Nine Inch Nails - REAKTYWACJA. Jako, że co poniektórzy z Was uwielbiają wręcz moje nieustanne ględzenie na temat najlepszego zespołu na świecie, postanowiłem Was jeszcze trochę pomęczyć (ostatni raz... obiecuję xD ). No i przy okazji będzie to małe info dla każdego nowego usera, który nie wie jeszcze jaki ze mnie świr, no i jakimś niewytłumaczalnym cudem nigdy nie usłyszał jescze o Nine Inch Nails.
A więc po kolei.
Nine Inch Nails - amerykański zepół muzyczny założony w 1988 roku przez Trenta Reznora, będącego jedynym stałym członkiem zespołu, samemu pisząc muzykę i teksty, a takze śpiewając. Zespół jest składany tylko i wyłącznie do występów na żywo, chociaż na ostatnim albumie swój niewielki wkład w projekt mieli także członkowie takiego zespołu.
Trudno jest jednoznacznie zaszufladkować NIN gatunkowo, gdyż dzięki skłonności Reznora do eksperymentowania pozwala nam często wskoczyć wprost w industrial rockową napierdzielankę, tylko po to aby za chwilę zrelaksować się spokojnymi, ambientowymi nutami, a na koniec jeszcze dobić nas skocznym synth-popem. Tak czy inaczej, Nine Inch Nails najczęściej jest nazywany zespołem industrial rockowym.
No to po kolei jedziemy z albumami.
PRETTY HATE MACHINE
Co tu dużo gadać - debiucik, nagrywany przez Reznora nocami w studiu nagraniowym, w którym za dnia pracował jako sprzątacz. Całkiem zajebisty debiucik bym powiedział, mimo że muzycznie różni się on diametralnie od późniejszej twórczości Reznora. Otóż album skoncentrowany jest głównie na skocznych synth popowych kawałkach, bardziej przypominających wczesne dokonania Depeche Mode, niźli ciężką muze industrialową. Znajdziemy tu co prawda kilka ostrzejszych nut (Head Like a Hole, Down In It), jak i spokojnych melodii na pianinie (Something I Can Never Have), ale generalnie mamy tu doczynienia z zalatującym nieco latami '80 popem. Przyznam, że na początku miałem trochę mieszane uczucia, jako że PHM posłuchałem zapoznawszy się już wcześniej z poźniejszymi albumami, ale w końcu go polubiłem. To jednak NIN, więc jak mogłem go nie polubić, zwłaszcza, że synth pop trawię. Jeśli lubicie Depeche Mode to polecam Pretty Hate Machine, w przeciwnym razie nie warto zaczynać swojej przygody z NIN od tego albumu, gdyż może was odrzucić.
Najlepsze kawałki:
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Down In It
http://pl.youtube.com/wat...next=1&index=49 - Head Like a Hole
http://pl.youtube.com/watch?v=UEW8riKU_tE - Something I Can Never have (w wersji "still" - w tej wersji jest to jeden z najbardziej dołujących i cudownych utworów NIN)
BROKEN (EP)
Druga płyta NIN co prawda uznawana za EPkę (krótki czas trwania, około 35 minut), jednak przyjmijmy ją za pełnoprawny album, ze względu na zupełnie świeży i oryginalny materiał. Historia nagrywania Broken jest dosyć burzliwa, ze względu na presję ze strony producentów, którzy chcieli wymusić na Trencie, aby kolejny album także był utrzymany w klimatach popowych (tak jak PHM). Trentowi się to nie spodobało, więc pokryjomu, z pomocą zaufanych ludzi nagrał Broken, będące swego rodzaju gestem buntu i niewidzialnym fakolcem w stronę producentów. Jednak gdy Trent zaprezentował im Broken, stwierdzili, że jest szansa na komercyjny sukces i ulegli promując nowy materiał. A co takiego oferuje Broken w warstwie muzycznej? Ciężkie riffy na maksymalnie przesterowanych gitarach, wrzaskliwe wokale przepełnione gniewem, industrialowa sieczka, słowem - coś zupełnie innego od debiutu. Słychać wyraźnie na Broken jaki Reznor był wtedy wk**wiony, gdyż zaraz po Downward Spiral jest to najcięższy album Nine Inch Nails. Drugi w moim rankingu - szczerze polecam, zwłaszcza jeśli lubicie posłuchać czegoś ciężego.
The best of:
(niestety, ale większość klipów NIN wywalono z YT więc wrzucam to co jest dostępne, albo z innych źródeł)
http://pl.youtube.com/wat...sFpR35KRynxJngg - Gave Up
http://www.lastfm.pl/musi...videos/12007211 - Wish
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Happiness In Slavery (na żywo z Woodstock'94)
THE DOWNWARD SPIRAL
Będzie krótko. Najlepszy album Nine Inch Nails i kropka. Nigdy nie zapomnę swojej "podróży" przez TDS - niepokojącej, wyalienowanej, ciężkiej tak bardzo, że nie mogłem oddychać. Pewnie trochę dziwinie to zabrzmi ale gdy pierwszy raz odpaliłem Mr. Self-Destruct (pierwszy utwór) to nawet nie wiedziałem czy to muzyka, dopiero po jakimś czasie zacząłem wyłapywać rytm i melodie xD . Jest to album, który jak ulał pasowałby do obrazu jakiejś kopalni, gdzie w skrajnych warunkach niewolnicy wykonują swoją katorżniczą pracę bez chwili wytchnienia, gdzie umierający w czasie pracy są zrzucani do wielkiego masowego grobu. Słowem - cholernie ciężka rzecz, która może i nie każdemu przypadnie do gustu, ale zdecydowanie pokochają ją ci, którzy szukają czegoś co wyryje im stałą bliznę w umyśle.
The best of:
http://pl.youtube.com/watch?v=LLq_wie8CRc - Closer (a song that makes you wanna fuck xD )
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - March Of The Pigs
http://pl.youtube.com/watch?v=T7_1o-fuRAQ - Mr. Self-Destruct
THE FRAGILE
Ostatnio rozmawiając z Pyramid Headem na temat tego albumu doszliśmy do kilku wymownych wniosków. Po pierwsze - The Fragile jest albumem, na którym wyraźnie widać, że Reznor w końcu "dojrzał". Przestał śpiewać o swoich frustracjach i gniewie, a skupił się na bardziej życiowych sprawach. Takze muzycznie spuścił trochę z tonu i zamiast przepełnionych hałasem przesterowanych brzmień, proponuje nam nieco bardziej łagodne utwory. Ale żeby nie było - to dalej mroczny kawał muzyki, w której nie brakuje ostrzejszych kawałków, jednak "ciężkość" The Fragile polega bardziej na stanach depresyjnych u człowieka, niźli gniewie. Drugim ważnym wnioskiem do jakiego doszedłem, to to, że Fragile jest albumem, w który Reznor przelał najwięcej samego siebie. Jest to najbardziej "uczuciowo-depresyjno-nostalgiczne" dwie godziny muzyki jakie w życiu słyszałem i szczerze je polecam tym, którzy chcą zobaczyć jaki jest (był?) Trent Reznor.
The best of:
http://pl.youtube.com/watch?v=56vLS_KPp9I - We're In This Together (ech...)
http://pl.youtube.com/watch?v=AiZxCVXhgmM - a tu już słynne i znane zapewne wielu z Was z trailera do filmu "300" - Just Like You Imagined
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - The Great Below (mój ulubiony)
WITH TEETH
Wielki powrót Reznora po dłuższej nieobecności związanej z jego nałogiem alkoholowym. Na szczęście z alkocholizmu się wygrzebał, a With Teeth jest tego, że tak to ujmę, symbolem. W przeciwieństwie do poprzednich albumów, With Teeth nie niesie ze sobą jakiegoś konceptu czy przesłania. Jest to po prostu - jak to ujął sam Reznor - 13 zaprzyjaźnionych ze sobą kawałków. I faktycznie, WT jest dosyć lekki w odbiorze, ale na szczęście nie jest ani kiepski ani prostacki. Mi osobiście bardzo sie to spodobało, chociaż słyszałem negatywne opinie na temat tego albumu. Zatem jeśli macie ochotę na kilkanaście bardzo dobrych utworów, które niejednokrotnie sprawią, że mimowolnie zaczniecie przytupywać, to With Teeth jest doskonałym sposobem, aby rozpocząć przygodę z Nine Inch Nails. Kawał porządnej muzyki.
The best of:
http://magnet13.wrzuta.pl...hand_that_feeds - The Hand That Feeds
http://koirr.wrzuta.pl/fi...nine_inch_nails - Only
YEAR ZERO
Jak dla mnie srogie rozczarowanie. Kiedyś na łamach forum Pyramid Head pisał szczegółowo na teamt tego albumu i w 95% zgadzam się z jego opinią, jednak dorzucę jeszcze swoje 3 grosze. Muzycznie album nie jest tragiczny, można go posłuchać i nawet momentami robi się intensywnie, ale w ogólnym pojęciu to od Nine Inch Nails spodziewam się orgazmu a nie tylko przelotnej erekcji. To coś jak z Silent Hill 4 - niby dobry, ale jednak chciałoby się czegoś znacznie lepszego. Tematycznie Reznor tym razem skierował się w stronę polityki i religii, a raczej - jakie te organizacje są po****dolone. Muzycznie zaś jest nawet lżej niż na With Teeth. Co prawda kompozycje trzymają nieco cięższy klimat, ale jakiejś ostrej muzy się nie spodziewajcie. Bardziej brzmi to jak noise połączony z rockiem, doprawiony nutą popu.
The best of:
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Capital G
http://pl.youtube.com/watch?v=QlyB93KztXA - Survivalism
THE SLIP
Prezent od Trenta dla swoich fanów i to całkiem niezły prezent. O co chodzi z tym prezentem? Otóż album jest do pobrania z oficjalnej strony NIN za darmo. "This one's on me", więc jeśli jesteście zainteresowani to mozecie go pobrać tutaj: http://theslip.nin.com/ . Oczywiście ja, jako kompletny świr na punkcie NIN, i tak kupiłem wersję pudełkową za niemałe pieniądze xD . A co sądzę o samym albumie? Cóż, postawiłbym go tak między Year Zero a With Teeth, czyli lepszy niż Y0, ale jednak słychać, że Reznor się starzeje. Podobnie jak w przypadku With Teeth album nie ma konceptu, stanowi on kompilację dziesięciu, całkiem przyjemnych utworków, którym jednak do wspomnianego With Teeth trochę brakuje. Warte jedynie odnotowania są cztery ostatnie kawałki, z których jeden to - standardowy już u Reznora - nostalgiczny utwór odegrany na pianinie, oraz jeden ambientowy, który muszę przyznać całkiem nieźle mu wyszedł.
The best of:
http://pl.youtube.com/watch?v=lupaHRzGtpw - Discipline
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Echoplex
http://pl.youtube.com/watch?v=yd0nIsGHIvc - Lights In The Sky
http://pl.youtube.com/wat...feature=related - Corona Radiata
HUH! No to się rozpisałem xD No, ale skoro ostatni raz to porządnie prawda? Mam nadzieję, że komuś to pomoże i co ważniejsze - zachęci do zapoznania się z Nine Inch Nails, najlepszym zespołem ever!!!!!!11111oneonestojedenaście xD
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-03-22, 16:49, w całości zmieniany 5 razy
Downward Spiral - ani słowa na temat "A Warm Place", drogi Mike-L'u?
Hehe, zaufaj mi - gdybym miał tu opisać każdy kawałek z osobna, to by miejsca nie starczyło, a zawartość tego posta przekroczyłaby wszelkie normy xD A co do linków, to nie mogłem znaleźć Warm Place, chociaż chciałęm wrzucić
A note from Trent and a wave goodbye
Towards the beginning of my career in Nine Inch Nails, our biggest break came in the form of an invitation to perform a series of shows with Jane's Addiction. These performances essentially created and defined the term "alternative" rock in the US, created an ongoing festival franchise that is still thriving (Lollapalooza), set the stage for Nirvana to shift popular taste a few months later, and were really fucking FUN to play and attend - truly the best times I've had. The shows were epic. So epic, they propelled NIN to the "next level" (whatever that means), but caused Jane's to implode. The band broke up at the end of that tour.
Fast forward to the present. Corporate rock STILL sucks. A friend tells me they saw the original Jane's lineup play a tiny show in LA that was unbelievable. I break out my Jane's records and am amazed by how vital they sound. These guys were the real deal and in this current climate mostly dominated by poseurs and pussies it was refreshing to hear something that sounded dangerous, volatile, beautiful and SINCERE.
Emails were sent, phone calls were made, dinner was arranged, ideas were discussed and the next thing I know we're in the studio experimenting. We laugh, we get to know each other, we cry, we yell, we almost quit, we record LOTS of guitar solos, we discuss, we actually begin to all communicate, we yell some more, we become FRIENDS, we laugh again and we do some great things. I get to see first hand why they broke up all those years ago but I also get the chance to see four distinct personalities that become an INCREDIBLE band when they're in the same room.
In NIN world, 2009 marks the 20th anniversary of our first releases. I've been thinking for some time now it's time to make NIN disappear for a while. Last year's "Lights in the Sky" tour was something I'm quite proud of and seems like the culmination of what I could pull off in terms of an elaborate production. It was also quite difficult to pull off technically and physically night after night and left us all a bit dazed. After some thought, we decided to book a last run of shows across the globe this year. The approach to these shows is quite different from last year - much more raw, spontaneous and less scripted. Fun for us and a different way for you to see us and wave goodbye. I reached out to Jane's to see if they'd want to join us across the US and we all felt it could be a great thing. Will it work? Will it resonate in the marketplace? Who knows. Are there big record label marketing dollars to convince you to attend? Nope.
Does it feel right to us and does it seem like it will be fun for us and you? Yes it does.
Look for tour dates soon and I hope to see you out there.
Trent
Jeśli to kogokolwiek interesuje - Trent Reznor ogłosił zawieszenie działalności Nine Inch Nails na czas nieokreślony. Z jednej strony to dobrze, bo odpoczynek mu się należy, a poza tym po ostatnich dwóch albumach widać, ze zaczęły mu się wyczerpywać pomysły, więc po odpoczynku może powróci z czymś absolutnie odjechanym. Z drugiej zaś strony trochę mnie to zmartwiło, bo jednak istnieje ten cień szansy, że NIN się już nie reaktywuje, a co za tym idzie - NO MORE MUSIC FROM TRENT REZNOR i zero koncertów, na jeden z których muszę się kiedyś udać.
Tak czy inaczej, niczym kapitan pirackiego okrętu, będę wypatrywał na horyzoncie powracającego Reznora.
Moim zdaniem faktycznie przyda się odpoczynek Reznorowi. Szczerze mówiąc zatrzymałem się właściwie na "The Fragile" (no, nie do końca, "And All That Could Have Been", żeby być już tak całkiem szczerym, ale to przecież koncertówka). "With Teeth" słuchałem, nawet na początku mi się podobało i to całkiem mocno, ale potem... Całkiem o tym albumie zapomniałem. Równie dobrze mogłoby go nie być. "Year Zero" i "Slip" już nawet raz nie przesłuchałem. Będę musiał się z nimi zmierzyć, ale nie czuję się na razie na siłach. Może przez to, że od pewnego czasu muzyki tego typu w ogóle niewiele słucham.
_________________ "Reaching out to embrace whatever may come."
Maynard James Keenan "Lateralus"
Dobrze mu to zrobi. Zdecydowanie zasłużył se na dłuższy urlop. Chociaż spodziewałem się Remake'a PHM na 20. No nic. Mogę realizować swój plan ;> Teraz, drogi Majku odwołam się do tego co napisałeś
Pretty Hate Machine
StuntmanMikeL napisał/a:
Będzie krótko. Najlepszy album Nine Inch Nails i kropka. Nigdy nie zapomnę swojej "podróży" przez
PHM. Moim zdaniem to najlepszy album Trenta. Co do najlepszych utworów to bym trochę zmnienił... Reszta tak jak napisałeś. Nie zapomnę tego pierwszego przesłuchania "Something I Never Have" w samolocie, spoglądając na chmury w blasku zachodzącego słońca. Coś pięknego. Potem (IMO najlepszy utworek na PHM) "Sin" podczas turbulencji i wspomnienia po byłej co dopiero co mnie rzuciła... IMO magia z tej płyty wylewa się litrami. Albo zmęczony po 8 godzinnym pobycie w szkole, budzący się z drzemki. W tle "Ringfinger". Nie ma nic lepszego na jakąś dłuższą podróż w samochodzie samolocie jak combo PHM = Broken. Do śpiewania i wyginania się pod prysznicem PHM nie ma sobie równych ("Aj em sakntyfajd! ...")
Wszystko tak jak opisałeś. Tylko do tych utworów bym dodał "Suck" i "Physical", albo całą płytę xD Należy dodać iż powstał film do tej płytki w klimacie Snuffa. Można go pobrać z pajrat beja. Najlepiej od użytkownika Seed0 (Drugi pseudonim artystyczny Trent'a pod którym również nagrywał Broken) w najlepszej jakości. Prosto z oryginalnej taśmy.
http://www.youtube.com/watch?v=Znx1bIshRJc - Suck (wersja z mojego ulubionego
koncertu jak i płyty [zaraz za PHM] And All That Could Have Been. Najlepsza wersja moim zdaniem. Solówka na końcu jest epicka.)
The Downward Spiral
Trzeci ulubiony album NIN za PHM i AATCHB. TDS to większości utworów ciężkie dźwięki. Mr. Self Destruct zawsze kojarzył mi się z SH.
StuntmanMikeL napisał/a:
Pewnie trochę dziwinie to zabrzmi ale gdy pierwszy raz odpaliłem Mr. Self-Destruct (pierwszy utwór) to nawet nie wiedziałem czy to muzyka, dopiero po jakimś czasie zacząłem wyłapywać rytm i melodie xD .
Ty też? xD
StuntmanMikeL napisał/a:
Jest to album, który jak ulał pasowałby do obrazu jakiejś kopalni, gdzie w skrajnych warunkach niewolnicy wykonują swoją katorżniczą pracę bez chwili wytchnienia, gdzie umierający w czasie pracy są zrzucani do wielkiego masowego grobu.
Dokładnie.Naprawdę jest to godzina słuchania muzyki której nie zapomnicie. Album ma bardzo ciekawą historię. Nagrywano go w domu gdzie zabito żonę Polańskiego przez sektę Mansona. Na drzwiach napisano krwią "Pig" Trent gdy kupował dom nawet nie wiedział, że to "ten" dom. Raz, że dało mu to inspirację cała ta historia to jeszcze nagrywał album w czasie gdy miał problemy z narkotykami. Pewnie stąd ta mroczna strona albumu. Można by tak pisać i pisać. Na Wiki (tej US, na tej polskiej jest biedny opis) znajdziecie wszystko o NIN.
Jeszcze taka ciekawostka. Strasznie Trent'a szmacą na koncertach gdy wykonuje utwór "Hurt" bardzo dla niego osobisty. Jest to cichy utwór typu: stulcie pyski i słuchajcie. Ciche śpiewanie razem z Trentem jest ok, ale drzenie mordy i wygwizdywanie go jak się tylko da to jest już szczyt hamstwa. Na YT można znaleźć kilka filmików jak Trent dostaje butelka, zapalniczka i się wkur**a i rzuca keyboardem. Nic tylko zabić...
The Fragile
StuntmanMikeL napisał/a:
The Fragile jest albumem, na którym wyraźnie widać, że Reznor w końcu "dojrzał". Przestał śpiewać o swoich frustracjach i gniewie, a skupił się na bardziej życiowych sprawach. Takze muzycznie spuścił trochę z tonu i zamiast przepełnionych hałasem przesterowanych brzmień, proponuje nam nieco bardziej łagodne utwory. Ale żeby nie było - to dalej mroczny kawał muzyki, w której nie brakuje ostrzejszych kawałków, jednak "ciężkość" The Fragile polega bardziej na stanach depresyjnych u człowieka, niźli gniewie. Drugim ważnym wnioskiem do jakiego doszedłem, to to, że Fragile jest albumem, w który Reznor przelał najwięcej samego siebie. Jest to najbardziej "uczuciowo-depresyjno-nostalgiczne" dwie godziny muzyki jakie w życiu słyszałem i szczerze je polecam tym, którzy chcą zobaczyć jaki jest (był?) Trent Reznor.
Był. W którymś tam wywiadzie Trent wspomina, że ma 4 Persony/ osobowości. PHM = Gówniarz ,TDS = Rage, The Fragile = Depresja, Teraz = "Stary pryk" Jest to naprawdę ciężki album.
Należy dodać iż powstał film do tej płytki w klimacie Snuffa. Można go pobrać z pajrat beja. Najlepiej od użytkownika Seed0 (Drugi pseudonim artystyczny Trent'a pod którym również nagrywał Broken) w najlepszej jakości. Prosto z oryginalnej taśmy.
Celowo o nim nie napisałem, bo trafi raczej do wąskiego grona odbiorców, a jeszcze węższe grono zobaczy w nim coś więcej niż tortury i gwałt. No i poza tym content Broken zdecydowanie nie nadaje się dla dzieci i ludzi o słabych nerwach
plazi napisał/a:
recki remixów.
Remixy IMO to tak naprawdę nic szałowego. Tylko dla fana. Kawałki co prawda są niezgorsze i do posłuchania, ale nie zmienia to faktu, że oryginałom do pięt nie dorastają i tylko die-hard fan znajdzie w nich coś więcej niż muzyczkę do potupania w wolnej chwili.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-02-24, 13:34, w całości zmieniany 1 raz
Tylko mi nie sugeruj, że nie rozumiem The Broken Movie...
Co do remixów, to masz racje. Jedyny godzien uwagi to Futher Down the Spiral.
Jest to zlepek naprawdę świetnych Remixów. "Eraser (Polite)", "At the Heart of it all" (ahhhh) jak i świetny remix Piggy.Czy remixy Mr. Self Destruct i wiele ciekawych utworów. Są 2 wersje tegoż oto albumu. International aka. V2 i zwykła. Polecam obydwie. Naprawdę, album wart przesłuchania. Świetnie nadaje się pod ścieżkę dźwiękową.
Things Falling Apart Krótko - Fail. Nie wart godziny waszego życia. Po prostu go olejcie.
Y34RZ3R0R3M1X3D Naprawdę. Można go śmiało porównywać do oryginału Jeśli podobał wam się Year Zero to musicie przesłuchać i to.Polecam.
Ani Ja, ani Mike, nie przesłuchaliśmy Ghosts I-IV więc dlatego nie został jeszcze przez nikogo zrecenzowany.
http://ninremixes.com/ - Remixy NIN robione przez fanów. Czasami można natrafić na bardzo fajne
Ostatnie tourne NIN z zespołem Jane's Addiction. NIN/JA Tour. Tu są daty na występy w USA. Miejmy nadzieje, że zagrają w Polsce (marzenie ściętej głowy) A jeśli nie... Cóż... Do UK mam nie daleko : :grin:
Jak zacząć przygodę z NIN? Ja słyszałem Survalism, i parę innych i stwierdziłem, że jest to jakieś osrane gówno dla gówna.Dopiero potem zobaczyłem teledysk "Closer" Najlepszy teledysk jaki powstał i basta. W wykonaniu Marka Romanka. Potem bierzemy się za TDS albo PHM (zależy jaki typ muzyki bardziej preferujemy) potem do Broken z Broken do With Teeth z WT do The Slip potem do Year Zero i do The Fragile. Jak już będziesz Masterem jak Ja i Mike to zabieraj się za And All That Could Have Been i za całą resztę. Powodzenia! (dzifffffko!)
Cel następnego postu: AATCHB
Ostatnio zmieniony przez Plazior 2009-03-07, 15:42, w całości zmieniany 2 razy
Nine Inch Nails w Polsce! HELL YEAH! Moje najskrytsze marzenie wreszcie staje się ciałem, kto by pomyślał, że Reznor postanowi zawitać na naszych ziemiach. Oczywiście, że tam będę, choćbym miał dusze diabłu sprzedać, jednak... Dlaczego dopiero teraz? U schyłku kariery, kiedy siwe włosy powoli wdzieraja się na jego głowę, dopiero teraz postanawia odwiedzić te kraje, w których nigdy wcześniej nie był? x) Z jednej strony zajebiście, że będzie, ale z drugiej czuję sie trochę urażony tym, że kiedy Reznor był Kimś (przez duże K), to nawet nie splunął na "niszowe" kraje, a teraz kiedy powoli ucieka z podkulonym ogonem w cień, po drodze łaskawie zachaczy o Polske. Ech...
BTW: plazi przestań spamować tymi linkami, bo jeśli myślisz, że kogoś zachęcisz rzucaniem czymś takim i dając do tego płytkie komentarze, to się mylisz
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-04-11, 11:29, w całości zmieniany 1 raz
I kto ci tą dobrą nowinę przyniósł jako pierwszy co?
moze teraz dojżał do zagrania w Polsce? albo wie ze niedługo umrze i chciał by zwiedzic troche swiata
Oczywiscie, że Ty Raq :*
IMO na starosć zapomina o nim coraz więcej ludzi, więc próbuje się jeszcze utrzymać na powierzchni wśród fanów z krajów trzeciego świata :lmao:
http://www.lastfm.pl/grou...s+NIN+Play+Day!
17 maja są urodziny Reznora (energicznie masturbuje się) i z tej okazji pewna użytkowniczka last.fm zrzesza wszystkich fanów Nine Inch Nails, aby tego dnia słuchali TYLKO I WYŁĄCZNIE muzyki tegoż zespołu. Oczywiście ja się na to piszę, jednocześnie informując innych zainteresowanych, lubujących się w brzmieniach NINów. A co do tych, którzy nie modlą się do Reznora tak jak ja (innymi słowy: "srają na ten zespół z gałęzi") - miłym akcentem było by wysłuchanie chociaż jednego ich albumu... Nie? Trzech piosenek...? Też nie? No dobra, jeden kawałek, chociaż jeden. Chyba to wytrzymacie? xD
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2010-05-02, 23:57, w całości zmieniany 6 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum