- Wygrałem, wygrałem, Pięć, jeden, ale pogrom!
- Tylko dlatego, że miałem gorszego pada.
- Tym drugim też już dziś przegrałeś.
- Oj przestań, przecież wiesz. Wszystko dlatego, że nie mam dziś na sobie moich cudownych skarpet, Na turniej na pewno je założę, a wtedy będę niepokonany! – Chudy, długowłosy blondyn powiedział to w taki sposób, jakby był święcie przekonany o prawdziwości tych słów.
- Skończ te pierdoły Puty, po prostu brak Ci skilla. – rzekł ze stoickim spokojem jego towarzysz.
- Wprost przeciwnie, po prostu w PES 6 nie liczą się tak bardzo umiejętności, jak…
Burzliwą dyskusję przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Puty poderwał się na równe nogi i czym prędzej podbiegł do słuchawki.
- Słucham? Tak? Tak to ja. Taaak?? Naprawdę? Wspaniale, oczywiście. Jasne, że tak. Będziemy na pewno. Świetnie, będziemy w kontakcie. Do zobaczenia na miejscu.
Gdy odłożył słuchawkę, wielki uśmiech zagościł na jego twarzy, a szeroko otwarte oczy wskazywały na to, że do końca nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał.
- Co się tak szczerzysz, grasz rewanż, czy nie? W końcu jutro musimy być gotowi na turniej.
- Panie Romanie, - powiedział Puty pewnym siebie głosem - Zmiana planów. Nie jedziemy tam.
- Jak to ? Przecież sam przed chwilą mówiłeś, że….
- Mamy teraz o wiele bardziej interesującą propozycję. W każdym razie lepiej już zacznij się pakować. Ja idę zobaczyć czy wyschły moje cudowne skarpety, bo wiesz, że bez nich nigdzie się nie ruszam.
- Powiesz mi chociaż o co chodzi ?
- Silent Hill…chyba nie muszę nic więcej dodawać.
***
- Dyyyyzieeeeeeeeek!!!!!!! Natychmiast stamtąd wyłaź!! – Dziewczynę było słychać praktycznie w całym domu. Leżała na podłodze zaglądając pod szafę i próbując wydostać stamtąd małe, bezbronne stworzonko.
- Jak będziesz grzeczny dostaniesz coś dobrego. – Uspokoiła się nieco, dzięki czemu zwierzątko zaczęło powoli wystawiać łepek ze swojej kryjówki. Nagle, niespodziewanie czmychnął stamtąd na drugi koniec pomieszczenia, zanim jego pani zdążyła się odwrócić. Rozpoczął się szaleńczy pościg. Suseł uciekając przed właścicielką po całym pokoju robił w nim totalną demolkę. Z półek pospadały książki i figurki, wszędzie fruwały kartki, a Dyzio nic sobie z tego nie robiąc dalej biegał dookoła jak poparzony.
Wyczerpana pogonią dziewczyna rzuciła się na fotel, a w jej dużych, ciemnych oczach malowała się rezygnacja lecz połączona z pewnego rodzaju zadowoleniem. Odkąd susełek u niej zamieszkał, tego typu sytuacje należały do codzienności. Jednego była pewna, przy tym gryzoniu nigdy nie mogła narzekać na nudę. Dyzio widząc, że to koniec zabawy przybiegł do pani i wdrapał się jej na kolana. Wnikliwie patrzył na nią swoimi czarnymi jak węgielki oczkami.
Ona udając, że nie zwraca na to uwagi spokojnie włączyła komputer i zabrała się do odczytywania maili
Otwierając skrzynkę odbiorczą, szczególną uwagę zwróciła na jeden mail zatytułowany – Do Miho, ważna informacja!!. Im dłużej wczytywała się w jego treść, tym bardziej było po niej widać oznaki podekscytowania. Gdy skończyła, wyglądała na wręcz upojona tym, co się przed chwilą dowiedziała. Spojrzała na susła, który sprawiał wrażenie jakby próbował przeczytać treść wiadomości, pyszczkiem prawie dotykał monitora.
- Widzisz to co ja Dyzma? - uśmiechnęła się wdzięcznie. - Jedziemy na wycieczkę!
***
W pokoju było prawie zupełnie ciemno. Jedynie migający blask monitora rozświetlał pomieszczenie. Przy komputerze siedziała skupiona postać. Na ekranie widniało mnóstwo pootwieranych witryn o różnorakiej tematyce. Filmy, gry, sprzęt komputerowy, ten facet śledził wszystkie nowinki na bieżąco.
Teraz swoją uwagę skupił na forum Silent Hill Page. Przejrzał wszystkie ostatnio napisany posty. Część z nich skwitował jakimś jednym, krótkim zdaniem.
Pomyślał o tym co się jutro zdarzy. Pozna osobiście tych wszystkich ludzi, z którymi codziennie styka się w wirtualnym świecie. A przede wszystkim będzie miał okazję przekonać się naprawdę wygląda miasteczko Sileni Hill. Wiedział, że to będzie wyjazd jego życia. Był tym wszystkim bardzo podekscytowany, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Właściwie to mogło się wydawać jakby w ogóle jej nie miał. R4Zi3L był jak robot.
Podszedł do swojego patrzącego błagalnym wzrokiem terenowego jamnika i pogłaskał go mówiąc.
- Nie…Ty zostajesz…Nie mogę Cię zabrać…Puty tam będzie…
Czekała go długa podróż. Jutro pociąg z samego rana, czas się przygotować. Zabrać ze sobą rzecz najważniejszą – Laptopa! Bez niego nigdzie się nie ruszy. Nie wyobrażał sobie przegapić żadnego newsa z internetowego świata. W końcu musiał być ze wszystkim na bieżąco. Upewnił się, że sprzęt jest naładowany, po czym z powrotem usiadł do komputera i postanowił obejrzeć jakiegoś hentaja spośród pokaźnej kolekcji. Tej nocy nie zmrużył już oka.
***
- WTF?! -wrzasnął PiK zrywając się gwałtownie z łóżka, na stanowczy dźwięk budzika. -...Yawn... już..południe..? No tak... znowu przeholowałem wczoraj... -spojrzał z lekkim zniesmaczeniem na puste puszki i butelki po piwie. Wszyscy imprezowicze przewracali się zapewne jeszcze na drugi bok, w swoich ciepłych łóżkach, a on jak zwykle został sam na sam w walce z poimprezowym burdelem.
Skacowany powlókł się do łazienki, gdzie spędził następne 20 minut, po czym, z nieco lepszym humorem, usiadł do komputera, pierwsze co, zaglądając na programy downloadujące pliki, następne forum SHP.
-Jasne...-westchnął z rezygnacją-Spam, spam i jeszcze raz spam. Kolejne topiki do zamknięcia...oo..tutaj offtop alert... Ehh..Nie mam teraz na to głowy.
PiK odszedł od komputera, próbując wpoić sobie, że to przez negatywne fale, wysyłane przez komputer, tak bardzo boli go głowa. Właśnie miał zabrać się za sprzątanie, gdy jego upragnioną ciszę przerwał bolesny dla uszu i głowy dzwonek do drzwi.
-TO MYYYY! -usłyszał zaraz po ich otworzeniu.
-Jakie My...? -zapytał ziewając i przecierając oczy.
-No jak możesz, Grzesiu... To my, członkinie fanklubu Dyzia! Powiedziałeś, że jak zrobimy striptiz na imprezie, pokażesz nam nowe filmiki!
-Taaaak? ...Ah, fakt. Luz, komputer jest tam. -wskazał na zawalone puszkami biurko. -Jak dacie radę się do niego dokopać, proszę bardzo.
Dziewczyny zapiszczały z zachwytu, po czym rzuciły się do komputera, skąd za chwilę zaczęły dochodzić go głośne Ochy i Achy. Pik pokręcił głową z rezygnacją, wiedział bowiem, że tego dnia nie dane mu będą cisza i spokój.
I miał cholerną rację.
2 minuty później mieszkanie rozbrzmiało wesołą melodyjką dochodzącą z jego starej, pancernej Nokii, która przeżyła w swym bycie więcej, niż niejeden żołnierz.
"Deadly Little Miho" -wyświetliło się na ekraniku i Pik poczuł, że chyba zapomniał o czymś ważnym.
-Halo halo!- wrzasnęła słuchawka wesoło- Jak tam? Gotowy?
-Gotowy? -powtórzył zdezorientowany PiK.
-No a jak! Za 2 godziny masz pociąg z Warszawy! Wszystko sprawdziłam! Puty i Roman już jadą, Hysz też, co do innych nie mam jeszcze informacji. Dyzio już nie może się doczekać, aż wsiądziemy w transport i udamy się wreszcie na tą długo oczekiwaną Voyage! Żebym tylko nie zapomniała wziąć kolby jajecznej i wafli dla gryzoni...nie...wafle nie, bo sama zjem..SHIFT, zapomniałam o prażonych robakach!!!
OMFG.
Teraz do niego dotarło. Przecież to właśnie dziś miał odbyć się zlot forumowiczów starego, dobrego SHP.
-(...) ... myślałam jeszcze by zabrać warzywne chrupki i mleczne dropsy...ale sama nie wiem....
-Bierz wszystko.
-Mówisz? OK. Słuchaj, to spotykamy się w Katowicach o 16, a o 17.15 mamy pociąg prosto do Silent Hill, bez przesiadki!
-Jesteś pewna?
-Absofuckinlutely.
-OK, then C'ya in katowice.
-Adios!
Klik. słuchawka po drugiej stronie została odlożona. PiK, potrzebował chwili spokoju, by ogarnąć myśli, wyszedł więc na klatkę, by zapalić papierosa.
-Palenie tytoniu powoduje raka i chorob serca. -skwitował go 12letni syn sąsiadów.
-Picie nalewek w tym wieku powoduje poważne uszczerbki na mózgu i wątrobie. -odciął się moderator.
Dzieciak zindyczał.
Po kilku minutach zastanowienia PiK jak oparzony wparował do mieszkania. Na prędce wpakował do torby podróżnej wszystkie potrzebne ubrania, kosmetyki, kilka książek Sapka, zaś w kieszeń wsadził odtwarzacz mp3.
-Wychodzę! -krzyknął, stając w drzwiach.
-Kiedy wrócisz? -dobiegł go damski głos.
-Nie wiem. Na zlot jadę. Bądźcie tak miłe i posprzątajcie.
-A nagrasz nam plytki z Dyziem?
--No prob.
-Szczęśliwej drogi!
***
-Nyahhhh, Jeszcze tylko ogon, i będzie perfecto^^ -mruknął sam do siebie Hysz wpatrując się w monitor. Od kilku godzin intensywnie siedział nad jednym projektem i ile razy go kończył, tyle razy wciąż mu coś nie pasowało. Tym razem jednak było idealnie.
Hysz, zadowolony z siebie jak nigdy odsunął się lekko od komputera i przeciągnął kocio ukazując całą grafikę, która aktualnie znajdowała się na ekranie.
Wielki, rudy kot spoglądał na niego dumnie.
Był tak realistyczny, że wydawało się, iż zaraz wyjdzie z monitora, wypręży się i wymruczy swą własną, pełną zadowolenia pieśń na kolanach swego pana.
-Kjutt ^^. Pepper, wyglądasz fantastycznie. -powiedział do minitora, po czym nacisnął PRINT.
-MATEUSZ!! -dobiegło go z salonu. -Co ty tam znowu robisz?!
-To co zawszę. Nehe. -parsknął Hysz. -Grafą się bawię.
-Pouczyłbyś się. -powiedział ojciec.
-Pozwoliłbyś mi mieć kota.
-Chyba o****ałeś!
-Nie.
-Wybij to sobie z głowy.
-To Homiga.
-Nie.
-ŚFistaka?
-Nie!
-Żynżyla?
-NIE!!!!!!!!!!
-To nie będę się uczył. -powiedział obrażony Hysz, po czym powrócił do swego pokoju, gdzie czekał na niego kot.
-Nyo i pięknie ^^. -stwierdził oglądając wydruk, dokładnie, z każdej strony. Pepper wyglądał jak koci hrabia. Dokładnie taki, jakim Hysz go sobie zawsze wyobrażał.
Odłożył kartkę z wydrukowanym futrzakiem delikatnie na blat, po czym zajął się przeglądaniem projektów graficznych, które od jakiegoś już czasu wykonywał na zamówienie, nic bowiem nie przynosiło mu takiej przyjemności, jak tworzenie czegoś dobrego.
Było to nie tylko pracą satysfakcjonującą, ale i dobrze płatną, dzięki czemu Hyszardowi udało się zarobić na dość kosztowną wycieczkę do miasteczka Silent Hill wraz z forumowiczami Silent Hill Page.
Od rana już spakowany, zarzucił na plecy kurtkę i plecak, na głowę założył czarną czapeczkę z daszkiem, w rękę zaś wziął wydrukowanego Peppera.
-No, kocie, zobaczysz kawałek świata. Mój kawałek swiata. -powiedział pewnie, po czym ruszył do drzwi wyjściowych.
-Jadę na wycieczkę. Wrócę z Pepperem. -rzucił na odchodne.
-Kto to u diabła jest Pepper?!
-Mój kot.
-WYRZUCĘ CIĘ Z DOMU RAZEM Z TYMKOTEM.
Ale Hysz już nie słuchał. Pełen nadziei na lepsze jutro zszedł po schodach i skierował się na najbliższą stację kolejową.
***
- Eee…Roman? Co Ty masz na sobie ? – Puty spojrzał ze zdziwieniem na swojego towarzysza podróży.
Jego kark aż uginał się od sporej ilości srebrnych, grubych łańcuchów zawieszonych na szyi.
- Joł G-g-g-g-g-g Unit stary! Od dzisiaj mów mi Marcus! – uśmiechnął się szeroko pokazując srebrne koronki w zębach.
- Zapomniałeś tylko o czarnej paście do butów, wtedy pomyliłbym Cię z 50 Centem – westchnął Puty.
- Zresztą chodź szybciej, bo spóźnimy się na pociąg, a moje skarpety mówią, że przyjedzie za kilka minut.
- Eeee, jesteś pewien, my nigga?
- Mówiłem Ci nie lekceważ ich mocy. To nie jest zwykły pociąg. Doprowadzi on nas do Silent Hill! Wiesz co to znaczy?
- Liczę na to, że w końcu się dowiem.
***
-Taak, ciociu, oczywiście! Nie zapomnę pozdrowić kota sąsiada babci cioci Gieni kuzyna od strony mamy ze Świętochłowic! -pomachał ręką na pożegnanie wzruszonej kobiecinie De-Vile, po czym wsiadł do pociągu, usadowił się wygodnie na siedzeniu i wyciągnął notes, ktory szybko przekartkował. Gdy już właściwa strona została odnaleziona, De-Vile wyciągnął długopis i zadowolony z siebie postawił tak zwanego "ptaszka" przy jednej z wielu zapisanych linijek.
-Świetnie... ciotka Stanisława z Koziej Wólki odwiedzona... kto następny na liście... ? Ahh taaak, stryj Leon z Piździgrodu! -wstał, po czym pewnym krokiem podszegł do kierowcy i zagadał:
-Panie. a do Piździgrosu pan jedzie?
-Gdzie?? Niee, ja tylko co najwyżej na Niwkę w Sosnowcu.
-A, to nie. -odparł zawiedziony. -To Jaworzno chociaż..?
-Jaworzno tak.
-To dobrze. Przynajmniej do domu dojadę.
(...)
Po około godzinie tłuczenia się w autobusie, De-Vile maszerował już po zaludnionych ulicach Jaworzna, w stronę swojego domu. Jako, że był weekend, całe tłumy ściągały do słynącego z modnych sklepów, a niskich cen Fashion House'a, a więc zazwyczaj spokojne miasteczko, znajdujące się obok Zagłębiowskiego Sosnowca tętniło życiem.
-Mama! W domu jestem! -krzyknął chłopak, rzucając na kanapę plecak wypełniony nie zjedzonymi jeszcze konserwami turystycznymi tudzież innym prowiantem plecak.
-Witaj w domu synku! I jak? Odwiedziłeś ciocię Lodzię z Pszczyny?
-Tak.
-A babcię z Dąbrowy Górniczej?
-Tak.
-A siostrę cioteczną i wujostwo z Sandomierza?
-Taaak..
-A ciotkę Stasię z Koziej..
-THAAAAK....
-A....
-NIE!!!!!!!!!
-No, to trudno.. będziesz musiał podjechać tam jutro. Bo obiecała nam pyszną, swojską kiełbasę.
Ale De-Vila już nie było. Siedział zrelaksowany w swym pokoju, miksując najnowsze kawałki elektroniczne. Coś jednak podkusiło go, by wejść na forum SHP.
PM. Tak jak myślał. Już 2 dni temu miał go odczytać, znajdowała się tam bowiem bardzo ważna informacja, z datą i miejscem zlotu forumowiczów, nie dał rady go jednak odczytać, gdyż 2 dni temu, był z wizytą u stryjenki w Sianorzętach, która niestety nie korzystała z usług internetu.
-Zlot...miejsce- Silent Hill. -przeczytał De-Vile, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. -Cool! A kiedy... coooo? DZISIAJ POCIĄG Z KATOWIC? ŁOJENY!!!!
De-Vile wystrzelił z pokoju jak z procy łapiąc po drodze plecak z prowiantem, ubraniami oraz podstawowymi przyporami gwarantującymi przeżycie, jak np. szczoteczka do zębów.
-MAMA! Przypomniałem sobie!!
-Co, synu?
-MUSZĘ KO-NIE-CZNIE JECHAĆ DO STRYJA LEONA DO PIŹDZIGRODU!!
-To wspaniale,że czujesz taką duchową potrzebę integrowania sie z rodziną...
De-Vila już nie było.
***
-Hiik... -wyrwało się Sienialowi, wraz z dźwiękiem budzika.
-Fuck... zapomniałem że już weekend i budzik trzeba wyłączyć.
Sienial, tak jak niektórzy forumowicze SHP tego dnia wstał z łóżka z kochanką, która posiadała niezwykłe i nad wyraz wdzięczne imię -Kac. Niewielu użytkowników jednak potrafiło się pochwalić tak szeroką gamą udanych imprez, jak właśnie on.
Jako, że Sienial pozdawał wszystkie egzaminy, czekając już tylko na maturę, impreza była wyjątkowa. Szkoda tylko, że tak mało z niej pamiętał.
Wstał z łóżka, po czym powlókł się do kuchni, by zaspokoić pragnienie wodą mineralną.
-Dybryyy... rzucił na odczep się do reszty familii Sienickich, po czym wlał w żołądek tyle wody, ile tylko jego organizm zdołał przyjąć. Po zimnym prysznicu w pełni już obudzony, aczkolwiek wciąż skacowany Sienial, zasiadł do komputera.
Pierwsza sprawa: trzeba sprawdzić RPG. Druga- wiadomości.
Na forum SHP szybko wypatrzył alert o treści "masz 1 nową wiadomość" .
-Cez...-przeczytał Sienial- no tak, przecież dziś zlot.
Ciekawy wiadomości na temat spotkania forumowiczów, otworzył wiadomość.
"Bzzzzzzzzzzz
Zanim przeczytasz tą wiadomość, pozbądź się całej negatywnej energii
bzzzzzzzzzzzz
Sienialu , pakuj manatki, dziś bowiem nadszedł wiekopomny dzień!
Jedziemy na wycieczkę do Silent Hill, hotel zarezerwowany, będą niemal wszyscy!
Niżej podaję namiary na pociąg bzzzzzzzzzzzz
Do zobaczenia! I pamiętaj o pozytywnych wibracjach!"
-No nie... znowu impreza...Ciężkie życie, oj, ciężkie. -westchnął Sienial, po czym powlókł się do szafy i zaczął wyjmować z niej ubrania, które uznał za odpowiednie na wyjazd.
-Po pierwsze: woda, woda i jeszcze raz woda. Po drugie: wóde, wóda i jeszcze raz wóda.
***
Siedział w pociągu. Szczęśliwy i zrelaksowany.
W końcu dziś był ten dzień.
Dzień w którym jedno z jego największych marzeń spełni się.
Dzień, w którym zobaczy prawdziwe miasto Silent Hill na własne oczy.
Ale Robak nie myślał o tym w tej chwili. Jedyne, co zaprzątało jego głowę była obecnie krzyżówka dodana jako 'special' do najnowszego numeru "HIP HOP! PL"
--Hmm... kawałek O.S.T.R , w którym nawija o Goldenach King Size? ...Co za banał! Oczywiście, że Tabasko! ... No, to jedziemy dalej... Kto bił się na Freestyle z Pezetem? ..hmm Tede...pasuje...noo jeszcze chwila i będę miał hasło! ...Z kim współpracuje Onar w kawałku "Historie"...? Ośka... Pasuje... Najbardziej sprzedajacy się "hip hopowiec" ? Uh... tu problem...Mezo czy Peja? Mezoo...Jest i hasło! ... "Joł joł" ...wyślę do redakcji...a nuż wygram jakieś płyty.
-Szczęść Boże. -spokój Robaka został zakłócony. -Czy ma ksiądz chwilę?
Ksiądz? Czy on wyglądał aż tak poważnie?
-Chciałabym się wyspowiadać. -No tak... babuleńka miała bryle jak denka od słoików, i pewnie nic na dodatek przez nie nie widziała.
-Dobrze... -odparł zrezygnowany Robak.
-A czy mogę księdza nazwisko znać..? Jakoś mi łatwiej będzie...
-Robak.
-O. To jak w Panu Tadeuszu. Ładnie.
(... ,czyli pół godziny później)
-... no i nie byłam ostatnio w niedzielę w kościółku... bo tak mnie w stawach łamało... chciałam iść ale wnusio zabronił..on ochroniarzem w dyskotece jakiejś jest...i powiedział że na dworze za bardzo wieje... bo wie ksiądz, jak ostatnio wracałam z kościółka, to tak wiało, że mnie aż zdmuchnęło ...i jakiś pan bardzo miły mnie zbierał z ulicy...nos miałam złamany... ale dla księdza Rydzyka to ja co miesiąc pół renty oddaję !
-hrrr...coo...?
-Mówiłam, że na księdza Rydzyka...
-Ah, no tak! już sobie przypomniałem!
-no właśnie... no i co?
-Co, co?
-Pokutę ksiądz mi musi zadać!
-Aaaa...dobra..too.tego..pięć zdrowasiek.
-Tak mało??
-Dziesięć?
-Dobrze, bardzo dziękuję, proszę księdza...! Ooo... i gitarę ksiądz ma!
-Ano mam...
-A zagra ksiądz?
-Eeeee...
-Coś pobożnego...
Wymaglowany i znieczulony już robak wyjął z plecaka swą nieodłączną Gitarrę. Tylko...co by tu zagrać? Przecież Robak nie znał żadnych piosenek rodem z oazy! Wtem przypomniały mu się słowa piosenki, które usłyszał niedawno na trailerze jakiejś polskiej komedii.
-Jezus Jezus Jezus ..Allelujaaaaaaa! -zawył Robak- Ojciec Ojciec Ojciec...Alleluuuuujaaaaaaaaaaaaaaaaa!
-Jakże pięknie ksiądz śpiewa... Ale muszę już niestety iść...Koleżanki z kółka różańcowego muszą się już niecierpliwić. Ah, jak im powiem, że jest tu taki miły ksiądz... Proszę księdza...?
Robak był już na samym końcu czwartego wagonu.
***
-Bzzzzz, wyczuwam w tym wagonie negatywną energię! -Cez przechadzał się po pociągu dla zabicia czasu.
Przy oknie przystanął, poprawił jeansową kurtkę i latarkę znajdującą się w przedniej kieszeni, by po chwili z kieszeni u spodni wyjąć wahadełko.
-Wahadełko, powiedz przecie...gdzie znajduje się źródło owej negatywnej energii?
Wahadło wskazało trzeci przedział. Cez postanowił udać się tam czym prędzej, by przyjść z pomocą i uwolnić biednych ludzi z niedoli.
-Bzzz...Dzień Dobry.- przywitał się wesoło wraz z odsunięciem drzwi. -Doszły mnie słuchy, że w tym przedziale znajduje się źródło negatywnych fluidów, czyż nie?
Ludzie siedzący w przedziale mieli miny, jakby zza zasłonki wyskoczył właśnie stepujący Hot Dog.
-Dobrze. -odparł Cez, nie czekając na odpowiedź. - Więc tak. Ty, przy oknie, natychmiast wyrzuć papierosa! Ludzi trujesz. Innych. Siebie też. -młody chłopak w dreadach okupujący miejsce przy oknie wyglądał tak, jakby zaraz miał zamiar Cezowi przyłożyć, ale papierosa wyrzucił. -Teraz wszyscy proszę wstać... w tym pomieszczeniu feng shui nie funkcjonuje zbyt dobrze... o, pani, powinna siedzieć przy oknie, pan z teczką przy drugim. Ty, młody człowieku powinieneś zająć miejsce przy drzwiach... jeśli się uprzesz, żeby i tak palić, zawsze możesz wyjść na korytarz... Mamę z dziewczynką proszę o zajęcie miejsca środkowego i przy drzwiach... a panią do środka. Heff... no, i teraz już chyba będzie dobrze. Od razu lepiej, prawda? -uśmiechnął się pełną gębą, po czym opuścił przedział, pozostawiając pasażerów zbierających szczęki z podłogi.
-Misja zakończona powodzeniem- mruknął do siebie zadowolony Cez przechodząc do następnego wagonu -Negatywne wibracje wypędzone.
***
- Sorry ziom , jednak nie mogę….Ale serio, to nie jest zależne ode mnie….No wiesz , wypadek losowy. – Raq starał się wyjaśnić przyczynę swojej absencji na zlocie, lecz ktoś po drugiej stronie słuchawki wyraźnie naciskał.
- Ja wiem, że wszyscy jadą, ale ja wczoraj miałem dwa WF-y, nogi mnie bolą. I w ogóle jakiś zmęczony jestem, a poza tym jeszcze muszę zjeść obiad….Tak a na dodatek obiecałem mamie, że zrobię dzisiaj pranie…. – mimo tych wymówek jego rozmówca był nieugięty.
- Ja wiem, że to jedyna okazja, że świetna impreza, ale ziom zrozum….obiecałem też dziś kino mojej dziewczynie….Gdybyście się spotykali jutro to co innego….Że co, że moderator musi się pojawić?.... I tak pewnie wszystkich nie będzie. Wiesz to taki kawał drogi jest. – Raq też nie dawał za wygraną.
- Za godzinę ostatni pociąg?? Nieee no to w ogóle nie ma takiej opcji, ja nawet nie spakowany jestem….
- Coo?? – w negocjacjach nastąpił przełom - Tool będzie tam grał dla nas koncert??!!…Aaa no to zobaczę czy uda mi się ze wszystkim wyrobić…mhm, dobra spróbuje zdążyć. Na razie.
Raq odłożył słuchawkę, w pośpiechu schował do plecaka tylko najpotrzebniejsze rzeczy i czym prędzej wybiegł z domu.
***
-Jadę i koniec!- Światłocień trzasnął drzwiami od swego pokoju, po czym wyjął z szafy duży, podróżny plecak i po koleii zaczął do niego wrzycać wszystko, co popadnie.
-Młody człowieku, wybij to sobie z głowy! -dało się słyszeć zza ściany- Jesteś jeszcze zbyt niedoświadczony na takie wyjazdy, a co najważniejsze NIEPEŁNOLETNI!
-A do ślęczenia nad stertą podręczników to nie jestem za młody!
-Ależ Ty nam nawet nie powiedziałeś, gdzie chcesz jechać!
-Na zjazd.
-Jaki ##### zjazd?! Dokąd zjazd?!
-Do Sil.... Do babuni jadę na wieś! Tak się szczęśliwie okazało, że zlot odbywa się właśnie tam!
-Aaa... to jak to się będzie odbywać?- Światłocień dosłyszał cień zaciekawienia w surowym dotąd głosie ojca.
-Eee... to tak... na początku...zbieramy się i zaciekle dyskutujemy na temat wyższością ułamków dziesiętnych nad zwykłymi. Później, po obiedzie zmieniamy temat dyskusji na eee... wydmy! O wydmach w Polsce rozmawiać będziemy! Potem... może na rowerze pojeździmy...
-Zmęczysz się! Spocisz! -odezwał się przestraszony głosik mamy.
-Oh, przestań! -obronił chłopaka ojciec-Nie widzisz? Nasz syn staje się mężczyzną! Zobacz, jakie ma zainteresowania!
-Dziwne...powiedziałabym wręcz...niezdrowe jak na nastolatka...-powątpiewała mama.
-Mamo! Nie będę jeździł na rowerze! -wrzasnął zdesperowany Światłocień- Będę grał w szachy!
-Oh, synku! Zawsze wiedziałam, że pójdziesz w ślady dziadka!
Drzwi od pokoju uchyliły się nieśmiało.
-To... mogę jechać? -zapytał zszokowany chłopak.
-Oczywiście!
-ZAJ...efajnie! Mamo! Tato! To ja lecę na pociąg! Już się spakowałem!
-Dobrze... Synu, zaczekaj! Na co Ci ta metalowa rura i latarka!
-Bo ja.... będę prezentował w jakim opłakanym stanie są polskie rury, a że w środku rury jest ciemno, to muszę poświecić latarką...
-Rozumiem... Ale powiedz mi jeszcze... To jest właściwie zlot miłośników...czego? -zapytała zdezorientowana lekko rodzicielka.
-Ornitologii! -Światłocień zamknął za sobą drzwi.
Drogę na peron, spod którego odjeżdżał pociąg do Silent Hill spędził na rozmyślaniu, jak przekona forumowiczów do prawdziwości tezy o nieodkrytym zakończeniu "Ambulance" w pierwszej części Cichego Wzgórza.
c.d.n...
_________________ „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę. Wielu szybko się podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.” - Winston Churchill
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami" - William Cooper
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-18, 04:52
Kurcze... a mi żal tamtego kawałka... (SHP: New Hope). Chociaż teraz przeżywamy "NG Kontraatakuje ;]"
Ostatnio zmieniony przez Puty 2007-11-18, 05:55, w całości zmieniany 2 razy
Hehe...fajniście, kontynuujcie ta wspaniałą opowieść z SHNG . Tylko taka uwaga: U mnie ojciec ma lżejsze metody wychowawcze niż mama (na odwrót niż w większości rodzin)
_________________
Jeden z najśmiejszniejszych dzieciaków neo na tym forum napisał/a:
i na podłodze była krew. a pod krwiom leżał list. otworzyłem go a z niego wylała sie krew...
Heh, luz, zamierzamy z PiKiem kontynuowac Loudly Hill, nawet, szczerze powiedziawszy wczoraj rozmawialiśmy na ten temat i mamy już pomysł, jak to mniej więcej poprowadzic dalej, i oczywiscie dodac brakujących userów.
Cierpliwosci .
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2007-12-09, 12:53
Ooooo, jak miło.
Już myślałem, że projekt został porzucony a tu taka miła niespodzianka.
To jak robicie to weźcie mnie dodajcie xD
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Nie no, oczywiście, że nie będziemy opisywac wszystkich, bo "tak se ne da", Poza tym wielu ludzi nie znamy osobiscie i nie wiemy, co jest dla nich charakterystyczne, tak jak jezdzenie po rodzince Deva, magiczne skarpetku Putego, czy uwielbienie imprez Sieniala.
Tych, których nie znamy,a są dośc charakterystyczni opiszemy, więcej lub mniej.
Obecnie ciężko mi złapac naszego PiKacza więc apeluję tu: Peek łer ar ju ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum