Wszystkie te śmiecie nawet nie określone spamem są wszędzie.
Jak kolejny artykuł na WP.
Który jest tylko sensacją , zła interpretacja albo po prostu prowokacją.
Nie wiem ,ale widok 1000 trolujących się komentarzy z powodu błahej sprawy...Jest jeszcze gorszy niż sam artykuł.
Jak już wiele razy pisaliśmy faktów na temat świata jest nie wiele ,a wszystko inne to czyste opinie.
Wiele osób nigdy by nie napisało tych pierdół gdyby w internecie nie myśleli ,że są anonimowi.
Akurat moim zdaniem FaceBook to udowodnił definitywnie.
Z resztą nawet ja teraz się zastanawiam czy nie zmodyfikować swoich postów.
W końcu by skojarzyć moją osobę z Cez-em nie trzeba tak dużego wysiłku.
Więc to co zrobił Bloo nie było takie głupie.
Pracodawca oglądający twoje profile na NK i Facebooku nie jest już niczym nie zwykłym.
Świat się nie zmienił .Wszyscy jesteśmy pionkami w dużej machinie. A jak widzicie internet też może być bronią przeciwko nam samym.
Jeśli chodzi o piractwo prawo jest tak śmieszne ,że głowa mała.
Nie mogę dać całego nielegalnego pliku ,ale jak dam ci 1/1000 to już jest spoko.
Nie moja sprawa ,że pozostałe 999 kawałków dostaniesz od kogoś innego.
Oczywiście to jedna strona monety.
Prokuratorzy czasem ubarwiają prawo i ze zwykłego obywatela robią prawie morderce.
A problem jest taki ,że ten zwykły obywatel nie ma pieniędzy na obronienie się przed sądem.
Sam byłem świadkiem sytuacji gdzie to kumpel zemsty zgłosił na policje ,że jego były ziomek ma piraty.Tydzień później jego ziomek student został przedstawiony w gazecie jako lider zaawansowanej pirackiemu grupy przestępcze. Co było gówno prawdą.
Więc jak kogoś nie lubicie o to jak możecie spieprzyć mu życie.
Wrócimy jednak do internetu.
Biorąc pod uwagę jak nasz system wartości jest skonstruowany.
Nie jest niczym nie zwykłym.,że ludzie tworzą swoje własne zamknięte środowiska jak blogi , czy konto na portalach społecznościowych by...Dopasowywać prawdę o sobie samych do swoich własnych potrzeb.
Hej patrz imprezuje codziennie, mam X znajomych, słucham super bass hunter jestem spoko ziom ,a tak przy okazji TO moja twarz tylko trochę zmodyfikowana w foto-shopie.
Fikcyjny wizerunek.
A potem się zastanawiasz dla czego ludzie nie widzę Ciebie.
Biorąc pod uwagę ,że tu nawet nie chodzi o internet.
Strach pomyśleć ,ale według wielu filozofów nie istnieje coś takiego jak "Self".
W takim razie moja osobowość to tylko "Persona".
Zbiór tego co ja myślę ,że jestem i to co inni myślą .
Dopasowany do społeczeństwa. Uch.
---------------------------------------------------------
Witaj w Interncie.
W świecie gdzie każdy i wszystko jest osądzone.
...ale nikt nie ma racji.
Mam nadzieje ,że ci spodoba.
Chcesz być mrówką nienawiści.
For sure this is a lot fun...fun fun.
Wiecie co nie którzy ludzie wierzą w klątwy ,złe oczy, czarną magie i tak dalej.
A tak naprawdę to wszystko to tylko dziecinę wybryki na poziome przedszkolaka.
"You are idiot. You are idiot" ;> ;>
"Facepalm" "Facepalm" ;> ;>
Które w internecie mają skale KOSMICZNĄ.
Bym się uśmiał gdyby powstał film mówiący ,że internet to szatan.
A bestia 666 to wielojedność internetowa.
Magia = deformacja rzeczywistości.
Pamiętajcie by wciskać przycisk "wysili" na forum co 108 minut.
Wysyłając w ten sposób pozytywną energie do gigantycznego elektromagnesu.
Bersek jakby co ma też spinacz.
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2010-07-24, 12:30
Wstrzymam się od głosu, ponieważ równie dobrze można wstawić tu pytanie ,,Czy ludzka rasa jest wystarczająco dojrzała by żyć na świecie?" Ludzie trollują nie tylko w internecie, ale także w prawdziwym życiu. Internet nie jest zły, po prostu poczucie bezkarności i anonimowości sprawia, że ludzie przenoszą swoje debilizmy w sieć, a czasem nawet robią rzeczy, które w prawdziwym życiu nie przeszłyby im przez głowę. 4Chan też nie byłby złym serwisem, gdyby ludzie mieli jakieś wyczucie dobrego smaku, odrobinę wychowania, a poza tym nie ulegali trendom (ostatnio modne jest bycie trollem, doprawdy nie wiem skąd taki trend), dla niektórych wizerunek w sieci jest równie ważny, co w rzeczywistości.
Cez napisał/a:
Fikcyjny wizerunek.
To też jest świetna sprawa, w internecie nikt nie jest znany z imienia i nazwiska, użytkownik internetu ma po prostu nick, jego życie zaczyna się w momencie rejestracji. Plusem jest, że wygląd zewnętrzny nie ma nic do gadania w internecie. Użytkownik może za pomocą kilkunastu/kilkudziesięciu postów wykreować swój wizerunek w oczach innych, zgoła odmienny, od tego jaki jest w rzeczywistości postrzegany przez siebie czy otoczenie. Internetowe ,,Self" (jeśli dobrze, to odbieram) przypomina plastelinę, sam mogę ulepić jaki chcę być, jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli, mogę się odrodzić jako nowy użytkownik, po prostu zakładając nowe konto, wtedy po prostu wezmę kolejny kawałek plasteliny i zacznę lepić na nowo.
Podsumowując: wszystko jest dla ludzi, tylko ludzie muszą nauczyć się z tego korzystać. Niestety ludzie nie robią nic, by lepiej przystosować się we wspaniałym świecie z ogromnymi możliwościami jakim jest internet i po prostu go niszczą, a przecież, to ten sam internet w którym żyją.
Ostatnio zmieniony przez Wendigo 2010-07-24, 12:33, w całości zmieniany 1 raz
Już nikt nie pamięta ,ale kiedyś ryliście mi banie za to ,że kupowałem gazetę "Click!".
W środku dyskusji próbowałem was przekonać ,że nie chodzi o to czy gazeta czy inny przedmiot jest ważny bądź do dupy .Biorą pod uwagę ,że zwykle całe te zamieszanie wynika z emocjonalnego powiązania osoby z tym przedmiotem.
Cytat:
There is a phenomenon whereby an object becomes part of a person's 'extended self.' If an individual is really into gaming, for example, his or her console may become an important part of his or her identity." -Dr. Lars Perner, Professor of Consumer Psychology at the University of Southern California
Cytat:
As I see it, most fanboys are unconsciously created during the youthful years. Most parents back then, I believe, would get little Billy one console, and if he loved it, he'd stay within that vein of products. For example, if little Billy got an NES, he might ask for a SNES when it comes out, then a Nintendo 64, then a GameCube, and now that little Billy can afford his own gaming systems, mom and dad don't buy it for him anymore. Now that he sees a new Nintendo, he goes out and buys it. When people talk bad about Billy's new Wii, I imagine little Billy won't be so happy and will get defensive to justify his decisions. Think of it as someone getting defensive if they don't praise their significant other's appearance, intelligence, or awesomeness.
Mike oczywiście nie zaczaił o co mi chodzi ,ale mniejsza już tym...Bynajmniej wracanie do tego nie sprawia mi frajdy.
When it comes to the argument that fanboyism derives from the fact that video-game consoles are expensive, making them "high-involvement" purchases, Foor believes the theory is too simplistic. "While I believe the high cost of entry into the console game space is a factor that leads to fanboyism, it is not the only factor nor does it tell the whole story."
In Primal Branding, Hanlon describes his theory on why consumers become so attached to certain brands while remaining apathetic to others, even if they're similar. He describes them as the creation of a belief system and gives seven characteristics of these strong brands: origin story, creed, icons, rituals, pagans (or "nonbelievers"), sacred words, and a leader. In essence, it's the formula for making people feel as though they are part of a team when they purchase a product, and it's not hard to see this lists' relation to the most popular gaming corporations.
Cytat:
The belief structure of the brand essentially becomes part of their identity. As with religion and political affiliation, it's this sense of identity that causes fanboys to lash out defensively when they feel the ideology comes under attack. "Commitment and passion often lead to irrationality," notes Pelusi. "Commitment also leads to defending your homestead with zeal."
BTW Tak patrząc na klipy na YT.
Definicja słowa "debil" może być pozytywne ,a zarazem nie.
Jak widać już nawet definicji słów nie można być pewny.
Jaka jest definicja słów : geek , fanboy. Nie chce wiedzieć.
Na pewno deformowanie wszystkiego jest fajną zabawą.
Cytat:
#3 Używanie w czasie flame-u słów internetowych jak n.p fanboy.Nie działa jako argument.
Definicja słowa "debil" może być pozytywne ,a zarazem nie.
Jak widać już nawet definicji słów nie można być pewny.
Jaka jest definicja słów : geek , fanboy. Nie chce wiedzieć.
Na pewno deformowanie wszystkiego jest fajną zabawą.
Definicje zmieniaja sie niezmiennie. Wszystko ewoluje. A fanboyizm to nic nowego... to samo co nacjonalizm czy fanatzm religijny. Natura przynaleznosci czlowieka do druzyny.
_________________ SH is in me...
Sometimes i feel like this...
Nie mówiąc ,że nigdy nie byłem na 4chan-ie ,a mnie na YT denerwują komentarze powtarzające się jak szara masa.
(did he die? , WTF Boom , )
O ile coś jest zabawne to później już nie jest.
Jednak z jakieś powodu smuci mnie to .Tu już nawet nie chodzi o net.
To tak jakby wszyscy byli jedną popier### istotą i nie potrafili się obejrzeć i się spytać "czy to co ja robię jest właściwe" ,a nie iść za tłumem.
Ludzie ryją neta by pisali poprawnie po Polsku. A sami nie budują rozbudowanych wypowiedź bo korzystają ze skrótów internetowych. A jaka jest definicja tych skrótów.
W rezultacie "każdy" okazuje się fanboy-iem , geek-iem ,nerde-em ,a nawet otaku.
Humaniści.
Z resztą to i tak nie istotne .
Ja być nie lepszy
Shadow is coming.
_________________ Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2010-08-04, 11:33, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2010-08-04, 12:20
Cez napisał/a:
Ludzie ryją neta by pisali poprawnie po Polsku.
Oj, ja sam właśnie tak robię, dla mnie to brak szacunku, jeśli ktoś w rozmowie ze mną nie używa przecinków, zmiękczeń lub pisze zwroty ty/wy z małej litery, jeśli ja używam dużej. Niekiedy sensu zdania w ogóle nie da się odczytać, bo jest aż tak niepoprawny. ;3
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2011-02-20, 10:10
Trochę nekromancja, ale co tam.
Cez napisał/a:
Więc z tej plasteliny ulepisz "ja" które nie istnieje ,a ciebie bezpośrednio reprezentuje.
Z własnego doświadczenia: Od jakiegoś czasu lepię internetowego mnie, staram się, żeby był on do mnie jak najbardziej podobny, internetowy ja ma być internetowym odbiciem rzeczywistego mnie. W internecie między ludźmi zaczynają się tworzyć różnorakie więzi, jak np. przyjaźń. Po czasie zaczynają się pojawiać propozycje dotyczące spotkania w rzeczywistości i wielkie smuty i zawody, z powodu mojej osoby (charakter przede wszystkim i zachowanie). Ale przecież internetowe ja, jak najbardziej odpowiada mnie z rzeczywistości, więc czemu nie jest tak samo? Mimo moich zapewnień i jako takiej znajomości z internetu ludzie spodziewają się nie wiadomo kogo. Obraz mnie w oczach drugiej osoby zostaje zmieniony, fajny internetowy ja zamieniam się miejscami z niefajnym mną z rzeczywistości i ciężko się potem komunikować, bo dana osoba wie kim jestem w rzeczywistości. Internet jest strasznie zależny od rzeczywistości. Nie można funkcjonować tylko w internecie, rzeczywistość i tak się do nas dostanie. Może tak jest, a może tylko mnie się ciężko dostosować? Kończę moje emo wywody, musiałem się wyżalić, szkoda, że nie mam słit bloga, gdzie mógłbym tym podobne pierdoły wypisywać.
#1 Jest możliwe pokazanie innej prawdy używając innej interpretacji.
Teraz gdy "informacja" jest wszystkim.
A światem rządzi efekty "samospełniającej się przepowiedni" ,"domina" itp.
A rzeczywistość składa się też z elementów które nie są materialne ,ale są w ludzkich głowach.
Pomyśl jak informacja która nie ulega odkształceniom i zapomnieniu jest ważna i cena.
W sumie to nic nowego kiedy internet powstał wielu udowodniło jak potężna też jest dezinformacja.
Forbidden Siren 1 jest na autentycznych faktach sprawdź stronę.
Po za tym wtedy gdy to pisałem naczytałem się za dużo "umineko no naku koro ni" gdzie mamy światy wewnątrz świata wewnątrz świata wewnątrz świata wewnątrz świata.
Czerwoną ,niebieską i złotą prawdę xD
Z tego co zauważyłem w internecie jest się innym, bo okrywają nas całkiem inne czynniki i nie reprezentuje się swojej jaźń z rzeczywistości bo:
Anonimowość - nawet jak zna się osobę z którą się piszę z życia osobistego to poczucie gadania/pisania do niej bez konieczności fizycznego kontaktu z nią daje:
-brak kontaktu wizualnego/fizycznego wiąże się z zwiększonym poczuciem pewności siebie przez co jeśli chcemy się spotkać z kimś ta osoba druga może wypaść całkiem inaczej jeśli ma kłopoty z dogadywaniem się z ludźmi albo tak zwane 'weak social skills' (aktualnie nad nimi pracuję) nie są w dobrej formie
-ludzie są bardziej bezwzględni zwłaszcza jeśli się nie znają z życia publicznego, bo wszystko co zrobią (napiszą) ujdzie im na sucho, jedyną karą, którą mogą ponieść będzie zamknięta online i nikt z ich znajomych w 99.99 procentach się nie dowie, mówię to przeważnie o dyskusjach forumowych
-piszemy co myślimy i co wiemy, moim zdaniem w internecie używamy swoją nieświadomość o wiele częściej niż w życiu publicznym gdzie raczej jak coś pójdzie źle to się zastanawiamy co zrobiliśmy nie tak, i tak przyswoiliśmy sobie rąbek nieświadomości do naszej świadomości
Według mnie internet is a failure - zależy jak się na to popatrzy. Z jednej strony to racja, z drugiej strony to ciekawe, bo daje spory obszar gdzie psychologia może być badana, obecnie mało się poświęca temu miejsca - interencie.
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2011-02-20, 18:38
Cez napisał/a:
#1 Jest możliwe pokazanie innej prawdy używając innej interpretacji.
Jeśli dwie prawdy istnieją równolegle, ich autentyczność może zostać zakwestionowana.
Cez napisał/a:
Pomyśl jak informacja która nie ulega odkształceniom i zapomnieniu jest ważna i cena.
No i wychodzi na to, że albo to ja nie umiem komuś przekazać prawdziwej treści (mimo szczerych chęci) albo strasznie dużo osób ma jakieś problemy z percepcją.
Żelazko napisał/a:
-brak kontaktu wizualnego/fizycznego wiąże się z zwiększonym poczuciem pewności siebie przez co jeśli chcemy się spotkać z kimś ta osoba druga może wypaść całkiem inaczej jeśli ma kłopoty z dogadywaniem się z ludźmi albo tak zwane 'weak social skills' (aktualnie nad nimi pracuję) nie są w dobrej formie
To wydaje mi się najbardziej prawdopodobne, bo bardzo mało z ludźmi przebywam, przez co nie wiem jakie obyczaje panują w towarzystwie, jak się zachować itp. Nie uważam się za osobę aspołeczną, po prostu szukam sobie przyjaciół o podobnych zainteresowaniach/poglądach, a że w mojej okolicy nie potrafię ich znaleźć (uroki życia na wsi), to szukam ich w internecie, tyle, że jak już dochodzi do spotkania to
Wendigo napisał/a:
obraz mnie w oczach drugiej osoby zostaje zmieniony, fajny internetowy ja zamieniam się miejscami z niefajnym mną z rzeczywistości
albo strasznie dużo osób ma jakieś problemy z percepcją.
Nie wiem jak w Polsce, ale w stanach to raczej tak jest. Większość ludzi patrzy nam na ręce (jak mój opis) a sami nie są świadomi co robią, albo nie chcą dać komuś więcej niż kilka okazji do poznania się. Odrzucają ludzi, bo on/ona im się nie spodobał(a) na podstawie kilku spotkań? Na podstawie kilku spotkań nigdy osoby dokładnie się nie pozna! Trzeba trochę być wyrozumiały, że ludzie są bardzo ale to bardzo inni niż my, właśnie widzę, że tej cechy brakuje w ludziach w dzisiejszym świecie.
Media role w tym też grają, narzuca sztuczne wizerunki jak ma istnieć społeczeństwo.
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2011-02-20, 18:54
Ale czy nie powinna wystarczać ludziom sama świadomość, że to ta osoba z którą tak świetnie dogadują się w internecie? Tym bardziej, że nie szukam dziewczyny, ale bardziej kumpli.
Tak szczerze powiedziawszy to "znam ten ból". Więc opiszę po prostu swój przypadek i powystawiam co poniektórym piwa, bo faktycznie macie rację. To jest nawet trochę przerażające, że ja w internecie czuje się bardziej 'sobą' niż w rzeczywistości i pisząc do kogoś w moim własnym stylu typowego 'luzaka' potem przy bliskim kontakcie okazuję się być lekko nieśmiałą osobą, która miejscami boi się nawet podejść i przywitać. W necie może czasami wygaduje bzdury, bo tak jak zauważył Żelazko - tutaj mam gdzieś czy mnie wyśmieją za moje opinie czy nie, w końcu i tak prawdopodobnie nigdy się w 'tesko' nie spotkamy. Gdyby jednak chodziło o osobę, z którą się stale kontaktuje, bardziej zważałbym na słowa, bo wiem, że następnego dnia może mi te właśnie błędy wytknąć i wystawić na pośmiewisko.
Jeśli chodzi jednak o anonimowość - w necie ona nie istnieje ;) jednak ludzie mają tendencję do obgadywania co znacznie przychyla się na bycie ostrożniejszym w rzeczywistości, bo opinia innych niestety nie można po nas spływać i czasami nawet największy idiota może nam powiedzieć prawdę. Ale do rzeczy, miałem podać przykład: niedawno w szkole spodobała mi się dziewczyna, więc pobawiłem się w detektywa i wyszukałem jej konto na FB, potem napisałem i wywiązała się nawet dosyć ciekawa rozmowa. Zdobyty numer gadu zapowiadał coś więcej. Po weekendzie w szkole miałem się przywitać na przerwie - efekt? nie potrafiłem nawet podejść, sam nawet nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego. I tutaj nie ma nic wspólnego z nieśmiałością, bo mimo, że ją znam z internetu, jakoś nie przyjmuję do wiadomości, że w realu to ta sama osoba. Bo nie mam żadnych problemów z nawiązywaniem kontaktów z osobami, które już poznałem, czasami jednak mam pewną blokadę, której nie potrafię za nic złamać.
Reasumując, internet to wirtualny świat, który dla niektórych może być receptą na nudę jak i cudownym uzdrowieniem z nieśmiałości, do czasu kontaktu wzrokowego z drugą osobą. Łatwo to można sprawdzić np. prosząc kogoś o pogadanie na skype z kamerką - jeśli ktoś jest nieśmiały, na pewno znajdzie milion sposobów by uniknąć spotkania.
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2011-02-20, 20:47
Poniekąd rozumiem.
Trivane napisał/a:
nie potrafiłem nawet podejść, sam nawet nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego. I tutaj nie ma nic wspólnego z nieśmiałością, bo mimo, że ją znam z internetu, jakoś nie przyjmuję do wiadomości, że w realu to ta sama osoba.
No i właśnie o to mi chodzi, utworzyłeś sobie w głowie internetową wersję tej dziewczyny, nie wiem dlaczego tak się dzieje, mi pewnie w głowie też rysowały się obrazy osób z którymi miałem styczność w internecie (chodzi mi tu o osobowość), nawet każdego z forumowiczów, którego posty czytałem. Teraz doszedłem do wniosku, jak moja logika była z dupy wzięta, mimo spędzenia 3700 godzin na forum, tak naprawdę nikogo nie znam, ale w głowie ukształtowały mi się takie postacie, jak "wesoły dzieciak" Plazi czy "poważny" Suavek, mimo że nic o nich nie wiem. Teraz chyba zmienią się moje założenia, tak naprawdę tylko za pośrednictwem internetu nikogo nie poznam, trzeba też odrzucić wszystkie uprzedzenia i odczucia internetowych osób przy poznawaniu ich prawdziwej postaci.
Ostatnio zmieniony przez Wendigo 2011-02-20, 20:50, w całości zmieniany 2 razy
Dorabiacie filozofię do czegoś, co teoretycznie powinno być zwykłym medium. To tak jakby rozpocząć dyskusję na temat osobowości człowieka, bazując na formie jego wypowiedzi w listach lub poprzez rozmowy telefoniczne.
Jasne, rozumiem, że Internet to naprawdę szerokie pojęcie, dające nierzadko gigantyczne możliwości oraz otwierając furtkę dla wielu nieosiągalnych inaczej działań, ale co niektórzy chyba przesadzają dorabiając do tego wszystkiego obraz alternatywnego świata/życia. Wybaczcie jeśli kogoś urażę, ale jeśli ktoś porównuje Internet do towarzyskich kontaktów w cztery oczy, to wyraźnie coś jest nie tak - nie z Internetem, tylko z daną osobą.
Może prościej, nie trzeba być Einsteinem aby pojąć, iż pismo czy nawet komunikacja głosowa nie oddadzą prawdziwego charakteru danej osoby, dopóki się jej faktycznie nie pozna. Jest to zwyczajnie fizycznie niemożliwe, a fakt pozornej anonimowości może tylko to potęgować w przypadku niektórych kontaktów.
Niemniej jednak tak jak bardzo dobre poznanie danej osoby jest mało prawdopodobne, tak czy aby na pewno każdy siedzący po drugiej stronie komputera kreuje swoje internetowe alter-ego? Czy jeśli dyskutując z innym użytkownikiem na forum, po którym widzę, że potrafi się wysłowić, zachować, być uprzejmym czy pomocnym, naprawdę mógłbym mieć jakiekolwiek wątpliwości, iż w prawdziwym życiu nie zachowuje się podobnie? Na tej samej zasadzie, jeśli ktoś zachowuje się jak ewidentny troll, to przecież choćby na tej podstawie mogę przypuszczać, iż coś mu w głowie siedzi nieprzyzwoitego także i w prawdziwym życiu, nawet jeśli nie daje tego po sobie poznać. Niektórzy w Internecie może i obierają nieco odmienną postawę od codziennej, ale przecież i ta postawa jest w pewnym stopniu odzwierciedleniem faktycznej osobowości, lub przynajmniej jej części. Internet po prostu albo pomaga, albo utrudnia w tym momencie komunikację. Osobiście nie mam problemów z kontaktami przez Internet, a ostatnio i w życiu codziennym przestałem się zbytnio przejmować "co sobie ktoś pomyśli", będąc przy tym bardziej otwartym, ale za to z pewnych powodów do dziś nienawidzę rozmawiać przez telefon - wolę wysłać sms'a, napisać coś przez Internet, albo spotkać się osobiście, ale rozmowa na żywo bez kontaktu wzrokowego mnie przytłacza. I na tej samej zasadzie w życiu codziennym w określonych sytuacjach, jak i w Internecie w określonych miejscach, tak i podczas tego typu rozmowy będę zachowywał się i komunikował w inny sposób. Niemniej jednak to nadal będę ja, albo przynajmniej jakaś część mnie.
I tym sposobem, fakt, nie znam tak naprawdę nikogo z Was, gdyż nikogo nie dane mi było poznać osobiście. Jestem tym sposobem świadom, iż w życiu codziennym każdy może zachowywać się zupełnie inaczej, niż na forum. Ale czy ta świadomość ma mi w jakiś sposób przeszkodzić chociażby w tych niezobowiązujących rozmowach przez Internet? Skoro dana osoba wielokrotnie pokazała, że jest kulturalna, dyskretna, wyrozumiała itp. to dlaczego miałbym kreować sobie jej odmienny wizerunek w życiu codziennym? A także, przede wszystkim, co by to zmieniło? Nawet jeśli faktycznie jej zachowanie nie jest takie jak bym się spodziewał, to przynajmniej mam podstawy by przypuszczać, iż w głębi jest zdolna do takich a nie innych zachowań. Przecież nawet na podstawie tekstu, sposobu pisania, okazywanych emocji można przypisać danej osobie choćby pojedyncze cechy charakteru. W końcu i to jest naturalną reakcją umysłu, który podświadomie kategoryzuje zdobyte informacje celem ich późniejszego łatwiejszego skojarzenia - niezależnie od tego, jak bliskie czy dalekie są one prawdy.
Zresztą, czy naprawdę można powiedzieć, że daną osobę się "zna", nawet utrzymując częste kontakty towarzyskie w prawdziwym życiu? Szczerze wątpię. I z Internetem jest dość podobnie, śmiem twierdzić.
W sumie działa to także w drugą stronę. Rozmawiając przez Internet z ludźmi, których znam osobiście także zachowuję się nieco inaczej, właśnie dzięki możliwościom jakie daje mi to medium, a także widzę wśród rozmówców tendencje zarówno podobne, jak i odmienne od życia codziennego. Z jednymi lepiej mi się rozmawia przez Internet, podczas gdy innych nie mogę zdzierżyć, lecz w cztery oczy jest dużo lepiej. Nie ma reguły.
W kwestie anonimowości oraz umyślnego trollowania nie widzę potrzeby się zagłębiania. Jak każde inne medium, Internet pełen jest oszustów, krętaczy, naciągaczy i wszelkiej maści idiotów różnego typu. Tak jak dziecko w podstawówce z tylnej ławki rzuca papierkami w koleżankę z przodu, nieświadomą tego kto to uczynił, tak i my jesteśmy narażeni na różnego typu dziwolągów zachowujących się w określony sposób tylko po to, aby uprzykrzyć komuś funkcjonowanie. Też nie widzę sensu dorabiania do tego jakieś odrębnej ideologii.
tl:dr - sęk w tym, aby Internet nie uderzył komuś zbyt mocno do głowy, przez co zacznie traktować go jak alternatywę życia codziennego. Nie, to tylko kolejne medium i forma ekspresji, dająca niektórym pewne pole do popisu, a nawet ułatwiająca zawarcie nowych znajomości. Kwestia po prostu, aby zachować dystans i nie dać się zbyt łatwo omamić.
iż pismo czy nawet komunikacja głosowa nie oddadzą prawdziwego charakteru danej osoby, dopóki się jej faktycznie nie pozna.
Czy ja wiem, mi pewna osoba na okrągło powtarza, że zawsze układam sobie monolog w głowie zanim coś powiem. x) Nawyk, który niewątpliwie mam ze względu na to, że lubię pisać.
Anyway. Gdy piszę tutaj, piszę do was jako Majk, gdybym rozmawiał z wami twarzą w twarz, też rozmawialibyście z Majkiem. Nie widzę powodu, dla którego miałbym przyjmować jakąś inną postawę na forum, bo nikomu nie próbuję zaimponować, nie mam jakichś kompleksów i szczerze mówiąc mam wysrane na to, co kto sobie o mnie myśli, chyba że jest to ktoś, na kim mi zależy. Generalnie myślę, że macie za dużo czasu na nudzenie się i roztrząsacie temat, który tak naprawdę jest dość absurdalny.
Raz trafiła mi się tylko sytuacja, gdzie spotkałem się z dziewczyną, z którą rozmowy na GG były bardzo przyjemne, a przy bezpośrednim kontakcie zachowywała się jak kompletna idiotka. Może ją jakaś głupawka dopadła, albo się naćpała przed przyjazdem, fakt faktem, że niezbyt miło wspominam to spotkanie i szczerze mówiąc z ulgą wsadziłem ją w ten pociąg, którym pojechała sobie do domu.
Trivane napisał/a:
I tutaj nie ma nic wspólnego z nieśmiałością, bo mimo, że ją znam z internetu, jakoś nie przyjmuję do wiadomości, że w realu to ta sama osoba.
Po prostu do niej podejdź i zobacz co się stanie, nie zastanawiaj się tyle nad tym. Carpe Diem i takie tam...
Wendigo: Kwiatuszek, weź no coś dopisz na temat :3
BIG FUCKIN' EDIT
eee. lubie placki ? ... nie no żartuje, według mnie powinno robić ludziom badania czy się nadają do korzystania z internetu, słyszał ktoś o mobbingu internetowym ? ajm talking abałt dat nasti szjet
Mike- No dokładnie. Jestem debilem w rzeczywistości i w internecie. Wnerwia mnie to jak ktoś w sieci jest normalną osobą, a w rzeczywistości jest super nieśmiałym ludkiem który boi się odezwać. I znam ten ból spotkania kogoś takiego... Ale czasami jest też na odwrót. Że pizda w necie, a kozak w świecie. Ale w sumie to rzadko się zdarzają takie perełki.
Prawie oplułem piwem monitor. Przepraszam, ale muszę to uwiecznić.
A na poważnie, ciężko jednoznacznie stwierdzić jaki ktoś jest na podstawie tekstu. Tekst jest formą wypowiedzi odzwierciedlającej jakieś cechy osobowości danej osoby, ale tylko na jego podstawie mimo wszystko _do końca_ się nie stwierdzi faktycznego charakteru rozmówcy. Nie posuwajmy się tym samym do skrajności, bo jeden twierdzi, że nikogo nie zna pomimo kilkumiesięcznego obcowania na forum, podczas gdy drugi skłonny jest twierdzić, że wie wszystko na podstawie wpisów na forum. A tak to też niestety nie działa.
Sławku, nie rozumiem. Czy mógł byś mi proszę wytłumaczyć, dlaczego prawie oplułeś monitor?
A co do samego internetu, to dzisiaj miałem z kolegą rozmowę o tym. Ktoś nie stworzył internetu po to żeby znudzone 15 latki wrzucały zdjęcia swoich gołych dup, czy mniej rozwinięte istoty trollowały na YT czy innym miejscu w sieci. Pedofile dzielą się informacjami jak gwałcą swoje córki, co im mówią żeby nic nie mówiły, mordercy omawiają swoje czyny i dzielą się najlepszymi metodami zabijania, a w sieci milion filmów z rozwalaniem twarzy młotkiem, sekcji zwłok noworodków, gwałtów, podrzynania gardeł i tym podobnych rzeczy.
Moim zdaniem wielkim błędem było tak pochopne wydanie internetu. Powinni się najpierw jakoś zabezpieczyć żeby ten cały bajzel monitorować czy coś. Tak czy siak, internet jest teraz drugim światem. Drugim śmietnikiem.
Ostatnio zmieniony przez Plazior 2011-02-22, 01:50, w całości zmieniany 1 raz
Parę dni temu skończyłem poraz drugi MGS2 (wreszcie na PS2). Yep.... o tym właśnie jest gra. O tym topicu.
AlaV: Post bardzo na temat. Aż roi się od uzasadnień własnych poglądów
Gdyby był nie na temat to po co bym go pisał w tym temacie? Internet jest tym o czym ludzie przewidzieli dawno temu ze bedzie. Gęsto zupą z każdym rodzajem informacji jaki znajdziesz na świecie lub umysłach ludzi. Sam musisz znaleźć to co uważasz za dobre i przekazać dalej. Od twojego rozsądzku zależy przyszłość naszych następców. Takie proste, ale jakie męczące, nudne i trudne prawda?
Suavek: męczące to są Twoje wymówki oraz brak umiejętności pojęcia prostych uwag jakie się do Ciebie kieruje (od lat). Teorie to snuć potrafisz, ale jakoś nie przyjmujesz do wiadomości, że Internet to także zobowiązania, jak chociażby zwyczaj uzasadniania i argumentowania swego zdania szerszą wypowiedzią, a nie półsłówkami i wielokropkami. I o to właśnie AlaV chodziło w powyższej uwadze. Tym samym albo w końcu się dostosujesz do tego co się do Ciebie mówi, albo znowu czeka Cię przerwa od forum.
_________________ SH is in me...
Sometimes i feel like this...
Uzupełnię posta. Po prostu (jak najszybciej się da) teraz bronie R4Z.
Edit: Spoiler dla MGS 2
Cytat:
Colonel : The mapping of the human genome was completed early this century.
As a result, the evolutionary log of the human race lay open to
us.
Rose : We started with genetic engineering, and in the end, we succeeded
in digitizing life itself.
Colonel : But there are things not covered by genetic information.
Raiden : What do you mean?
Colonel : Human memories, ideas. Culture. History.
Rose : Genes don't contain any record of human history.
Colonel : Is it something that should not be passed on? Should that
information be left at the mercy of nature?
Rose : We've always kept records of our lives. Through words, pictures,
symbols... from tablets to books...
Colonel : But not all the information was inherited by later generations. A
small percentage of the whole was selected and processed, then
passed on. Not unlike genes, really.
Rose : That's what history is, Jack.
Colonel : But in the current, digitized world, trivial information is
accumulating every second, preserved in all its triteness. Never
fading, always accessible.
Rose : Rumors about petty issues, misinterpretations, slander...
Colonel : All this junk data preserved in an unfiltered state, growing at
an alarming rate.
Rose : It will only slow down social progress, reduce the rate of
evolution.
Colonel : Raiden, you seem to think that our plan is one of censorship.
Raiden : Are you telling me it's not!?
Rose : You're being silly! What we propose to do is not to control
content, but to create context.
Raiden : Create context?
Colonel : The digital society furthers human flaws and selectively rewards
the development of convenient half-truths. Just look at the
strange juxtapositions of morality around you.
Rose : Billions spent on new weapons in order to humanely murder other
humans.
Colonel : Rights of criminals are given more respect than the privacy of
their victims.
Rose : Although there are people suffering in poverty, huge donations
are made to protect endangered species. Everyone grows up being
told the same thing.
Colonel : "Be nice to other people."
Rose : "But beat out the competition!"
Colonel : "You're special." "Believe in yourself and you will succeed."
Rose : But it's obvious from the start that only a few can succeed...
Colonel : You exercise your right to "freedom" and this is the result. All
rhetoric to avoid conflict and protect each other from hurt. The
untested truths spun by different interests continue to churn and
accumulate in the sandbox of political correctness and value
systems.
Rose : Everyone withdraws into their own small gated community, afraid
of a larger forum. They stay inside their little ponds, leaking
whatever "truth" suits them into the growing cesspool of society
at large.
Colonel : The different cardinal truths neither clash nor mesh. No one is
invalidated, but nobody is right.
Rose : Not even natural selection can take place here. The world is
being engulfed in "truth."
Colonel : And this is the way the world ends. Not with a bang, but a
whimper.
Rose : We're trying to stop that from happening.
Colonel : It's our responsibility as rulers. Just as in genetics,
unnecessary information and memory must be filtered out to
stimulate the evolution of the species.
Raiden : And you think you're qualified to decide what's necessary and
not
Colonel : Absolutely. Who else could wade through the sea of garbage you
people produce, retrieve valuable truths and even interpret their
meaning for later generations?
Rose : That's what it means to create context.
Raiden : I'll decide for myself what to believe and what to pass on!
Colonel : But is that even your own idea?
Rose : Or something Snake told you?
Colonel : That's the proof of your incompetence, right there. You lack the
qualifications to exercise free will.
Raiden : That's not true! I have the right --
Rose : Does something like a "self" exist inside of you?
Colonel : That which you call "self" serves as nothing more than a mask to
cover your own being.
Rose : In this era of ready-made 'truths', "self" is just something used
to preserve those positive emotions that you occasionally feel...
Colonel : Another possibility is that "self" is a concept you conveniently
borrowed under the logic that it would endow you with some sense
of strength...
Raiden : That's crap!
Colonel : Is it? Would you prefer that someone else tell you? Alright then.
Explain it to him.
Rose : Jack, you're simply the best! And you got there all by yourself!
Raiden : Grrr...
_________________ Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2011-02-22, 12:50, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum