Co mnie wkooorwia? Boże... mógłbym o tym napisać eseja. Ale żem leń, to prozą pojadę
Więc denerwuje mnie to, że ludzie są postrzegani przez pryzmat ich wykształcenia, osiągnięć, wyglądu zewnętrznego, samochodu, mieszkania, liczby zer na koncie... Irytuje mnie, że 70% ludzi to totalni ignoranci, którzy nie maja pojęcia o miłości, nigdy nikomu nie pomogli, lecz w społeczeństwie postrzega się ich jako wzory do naśladowania. Wkoorwia mnie, że społeczeństwo wymaga od jednostek dążenia do sławy i chwały, a ci "mali" ludzi nazywani są natychmiast szarymi, zjadaczami chleba i takietam, wszytko byle tylko skłonic ich, by oddali się bez reszty pogoni za pustymi tytułami. Wkoorwia mnie, że obecnie w miejscach pracy panuje "kolesiostwo", przez co na awans, czy choćby zatrudnienie, można liczyć tylko przy odpowiednich znajomościach. Wkooorwia mnie to, że ludzie jedzą mięso, choć jest to sprzeczne z ich naturą. Wkooorwia mnie to, że takie paszczaki typu mroczek, cichopek itd. dostają kilkuletnią pensję przeciętnego robotnika, za jeden pseudo taniec. Wkooorwia mnie, ze nasz prezydent to taka fajtłapa, która nie potrafiła uniezależnić naszego kraju od dostaw gazu z Rosji. Irytuje mnie, że ludzie są w stanie zabijać się nawzajem, byle granica "ich" kraju przebiegała tam gdzie chcą. Wkoooorwia mnie, że młodym ludziom media, szkoły, rodzice wpajają, że muszą "coś" osiągnąć, że muszą się zakochać i założyć rodzinę, muszą osiągnąć status i prestiż, przez co zatracone zostają jedyne istotne wartości takie jak miłość, dobro, naturalność. Wkooorwia mnie, że ludzie nie odróżniają Ja od swojego ciała, i biorą do siebie wszelkie urazy. Wkooorwiają mnie wszystkie religie świata, które wiodą donikąd, a poprzez strach głównie, panują nad umysłami ludzi, przez co ludzie oddalają się od rzeczywistości, w celu przypodobaniu się wyimaginowanemu bóstwo. I wkoooorwia mnie, że SH5 robią takie nieudolne matołki, które powinny zająć się, co najwyżej, tworzeniem kolejnych dodatków do serii the sims. Przepraszam za wulgaryzmy każdego, kto to przeczytał.
Ostatnio zmieniony przez Navar 2008-10-07, 17:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 2 razy Wiek: 32 Dołączył: 07 Sie 2008 Posty: 996 Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2008-10-07, 18:08
Navar dobrze gada nalejcie Navarowi, po cholerę wszyscy biorą udział w tym wyscigu szczurów, pogoń za świstkiem ze szkoły, no i że w Polsce karierę robią ludzie którzy są sławni z chamstwa bądź debilizmu, to najbardziej wpienia
Ostatnio zmieniony przez Wendigo 2008-10-07, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
Absolutnie się zgadzam z powyższym. Widzę że kolega też taki rewolucjonista z nietypowym systemem wartości, który wcale nie dąży do bycia nie wiadomo kim i preferuje tryb "zwykłego zjadacza chleba" xD. Ja na przykład przejawiałem komunistyczne zapędy już od najmłodszycvh lat. Pamiętam jak byłem mały to się popłakałem czytając "Króla Lwa". Mój brat się spytał czy chodzi o to że umarł Mufasa (tytułowy Król Lew) a ja na to że nie, że płacze bo umarł Skaza (schwarzcharakter). Brat wytrzeszczył gały i zapytał dlaczego mi go żal skoro to zła postać a ja wtedy wypaliłem: "Wcale nie zła! To niesprawiedliwe że Mufasa z niewiadomych przyczyn był królem a Skaza nie! Nic dziwnego że chciał troche porządzić tak jak jego brat... Wszyscy powinni być równi!"
Taka mała dygresja...
xD
Tak więc zgadzam sie ze wszystki, z jednym małym wyjątkiem:
Cytat:
Wkooorwia mnie to, że ludzie jedzą mięso, choć jest to sprzeczne z ich naturą.
A dlaczegóż to sprzeczne? Z biologicznego punktu widzenia posiadamy zarówno kły jak i trzonowce więc jesteśmy wszystkozerni, tak jak np. świnie. A świnia mięskiem nie pogardzi...
_________________
Jeden z najśmiejszniejszych dzieciaków neo na tym forum napisał/a:
i na podłodze była krew. a pod krwiom leżał list. otworzyłem go a z niego wylała sie krew...
Masz rację, z biologicznego punktu widzenia człowiek jest wszystkożercą. Jeśli jednak potrafiłbyś spojrzeć na to z innej perspektywy, to może byś wiedział, co miałem na myśli.
Ostatnio zmieniony przez Navar 2008-10-08, 10:48, w całości zmieniany 1 raz
Tylko że nie jesteśmy w dżungli i nie walczymy z tygrysem o przetrwanie.
Ludzie dla kaprysu zjadają bogu ducha winne krówki czy świniaki, które to trzymane są jak jakieś przedmioty w obozach koncentracyjnych, dla niepoznaki zwanych fermami, po czym zostają oddane na rzeź w możliwie najmniej humanitarny sposób, np. świnie topione są żywcem we wrzątku, a krową podcina się gardła, i wiesza na łańcuchach w górze by się do reszty wykrwawiły w męczarniach i mógłbym tak pisać godzinami. A już nie wspomnę o obdzieraniu fok ze skóry na żywca, bo nie dam rady. Ale mimo to, nie oto mi chodziło, ale mniejsza o to, bo i tak nie zostanę zrozumiany, a dość mam sprzeczek w każdym miejscu co się pojawię z ludźmi, którzy postrzegają świat w bardzo ograniczony sposób.
Ależ kochany Navaru! Jak najbardziej rozumiem twój punkt widzenia (przynajmniej tak mi się wydaje xD) i rozerki moralne, bo pojętna ze mnie bestia... xD Ja również uważam że ludzi z tych firm i koncernów którzy tak okrutnie mordują zwierzęta powinno się samych powiesić na hakach. Ale niestety, podobno wegetarianizm jest bardzo niezdrowy. Co tu dużo gadać: pełnowartościowa, normalna dieta człowieka POWINNA zawierać mięso.
Pewnie uważasz że to niesprawidliwe, że ludzie którzy po prostu mieli farta rodząc sie ludźmi siedzą sobie wygodnie w swoich domach, a tymczasem miliony bydła tłoczy się przez całe ich krótkie życie w małych, brudnych stajniach. No cóż...powiem tylko tyle: masz rację. To jest niesprawiedliwe.
Bo choć nie wiem jak bardzo byśmy sie starali, nigdy nic nie będzie w pełni sprawiedliwe.
_________________
Jeden z najśmiejszniejszych dzieciaków neo na tym forum napisał/a:
i na podłodze była krew. a pod krwiom leżał list. otworzyłem go a z niego wylała sie krew...
a dość mam sprzeczek w każdym miejscu co się pojawię z ludźmi, którzy postrzegają świat w bardzo ograniczony sposób.
Niektórzy mogliby się za to obrazić.
Wiesz, może i masz rację, może i jest tak jak mówisz. Jednak weź pod uwagę, że po coś to wszystko zostało stworzone i jakaś równowaga musi się utrzymywać.
Weźmy najgłupszy przykład i taki, który wiem, że Cię nie przekona w żaden sposób bo Twoim zdaniem będzie to ograniczone myślenie.
Jednakże gdyby człowiek pozwolił tym wszystkim zwierzętom które zjadamy żyć, rozmnażać się itd. to w końcu na świecie byłoby 2 razy więcej zwierząt niż ludzi. To tak samo jak z muchami. Po coś pająki je zjadają i nikt na tym nie traci.
To jest (mi się zdaje) równowaga w przyrodzie i nie ma to związku czy ludzie są źli bo jedzą mięso, czy ludzie są źli bo go nie jedzą.
Na pewno zgadzam się z Tobą, że zabijanie w okrutny sposób zwierząt to rzecz straszna, tak samo jak i warunki w jakich są czasem trzymane. To jest coś za co nie jednego człowieka powinno się ukarać, ale nic się z tym nie robi..
Wiem też, że nie walczymy o przetrwanie w dżungli itd., itp. jednak człowiek jest tak stworzony, że samymi ''roślinkami'' nie wyżyje. Nie sądzisz?
Poza tym.. Nikt tutaj nie ma zamiaru się kłócić bo nie jest to sprawa o którą moglibyśmy się pozagryzać - takie odnoszę wrażenie. Więc chętnie z Tobą podyskutuje na ten temat. Podkreślam, podyskutuje. ;>
_________________ Człowiek może wytrzymać cały tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności. To najcięższa tortura.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-10-08, 23:28
Navar- nie zachowuj się jak forumowy hejter, co nienawidzi wszystkiego. Ludzie tak się zachowują od początku dziejów i jest to widocznie jak najbardziej naturalne (gdyby nie było, inacze by to wyglądało).
Moim zdaniem, tak samo jak sie ludzie unoszą, że zabijanie zwierząti i ich jedzenie jest be, tak samo można być oburzonym, że orki zjadają małe foczki, że tygrys zjada antylopy. Jak ktoś wcześniej napisał, równowaga w przyrodzie panować musi, pozatym organizm ludzki POTRZEBUJE mięsa, już od początku człowiek jadł mięso [polował na mamuty chociażby] i tak już jest po prostu...
pozatym organizm ludzki POTRZEBUJE mięsa, już od początku człowiek jadł mięso [polował na mamuty chociażby] i tak już jest po prostu...
Zależy od tego, jakie stworzenie uważasz za człowieka... Jeżeli wczesne jego postacie, to nie od zawsze... Dopiero wyżsi człekokształtni zaczęli jeść mięcho (nie pamiętam, od którego momentu)...
Co do emocji... Wkurza mnie ignorancja i ludzka głupota - dwie wszechobecne w dzisiejszych czasach ludzkie cechy...
Lubię fantasy i Silent hilla. I co mnie wkurza? Hmmm.
Ludzie w moim otoczeniu traktuję mnie jak dziwaka (z wyjątkiem mojej klasy.) Parę razy ktoś krzyknął w ubiegłym roku "EJ, ty, smoki lecą", przynajmniej dopóki nie postawiłem się Nienawidzę więc, gdy ktoś nabija się z moich chorych/normalnych zainteresowań.
Dalej-Jestem katolikiem. Ale szlag mnie trafia, gdy ksiądz proboszcz mówi,że książki fantasy i horrory są złe. Paskudna sprawa.
Trzy-Ludzi, którzy uważają się za wielkich kozaków w grupie i cieszą się, że im na sucho uchodzi.
Cztery-Typów (czasem i kumpli) którzy namawiają do piwa/papierosów. Raaanyyyy!!!. Nie tknę alkoholu przed 18. I już. O petach i innych rzeczach nie myślę.
Co do jesieni-Hmm, rzeczywiście. Nie lato, nie zima, tylko jesień. Tak jakoś pewniej się czuję, jak otacza mnie mgła. Niewątpliwie to wpływ Silenta, ale się tym nie przejmuję.
No i ciemność. Coś, co gnębi mnie od małego-dezorientacja, niepokój, dziwne odgłosy...brrrr.
No i oczywiście, nieśmiertelne teksty (skopiowałem z poprzednich stron.)
"Co mnie interesuje, że inni mają jedynki!"
"Weź się w końcu do nauki"
"...nałapiesz dobrych ocen na początku i nauczyciel będzie widział, że się starasz..."
"Żebyś ty jeszcze miał jakieś obowiązki, ale nie..masz warunki, niczego Ci nie brakuje..."
"Ja z ojcem ciężko pracujemy, a ty masz wszystko w dupie..."
Po wywiadówce:
to co wyżej +
"O jak to pięknie jest jak ty mówisz..same 3,4,5, a jak przyjdzie wywiadówka to się okazuję, że bat na bacie bata pogania" (tak było dawniej...xD)
"Od dzisiaj wracasz do domu, bierzesz się za lekcje, robisz porządek w pokoju....i zero komputera ZERO!"
Taaa. Szkoła to piekło (acz prowadzi do nieba, i poznajesz fajne osoby )
To tyle.
_________________ Najbardziej boimy się tego,czego nie widać.
Najbardziej wnerwia mnie jak kumpel gada ze przedawkowałem Silent hilla;p
nastepnie nabijanie sie z mojego hobby czyli odtwarzanie wczesnosredniowiecznego wikinga ;/ .. co z tego ze w kazdą niedziele ide powalczyc z kumplami to moja sprawa nietrzeba gadac ze idioci..
na koncu rodzice..;/ ale to pewnie jak czesc młodziezy
to by było na tyle
No gdy zobaczyłem avatar Wendigo odrazu mi sie nasuneło "zaj.. hełmik" haha;p no ale coz niebede pisał wiecej zeby nie zbaczac z tematu
Bardzo wkurzyło mnie moje lenistwo. Do pisania na forum zabieram się jak pies do... Jak i wieści o Maksiu Bólu 3. Wiecie, 2 jest u mnie w top 30 gier które musisz skończyć przed analnym fist fuckiem z użyciem rękawicy Baseballowej (czyt. śmiercią)
Również chciał bym prości forumowiczów o wskrzeszenie tematu. Piszcie co was wkuuuuuurza i takie tam pierdoły.
Cytat:
Nie masz dostępu do tej strony.
Nie masz dostępu do tej strony, ponieważ Twoje konto w Allegro zostało zawieszone przez pracownika serwisu.
Je pier... Bo moja stara jest zajebista. Nie ma to jak kupowanie balsamików na Allegro...
Teraz czeka mnie odwoływanie się do gnoi i jeszcze pewnie pi***olenie się z jakimś 46 letnim pasztetem o swoje racje, że pinda nie podała danych.
Se pohandlowałem grami... Pokupwałem rarytaski... Po ch*ju.
Przepraszam za swoje słownictwo i nie wyparzone palce ale mój rage dobił szczytu swoich możliwości.
Mike: Słownictwo (coś ostatnio za często Ci się zdarza), brak edycji posta (24h jeszcze nie minęły). Przegiąłeś Panie Janie...
_________________ "To, że jestem online na forum nie znaczy, że siedze przed kompem. Pomyśl o tym zanim coś takiego napiszesz " - Józef Piłsudski, Biblia 14:23
Mnie zbyt często wkurzają autobusy- jeśli z mojego przystanku na 10 autobusów
Uch, ja korzystam z tego nieszczęsnego środka komunikacji niemal codziennie i w ciągu półtora roku, jaki już przejeździłem w tych żółtych krowach jedno mogę stwierdzić - kierowcy to obiboki i chamy (bez urazy dla tych porządniejszych jednostek;). Jeżdżą jak chcą, marudzą na byle gówno niczym baba w czasie menopauzy (a to że bilet u niego kupuję, a to że zupa byłą za słona), w dodatku takie z nich zawistne dranie, że poezja. Ile razy taki frajer zamknął mi drzwi tuż przed nosem, w dodatku wiedząc, że biegnę jak debil do tychże, albo ile razy widziałem jak coś takiego przytrafiło się jakiemuś innemu nieszczęśnikowi. Bah, czasem nawet nie raczy taki frajerzyna drzwi otworzyć jak wysiadam i ryja drzeć do niego muszę, co by sobie przypomniał, że na wycieczce nie jest. Jeździć też jeżdżą wedle własnego kaprysu. A to przyjadą 5 minut za wcześnie, a to spóźniają się 15 minut (autentycznie), najczęściej jest tak, że kiedy przyjdę 10 min. wcześniej na ten cholerny przystanek, to autobus spóźnia się kolejne 5 albo 10, a kiedy czasem zdarzy mi się być akurat na wyznaczoną w rozkładzie godzinę, to okazuje się, że dawno sobie pojechał. Czasami to już mnie za przeproszeniem k**wica strzela, kiedy spieszę się do pracy, a cholerne autobusy utrudniają mi osiągnięcie celu.
Zresztą to nie tylko autobusiarzy się tyczy. Wszyscy w dzisiejszych czasach zdają sie mieć strasznie chamskie podejście do klienta, tak jakby mieli pretensje do niego, że musi zapierniczać w tym sklepie czy jakiejkolwiek innej branży usługowej. Zdarzają się oczywiscie uprzejmi sprzedawcy, ale większość to sprawia wrażenie, jakby byli wkurzeni, że muszą zarabiać na życie, zamiast dostawać te pieniądze za darmo. Śmiać mi się chce z czegoś takiego, bo zamiast się cieszyć, że maja tą robotę i mają za co żyć, to jeszcze narzekają i wyładowują swoje frustracje na bogu ducha winnych klientach. A bezrobocie wysokie i co rusz do mnie do pracy ktoś CV przychodzi drukować. Nawet we własnej rodzinie mam brata i siostrę, którzy od paru miesięcy próbują robotę znaleźć - bez skutku. Wkurza mnie to niemiłosiernie. Cały ten system to jedna wielka porażka. Ale olewam to, zaraz się rozpiszę to skończę swój wywód na żydach i masonach, więc fuck it xD
Suavek napisał/a:
Kup sobie słuchawki i psuj słuch do woli. Innym daj spokój.
Nie gorączkuj się tak zaraz. Czasem posłuchanie głośniej muzyki łagodzi zmysły, a sąsiadowi d*pa nie odpadnie, jak trochę mu coś tam delikatnie podudni (bo żeby było słychać więcej to chyba w lepiance albo kartonie trzeba by było mieszkać). Co innego kiedy ktoś napiernicza sprzętem, któy wpędziłby Georga Lucasa w kompleksy, albo podobnym sprzętem w kółko mieli JEDEN kawałek. Miałem kiedyś taką sąsiadkę za ścianą, co to potrafiła na całą petę calusieński dzień wałkować tylko i wyłącznie jeden utwór. Szlag trafiał po jakimś czasie. Są pewne granice, ale żeby zaraz tak radykalnie zabraniać słuchania i poczucia muzyki, to zbrodnia moim zdaniem. I nie mów mi o słuchawkach, bo słuchawki to tylko MARNY substytut do dynamicznego, przestrzennego (nie chodzi mi tu o jakieś 7.1) i czystszego brzmienia, jaki można uzyskać z wolnostojącego sprzętu.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-08-14, 23:00, w całości zmieniany 2 razy
MikeL, mogę być przewrażliwiony, ale większość sytuacji z jakimi miałem styczności przypomina właśnie to co sam przytoczyłeś. Jeśli sąsiad czy ktoś z osiedla puści sobie okazyjnie parę kawałków nieco głośniej to pół biedy. Gorzej kiedy sytuacja ma miejsce często, regularnie, a sam poziom głośności przyprawia o krwawienie uszu. Swego czasu weekendy były jedyną okazją kiedy mogłem się nieco wyspać. Problem w tym, że w sobotę/niedzielę o 8 rano sąsiedzi z dołu zwykli sobie puszczać jakieś disco-polo na tyle głośno, że nie mogłem spać. Naturalnie, gdy moja matka poszła się upomnieć, to do niczego się nie przyznawali. Dodajmy do tego techniawy puszczane przez dresów na osiedlu, czy innych sąsiadów wałkujących ciągle ten sam kawałek na okrągło i naprawdę można dostać urazu.
Ok, sam mam takie chwile kiedy puszczę sobie muzyczkę nieco głośniej, ale poziom jest taki, że gdy pójdę do drugiego pokoju to ledwo co słyszę, nie wspominając o oddzielnych mieszkaniach czy całym osiedlu. Tymczasem teraz, gdy jest lato, słyszę ciągle muzykę za oknem to mam po prostu dość, szczególnie gdy ktoś sobie robi imprezkę z samego rana lub w godzinach nocnych.
Jak ktoś ma warunki - tzn. mieszka na odludziu i może sobie pozwolić na takie wariactwa - to niech sobie puszcza głośno muzykę. Jeśli jednak, jak kolega wyżej, mieszka się w bloku, to wypada mieć na uwadze także życie innych osób, którzy niekoniecznie mają w danej chwili (albo cały dzień...) ochotę słuchać muzyki sąsiada - jakkolwiek dobra by nie była.
Tym samym, jeśli zostało wyraźnie zaznaczone, że ktoś się denerwuje głośną muzyką, to osoba to czyniąca powinna sobie kupić słuchawki, zmniejszyć poziom głośności, albo po prostu ograniczyć częstotliwość takiego słuchania. Jestem osobą tolerancyjną i naprawdę potrafię zrozumieć okazyjne wybryki, imprezy i temu podobne. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba mieć wyobraźnie i umiar.
No racja, sam w sumie napisałem przykład takiego nadużywania czyjejś cierpliwości, więc jeśli Ty miałeś o wiele więcej takich sytuacji to nie dziwię się, żeś przewrażliwiony.
Sąsiedzi też zresztą czasem przeginają. Dla przykładu, kloeżanka miała pecha dzielić ścianę z jakąś starą lampucerą, która chyba nie miała co robić z wolnym czasem na emeryturze, bo pamiętam jak siedziałem u tej koleżanki i głośniej się odezwałem, to zaraz byłem uciszany, bo "stara może zadzwonić na policję". I autentycznie zdarzały się takie przypadki, gdzie wystarczyło poprowadzić dłuższą rozmowę podniesionym tonem głosu i już słychać było walenie kijem w ściane. Po jakimś czasie policja w takich błachych przypadkach jak głośna rozmowa przestałą przyjeżdżać (chyba zbesztali starą purchawę, że nadużywa środków i odciąga policjantów od poważniejszych spraw), ale o głośniej puszczonej muzyce to można było u niej zapomnieć.
Drażnią mnie takie staruchy, albo złośliwe parówy, które nie dzadzą ci żyć tylko dlatego, że cię nie lubią, albo są po prostu zgorzkniali. Też miałem taką sąsiadkę piętro wyżej i ile to razy w środku dnia niebiescy pukali mi do drzwi to już sam nie pamiętam. Nigdy nic poza słownym ostrzeżeniem nie robili, więc zlewałem to równo i prowadziłem chyba z pół roku taką niewidzialna walkę z tą wiedźmą. I wiedziałem, że mnie po prostu nie lubiła, bo w gruncie rzeczy głośno muzy słuchałem naprawdę rzadko.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-08-15, 00:19, w całości zmieniany 4 razy
o 8 rano sąsiedzi z dołu zwykli sobie puszczać jakieś disco-polo
Przypominają mi się moje traumatyczne wspomnienia z sąsiadkami. Aż dziw, że prowadziły salon fryzjerski pod moim apartamentem. Zawsze w soboty wieczorem i rano w niedziele owe sąsiadki organizowały swoje nigga party. Darcie mordy, krzyki, piski itp. Ten cykl się powtarzał co tydzień. Próbowałem rozmawiać, jednak nic to nie dało. Zawsze odstawałem puste odpowiedzi takie jak: 'I'll try to lower the volume next time';'it won't happen ever again' etc. and so on. Powiem, że te ich lecenie w balona doprowadzło mnie do złości i nienawiści. Pewnego tygodnia mój brat kupił jakiś produk z skoncentrowany kwasem siarkowym, bo rura od wanny się zapchała. Smród z tego był jakbym, ze 50 dorosłych facetów puściło pawia na raz Sąsiadka z dołu od razu przybiegła z mordą rozdartą. Powiedziałem jej że tylko rury przeczyszczam. Od tamtej pory, ich głośne imprezy zamilczały. Polecam jakiś produk z skoncentrowany kwasem siarkowym na hucznego sąsiada z dołu. W moim przypadku, nie wiedziałem nawet że to działa nie tylko na zapchane rury.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-08-15, 15:13
Jeśli już przy sąsiadach jesteśmy- pamiętam, jak w mieszkaniu mojej byłej była taka sąsiadka piętro wyżej, która też nader często dzwoniła na policję i skarzyła się, że otwieramy okna w mieszkaniu (!!), bo to chłodziło jej podłogę/nasz sufit i przez to jej przeziębienie łapało i strzykało.
Niezła baba.
Cytat:
Wiesz co jak mam głęboko w d*pie kogo ty lubisz a nie -_-
Wkurza i to bardzo tendencja siadania w autobusie na skrajnych siedzeniach- tzn tych wewnętrznych, przez co by siąść to trzeba się pchać pod okno. Czemu tak? Czemu Ci ludzie tak bezmyślnie siadają, blokując często przez to drugie miejsce?
Kilka lat temu mieszkałem w klatce wojskowej i kiedyś, jako, że mieszkałem na parterze, wchodziłem sobie przez balkon do domu. Był u nas taki starszy człowiek, który przyczepiał się do wszystkiego - jak koledzy przychodzili do mnie na klatkę schodową a ten akurat gdzieś wychodził, w 5 sekund już wszyscy znajdowaliśmy się na zewnątrz. A my sobie tylko gadaliśmy, ale mniejsza z tym. Raz właśnie ów czarna owca poszła do garnizonu naskarżyć na mnie, że wchodzę na swój balkon Oo no myślałem, że nie wytrzymam. Pewnego razu chciał opieprzyć kolegę z klatki obok, ten jak podwinął rękawy i zaczął do niego iść, sąsiad niczym nastolatek spieprzył do sklepu.
Druga sprawa: staruszki w autobusach. Myślałem, że to mit, ale jednak ten beret im chyba mózg uciska ostatnio jedna się na mnie darła, że zająłem jej ulubione miejsce stojące!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum