Wiek: 38 Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 700 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-27, 02:58
Załóżmy oddzielny temat o survivalu - to fajny sposób spędzania wolnego czasu
Marek, zaciekawiłeś mnie - zaproponuj rozwiązanie problemu zdobycia pożywienia oraz zbudowania schronienia przez bezdomnych w typowym wielkim mieście w Polsce. Zimą, gdy całą dobę temperatura jest ujemna, słońce ledwo przebija się przez całkowite zachmurzenie przez parę godzin na dobę i taki stan utrzymuje się przez parę miesięcy. Podaj też konkurencyjne rozwiązanie dla terenów wiejskich (także w Polsce) przy podobnych warunkach (oczywiście temperatura jeszcze niższa).
Odnośnie poziomu wiedzy z matmy w życiu codziennym - niedawno czekałem ok. 10 minut w aptece, ponieważ obsługująca mnie pani nie była w stanie obliczyć, ile opakowań leku (po 30 tabletek każde) powinna mi sprzedać, skoro na recepcie widniała liczba 120 tabletek. Nie mogła znaleźć swojego kalkulatora, więc musiała pójść poszukać innego, a jej koleżanka była zajęta. I takich ludzi zatrudnia się w farmacji
_________________ RHCP
Piszę poprawnie po polsku.
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2011-12-27, 03:04, w całości zmieniany 2 razy
@Nazar rozwiązań jest multum. Wszystko zależy od sytuacji i miejsca położenia. Nie chcę aby ten temat się zamienił w survival topic czy coś. Jak ktoś tak chce może taki owy założyć.
Wysłałem ci przykład części scenariusza na PW.
Cytat:
Odnośnie poziomu wiedzy z matmy w życiu codziennym - niedawno czekałem ok. 10 minut w aptece, ponieważ obsługująca mnie pani nie była w stanie obliczyć, ile opakowań leku (po 30 tabletek każde) powinna mi sprzedać, skoro na recepcie widniała liczba 120 tabletek. Nie mogła znaleźć swojego kalkulatora, więc musiała pójść poszukać innego, a jej koleżanka była zajęta. I takich ludzi zatrudnia się w farmacji
Może jakaś nowa za kasą?
Szczerze mówiąc, to też by mi zajęło dużo czasu obliczyć takie działanie bez przynajmniej kartki i długopisu. Jeśli się nie siedzi w kalkulacjach to z czasem się zapomina je... Zawsze się zastanawiałem czy biologia zalicza się do nauk ścisłych? Będę na to szedł jak nadarzy się okazja za kilka lat.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-12-27, 15:56
Cytat:
Może jakaś nowa za kasą?
Szczerze mówiąc, to też by mi zajęło dużo czasu obliczyć takie działanie bez przynajmniej kartki i długopisu.
Nosz przecież to jest 120:30, czyli 12:3=4
Rozumiem brać kartkę i ołówek do jakiś dużych liczb, granic czy całek oznaczonych, ale to nie jest nawet podstawówka chyba, tylko zerówka...
Cytat:
Za słaby jest człowiek, który nie potrafi rozpalić ognia, i zaopatrzyć się sam w jedzenie. To jest moja definicja słabości pod którą patrząc na moje krzywe oko kwalifikuje się więcej niż 90 procent społeczeństwa.
Oraz koniecznie własnoręcznie oprawić zwierzyny i z flaków zrobić mięsny karmik.
Jakim cudem temat o szkole jest mylony z jakimś survivalem? :]
Cóż może zmienić naturę studenta. Naprawdę nie chce mi się pisać pracy mgr i potrzebuje jakiegoś miłego słowa. xD Chce prowadzić bloga bo ludzie go czytają. Chce programować i sie uczyć. Tu nie chodzi o to ,że jestem leniwy po prostu nawet jeśli mam wolną chwilę to wole zrobić coś pożytecznego.
Wiem ,że musisz ukończyć studia póki masz taką możliwość.
Anyway. Oto fragment pewnego wpisu, który jest związany ze "Szkołą". Studia u mnie się prawie kończą ,ale coś czuje ,że przez prace mgr wszystko jeszcze się opóźni. Oto moja opinia o studiach w Polsce. Tekst także skróciłem ponieważ nikt tak wielkiego wall-textu by nie przeczytał.
Zły wykładowca. Tyran? Wymagający? A może to twoje lenistwo.
Oto co widzą me oczy. Nieskrępowane przez czasu okowy. Trójkę nieprzyjazny wykładowców dane ci będzie spotkać…Żaden jednak z nich nie będzie jednakże najbezpieczniejszy niż ty w pełni swojej chwały. To cienie matematyki, automatyki i starego programowania obdarzone życiem i zniekształcone zgodnie z prawami jakim się uczelnie rządzą…
Dojdziesz do więzienia z żalu i płaczu powstałego, gdzie nawet studenckie cienie odchodzą od zmysłów. Zażądają tam od ciebie potwornej ofiary, Najdroższy. By móc w końcu spocząć, zmuszony będziesz unicestwić to, co utrzymuje cię wśród studentów i przestać być wiecznym studentem.
Wiem ,że musisz ukończyć studia póki masz taką możliwość. Krąg *musi* się zamknąć najdroższy. Nie przeznaczonego takiego życia i praca już zbyt długo czeka na ciebie. Musisz odnaleźć to co zostało ci odebrane i udać się w podróż poza granicę tej egzystencji do krainy ludzi pracujących.
Będę na ciebie czekała w komnatach pracy…najdroższy.
Wykładowcy są źli? Przypominam sobie jak na 5 semestrze studiów wszyscy walczyliśmy z pewnym tyranem. Dla śmiechów cytowaliśmy teksty z Diablo 2
Zaszedłeś tak daleko jedynie po to by nie zdać.
Jestem Akara…Na pustkowiu znajduje się “X” musi odebrać wpis
..i przyszedł czas by przyjść na kolejną poprawkę
Takie jest życie. Myślę, że nie ma studiów, na których nie byłoby jakieś dziwnego typa. Zawsze osoba taka staje się, w zależności od stopnia swoich negatywnych działań, albo postacią do żartów, albo kolejnym poważnym powodem do mordu całej ludzkości.
Biedny student chce zaliczyć przedmiot a wykładowca mu w tym przeszkadza. Oj, to takie biadolenie – zapewne ktoś by pomyślał. Dlaczego studenta nie przywitać z kwiatami i fanfarami z oklaskami. On przecież jest "zajebisty", gdy nic nie robi.
Okej ale co, jeśli wykładowca nie ma jasnych zasad, źle uczy , sam jest leniem, nie chce mu się przygotowywać materiałów a na końcu semestru i tak wymaga 3 razy więcej wiedzy, niż był sam w stanie przekazać.
O dziwo brzmi to jeszcze normalnie.
System akademicki kuleje, jeśli chodzi o przekazywanie wiedzy i z własnych doświadczeń wiem, że wszystko sprowadza się do laptopa i mojego własnego geniuszu. Co wydaje się zabawne, gdy się pomyśli, że człowiek idzie na ambitne studia, aby dowiedzieć się czegoś wybitnego, a później praktycznie sam się uczy całego materiału.
Nie chodzi mi jednak o takie zło. Jako przyszły speaker wiem, że przekazywanie wiedzy programistycznej, z cyklu “co to jest obiekt” wymaga czegoś bardziej ambitniejszego niż slajd z Wikipedii. Przekazywanie wiedzy nie jest łatwe.
To o jakim złym wykładowcy my tutaj mówimy.
Jestem tym, który towarzyszy każdemu studentowi. Mój głos jest rzężeniem śmierci, ostatnim oddechem w słabnących płucach, ostatnim szeptem niezdającego.
Moim zdaniem zły wykładowca, to taki, który bezpodstawnie "ścina" studenta. Dlaczego? Na pewno nie z powodu niewiedzy.
Są wykładowcy, którzy celowo nie przepuszczają pewnych studentów, gdyż wcześniej na podstawie obserwacji doszli do wniosku, że tych twarzy nie chcą już widzieć w następnych latach.
W takiej chwili ktoś by powiedział.
Wykładowcy mają władzę. Mogą zrobić wszystko studentowi i mogą być bezkarni.
Trochę jest w tym prawdy ale zależy to też od stopnia naukowego. Im wyższy stopień naukowy, tym bardziej pan wykładowca staje się nietykalny. Swoim tytułem i projektami wspiera i reprezentuje uczelnię. Uczelnia to on, więc trudno by walczył sam ze sobą.
Zdarzyło mi się na studiach inżynierskich spotkać pewnego małego tyrana, tego samego od cytatów Diablo 2. Przez 2 lata moich studiów organizował egzaminy, w których system oceniania objęty był całkowitą tajemnicą. Wiele osób nie zaliczało i było nawet ciężko określić dlaczego tak było.
Prace po egzaminach magicznie znikały. Pan wykładowca wyjeżdżał z uczelni zaraz po egzaminie (zajęty jegomość), więc nie można było go o nic spytać
Osobiście sam nie wiem jak zaliczyłem ten egzamin na 9 poprawce (to była przedostatnia poprawka btw).
Wiem jednak, że w moich ostatnich semestrach na uczelni Pan został doprowadzony do porządku przez samego dziekana, który uznał jego zachowanie jako działające na szkodę uczelni.
…i tak wszyscy zdali ten przedmiot, a nawet dokumenty o przyznaniu warunków z tego przedmiotu zostały magicznie cofnięte.
Wykładowca więc nie ma władcy absolutnej.
Same uczelnie wymyślają obecnie ankiety i inne systemy kontrolujące wykładowców. W końcu to też ludzie i mogą nadużywać swojej władzy.
Uczelnie są wiec świadome takiej patologii i w najbardziej krytycznych momentach interweniują.
Co jednak, gdy wykładowca nie stosuje takich praktyk ale ma chore wymagania.
Jest to bardziej problem zderzenia się nowego świata, gdzie wszyscy z automatu idą na studia i starego świata, gdzie studia były tylko dla wybrańców.
Po tej wędrówce przetrwałeś wykładowców tranów, wykładowców ze starego świata oraz najgorszego wroga samego siebie.
Czy studia czegoś mogą nas nauczyć?. Czy muszą one być wybiórczo trudne?. A może najlepiej by było, gdyby studia były magiczną poczekalnią odliczającą 5 lat, w której nic się nie dzieje i nic nie trzeba robić, a papierek się dostanie.
Dalsze życie jednak może nie być lepsze.
Na świecie jest pełno “niemiłych” osób. Być może właśnie studia przygotowują nas do takich sytuacji. Być może my tylko histeryzujemy.
W końcu, gdy wszystko ucichnie te “złe” doświadczenia przerodzą się w śmieszne historyjki, które później będą opowiadane w barze przy piwie.
Czasy jednak się zmieniły. Młodzi ludzie wymagają od wykładowcy równego traktowania, a system akademicki miał zawsze swoją hierarchię. Panie z dziekanatu może nie są miłe ale trudno by jakikolwiek inny “urzędnik” komuś pomagał w potrzebie.
By zrozumieć prawdę trzeba przyjrzeć się problemowi z wielu stron. Wykładowcy tyrani istnieją.
Legendarni wykładowcy wydają się nie lepsi ale są tak naprawdę pamiątkami ze starego świata. Być może dobrego świata.
No i są studenci “nie rusz dupy”, którzy są sami sobie winni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum