś, ale niech mi nikt nie mówi, że Kevin nie mógł zrobić czegoś chociażby z tymi dialogami. Najgorszy był ten lowelas z Dude Where's My Car?. Nie wiem dla kogo przedrzeźnianie wszystkich jest zabawne, ale na pewno nie dla mnie. Najlepszym momentem był ten, gdzie wspomniany typ spadł z drzewa i złamał sobie kark. Wtedy się zaśmiałem.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2010-09-22, 21:28, w całości zmieniany 2 razy
Oglądał ktoś film "Pi" z 1998 w reżyserii Aronofsky'ego ?
Oglądałem ostatnio z kolegą, utrzymany w abstrakcyjnym klimacie.
Film opowiada o matematyku który szuka odpowiedzi w tytułowej liczbie Pi, czym ona jest, jakie tajemnice zawiera. Film jest o tyle fajny, że mimo iż nie jest jeszcze taki stary bo ma dopiero 13 lat, to jest czarno-biały i myślę iż istotę tego filmu najlepiej odda ten filmik wraz z tytułową muzyką Clinta Mansella
http://www.youtube.com/watch?v=9Cq_QO_4Cx4
CHOLERNIE POLECAM TYM CO GO JESZCZE NIE WIDZIELI, na prawdę warto
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2011-02-02, 22:39, w całości zmieniany 2 razy
Losers - amerykańska produkcja o agentach CIA, którzy zostali przez agencję wydymani i teraz szukają zemsty na typie co ich chciał zabić. Mimo bardzo oklepanej fabuły, film naprawdę dobry.
Street Kings - film ukazujący "tę drugą" stronę amerykańskiej policji. Świetna gra Reeves'a, a miejsce znalazło się nawet dla Game'a, Common'a i innych znanych ludzików.
Buried - film o pewnym kierowcy tira zakopanym w trumnie. Cała rzecz, jak w starożytnej Grecji, dzieje się w jednym miejscu - owej drewnianej skrzynce. Świetny film, a Ryan Reynolds odegrał świetną rolę.
Red - kolejny świetny film z Bruce'm Willis'em w roli głównej. Emerytowany agent CIA jest na celowniku i stara się przeżyć i dowiedzieć kto go próbuje zabić. W elementy akcji wkomponowany dobry humor.
Solomon Kane - rzecz dzieje się w czasach inkwizycji i czarownic. Coś na kształt Van Hellsing'a, tyle, że nie ma wilkołaków.
Ink - film o istotach(?), które walczą o nasze życie kiedy śnimy. Bardzo oryginalny pomysł na zrobienie filmu i bardzo dobre wykonanie.
Boondock Saints 2: All Saints Day - kontynuacja świetnej pierwszej części(Boondock Saints), która jest w niewiele mniejszym stopniu zajebista.
_________________ "And shepherds we shall be,
For thee my lord for thee,
Power hath descended forth from thy hand,
That our feet may swiftly carry out thy command.
So we shall flow river forth to thee
And teeming with souls shall it ever be
In nomine Patris, et Fillis,
Et Spiritus Sancti."
Oglądał ktoś film "Pi" z 1998 w reżyserii Aronofsky'ego ?
A jak! jedna z pozycji w mojej pracy magisterskiej nawet fantastyczne kino...ale co mnie zabiło to The Fountain wspomnianego reżysera. Ten film otrzymuje zaszczytne miano "Chyba najlepszy film jaki w życiu widziałem" GENIALNE!!!!! OST z tego filmu leci non stop...coś przepięknego
The Fountain znajduje się w temacie TOP 10 na mojej liście : )
Mi przedewszystkim podpasował track z OST'a z "The Fountain"- Xibalba
http://www.youtube.com/watch?v=QiLnjB7McCw ,
bardzo odprężający i ciepły i zawierajacy taką tajemnice.. jakby życia? : )
Przynajmniej ja tak czuję ten utwór ..
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2011-03-10, 22:57, w całości zmieniany 3 razy
ale co mnie zabiło to The Fountain wspomnianego reżysera.
Ze mnie prawie za każdym razem łzy wyciska, choć samo przesłanie filmu, jakby spojrzeć na nie z odpowiedniej perspektywy, przejawia cechy nihilizmu egzystencjalnego, co jest chyba najbardziej w tym filmie dołujące. Zakłada, że walka o życie, jakie znamy jest tak naprawdę nieistotna i lepiej ulec śmierci, kiedy nadejdzie, gdyż dopiero po odejściu na drugą stronę czeka nas jakieś spełnienie. No, ale zależy jak na to spojrzeć. Z innego punktu widzenia film może mieć bardzo pozytywne przesłanie, ale taki już ze mnie parobek, że ciężko mi to po prostu zauważyć. Może ktoś z was byłby w stanie przedstawić ten inny punkt widzenia bez większego wysilania się? xD
Bez większego wysilania się ? ja ten film widzę jako pogodzenie się ze śmiercią, jej nieuchronnością, nadzieją na lepszy byt po śmierci, na to, że na zawsze z ukochaną osobą można być tylko w miejscu nie ograniczonym fizycznie. I Na to, że śmierci nie oszukasz i w końcu nas dopadnie .
Jakiś czas temu objerzałem Pandorum. I powiem, że jak na film sci-fi to całkiem dobry. W życiu bym się nie spodziewał tylu zwrotów fabularnych(chyba tak to można nazwać) w filmie tego gatunku(może to dlatego, że rzadko je oglądam). Trochę o fabule: dwóch astronautów budzi się po kilkuletniej hibernacji w wyniku, której nie pamietają gdzie są i w jakim celu, gdzie jest ich załoga. Kompletne nic. Jeden z nich wybiera się wgłąb statku...
_________________ "And shepherds we shall be,
For thee my lord for thee,
Power hath descended forth from thy hand,
That our feet may swiftly carry out thy command.
So we shall flow river forth to thee
And teeming with souls shall it ever be
In nomine Patris, et Fillis,
Et Spiritus Sancti."
Dzisiaj byłem w kinie z klasą na 'Czarnym Czwartku'. Film muszę przyznać, że mi się spodobał, bo sporo czytałem o grudniu 1970. Jedyna wielka ściema to ze strzelającym czołgiem, bo takowych wtedy nie używali :P
Ciesz się, że Optimusa Prima nie dali zamiast tego czołgu ;p
Jak coś czasem napiszesz to głowa mała...
...a swoją drogą to przypomniałeś mi jeden z najgorszych filmów jakie widziałem, bo jeśli się nie myle to optimus windows byl z transforszmelców...
_________________ „Dimidium facti, qui bene coepit, sapere aude, incipe”
Ostatnio obejrzałem sobie RocknRolla z Gerard'em Butler'em(300) w roli głównej. Film akcji(?) z dawką brytyjskiego humoru, który uwielbiam. Jak to w angielskich filmach bywa, zakończenie jest najdziwniejsze z możliwych. Film opowiada o londyńskiej grupie kumpli, którzy okradną każdego, byle tylko spłacić się z długów u pewnego przekręta zwanego Lenny'm Cole'em. Sytuacja się komplikuje, ale nie będę opowiadał w jaki sposób, żeby nie psuć widowiska.
_________________ "And shepherds we shall be,
For thee my lord for thee,
Power hath descended forth from thy hand,
That our feet may swiftly carry out thy command.
So we shall flow river forth to thee
And teeming with souls shall it ever be
In nomine Patris, et Fillis,
Et Spiritus Sancti."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum