Nie jestem ładny (albo inaczej, jestem przystojny na swój sposób), ale absolutnie nie mam takiej potrzeby, by udowadniać komuś, jaki to ja jestem wartościowym, wspaniałym człowiekiem - jeśli się komuś nie podobają moje workowate swetry (które osobiście bardzo lubię) i mój nie-cool styl ubierania, to niech spie**ala! Taki człowiek nie jest warty tego, by być choćby moim znajomym.
Ale trzeba niestety przyznać, że ludzie wolą pomagać ładniejszym osobom. Jeśli kobieta jest ładna, nie musi nic umieć a znajdzie prace w wielu miejscach, gdyż sam pracodawca traci dla niej głowę i nie zwraca uwagi na wnętrze postaci. Oczywiście to nie jest reguła sprawdzająca się zawsze i wszędzie, ale tak jakoś ludzie są bardziej skorzy do pomocy ludziom bardziej urodziwym.
Cytat:
Wiesz o tym z doświadczenia? Czasem fajnie sobie pojojczeć i ponarzekać, nie ma w tym nic złego... A poza tym, pamiętaj o tym, że istnieje jeszcze coś takiego, jako samokrytycyzm - moim skromnym zdaniem to cecha charakteru, której brakuje w dzisiejszych czasach.
Ponarzekać, owszem. Ale cały czas mówimy o tym samokrytycyzmie jeśli ktoś regularnie na siebie narzeka, to ma poważny problem psychiczny i niezbędna jest wizyta u jakiegoś specjalisty. A ja sądzę, że samokrytyka nie jest ludziom potrzebna, bo nie zawsze widzimy tylko wady innych, naszych nie dostrzegając. Jakie konkretnie korzyści z tej samokrytyki wynikają? bo zmotywować się można na wiele innych i łatwiejszych sposobów, bez konieczności obrzydzania sobie własnej osoby. Najwięcej wywnioskować możemy poprzez krytykę innych ludzi, oczywiście jeśli nie ma ona podłoża rasistowskiego czy szowinistycznego.
O ile jeszcze w podstawówce jest to rzadkość*, tak już w gimnazjum i szkole średniej jest to zjawisko bardzo częste, ze szczególnym wskazaniem na technika i zawodówki.
Jestem tegorocznym, szczęśliwym absolwentem technikum informatycznego (sami goście, chamstwo okropne było ale można się było odnaleźć). Mam 168cm wzrostu, ważę 50kg, mam duży nos oraz do niedawna dość spore problemy z cerą. Noszę długie włosy.
Z uwagi na te moje "wady" (niektóre są dyskusyjne - długie włosy) słyszałem najróżniejsze docinki. Nauczyłem się je nie tyle ignorować, co zamieniać w żart (żadnej ciętej riposty, najczęściej się z tego razem z nimi śmiałem). Kpiny np. z wielkości nosa przeszły na innego typka (z nieco mniejszym nosem niż mój), który jednak nie potrafił zareagować. Czasem oczywiście i mi wypominali tę wadę, ale zdecydowanie nie stałem się z tego powodu kozłem ofiarnym.
Jak widać, mojego wyglądu zmienić raczej nie mogłem (i nie zamierzam, kocham swój orli nos ), za to szukałem czegoś czym mogłem polepszyć swój wizerunek. Mam szczęście, że poczucie humoru mam znośne, w piłkę nożną grać potrafię, a i z nauką nie miałem większych problemów, toteż zawsze chętnie pomagałem.
Co do ubioru: noszę najczęściej ciemne bluzy z kapturem, najzwyklejsze, niebieskie dżinsy i jakieś czarne buty. Jedynie buty są z wyższej półki, ale reszta jest w zasięgu większości ludzi, nic firmowego.
_________________ I may be bested in battle, but I shall never be defeated
Wiek: 28 Dołączył: 14 Wrz 2009 Posty: 108 Skąd: South of Hell
Wysłany: 2010-05-22, 13:36
Hmm...no ja akurat swojego wyglądu się nie wstydze, też mi raczej nikt nie dokucza. Ale znajdzie się pare takich osób a ja po prostu je olewam i udaje że nie słyszałem. Po kilku minutach się odwalą, a jak nie pomoże to najwyżej wyperswaduje się to komuś xD
A tutaj najnowsze zdjęcie z kumplem, jak byliśmy w drodze do szkoły. Zdjęcie było robione raczej bez ostrzeżenia, dlatego takie jakieś...dziwne xD
http://photos.nasza-klasa...830de29f07.jpeg (Ja to ten po prawej :razz: )
Tak więc ja się nie przejmuje, wyglądam jak wyglądam. I zawsze to mi kolesie dokuczają, a dziewczyny nawet mi komplementy czasem prawią, hahaha xD
po prostu brak środków finansowych na ubrania, przez was postrzegane jako szary powyciągany sweter i workowate spodnie. Kiedy widzę takiego człowieka, to nie pytam: co to za śmieci na sobie nosisz, tylko normalnie z nim rozmawiam jakby był normalnym człowiekiem (którym przecież jest). Niestety przychodzi jakiś fleja i zawsze tę jego pewność zgasza, co mnie momentami doprowadza do szału.
Ja nie wiem jak można patrzeć na ubiór, jak trzeba być ograniczonym, by wybierać znajomych na podstawie wyglądu i stylu innych ludzi. Żyjemy wszak w wolnym kraju i każdy ma prawo nosić co chce, więc takie wytykanie palcami ludzi mających inny styl od reszty świata, to jak dyskryminacja gejów.
Niestety, jest tak, że gdy nie znamy charakteru osoby, pierwszą rzeczą, którą oceniamy jest wygląd, w tym właśnie ubranie. To nie tak, że robimy to, bo jesteśmy "tępi", czy "płytcy"- jest to odruch, zachodzący gdzieś w podświadomości. Pewien profesor napisał, iż powodem takiego właśnie liniowego sposóbu myślenia jest to, iż mózg nie jest w stanie świadomie odebrać wszystkich przestrzeni jednocześnie. Jest to pewnego rodzaju bodziec- nieznany mężczyzna w uniformach najpewniej skojarzy nam się z żołnierzem, facet w garniturze niosący aktówkę z biznesmenem, kobieta w wyjątkowo prowokującym stroju z...wiadomo, kim. Powiedzcie mi, że gdy widzicie taką "lejdi" z miejsca macie ochotę na znajomość z nią? A przecież może być osobą naprawdę miłą i inteligentną .
Pozwolę sobie zacytować pewną książkę omawiającą psychologię postrzegania drugiego człowieka: "Ubranie jest elementem wnętrza człowieka i reprezentuje go, ale i człowiek jest elementem ubrania i je reprezentuje." Moda stanowi swoistego rodzaju reprezentację makro-nastrojów funkcjonujących w społeczeństwie, co mocno powiązane jest z kulturą. Ubierając się, podświadomie określamy swoje uczucia oraz pragnienia, co idzie także w drugą stronę- skłania innych do interpretacji naszej osobowości. Wracając na chwilę do kolorów, szarość jest barwą neutralną, pośrednicząc pomiędzy czarnym i białym. Sugeruje (choć niekoniecznie musi to być prawda), że dana osoba poszukuje równowagi wewnętrznej, wyciszenia bez manifestowania swoich uczuć na zewnątrz; symbolizuje skrytość i zamknięcie w sobie. Większość ludzi przyciągają osoby otwarte, dlatego też codzienne chodzenie w kolorze szarym może mieć wpływ na odbieranie nas przez resztę społeczeństwa.*
Mówię tu oczywiście jedynie o pierwszym wrażeniu, bo kiedy poznajemy daną osobę, pewne elementy przestają być dla nas widoczne, dzięki czemu sposób postrzegania tej jednostki przez wygląd zewnętrzny powinien ulec zmianie.
Raq napisał/a:
Akurat w mojej szafie 90% ciuchów to 2nd handy na które łącznie wydałem moze z 10-20zł i nigdy nie miałem problemu z tym zeby ktoś coś o nich powiedział.
*Zaznaczam jednak, iż zmiana sposobu ubierania się wbrew własnej osobowości jest wyjątkowo złym pomysłem, albowiem sprawia, iż czujemy się obco w swej własnej "skórze", oraz odczuwamy dysharmonię wewnętrzną.
Wiek: 38 Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-22, 13:56
Doxepine napisał/a:
(...)
Ja napisałem o celu życia, Ty o jego sensie.
Ja napisałem o przedłużaniu gatunku, Ty o prokreacji.
Ja o ogóle, Ty o szczególnym przypadku (jednym z 7 miliardów), który jednak potwierdza moje słowa.
Z powyższych punktów wynika, że nie do końca możemy się dogadać, bo mówimy o różnych rzeczach
=====
Ludzie mniej atrakcyjni mają trudniej w życiu i to jest fakt. Jeżeli nie są obdarzeni atrakcyjnym wyglądem, to nadrabiają charakterem i z oczywistych powodów jest to trudniejsze, stąd "większe" starania. Ludzie nieatrakcyjni w obu tych "sprawach" mają w życiu najgorzej (ale z reguły mogą ten stan poprawić poprzez przynajmniej częściową zmianę charakteru - całości z reguły się nie da, bo jest to uwarunkowane fizycznie).
O ile ludzie swoje wady zaakceptują, mają łatwiej. Jeżeli będą się nad sobą użalać, to tylko sami się nakręcają dodatkowo i błędne koło się zamyka. Wady można też poprawić i przemienić na zalety, gdy się postaramy. Trzeba jednak czasami uważać, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę.
=====
Miho napisał/a:
kobieta w wyjątkowo prowokującym stroju z...wiadomo, kim. Powiedzcie mi, że gdy widzicie taką "lejdi" z miejsca macie ochotę na znajomość z nią? A przecież może być osobą naprawdę miłą i inteligentną .
Dla niektórych to nawet zachęta
_________________ RHCP
Piszę poprawnie po polsku.
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2010-05-22, 13:58, w całości zmieniany 1 raz
To jak się ma to do charakteru jeśli ktoś na przykład nie zwraca uwagi na ubrania które nosi albo nie wiem, mama/tata lub żona ktokolwiek mu kupuje ubrania a on chodzi tylko po to by mieć ubranie jakieś ?
Najwyraźniej nigdy nie miałeś takiej sytuacji, że głąb z pod/gim Ci coś wytknął
oooojjj sromotnie się mylisz
Alex napisał/a:
Tyle że z wiadomych powodów na Gatesa poleci każda cycata dwudziestka, bez względu na to jak by pan Bill wyglądał
o tym własnie mówię
Doxepine napisał/a:
Powiedz to parom, które z różnych względów nie mogą lub nie chcą mieć dzieci. Chyba zapomniałeś o tym, że jesteśmy ludźmi, a ludzie mają tę wspaniałą możliwość nadawania sensu wszystkiemu, co robią i oblekania instynktów w przeróżniaste aspekty emocjonalne, kulturowe i społeczne. To tyczy się również (a może przede wszystkim) seksu. Gdyby prokreacja była b. silnym instynktem, nigdy nie wynaleziono by antykoncepcji dla kobiet, a już tym bardziej pigułek dla mężczyzn...
niemniej nazar ma rację. Rozmnażanie się jest najsilniejszym motorem napędowym
Alex napisał/a:
Idioci którzy bratają się ze swoim "własnym rodzajem" są przez większość traktowana poważnie, a to przez nauczycieli, a to przez szare myszki które też chciałyby do takiej grupy przynależeć.
No widzisz w moich szkołach tak nie było, A SZCZEGÓLNIE w gimnazjum, gdzie BARDZO faworyzowani byli ci z dobrymi stopniami, ale aparycja i status nie miały nic do rzeczy
Kamar napisał/a:
Z uwagi na te moje "wady" (niektóre są dyskusyjne - długie włosy) słyszałem najróżniejsze docinki. Nauczyłem się je nie tyle ignorować, co zamieniać w żart (żadnej ciętej riposty, najczęściej się z tego razem z nimi śmiałem). Kpiny np. z wielkości nosa przeszły na innego typka (z nieco mniejszym nosem niż mój), który jednak nie potrafił zareagować. Czasem oczywiście i mi wypominali tę wadę, ale zdecydowanie nie stałem się z tego powodu kozłem ofiarnym.
Kocham cie.... Ja osobiscie każdy docinek zamieniałem w żart, albo odgryzałem się w taki sposób zeby wyszła z tego zabawna sytuacja. Dzieki temu nie dość ze unikałem docinek to zaskarbiłem sobie opinię wesołego gościa....można.
Jeszcze jedno, wspomniało kilka osób o tym, ze przejechało sie na innych itp. Ale nie wmówicie mi, ze nie było też sytuacji zupełnie odwrotnych. Ja sam będąc w gim podchodziłem do 'ziomków od HH' z rezerwą, a okazało się, ze sporo takich osób zostało moimi dobrymi kumplami, i t nie z biegiem czasu, kiedy wyrobiłem sobie inne zdanie, a juz przy pierwszym kontakcie kiedy to okazai sie fajni. Tym czasem poznałem parę osób które teoretycznie w pierwszej chwili wydawały sie więcej niz ok, a po chwili już działali mi na nerwy tak ze łojezusicku. Poprostu więcej dystansu do innych a przede wszystkim siebie. Każdy jest na swój sposób wspaniały
Kamar napisał/a:
kocham swój orli nos
Ja bym powiedział ze mój jest bardziej jak od papugi ;d
Trivane napisał/a:
jeśli ktoś regularnie na siebie narzeka, to ma poważny problem psychiczny i niezbędna jest wizyta u jakiegoś specjalisty.
Znam osoby które narzekają bo tak i tyle. Wcale nie myślą o sobie źle, ale narzekanie jest najłatwiejszym sposobem na zwrócenie uwagi i co ważne USŁYSZENIE DOBREGO SŁOWA. Powiedzmy sobie szczerze, każdy jeden kto dał tu swoje zdjecie i napisał że jest straszny czy coś, liczył na to, ze znajdzie się ktoś kto powie, ze jest inaczej. Doskonale o tym wiem, bo i moje posty tego typu gdzieś w otchłaniach na 100% są.
Trivane napisał/a:
Jakie konkretnie korzyści z tej samokrytyki wynikają
trzeźwe spojrzenie an siebie, jeśli nie jest to samokrytyka typu 'wszystko we mnie jest złe <beczy>'. Jeśli dana osoba jest łatwo motywowana to taka samokrytyka jest dla niej idealnym bodźcem do podjecia działania.
i pomyśleć , ze cała ta dyskusja tylko dlatego, ze powiedziałem zeby ludzie w sibie (wizualnie) trochę uwierzyli ;d takie ładne przesłanie a tu tyle gadki niefajnie się zachowujecie ;p
Kwiatek1993 napisał/a:
To jak się ma to do charakteru jeśli ktoś na przykład nie zwraca uwagi na ubrania które nosi albo nie wiem, mama/tata lub żona ktokolwiek mu kupuje ubrania a on chodzi tylko po to by mieć ubranie jakieś ?
czytam i czytam i nie mam pojęcia co chciałeś powiedzieć xD Z tego co rozumiem, pytasz co ma wygląd do charakteru. otóż całkiem sporo i powie ci to każdy choćby odrobinę trzeźwo myślący. Na dobrą sprawę, po porządku w pokoju, kanapkach zrobionych własnoręcznie do szkoły czy nawet ikonkach na pulpicie mozna często powiedzieć o danej osobie naprawdę spooooro. Często mozna wyciagnać prawdziwe informacje których sama osoba której to dotyczy, nie dostrzega. Co ty filmów nie oglądasz xD ?
_________________
Ostatnio zmieniony przez Raq 2010-05-22, 14:15, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 38 Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-22, 14:18
Kamar & Raq - otóż to - swoje wady trzeba zaakceptować, a z czasem można je nawet polubić Wiem, że nie jest to łatwe, ale jest to możliwe. Sam od lat próbuję zaakceptować barwę swojego głosu po mutacji, może w końcu się uda
Wiek: 37 Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 260 Skąd: Katowice
Wysłany: 2010-05-22, 14:22
Alex napisał/a:
O ile jeszcze w podstawówce jest to rzadkość*, tak już w gimnazjum i szkole średniej jest to zjawisko bardzo częste, ze szczególnym wskazaniem na technika i zawodówki.
Tutaj troszkę się nie zgodzę. Również uczęszczałem do technikum (sami faceci) i różnego typu docinki, jedne lżejsze, inne nie, były na porządku dziennym. Jednak nikt tego nie brał dosłownie, każdy wiedział, iż nie mają one na celu nikogo obrazić. Zawsze była ta sama reakcja - śmiech. Po prostu wszystko miało żartobliwy (nieraz rubaszny :razz: ) charakter. Często sami śmialiśmy się z własnych przywar. Nigdy jednak nie było niemiłych sytuacji, nikt nie był urażony. Może zmieniła się ludzka mentalność lub prędzej szybkość dojrzewania emocjonalnego. To czy chodzisz do liceum, technikum czy zawodówki nie wpływa na to, że w jednej nasilenie przejawów dyskryminacji jest większe, a w innej mniejsze.
_________________ Cała moja pewność to: jutro jest takie dalekie.
Tutaj troszkę się nie zgodzę. Również uczęszczałem do technikum (sami faceci) i różnego typu docinki, jedne lżejsze, inne nie, były na porządku dziennym. Jednak nikt tego nie brał dosłownie,
Otóż to! A i w gim i podstawówce nie jest to juz takie straszne, praktyki odbyłem we wszystkich trzech szkołach więc mam zarys jako taki. Ale nikt nie mówi że się nie zdarza co to to nie
Nazar: To ty Carmasha nie słyszałeś chłopina ma gardło jak weteran sceny blackmetalowej ! Ja mam wad od groma, ale je albo akceptuję, albo olewam albo walczę, a zem leniwy to najczęściej opcja 1 i 2 xD Najgorsze jest śmianie się na wietrze bo mi dziąsła wysychają i nie chce warga opaść w dół .... xD
_________________
Ostatnio zmieniony przez Raq 2010-05-22, 14:26, w całości zmieniany 2 razy
Oglądam filmy ale mówienie o kimś jaki ma charakter po tym jak robi kanapkę dla siebie czy ile, jakie, w jakiej kolejności ma ikony na pulpicie to straszne uproszczenie .Może jedynie parę aspektów da się wyłowić z powielanych schematów przez nas robionych mówi coś o nas. Wszakże Zygmunt Freud gdy wyszedł ze swoją koncepcją psychoanalizy chyba nie opierał się na smarowaniu dżemem kanapki przez homo sapiens. Bo ja np jestem strasznym bałaganiarzem i to w pokoju i to na pulpicie. A jednak to jestem względnie opanowanym człowiekiem
Wiek: 38 Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-22, 14:36
Bałagan... Artystyczny nieład brzmi lepiej BTW: spora część osób z "prawdziwym"* bałaganem ma też taki sam bałagan w życiu.
* - prawdziwy bałagan jest wtedy, gdy jego autor nie może w nim nic odnaleźć. Jeżeli bez problemu się w nim orientuje, to nie jest to bałagan, choć wiele postronnych osób tak uważa
Nie obraźcie się, ale często to, co piszecie to samospełniająca się przepowiednia - wychodzi od myśli, że ludzie ładniejsi mają lepiej, więc w podświadomy sposób wprowadzone to zostaje w życie. Efektem końcowym jest to, że rzeczywiście okazuje się, że ludzie ładniejsi mają lepiej.
Czytam jeden stereotyp za drugim - Miho ma rację, pisząc, że nasz mózg nie potrafi odbierać informacji z kilku różnych perspektyw, ale to wcale nie oznacza, że mózg skupia się na ubiorze, bo tak. To jednak jest tak, że to MY decydujemy z jakiej perspektywy patrzymy na człowieka - przez ubiór, zachowanie czy przez pryzmat czegoś innego. Wracając do tematu, wszystko ma swoje uzasadnienie - dawniej nie było ciuchów, teraz są one b. często odzwierciedleniem wnętrza człowieka, nie dajmy się jednak zwariować. W ogóle, po co oceniać człowieka przed jego poznaniem? Nie lepiej podejść do niego i chwilę porozmawiać, zamiast używać schematów myślowych? Ja wiem, że tak jest prościej, że wtedy dostaje się odpowiedź bez żadnego trudu, ale po to mamy mózgownicę, żeby robić z niej użytek i przetwarzać widziane obrazy w swój indywidualny sposób, a nie ulegać jakiemuś zbiorowemu wariactwu. Poza tym, każdy z nas jest inny, a nawet niewielkie różnice wpływają na odbiór tych samych bodźców - i oceny typu "wszyscy", "każdy wie", "większość" są ocenami na wyrost.
Nie obraźcie się, ale często to, co piszecie to samospełniająca się przepowiednia - wychodzi od myśli, że ludzie ładniejsi mają lepiej, więc w podświadomy sposób wprowadzone to zostaje w życie. Efektem końcowym jest to, że rzeczywiście okazuje się, że ludzie ładniejsi mają lepiej.
egzactemundo! po części :p pierwszy part się zgadzam, a z tym ze faktycznie mają lepiej, nie do końca. Ale ma to niestety miejsce, nie zawsze ale ma.
Doxepine napisał/a:
Nie lepiej podejść do niego i chwilę porozmawiać, zamiast używać schematów myślowych?
Myślę, ze każdy choc trochę myślący człowiek do tego dąży, ale nie jest to zbyt łatwe. niemniej uważam, ze jesli mamy choć troszkę oleju w głowie to własnie to jest jednym z naszych celów, osiągnięcie poziomu gdzie nie skreslimi osoby na starcie za aparycję. Choć myślę, ze ubiór ma tu wiecej do gadania niż faktycznie postura czy twarz. Dajmy gościa który jest autentycznie brzydki i włóżmy go w różne ciuchy, i poszczególne osoby ocenią go inaczej. To jest ból bo społeczeństwo nastawione jest na markę na kupowanie i styl. Na szczęście tylko idioci jak Jacykow (Jacyków? whateva) faktycznie na to patrzą. KAŻDY rozgarnięty człowiek ma gust i nie ocenia osób które nie nosza jego ulubionych znaczków na klacie. Ale chaos napisałem...myślę, ze ktoś załapie o co mi chodzi.
Kwiatek1993 napisał/a:
Może jedynie parę aspektów da się wyłowić z powielanych schematów przez nas robionych mówi coś o nas. Wszakże Zygmunt Freud gdy wyszedł ze swoją koncepcją psychoanalizy chyba nie opierał się na smarowaniu dżemem kanapki przez homo sapiens
Da nam to wiecej informacji niz jesteś sobie w stanie pomyśleć. Oczywiscie nie da nam to doskonałego obrazu ale bardzo zbliżony do prawdy (o ile dysponujemy wiedzą by te znaki zinterpretować). Skąd pomysł, żeby Freud opierał sie kanapkom z dżemem, nie jestem w stanie wymyśleć... to był przykład jak z pozoru błache rzeczy potrafią nas określic. A Nazar dobrze prawi. o! Wystarczy popatrzec na seryjnych morderców, lwia część to ludzie którzy sa spokojni, opanowani, kulturalni, a nawet są wzorcowymi obywatelami którzy czesto wspierają swoją okolicę czy potrzebujących. No a zaburzeń psychicznych chyba nie można im odmówić prawda?
Nie obraźcie się, ale często to, co piszecie to samospełniająca się przepowiednia - wychodzi od myśli, że ludzie ładniejsi mają lepiej, więc w podświadomy sposób wprowadzone to zostaje w życie. Efektem końcowym jest to, że rzeczywiście okazuje się, że ludzie ładniejsi mają lepiej.
Bo mają lepiej. Kiedyś w tv widziałem taki dziwny program, testowali reakcję mężczyzn na dane sytuacje:
1) nieatrakcyjnej kobiecie zepsuł się rower i prosiła o pomoc przechodniów. Mało kto pomagał, jeden nawet strzelił: później, drugi oznajmił, że się na rowerach nie zna i poszedł sobie dalej. Tymczasem kobieta z wyeksponowanym biustem i krótkiej spódniczce sprawiła, że każdy podszedł i przynajmniej starał się pomóc. Jeden nawet coś tam jej zepsuł w tym rowerze, drugi z uśmiechem naprawił go w kilka minut.
Dzisiaj stałem przeszło 10 minut na pasach i czekałem, aż w końcu jakiś kierowca łaskawie mnie przepuści. Cud! zjawiła się urokliwa pani obok i nagle wszyscy stanęli
Dzisiaj stałem przeszło 10 minut na pasach i czekałem, aż w końcu jakiś kierowca łaskawie mnie przepuści. Cud! zjawiła się urokliwa pani obok i nagle wszyscy stanęli
No widzisz ja puszczam różnych ludzi, a o dziwo wylaszczone panny raczej nie.
Trivane napisał/a:
Bo mają lepiej. Kiedyś w tv widziałem taki dziwny program, testowali reakcję mężczyzn na dane sytuacje:
1) nieatrakcyjnej kobiecie zepsuł się rower i prosiła o pomoc przechodniów. Mało kto pomagał, jeden nawet strzelił: później, drugi oznajmił, że się na rowerach nie zna i poszedł sobie dalej. Tymczasem kobieta z wyeksponowanym biustem i krótkiej spódniczce sprawiła, że każdy podszedł i przynajmniej starał się pomóc. Jeden nawet coś tam jej zepsuł w tym rowerze, drugi z uśmiechem naprawił go w kilka minut.
Ta pierwsza też może wyeksponować biust, a poza tym mam spory problem z uwierzeniem rzeczom przedstawiony w tego typu programach. Oczywiscie, na bank nie jadą na kłamaniu non stop, ale wiadomo, ze każdy kolorysuje żeby osiągnąć cel
Dzisiaj stałem przeszło 10 minut na pasach i czekałem, aż w końcu jakiś kierowca łaskawie mnie przepuści. Cud! zjawiła się urokliwa pani obok i nagle wszyscy stanęli
Oczywiście, że w pewien sposób mają łatwiej, ale to tylko mały element, pierwsze wrażenie. Tacy ludzie nie mogą ocenić charakteru, osobowości, dlatego pomagają ludziom atrakcyjnym. Natomiast kiedy dochodzi do realnego poznania drugiej osoby, wygląd schodzi na dalszy plan (nie twierdzę, że jakiś daleki czy bliski, to już zależy od osoby jak odległy będzie ten plan).
_________________ I may be bested in battle, but I shall never be defeated
Czytam sobie te wszystkie wasze wypowiedzi, i stwierdzam zdecydowanie, że większość z was miała więcej szczęścia ode mnie
Doxepine, to wszystko co napisałeś to 100% prawda, tylko że to trzeba dać do zrozumienia nastoletniej elicie, która uwielbia czepiać się tych gorszych. Poziom wyższości takich ludzi nie pozwala im myśleć racjonalnie, że ocenia się pod względem charakteru, a nie wyglądu - wiem, trochę zbyt uogólniam. Ale tak jest. Ludzie "zgorszeni" przez rówieśników potrafią jak nikt poważniej patrzeć na większość rzeczy, w tym głównie zapoznawanie nowych ludzi. Ale co z tego, skoro przez psychikę i przyzwyczajenie do krytyki czują strach, wstyd, nie mają odwagi czy silnej woli. Rozumiem to co napisała Miho o motywie ubioru, ale IMO nawet i to w takich sytuacjach nie pomoże.
_________________ "You don't know anything about Silent Hill!"
Raq i Miho,macie rację.Tylko tak jest w waszym środowisku.Ale o kogoś innego już może być zupełnie inaczej.Nie robienie sobie opinii przez patrzenie na wygląd zewnętrzny? OK tylko że większość ludzi tak nie myśli i tak nie robi.Bo niestety żyjemy w świecie gdzie w mediach jest kult piękna gdzie ładniejsze osoby mają lepiej dzięki temu że lepiej wyglądają.Ja rozumiem że wy jesteście dobrzy i nie myślicie stereotypami(to nie ironia),miło że takie osoby są na świecie tylko czemu jest ich tak mało.....
Kiedyś w tv widziałem taki dziwny program, testowali reakcję mężczyzn na dane sytuacje:
1) nieatrakcyjnej kobiecie zepsuł się rower i prosiła o pomoc przechodniów. Mało kto pomagał, jeden nawet strzelił: później, drugi oznajmił, że się na rowerach nie zna i poszedł sobie dalej. Tymczasem kobieta z wyeksponowanym biustem i krótkiej spódniczce sprawiła, że każdy podszedł i przynajmniej starał się pomóc. Jeden nawet coś tam jej zepsuł w tym rowerze, drugi z uśmiechem naprawił go w kilka minut.
Dzisiaj stałem przeszło 10 minut na pasach i czekałem, aż w końcu jakiś kierowca łaskawie mnie przepuści. Cud! zjawiła się urokliwa pani obok i nagle wszyscy stanęli
To ja wam podam inny z życia wzięty przykład.
Jeszcze w czasach kawalerskich byłem w klubie z grupką znajomych, kumpela przyprowadziła ze sobą dwie koleżanki.
Ta pierwsza jest wyjątkowo atrakcyjna, wysoka, szczupła, kuso ubrana; typ słodkiej laleczki z żurnala. Po paru minutach rozmowy okazała się też małomówna, wyniosła, i sprawiała wrażenie jakby czekała tylko na księcia z bajki.
Druga - niewysoka, ma parę kilo za dużo tu i ówdzie i odbiega trochę od przyjętego dziś kanonu piękna. Za to po wymianie kilku zdań już wiedziałem, że w przeciwieństwie do pierwszej jest bardzo sympatyczna, otwarta na ludzi, rozmowna, inteligentna i zabawna. Potrafiła ubrać się tak, żeby podkreślić swoje atrybuty,(duży biust, ładne oczy), nie wyglądając przy tym jak kobieta lekkich obyczajów.
Dodam, że obie singielki.
Wiecie jak wyglądała impreza? Ta ślicznotka spędziła większą część zabawy siedząc przy stoliku, podczas gdy jej koleżankę ciągle otaczał wianuszek adoratorów. Sam miałem podobne wrażenie. Bardziej pociągająca wydała mi się druga dziewczyna. Także jak widzicie każdy medal ma dwie strony.
Padło w tym temacie wiele mądrych słów i cieszę się, że mimo różnicy poglądów udaje się prowadzić dyskusję na poziomie
A ludzie, którzy traktują kulturowo przyjęty kanon piękna jako wyznacznik w nawiązywaniu znajomości nie są godni mojej uwagi i mogę im co najwyżej współczuć.
_________________ „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę. Wielu szybko się podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.” - Winston Churchill
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami" - William Cooper
Naprawdę, bardzo mnie cieszy, że istnieją nadal ludzie wyrozumiali, rozsądnie myślący i trzeźwo patrzący na otaczający ich świat. Odnoszę się w tym momencie do poglądów, które co niektóre osoby wygłosiły odnośnie "bycia sobą" i nie przejmowania się wyglądem zewnętrznym, gdyż nie odzwierciedla on przeważnie charakteru.
Szkoda tylko, że jest to tylko ziarnko piachu na plaży, gdyż rzeczywistość jest o wiele bardziej okrutna.
Po pierwsze, z całym szacunkiem, ale gadanina typu "nie ma ludzi brzydkich" to totalna ściema. Jasne, różne kultury różnie interpretują pojęcie piękna, ale niech nikt mi tu kitu nie wciska, że każdy przy odrobinie wysiłku może jakoś wyglądać, bo cała masa osób zdeformowanych, z jakimiś wrodzonymi defektami lub innymi skazami by się z Wami nie zgodziła. Sorry, ale choć przykro mi to mówić, ludzi zawsze będzie się szufladkować, gdyż nie każdy jest chodzącym ideałem piękna.
To też wiąże się z kolejną kwestią - omawianą już tutaj wielokrotnie - a mianowicie tym, że osoby bardziej atrakcyjne mają w życiu łatwiej. Co z tego, że ja i ewentualni znajomi akceptują mnie takim jakim jestem, skoro większość ludzkości to idioci którzy nie widzą dalej jak czubek własnego nosa, przez co oceniają innych po wyglądzie zewnętrznym, kategoryzują, a następnie obierają odpowiedni stosunek tylko na tej podstawie? Nie wspominam już tutaj o sytuacjach, od których zależy nasze powodzenie w życiu nie tylko socjalnym, ale także zawodowym. Nie jest przecież niczym nowym, że to osoby atrakcyjne otrzymują lepsze posady, niezależnie od doświadczenia zawodowego i predyspozycji. Ba! Nawet na podobnych stanowiskach wszelkie zarobki czy premie są nieraz uzależnione od aparycji, co też zostało udowodnione w licznych badaniach. Od wyglądu zależy także podejście innych do konkretnej osoby, czego jednym z przykładów będzie tutaj posada nauczyciela. Bowiem z doświadczenia wiem, jacy uczniowie potrafią być bezlitośni, nie tylko względem rówieśników, ale także belfrów, których pierwszy raz widzą na oczy, o których nie mają zielonego pojęcia.
I pomimo tego co pisze wiele osób, rzeczywistość jest o wiele bardziej okrutna i podejrzewam, że nawet większość z Was _mimowolnie_ klasyfikuje ludzi do określonej kategorii tylko na podstawie wyglądu zewnętrznego. Część z Was jest zapewne na tyle rozsądna i otwarta, że nie pozwala aby przyćmiło to racjonalne myślenie, ale jest mnóstwo ludzi, którym takie coś wystarcza aby wyrobić sobie o człowieku opinię. Wysiadając z autobusu byłem ostatnio świadkiem sytuacji kiedy to facet na dworcu miał najwyraźniej zawał lub inne problemy z sercem. Zaczął się zataczać, upuścił walizkę, parę razy przewrócił, ale że miał troszkę większy zarost to ludzie najwyraźniej uznali go za pijaka i naprawdę długo musiał czekać aż któryś z przechodniów (których było mnóstwo) się nim zainteresuje. Podobne sytuacje pewnie spotykają wielu z nas, chociażby w przypadku osób proszących o pieniądze (wyda na jedzenie czy alkohol?) czy też dzieci (faktycznie z biednej rodziny, czy też chce na alkohol?). A to tylko przykłady.
Z mojego własnego życia, nieco mniej istotna sprawa. Na studiach magisterskich poznałem trochę nowych osób. Choć wśród nich jest sporo naprawdę porządnych ludzi, tak z wieloma miałem problemy nawiązać jakikolwiek kontakt, czego powodem był najwyraźniej mój niezbyt postawny wygląd zewnętrzny, a także nieco spokojniejsza postawa. Często zarzucało mi się dawniej, że jestem mało rozmowny. Tak więc chcąc wyjść naprzeciw temu oskarżeniu próbowałem (zmuszony także sytuacją - wspólna jazda pociągiem) rozwinąć nieco dialog z jedną osobą. Szkoda tylko, że większość prób kończyła się na jednozdaniowcach lub prostych odpowiedziach, po czym następowała niezręczna cisza. Myślałem tym samym, że ta osoba taka już jest, lub też ja zanudzam określonymi tematami, ale potem na uczelni widziałem gościa wśród innych, rozgadanego o bzdurach na dobre. Była nawet sytuacja, że witając się z pozostałymi, ludek przeszedł obok mnie udając, że mnie nie widzi, nie podając nawet ręki. Choć powodów żadnych nie dałem aby mnie nie lubił, tak jednak widać, że zwykła postawa człowieka, odmienny charakter, znacząco wpływają na reakcje innych. Ktoś teraz pewnie powie, że takimi nie ma co się przejmować i należy olać - spoko, w zupełności się zgadzam. Jednak jednostka to z pewnością nie jest, a ja bym nie chciał aby w przyszłości mój ewentualny pracodawca prezentował podobny charakter. To co my sobie myślimy to jedno, ale ludzie pośród których przychodzi nam funkcjonować w życiu to zupełnie co innego. Dlatego też naprawdę nie mówcie, że wygląd zewnętrzny nie ma tak naprawdę znaczenia, gdyż niestety jest to jedna wielka bzdura.
Kiedyś byłem pod tym względem bardziej uczulony. Nie jestem jakoś szczególnie zbudowany ani przystojny - mam dosyć "dziecięcą" twarz i ogólnie na modela bym się nie nadawał. O ile kiedyś było mi z tym "ciężko", szczególnie po docinkach rówieśników i paru nieprzyjemnych sytuacjach, tak teraz zwyczajnie mnie to nie obchodzi. Staram się wyglądać elegancko na ile to możliwe, nie robię z siebie kogoś kim nie jestem, żyję po swojemu i nie przejmuję się tym co sobie ktoś pomyśli. No trudno, nie zmienię tego jak wyglądam z natury. Niemniej jednak liczę się z tym, że w wielu aspektach życia, jak już wspomniałem, wygląd nierzadko odgrywa i odgrywać będzie niemałe znaczenie, zarówno w sprawach trywialnych jak i bardziej istotnych. Nie zmienimy tego jak bezmózgie owieczki, zwane także społeczeństwem, funkcjonują w tym świecie. Trzeba się po prostu nauczyć z tym żyć, wyjść naprzeciw trudnościom, ale nie dać za wygraną poprzez rozczulanie się nad sobą. Trudno - takie jest życie. Podczas gdy jeden osiągnie sukces dzięki spadkowi bogatych rodziców i posadzie po ojczulku, bez jakiegokolwiek wykształcenia, inny będzie musiał sobie zapracować w pocie czoła aby skończyć studia i znaleźć jakąkolwiek posadę umożliwiającą wyżywienie rodziny. W takim to świecie żyjemy i niestety poddanie się równie dobrze może się wiązać ze śmiercią. Uczciwość to pojęcie przereklamowane, a zło i dobro coraz częściej zależne są od tego kogo sprawa dotyczy.
Chyba wypiłem za dużo kawy bo jakieś dziwadła już wypisuję, podczas gdy miałem się skupić na aparycji. No ale cóż, prawda jest jedna - life is brutal. Zawsze pozostaje cień nadziei jeśli dane jest nam funkcjonować wśród ludzi wyrozumiałych i racjonalnych, ale niestety chyba większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że cała reszta to egoiści i brutale, myślący tylko i wyłącznie o sobie, szukający okazji aby wykorzystać czyjeś słabości. Jedną z takich słabości może być nie tylko wygląd zewnętrzny danej osoby, ale także jej samoocena. Tą natomiast kształtuje otoczenie w jakim dorastamy i funkcjonujemy, co także należy mieć na uwadze przy prowadzeniu tego typu dyskusji. Ale mimo tego, z doświadczenia mówię, szczególnie młodszym użytkownikom - przestańcie się mazgaić i weźcie w garść. Przysporzy to Wam więcej dobrego niż złego.
@Suavek - chociaż dostaniesz wiele piw na forum, ja Ci je nie postawię. Wolę to zrobić osobiście, bo widzę, że równy z Ciebie gość i od jakiegoś czasu mądrze prawisz :) nie wiem jak to inaczej określić, ale bardzo często Twój światopogląd pokrywa się z moim :D
Cytat:
Była nawet sytuacja, że witając się z pozostałymi, ludek przeszedł obok mnie udając, że mnie nie widzi, nie podając nawet ręki. Choć powodów żadnych nie dałem aby mnie nie lubił, tak jednak widać, że zwykła postawa człowieka, odmienny charakter, znacząco wpływają na reakcje innych.
Ja również nie witam się ze wszystkimi moimi znajomymi, bo większości po prostu nie lubię. Nie podaję również ręki osobom, których zasadniczo nie znam albo nie przegadałem z nimi chociaż kilku minut.
Cytat:
Ale mimo tego, z doświadczenia mówię, szczególnie młodszym użytkownikom - przestańcie się mazgaić i weźcie w garść. Przysporzy to Wam więcej dobrego niż złego.
Nie ważne jest ile człowiek potrafi problemów rozwiązać, ważne jest ile potrafi wytrzymać. Odporność w życiu jest najważniejsza, bo każdemu kiedyś da ono mocnego kopa w tyłek. I im szybciej się z tego podźwigniemy, tym będziemy bardziej wytrzymali na krzywdę innych. Jeśli ktoś się urodził na szczycie, nie oznacza to przecież, że przez całe swoje życie na nim będzie. To jest odpowiednia motywacja dla ludzi bez urody czy intelektu, by wziąć się w garść i ciężką pracą zdobyć to, do czego się przez cały czas dąży. Nie ma bowiem czasu i miejsca na użalanie się nad sobą.
A patrząc z nieco mniej filozoficznej perspektywy: człowiek jest człowiekowi równy, jeśli jeden ma urodę, drugi na pewno zostanie obdarzony czymś innym :)
Ja również nie witam się ze wszystkimi moimi znajomymi, bo większości po prostu nie lubię. Nie podaję również ręki osobom, których zasadniczo nie znam albo nie przegadałem z nimi chociaż kilku minut.
Nie mogę powiedzieć abym się z takim postępowaniem zgadzał. Niezależnie od tego czy kogoś lubisz czy też nie, zwykła grzeczność nakazuje aby witając się z towarzystwem przynajmniej skinąć głową w kierunku pozostałych obecnych. Ręki podawać nie musisz, ale zwykłe "cześć" wygląda zupełnie inaczej ignorancja. A kto wie - może nawet taki banalny gest może się przyczynić do tego jak będziesz postrzegany przez otoczenie. Jasne, nie będę zawsze podawał ręki osobom, których kompletnie nie znam, ale jeśli coś nas łączy (i.e. jesteśmy na tym samym roku/w tej samej grupie etc.) to odrobina kultury moim zdaniem jest wskazana.
A przytoczona przeze mnie sytuacja dotyczyła osoby, z którą dzień wcześniej normalnie "rozmawiałem" (a przynajmniej próbowałem).
Trivane napisał/a:
A patrząc z nieco mniej filozoficznej perspektywy: człowiek jest człowiekowi równy, jeśli jeden ma urodę, drugi na pewno zostanie obdarzony czymś innym
Wiek: 38 Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-05-23, 18:24
Trivane napisał/a:
Ja również nie witam się ze wszystkimi moimi znajomymi, bo większości po prostu nie lubię. Nie podaję również ręki osobom, których zasadniczo nie znam albo nie przegadałem z nimi chociaż kilku minut.
A jeżeli Twój kumpel stoi i rozmawia z kimś, kogo nie znasz, to podchodzisz i podajesz rękę tylko kumplowi? :->
Ja również nie witam się ze wszystkimi moimi znajomymi, bo większości po prostu nie lubię. Nie podaję również ręki osobom, których zasadniczo nie znam albo nie przegadałem z nimi chociaż kilku minut.
A jeżeli Twój kumpel stoi i rozmawia z kimś, kogo nie znasz, to podchodzisz i podajesz rękę tylko kumplowi? :->
Oczywiście, przecież nie będę się witał z kimś, kogo nie znam. Dopóki ten jeden kolega-pośrednik nas nie przedstawi, to jest dla mnie nieznajoma osoba. Wypada się przywitać, jeśli chodzi się z danymi osobami na wspólne zajęcia, a nie do tej samej szkoły :) ale u mnie to norma, że niektórzy witają się tylko z poszczególnymi osobami, innych przeważnie ignorując. Ja mimo wszystko witam się i żegnam przed i po zajęciach, bo tak mnie wychowali rodzice. I nie patrzę też czy ktoś mi powinien dać cześć czy nie. Wielokrotnie miałem sytuację, że ludzie ignorowali nawet moje przywitania - stałem kilka sekund z wyciągniętą ręką. Potem zapamiętałem do kogo drugi raz mam nie podchodzić i dzięki temu mam tylko niewielkie grono, z którymi regularnie rozmawiam. Mówi się trudno, jeśli nawet kolega z klasy nie chce się przywitać, ja go do tego zmuszać przecież nie będę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum