Wiem że gwałcenie legendy itd, ale mi się podoba. Oryginał to taki Fallout Tatctics w realtime, było spoko ale jakkolwiek heretycznie to zabrzmi, fps jest w miarę naturalnym kierunkiem rozwoju w tym przypadku.
Gdyby do tego wprowadzono element taktyczny jak z pierwszych Rainbow Six, oraz jeśli nie będzie tyle strzelania co wyżej, a alternatywne drogi przejścia kolejnych etapów to jestem kupiony.
Wow, kolejny shooter FPS. Cóż za oryginalność. W dodatku poza nazwą nie ma on absolutnie nic wspólnego z oryginalnym Syndicate. No chyba, że klimaty sci-fi. Brawo.
Może być dobra szczelanka, ale osobiście i tak tego nie kupię. Wolę mieć czyste sumienie, że nie dałem EA zarobić na tak perfidnej profanacji marki. Poczekam najwyżej aż będzie za 25zł w Empiku.
Ciekawe kiedy reboot Dungeon Keeper w formie FPSa.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-01, 09:15
Suavek napisał/a:
Wow, kolejny shooter FPS. Cóż za oryginalność. W dodatku poza nazwą nie ma on absolutnie nic wspólnego z oryginalnym Syndicate. No chyba, że klimaty sci-fi. Brawo.
A czym był pierwotny Syndicate? Shooterem z widokiem z góry, z odrobiną taktyki i rozwijaniem drużyny. To nie było cudo pod względem wykwintnego gameplay'u, teraz możemy miec to samo (teoretycznie- bo wciąż nie wiadomo jak z tą taktyką) tylko w innym ujęciu.
Żebym to ja przekonywał by nie patrzec na nostalgię?
O co mi chodzi- nie ma tu aż takiej różnicy która mogłaby sprofanowac tą markę (klimat i tak dla mnie zawsze był najważniejszy w SW). Historia jak z Fallout'em, gdzie z crpg zrobiono słabsze call of duty z idiotycznym scenariuszem raczej się nie powtórzy, bo to dopiero była zdrada.
Ostatnio zmieniony przez _Music 2011-10-01, 09:18, w całości zmieniany 1 raz
Stwierdzenie jakoby oryginalny Syndicate był shooterem i dlatego nadaje się na FPSa jest równie trafne, co założenie, że skoro w Silent Hillu zabija się potworki, to można z tego zrobić sieczkę. Albo, że skoro w RTSach żołnierzyki zabijają stertę innych żołnierzyków, to i dla nich następnym krokiem ewolucji jest FPS.
Porównanie z Falloutem także chybione, przynajmniej po części. Fallout 3 zmienił perspektywę, ale poza tym pozostał grą RPG. Jasne, system walki jest inny, a także można się czepiać jakości samej gry, ale osobiście nie miałem nic przeciwko takiej zmianie, a i nawet uważam, ze wiele elementów wypadło w takiej postaci znacznie lepiej (immersja).
Syndicate i Syndicate Wars natomiast były mimo wszystko grami gatunku RTS. Nie szło tam bezmyślnie przeć do przodu rozwalając co popadnie. Należało obrać odpowiednią taktykę, załatwiać wrogów pojedynczo, stawiać pułapki, zdobywać nowe uzbrojenie, przeprowadzać w bazie badania i tworzyć ulepszenia dla agentów itp. itd. Co więcej, świat był mroczny, pesymistyczny, szczególnie w SW podejmującym tematykę kontroli umysłów społeczeństwa. Całość miała swój niepowtarzalny urok - ze świecą szukać drugiej takiej produkcji, z taką swobodą podczas przechodzenia kolejnych misji.
A Syndicate "reboot"? Kolejny FPS. FPS w klimatach sci-fi, który z oryginału bierze tyle co otoczkę. Nawet bohater z tego co czytam nie jest już brutalnym mordercą, tylko kolejnym przystojniaśiem o ślniących brązowych włosach (hmm, gdzie ja widziałem już takich bohaterów...? ach, racja, WSZĘDZIE!). Pewnie z biegiem czasu będzie musiał dotrzeć do źródła prawdy, albo gdzieś tam się zbuntuje przeciwko masowemu praniu mózgu, czy coś - bo przecież protagonista musi mieć jakiś pozytywny aspekt. Generalnie ma to być typowy liniowy shooterek jakich pełno na rynku, a żeby się usprawiedliwić ściągnięciem nazwy Syndicate, to na upartego dodadzą co-opa dla czterech osób. Ciekawe czy można liczyć na QTE - bo obowiązkowe sekwencje z wieżyczkami pokazali już na trailerze.
Inaczej - cały czas nie twierdzę, że gra będzie zła. W żadnym wypadku. Tak samo wcale nie uważam, że nadchodzący XCOM będzie złą grą. Bolą mnie jednak dwie rzeczy - profanacja marki zmieniająca oryginał w coś kompletnie nowego, oraz tworzenie pierdyliardowego na rynku FPSa tylko z celem sprostania oczekiwaniom mało wymagających mas. Nie mam nic do FPSów i ludzi w nich gustującym, ale jak widzę, że zabierają mi coś spod nosa, zabijając jakiekolwiek nadzieje na wskrzeszenie produktu takiego jakim go znałem, przerabiając to na produkt dla mas, to zwyczajnie szlag mnie trafia. W dodatku gadki producentów, którzy otwarcie przyznają, że wzięli produkt i przemodelowali go aby sprostać oczekiwaniom współczesnych konsumentów są żałosne, gdyż świadczą o braku oryginalności i jakiegokolwiek wyczucia. Zrobiliby nowego FPSa, powiedzieli, że INSPIRACJĄ dla nich był Syndicate czy XCOM, to od razu inaczej by się coś takiego postrzegało - a i nawet wybaczyło ewentualne zapożyczenia. W obecnej postaci jednak jest to nic innego jak tani chwyt marketingowy mający na celu sprzedanie kolejnego produktu bez wyobraźni. Pół biedy Syndicate, gdyż ten przynajmniej ma JAKIŚ związek z oryginałem i zapowiada się całkiem efektownie (o ile ma to jakieś znaczenie w obliczu tuzinów podobnych produktów). O wiele większym bluźnierstwem jest nadchodzący XCOM od 2K, który z XCOM nie ma NIC wspólnego. No chyba, że kosmitów, ale tych równie dobrze mamy w setkach innych gier. Czy one też zasługują na miano XCOM tylko z tego powodu?
Zdaję sobie też sprawę, że moje osobiste protesty w postaci NIE kupowania tych produktów i tak na nic się nie zdadzą, ale wolę mieć czyste sumienie, mimo wszystko. Najpopularniejsze na rynku są FPSy, więc tworzone są FPSy, ale jak tak dalej pójdzie, to wyprą one wszystko inne, zabiją jakąkolwiek kreatywność u producentów, uśmiercą marki nie będące szczelankami i tak naprawdę dla wielu osób "zawali" się pokaźna część branży. Jedyna nadzieja wtedy w producentach niezależnych, grach Indie, które może nie powalają graficznie, ale oddają ducha produkcji sprzed lat, oferując przede wszystkim wciągający, oryginalny i zróżnicowany gameplay, a nie tylko efekty graficznie rozwleczone w kampanii na 4h. Z tego samego powodu większe pieniądze wydałem dotychczas w przypadku konsol na handheldy - PSP i NDS - aniżeli nawet rozważyłem zakup PS3 czy X360. Podczas gdy "mainstream" idzie w kierunku łatwego zarobku, utrudniając klientom życie oklepanymi produkcjami, stertą płatnych DLC, abonentami i nie wiem czym jeszcze, tak te "przyjemne" gierki póki co uchowały się na mniej popularnych platformach, nie wymagających żadnych zobowiązań. Ot kupuję gierkę i mam pełny produkt.
Nie ma sensu się dalej rozpisywać. Najpierw XCOM, teraz Syndicate, Zaratul coś mówi o Dungeon Keeperze, z którego sobie żartowałem. Nie ma co liczyć na wskrzeszenie tych produkcji w formie takiej, w jakiej zostały stworzone, lecz przystosowanych do współczesnych możliwości technologicznych. Dziś liczą się efekty i eksplozje oraz produkcje przystosowane do pada - bo w US nic na PC ludzie i tak nie kupują. No chyba, że StarCrafta. Pewnie gdyby nie Blizzard, to i z tej gierki zrobiliby oficjalnie FPSa, prędzej czy później.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-02, 12:08
Suavek napisał/a:
Stwierdzenie jakoby oryginalny Syndicate był shooterem i dlatego nadaje się na FPSa jest równie trafne, co założenie, że skoro w Silent Hillu zabija się potworki, to można z tego zrobić sieczkę. Albo, że skoro w RTSach żołnierzyki zabijają stertę innych żołnierzyków, to i dla nich następnym krokiem ewolucji jest FPS.
Nope.
W Silent Hill możemy walczyc z potworkami (ale nie musimy0 jedynie bossowie są tak naprawdę nie do ominięcia), ale nie jest to główny segment gry- takowym jest zwiedzanie kolejnych lokacji, szukanie kluczy i przedmiotów by przejśc do następnych. Walka jest elementem drugorzędnym (zawsze była), do tego stopnia że jak wiele innych elementów drugorzędnych doczekała się nawet skrajnie różnego podejścia.
W remake'u SH1 walka została całkowicie wyłączona, zostały ucieczki (które zostały zamiast niej rozbudowane). Znowu w Book o memories (czy jakkolwiek się nazywa ten twór na psp co teraz w Niemczech prezentowali) pokazali SH gdzie element drugorzędny jakim jest walka stał się pierwszoplanowy.
Teraz- w pierwszym przypadku (czyli SH:SM) całośc została dobrze przyjęta przez fanów i nie dziwne- gierka łapie to co najważniejsze w serii, tylko podaje w odrobinę innej formie. W drugim przypadku tej dziwnej strzelanki można śmiało powiedziec, że tutaj nastąpiła zdrada- i faktycznie, chyba nikt nie traktuje tego eksperymentu poważnie.
Wracając do Syndicate- analogicznie do powyższego przykładu. Tutaj głównym elementem jest strzelanie, elementami drugorzędnymi są czynności które pomagają nam strzelac efektywniej (czyli wszelka rozbudowa agentów, lekkie elementy taktyczne)- wciąż, osią gry jest jednak strzelanie.
Nie ma więc imo w tym przypadku powodu by mówic o zdradzie- kamera została zmieniona- nic takiego, główny element (strzelanie) oryginału zostało pokazane w innej formie- jest ok. Jak zostały potraktowane elementy drugorzędne (czyli taktyka, rozbudowa) tego się dowiemy.
Krzycząc o zdradzie możnaby, gdyby z Syndicate zrobiono pełnoprawną strategię, czy rpg- byłoby to wtedy poprzestawianie elementów designu gry. Dlatego też z powyższym Syndicate ja się czuję bardzo dobrze (może tylko muzyka wkurza- jakieś niedorobione techno).
Suavek napisał/a:
Porównanie z Falloutem także chybione, przynajmniej po części. Fallout 3 zmienił perspektywę, ale poza tym pozostał grą RPG. Jasne, system walki jest inny, a także można się czepiać jakości samej gry, ale osobiście nie miałem nic przeciwko takiej zmianie, a i nawet uważam, ze wiele elementów wypadło w takiej postaci znacznie lepiej (immersja).
Czepiłem się F3 za ogół raczej niż za sposób w jaki do niego Bethesda podeszła. Pierwszorzędne i drugorzędne elementy w F3 zostały w miarę zachowane zachowane, prócz walki- ta z opcjonalnej stała się obowiązkowa. F1 i F2 mogliśmy przejśc nie zabijając nikogo na dobrą sprawę (wyjątkiem będzie chyba tylko Frank z dwójki- nie pamiętam dokładnie, ale nawet przejmując wieżyczki i tak chyba trzeba było oddac choc te kilka strzałów, bo te same nie wystarczyły), w F3 walki nie unikniemy i jest jej dużo. Nie jest to jednak najważniejsze, przeszedłbym z tym faktem nawet do porządku dziennego (chciałem jedynie podkreślic że proporcje poszczególnych elementów zostały zmienione), gdyby nie prosty i banalny fakt że F3 ma najgorszy scenariusz i dialogi jakie dane mi było usłyszec od lat. Czegoś tak złego nie spodziewałem się absolutnie i nawet absolutnie tragiczny vats umywa się w tym miejscu pod ciężarem tego głównego zarzutu.
Cytat:
A Syndicate "reboot"? Kolejny FPS. FPS w klimatach sci-fi, który z oryginału bierze tyle co otoczkę. Nawet bohater z tego co czytam nie jest już brutalnym mordercą, tylko kolejnym przystojniaśiem o ślniących brązowych włosach
W tej chwili nie wiem jak zostanie potraktowany klimat i samo podejście developera do poszczególnych rzeczy, za mało informacji jeszcze by rzucac osądy. Na razie dlatego ograniczam się do mechaniki pokazania gameplay'u, bo to jest zmiana która jest widoczna. Jednocześnie jak widzisz nie wypowiadam się do samej mechaniki gameplay'u, bo tej jeszcze nie znamy.
Cytat:
Inaczej - cały czas nie twierdzę, że gra będzie zła. W żadnym wypadku. Tak samo wcale nie uważam, że nadchodzący XCOM będzie złą grą
Z Xcomem jest mniej wesoło- oryginał był grą taktyczną z rozbudową baz, akcje ze strzelaniem były elementem drugorzędnym, koncentrując się więc na tym drugim, można mówic o zdradzie (idealna analogia do SH na psp, wspomniane powyżej).
Ogólnie to oczywiście rozumiem Twoje podejście, ale staram się widziec szklankę do połowy pełną jednak :]
Też oczywiście narzekam na masę idiotycznych fps'ów, co jest o tyle złe że nie dośc że nie przepadam za fps'ami (nigdy nie przepadałem- a ostatnio się dowiedziałem że te które jednak lubiłem to są rpgi jak System Shock, co jest oczywiście bzdurą, bo w takim razie Mario jest rpg, bo zdobywamy z czasem dodatkowe umiejętności by pokonywac kolejne etapy), to jeszcze średnio lubię wszelkie strzelanki.
Do tego już w sumie zaakceptowałem zgon crpg i jrpg na rynku (od 5-6 lat nie ukazało się nic miernego, co dopiero dostatecznego, a o czymśc dobrym czy jeszcze lepszym już nawet nie marzę- swoistym wyjątkiem serie od Atlusa, jedyny już developer na tym globie chyba który wie o co chodzi w temacie). Bioware przestawiło się z robienia rpg na strzelanki (mass effect) czy proste hack and slash (Dragon Age 2- jedynka nawet próbowała, ale i tu zabił ją scenariusz i dialogi), Bethesda od czasów Morrowinda nie wypuściła nic poprawnego (a wszystkie znaki na niebie i na ziemi mówią, że Skyrim będzie równie absurdalnie zły co Oblivion), a Obsidian bardzo chce, ale od lat nie może, zupełnie jakby jakaś siła wyższa im na to nie pozwalała.
Ciekawym jest za to renesans action rpg, świetny Wiedźmin, fenomenalny Demon Souls i prawdopodobnie następca (doczekac się nie mogę), Risen, Two Worlds i jeszcze kilka innych.
W efekcie- zajebiście się bawię przy nowym Deusie (lubię skradanki), czekam z niecierpliwością na Dark Souls i z otwartymi rękami przywitam Syndicate.
Ostatnio zmieniony przez _Music 2011-10-02, 12:20, w całości zmieniany 1 raz
Wybacz, że będzie w skrócie, ale wyjątkowo nie mam ochoty ani nastroju na długie posty. Wybacz też ewentualne babole gramatyczne i stylistyczne.
Nie zgadzam się jakoby FPS był dla Syndicate właściwym kierunkiem czy odpowiednim krokiem w ewolucji. W ogóle nie zgadzam się z takim argumentem w stosunku do żadnej gry. Bowiem o to właśnie w branży chodzi, że określone marki charakteryzują się określonymi cechami - aspektami które uczyniły je takimi a nie innymi, nadały określonego klimatu oraz przyczyniły się (lub nie) do ich sukcesu.
I tak Syndicate był mimo wszystko RTSem. Jasne, trupy można było liczyć nierzadko w setkach, ale poziom trudności poszczególnych misji wymagał odpowiedniego planowania i taktyki. W dodatku wiele zabawek dostępnych graczowi sprawiało ogromną frajdę, jak na przykład możliwość całkowitego wysadzenia w powietrze budynku, rozwalenie linii metra, przywołanie ataku satelitarnego itp. Swoboda cechowała tę grę, szczególnie jeśli uwzględnimy możliwość ulepszania agentów i wynajdowania nowych technologii pomiędzy misjami.
Teraz tego nie będzie, albo zostanie sprowadzone do prostego cameo czy krótkiego nawiązania (shooter na szynach z działkiem stacjonarnym zamiast jazdy/lotu samochodem). Będzie jeden agent, liniowa akcja, strzelanie strzelanie i strzelanie. A jakie są współczesne strzelanki chyba wszyscy wiemy - regeneracja życia, limit broni, przyleganie do dogodnie ustawionych zasłon. Been there, done that. Nie twierdzę, że nie wrzucą do gry jakiegoś novum, ale choć możemy mówić o oddaniu ducha serii, to to nie będzie już Syndicate.
Swój argument podtrzymuję. Jeśli dana seria czymś się charakteryzuje czy charakteryzowała, to jakiekolwiek większe zmiany tylko zniszczą jej wizerunek, szczególnie w oczach fanów. Jasne, są wyjątki, a także możemy mówić o spinoffach kompletnie zmieniających gatunek. Fallout 1 i 2 były RPGami, ale przecież mieliśmy także do czynienia z Brotherhood of Steel - na PC w formie strategii, a na PS2 jako hack'n'slash. Podobnie zresztą było z Baldur's Gate. Nikt jednak nie miał większych zastrzeżeń, gdyż nie była to główna gra, lecz jakiś jej odłam. Jeśli jednak zmiany są wprowadzane do całego cyklu, nierzadko całkowicie zmieniając wizerunek, to osobiście mam zastrzeżenia. Oczywiście rozumiem, że idea tkwi w kampanii reklamowej i wykorzystaniu popularności marki, ale ma to zarówno dobre strony, jak i złe. Weźmy na ten przykład Resident Evil 4, który z tego co mi wiadomo nie ma praktycznie żadnych większych związków z oryginalnym cyklem, jeśli chodzi zarówno o klimat, jak i styl rozgrywki. Dlaczego więc nazywać to RE4? Dlaczego nie zrobić całkiem nowej gry, co by nie denerwować fanów i nie zmieniać wizerunku całego cyklu? Otóż sytuacja tutaj była dokładnie taka sama jak z Syndicate i autentycznie pojmuję niezadowolenie fanów. Sęk w tym, że dla mnie osobiście RE4 był pierwszą odsłoną cyklu, która mnie wciągnęła, i którą uważam za naprawdę świetną pozycję. Gdybym jednak był miłośnikiem klasyki, to zapewne także byłbym oburzony, gdyż z tego co mi wiadomo żadne nowe odsłony nie wracają do poprzednich klimatów, lecz pozostają w formie strzelanek TPP. Ot akurat dzisiaj obejrzałem następujący filmik - http://www.blisteredthumb...t-evil-4-sucks/ . Gość ma rację. Nastawienie podobne do mojego wobec Syndicate czy XCOM. Sęk w tym, że jako gra, RE4 był mimo wszystko dobrą produkcją. I na tej samej zasadzie nowy Syndicate może taką być. Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy o reebocie, wszelkie nadzieje na wskrzeszenie cyklu jako RTSa można porzucić w zapomnienie.
Inna sprawa, że mój stosunek do wszelkich strzelanek nie jest najlepszy. Owszem, popularność popularnością - skoro jest wzięcie, to niech robią kolejne shootery na 4h celem zadowolenia masowego odbiorcy. Problem mam jednak z tym, że dzieje się to kosztem innych gatunków. Gier strategicznych jak na lekarstwo, te co są upraszcza się do granic niemożliwości także z myślą o wydaniu ich na konsolach, RPGi zamieniają się w shootery, wszystko idzie w kierunku akcji. Tak jak kiedyś można było mówić o branży gier jako kolejnym ambitnym kulturowym medium, godnym porównania z literaturą i kinematografią, tak teraz jej główny nurt to nic innego jak efekciarstwo, prostota, skrzeczące skąpo odziane lolitki, albo flaga amerykańska powiewająca dumnie co dwa kroki pomiędzy wspomnianymi zasłonami do strzelania. Nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w produkcję, po której naprawdę byłem zmuszony do myślenia czy większej analizy treści. Nawet nowy Deus Ex pod tym względem mnie nie powalił. I choć faktem jest, że gry w pierwszej kolejności powinny dostarczać rozrywki, tak na chwilę obecną mamy do czynienia z lekką stagnacją. Nie dziwmy się po prostu potem, że gierki pozostaną w postrzeganiu bezmózgimi strzelankami i ewentualnymi dziwadłami od Nintendo "dla dzieci/rodziny".
Nawiązując tym do Syndicate - nie twierdzę, że oryginał miał jakąś ambitną fabułę, ale z całą pewnością miał intrygującą otoczkę, bez podziału na dobro i zło. Tymczasem według wczesnych informacji dot. rebootu protagonista będzie naszym typowym przystojniasiem o brązowych włosach, który nie jest bezduszną maszyną do zabijania, lecz kolejnym pozytywnym bohaterem, który koniec końców ocali zapewne całą ludzkość od totalitaryzmu i kontroli umysłów. Och ach...
Być może jestem w mniejszości, ale uważam, że jeśli firma ma pomysł na grę, to niech go zrealizuje jako nowy, oryginalny produkt, a nie wykorzystuje w celach marketingowych coś zupełnie innego. Prawdę mówiąc już bym naprawdę wolał, aby taki Syndicate czy XCOM pozostały martwe, aniżeli przemieniły się w to, w co się obecnie przemieniają.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-03, 14:04
Suavek napisał/a:
Inna sprawa, że mój stosunek do wszelkich strzelanek nie jest najlepszy. Owszem, popularność popularnością - skoro jest wzięcie, to niech robią kolejne shootery na 4h celem zadowolenia masowego odbiorcy. Problem mam jednak z tym, że dzieje się to kosztem innych gatunków. Gier strategicznych jak na lekarstwo, te co są upraszcza się do granic niemożliwości także z myślą o wydaniu ich na konsolach, RPGi zamieniają się w shootery, wszystko idzie w kierunku akcji. Tak jak kiedyś można było mówić o branży gier jako kolejnym ambitnym kulturowym medium, godnym porównania z literaturą i kinematografią, tak teraz jej główny nurt to nic innego jak efekciarstwo, prostota, skrzeczące skąpo odziane lolitki, albo flaga amerykańska powiewająca dumnie co dwa kroki pomiędzy wspomnianymi zasłonami do strzelania. Nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w produkcję, po której naprawdę byłem zmuszony do myślenia czy większej analizy treści. Nawet nowy Deus Ex pod tym względem mnie nie powalił. I choć faktem jest, że gry w pierwszej kolejności powinny dostarczać rozrywki, tak na chwilę obecną mamy do czynienia z lekką stagnacją. Nie dziwmy się po prostu potem, że gierki pozostaną w postrzeganiu bezmózgimi strzelankami i ewentualnymi dziwadłami od Nintendo "dla dzieci/rodziny".
Wpis, ale coś takiego w sumie też napisałem swego czasu jak znęcałem się nad jakimś rpg (bodajże w temacie o Skyrim) :]
Rozumiem Twoje podejście, z czasem zapewne całkowicie przerzucisz się na gry indie i te na konsolki przenośne (bo nie wymagają potężnych budżetów i developerzy muszą często walczyc na rynku pomysłem, a nie efekciarstwem).
Odnośnie RE4- mam ambiwalentny stosunek do niej. Z jednej strony bardzo ją lubię bo jest po prostu solidna, miodna i bardzo dobra- z drugiej nienawidzę faktu że pociągnęła za sobą (a raczej wzmocniła) trend zwiększania ilości akcji i efektowności, który dzisiaj dusi całą branżę. Plus wprowadziła na dobre qte, których nienawidzę i to już się nie zmieni. RE5 średnio został przyjęty, cieszę się że 6 częśc ma podobno wrócic do poprzedniej formuły, która jest mocno specyficzna, ale mi się bardzo podobała.
Zresztą- gdybym miał wybierac RE4 czy RE1 remake, to wybrałbym niezwłocznie tą drugą opcję. Gdyby RE4 (i potem 5) stały się swoistym spin offem zamiast pełnoprawną częścią serii to taka sytuacja byłaby imo najlepsza- wtedy każdy zyskuje, nikt nikomu nic nie zabiera (czyli klasycznej mechaniki RE).
Swoją drogą- czekam aż Capcom się zorientuje że najwyższy czas powrócic do RE: Outbrake, które miały niesamowity potencjał, a nie stały się hitami główne ze względu na raczkujące online na ps2- teraz kontakt przez siec rozwinął się na tyle, wierzę że teraz by to wypaliło.
No i Syndicate- nie liczę po prostu na rozwiązania i bardziej skomplikowane mechanizmy sprzed lat, gry stały się filmami z hollywood- branża gier przechodzi po prostu drogę branży filmowej. Aktualnie jesteśmy na etapie dużych wybuchów, akcji, strzelania i prostoty- w sumie lata 80te filmu. Z czasem coś ciekawego może się pojawi co spowoduje zmianę i na to pozostaje czekac.
S i SW (bo w sequel tylko grałem) nie jest mi jakoś szczególnie bliskie, więc może dlatego też mnie nie boli taki eksperyment- pewnie gdyby chodziło o Baldura to wtedy bym się rzucał. Widzę jednak potencjał w tej strzelance, że przynajmniej dostanę coś w fajnym klimacie- lepsze to niż nic.
Idziemy, strzelamy, wciskamy X kiedy trzeba, nawalamy X kiedy jest QTE, idziemy dalej i strzelamy. W dodatku ewidentnie ściąga to to drobne elementy z nowego Deus Exa. Szkoda tylko, że te kosmetyczne...
Nawet gdyby nie miało to nazwy Syndicate, to bym się tym ani trochę nie zainteresował. Ot shooter jakich wiele - tym razem sci-fi/cyberpunk. A ni to emocjonujące, ni to oryginalne. Idziemy i strzelamy.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-14, 08:05
Qte? Hmm...
Wygląda na to że jednak wszystko na siłę trzeba będzie przechodzic, bez większej taktyki- szkoda, bo jak wspomniałem gdyby wrzucono tu mechanikę planowania akcji z Rainbow Six (mając do rozdysponowania kilku agentów) to całośc miałaby ręce i nogi. Tak to ma tylko nogi.
Fanom strzelanek się pewnie spodoba, a jako że takowym nie jestem to chyba sobie jednak odpuszczę.
A i powiedzcie mi proszę czy babka z samej końcówki filmiku kogoś Wam nie przypomina? Wiecie, dwa karabiny maszynowe, ogolony bok głowy? Gdzie ja to już widziałem ostatnio, hmm...
Udają jedno, ściągają z drugiego - w obu przypadkach nieudolnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum