Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 12:33
Maestro napisał/a:
Na razie zaczynam uczyć się gry na gitarze, i to od razu elektrycznej, co by za łatwo nie było...
"Co by łatwo nie było" to kup Defila Astera...
Z tego co wiem to na elektryku gra się łatwiej, ale ja mało wiem jeżeli chodzi o naukę gry, bo nigdy tak naprawdę się nie uczyłem, tylko grałem coraz trudniejsze kawałki i zagrywki, w końcu solówki i mimo że z teorii jestem na poziomie 0 to jakoś dźwięki znajduje. Zaczynałem od zdezelowanej (8 pęknięć w pudle, krzywy gryf o grubości 1l flaszki, struny na wysokości drutów wysokiego napięcia i strzaskane klucze) gitary klasycznej Defila, jeszcze ją mam ale teraz boję się na tym grać... Nie muszę chyba mówić, że po 4 latach gry na tym czymś złapanie Strata było jak olśnienie przez samego Hendrixa?
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Bawi mnie jak ktoś mi mówi: "po co od razu elektryka kupiłeś? Przecież na "zwykłej" (ekhem...) gitarze lepiej jest się uczyć". Dla mnie to jakiś fenomen jest. Co to za różnica od jakiej gitary się zaczyna? Z elektryka tylko na innej zasadzie się dźwięk uzyskuje i tyle. Czy na gitarze elektrycznej trzeba grać stojąc na głowie? O kant tyłka takie teorie rozbić. Niektórzy Ci powiedzą: "na klasycznej/akustycznej lepiej zaczynać bo wtedy wyraźnie słyszysz błędy jakie popełniasz" - tak, a elektryk to jakiś twór z kosmosu i można go jedynie usłyszeć będąc nietoperzem :hmm: . Szkoda gadać...
Podobnie jak Gordon - nie lubię nudnych teorii i niemrawych ćwiczeń. Uczę się tak jak mi pasuje, ale jestem świadom tego, że takie kucie kawałków na pałę też nie uczyni ze mnie dobrego gitarzysty. Ale... Od czego mam doświadczonych rówieśników, którzy zawsze służą radą
Znaczy różnica jakaś tam jest i ktoś kto docelowo chce grać na gitarze klasycznej/akustycznej najlepiej jak od tej zaczyna. Ale jak ma być rock to rock i nie bawimy sie w nudną teorie tylko gramy i walić klasyki i inne pierdoły XD
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 16:47
Łeee, nie chodzi mi o siedzenie z Guitar Pro i stukanie kawałków, czeba jak najwięcej korzystać ze słuchu (tym bardziej, że 80% tabulatur to jest o kant dupy rozbić). Z tym wyborem guitarry na początek miałem na myśli, że na elektryku wcale nie ma wyższej poprzeczki chyba, że to Defil Aster albo inny Kosmos. Fenomenem jest, że wiele wiele osób zaczyna od klasyka a to już różnica jest (klasyk jest do pikania miliarda dźwięków przed belfrem ze szkoły muzycznej xD).
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 17:01
Mike-L napisał/a:
zamiast uczyć się nut i skal uczyłeś się bzdetów
Tego też się nie uczyłem xD
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 19:40
@bloo - to możesz spróbuj cieńszy komplet do akustyka założyć, no chyba że próbowałeś... polecam Fendery 70XL 10-48 bo to jest chyba główna przyczyna. Jeżeli nie zmieniałeś strun to zbieram szczenę z podłogi...
Akustyki do grania akustycznego, elektryki do czynienia rocka na świecie.
Ze strunami jest oczywiście tak, że do gitar klasycznych są nylony, ponieważ lepiej sprawdzają się w grze klasycznej. Dlatego te gitary zazwyczaj nie mają prętów i jest MOŻLIWE że po założeniu strun stalowych zmieni się krzywizna gryfu albo nawet owy pęknie. "Zazwyczaj", i jest "możliwe" bo to nie ma reguły. Klasyczne gitary jakże wspaniałej i znanej na caaaaaałym świecie marki Defil prętów nie miały a fabrycznie zakładano do nich metalowe struny i gryfy się nie wyginały (i tak już były krzywe gdy schodziły z fabryki...) ani nie pękały. Co ciekawe, pierwsze modele Fendera Telecastera (nazywanego wtedy Broadcasterem) miały struny metaowe, pręta także brak i z gryfem nic się nie działo. No, ale co Fender to Fender xD
Ja jeżeli ktoś chce dbać o gitare to radzę nie pchać się na ognisko, bo tam gitarka jest narażona na zmiany temperatur, zwłaszcza w chłodniejsze dni a to na drewno nie wpływa zbyt dobrze. Ja sam jestem zbyt trve żeby grać na ognisku xD
A teraz ciekawostka z serii absurdów.
Fender Standard Stratocaster, tak samo Telecaster w USA kosztuje $400... Teraz jest to nieco ponad 800zł. W ojczyźnie kosztuje 2000zł... Nawet z przesyłką i cłem oszczędzamy osiem stówek...
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 22:14
Dziewiątki to znaczy, że najcieńsza struna ma grubośc 0,09mm. Ten które poleciłem to dziesiątki, a to różnicy prawie w ogóle nie ma.
Ja zmieniam co 2-3 tygodnie ale gram dość dużo...
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
a na jakich strunkach gracie?? Ja na ernie ballach 10-46. kosztują bodajże 27zł, trzymają najdłużej, brzmią najlepiej, i sie wygodnie gra. Więc kto nie próbował ich jesccze to polecam
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-22, 23:23
Łee tam, wszyscy tylko Ernie Ball, Ernie Ball xD Jeszcze niedawno grałem na Gibsonach Vintage 0,09, teraz przerzuciłem się na Fendery Super Bullets 0,09. Co ciekawe, mi struna nigdy nie poszła. Nawet na Defilu.
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
Łoojezu.. W warszawie moge z czystym sumieniem powiedziec że jest to najgorszy sklep muzyczny w mieście. Obsługa niemiła, wybór taki że na 50 cruiserów, deanów i squierów mamy jednego fendera a gibsonów to w ogóle nie uświadczymy, ceny bez komentarza(ernie balle kosztują tam 39zł a 3 przystanki dalej w rock `n rollu kosztują 27 i mniej więcej taki stosunek cenowy tyczy sie wszystkiego). Czyli ogólnie sklep do bani. Jedeyny słuszny sklep muzyczny w warszawie to wyżej wspomniany rock `n roll. Świetny wybór, dużo rzeczy można zamówić, świetna obsługa i dobre ceny.
A tak poza tym to na jakich wiosłach gracie i jakie są wasze wymarzone?? xD
Ja póki co zadowalam sie moim Kondzior Custom który wcześniej był nie pamietam czym, ale gra to conajmniej śrrednio XD Ale też póki co mam pożyczoną budżetową wersje jakiejś RRki Jacksona więc nie narzekam xD
Wiek: 37 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 129 Skąd: prosto z 1967, yoh
Wysłany: 2008-07-23, 20:56
Weź mi o tym sklepie nie mów, bo to tragedia...
Stratocaster Standard za 2700zł, dziękuję, wysiadam. Wybór mały, generalnie tanie wiosła, obsługa owszem nienajgorsza (jeżeli chodzi o tego łysego faceta), kostki po 4zł... Tak naprawdę to nic tam nie ma, bo ja tam np. piecyków nie widziałem, czasem jakieś dwa może od biedy. Na szczęście mam znajomych w USA, i tam jest wszystko, śmiesznie tanio, i łatwo. Co jakiś czas przyjeżdżają tutaj w odwiedziny to i mnie co nieco przywiozą.
Struny trzeba wymieniać, bo z czasem (nawet jak są nieużywane) ich dźwięk się pogarsza, zwłaszcza skraca się wybrzmiewanie.
Co do mojego sprzętu to ja mam w swojej szafie, a i w łapie też Fendera Stratocastera Vintage '62 Reissue z ok. 1998 roku, oprócz tego akustyk Fender CD-60 (niby chiński ale moim zdaniem dobre pudełko).
Co do gitar marzeń to prawdziwy Fender Stratocaster 1957/1958, Fullerton ale porządnym hollow body też bym nie pogardził np. jakiś Gretsch albo Epiphone Casino.
A w ogóle to najchętniej chciałbym mieć olbrzymią kolekcję różnych gitar, tak jak Jimmy Page.
Co do Kondziora to moim zdaniem była to chińska podróbka Stratocastera, z logiem itp. ale różniąca się detalami, no i dźwiękiem oczywiście xD Kiedyś widziałem takiego podróby na allegro, tak samo miały dwa motylki, inne śrubki na płytce tremolo, i trochę inną główkę.
A na jakich piecach panowie elektryczni gracie?
P.S. Oczywistym jest, że najlepsze gitary to Fendery, reszta się praktycznie nie liczy oprócz dwóch modeli Gibsona xD
_________________ feed feed feed eat eat eat head head head long long long hair hair hair smokin' smokin' smokin' caterpillar caterpillar caterpillar run run run
bloo, ja gram na elektryku i dopuki nie kupiłem sobie prawdziwego przesteru to grałem na programie GUITAR FX BOX 2.6 . Działał nprawde dobrze. Jednakże nie łudź sie, że zagrasz sobie w ten sposób w jaki chcesz. Żeby przester dobrze działał musisz mieć przetworniki w gitarze wtedy to jo, ale inaczej nie pocziągniesz i mikrofon przy gitarze nie zmieni nagle akustyka/klasyka w elektryka. Ewentualnie jesli masz akustyka/klasyka z wyjściem na dużego Jacka i byś podłączył sie kablem z przejściówką z dużego na małego Jacka do wejścia na mikrofon w kompie (ja tak mam u siebie, bo jeszcze nie kupiłem pieca) To wtedy by może działało, ale efekt itak byłby marny. Możesz spróbować ściagnąć ten program, ale szczerze wątpie, że uzyskasz oczekiwany efekt. Program jest bardzo prosty w obsłudze, jednakże gdybyś chciał dowiedzieć sie jak najlepiej ustawić efekt to wal do mnie, pomoge.
Stuntman_Mike-L napisał/a:
A paluchy chyba najlepiej mieć wyrobione jak najprędzej, im szybciej przestaną boleć tym lepiej Nie chodzi o to, żeby się spieszyć na koncert tylko jak najszybciej załatwić nieprzyjemności (czyli pozdzierane paluchy, bolący, niewyrobiony nadgarstek). Im szybciej tym prędzej
O Jezus !!!!! Broń Boże. To jest chyba najgorsza zecz którą gitarzysta może zrobić. To tak samo jak byś sobie pomyślał, że chcesz zrobić szpagat i bez żadnego wcześniejszego przygotowania go zrobił (w pełni) Wyobraź sobie co by sie stało ;/ Pomyśl, jak byś wolał : Pierwszego dnia nauki grać cały dzień z zedrzeć sobie paluchy do krwi i nie móc grać przez tydzień albo 2? Już nie mówie o zajechanym na śmierć nadgarstku. Po pewnym czasie nadgarstek sie wyrabia i można grać na stojąco na dość nisko zawieszonej gitarze. Ja gram od bardzo niedawna (około 5 msc temu zacząłem sie uczyć. Około 2 miesięcy na porzyczonym od księdza (który mnie uczył grać) akustyku, a potem kupiłem sobie swojego elektryka i gram na nim około 3 miesięcy) ale nadgarstek mam już dość mocno rozciagnięty i moge sobie pozwolić na gre na nisko zawieszonej gitarze ...:::KLIK:::... W roli głównej ja i mój wiśniowy strato Najlepiej jest robić sobie kilku minutowe przerwy podczas grania (chodzi o początki) wtedy i palce i nadgarstek mogą chwile odpocząć. Ale do takich rzeczy najlepiej dochodzi sie samemu. Każdy ma inne predyspozycje i jeden moze grać nieprzerwanie 2 godziny a drugiemu po 15 minutach ręka siada.
Ostatnio zmieniony przez wawmaster 2008-07-31, 20:58, w całości zmieniany 3 razy
No to teraz Moja kolej .
Posiadam 2 gitary, elektryczną i elektroakustyczną. Gram od jakegoś 2 i pół roku. Grałem sobie w zespole kiedyś, ale się rozpadł .
Bloo, do klasyka bez problemu można założyć metalowe struny, bez łamania jej w pół . Nawet aż tak bardzo się nie wygina. 2 moich kumpli zrobiło tak u siebie z powodu brzmienia, które ich irytowało.
Zaczynałem od akustyka i w sumie jestem z tego zadowolony, tylko że pamiętam jak od zawsze chciałem mieć elektryka i jak brałem takowego u kumpla to łapałem fazę i nie można mnie było oderwać . Po roku kupiłem elektryka, z którego to zakupu jestem szczęśliwy (jednak przydałby się lepszy piec, bo Laney HCM30R ssie pałkę ). W każdym razie mam zamiar kupić kolejnego akustyka http://guitarcenter.pl/ca...on-absolute-w-c . Czemu akustyk? Bo po co mi kolejny elektryk, jak nie gram w zespole, a na akustyku często zmieniam strój więc zaoszczędze sporo czasu... Poza tym gitar nigdy nie jest za dużo .
To jest cort EVL cośtam, nie? Ja osobiście nie lubie cortów. Są jakieś takie plastikowe z deka jak dla mnie. Nie ma tej głębi i jebnięcia. Ale jak na swoją cene to gitarka nie taka zła, chociaż ja bym wolał jeszcze dozbierać te 500 zł i z tego przedziału cenowego epi sobie kupić. Też jakieś fenomenalne toto nie jest, ale wole od kortów xD
Ja z mojego doświadczenia (i przebywania po 3 godziny w sklepach muzycznych, aż nas wyrzucili, ale to historia na inny wieczór) wolę zdecydowanie Corty od Epiphone'ów. Co prawda innego Corta od tego mojego bym nie kupił, bo mi się po prostu nie podobają, a te mają podzespoły jak te tanie ESP LTD więc tym się zasugerowałem iii... nie żałuję. Gitara naprawde ładnie brzmi (oczywiście podłączona do odpowiedniego pieca ). Co prawda zmieniłbym jeszcze przetworniki na aktywne z chęcią, ale nie mam po co (nie mówiąc już o tym że mój piec i tak by nic z nich nie wydobył :p ).
A teraz powiem coś za co pewnie większość mnie zabije xD. Straaasznie nie podobają mi się Stratocastery (i te wszystkie stratopodobne). Dla mnie toto jest po prostu brzydkie i nie podoba mi się brzmienie. Za to Telecaster bardzo chętnie bym kupił jakby jakaś okazja była .
A najbardziej bym chciał jakiegoś explorera, najlepiej Gibsona, lub ESP^^. To jest dopiero piękne "wiosło" (nienawidze tego określenia xD).
Stuntman_Mike-L napisał/a:
Naprawdę masz 16 lat czy tylko się tak odmładzasz? W życiu bym nie powiedział, żeś młodszy ode mnie.
Powiedz to pani w sklepie jak sie pyta "a dowodzik mamy?" :grin: A za miesiąc będzie 17 .
przetworniki na aktywne z chęcią, ale nie mam po co (nie mówiąc już o tym że mój piec i tak by nic z nich nie wydobył :p ).
Ja tam nie lubie aktywów. Zbyt szatanowe jak dla mnie :grin:
Kośmin napisał/a:
A najbardziej bym chciał jakiegoś explorera, najlepiej Gibsona
O, dobrze kombinjesz xD Explorery faktycznie zajebiste są, ale wizualnie mi średnio toto pasuje(nie w sensie że mi sie nie podoba, tylko po prostu kiepsko z nim wyglądam xD). Pewnie jak będe kupował Gibsona(ehh, kiedy to będzie), to sobie białego LP customa kupie... Albo jak nie będe miał kasy na customa to standarda i dam do przemalowania xD
Ostatnio zmieniony przez mukunio 2008-08-03, 16:55, w całości zmieniany 1 raz
Niestety już prawie na nim nie gram, bo jest w stanie szczątkowym prawie że. Wszystko poobijane, co chwile gniazgo wypada, gryf jak banan, struny centymetr na podstrunnicą... Ehh minęły juz jego dobre lata, a teraz trzymam go na pamiątke w sumie, a gram na pożyczoneym jacksonie.
Ha, planowaliśmy nawet coś takiego z kumplami, ale narazie zakończyło sie na jednym basie tylko. Robota jest wykonana że tak powiem... kiepsko xD Kupiliśmy najtańszy lakier, poprzyklejaliśmy laski z playboya na bas i machneliśmy tym lakierem. Teraz już wszystko sie rozlazło prawdopodobnie, ale planujemy go jeszcze raz zrobić :grin:
A macie już jakiś pomysł? Jak siebie zwiecie? Może podsunę jakiś pomysł
mukunio napisał/a:
My cały czas gramy, tylko chwilową przerwe mamy
No z tym czasem przeszłym to akurat Kośmina miałem na myśli bo to on wcześniej mówił że już nie gra. Eniłej, co do customizjacji gitar - jest chyba tylko jeden wyjątek gdzie customowa gitara mi się spodobała. Mianowicie mówię tu o serii gitar Ibaneza projektowanych przez H. R. Gigera. Przykład: http://www.harmony-centra...e/000002612.jpg
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum