Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
List do M.
Autor Wiadomość
szametu 
Bann'd


Dołączył: 23 Lis 2007
Posty: 146
Skąd: z reklamy Plusa ;P
Wysłany: 2007-11-23, 17:54   List do M.

czesc. na wstepie chcialem podziekowac - bo chyba do tej pory tego jeszcze nie zrobilem - za mile chwile jakie spedzlem z Toba przy pizzy i podczas szwedania sie po miescie. czas chyba odpowiedni wybralem ;)

wiem, ze po spotkaniu juz tyle minelo, i w ogole mialem sposobnosc i czas - to slowo chyba bedzie czesto padalo - aby podziekowac za chwile oderwania sie od rzeczywistkosci, jakakolwiek by nie byla, a chwile te spedzone na rozmowie z Toba. chwilowo sie obywam bez internetu - meka straszliwa, nie ma nawet co ukrywac. pal licho ze nie moge sobie zywo - jak by te gadanki nasze via komunikator mogly zastapic zywego czlowieka, ktorego sie widzi, widzi sie jego smiech, emocje na twarzy, fryzure, ciuch i caly jego teatr jednego aktora, przedstawiajacy sztuke pt. 'oto jaka jestem'

fakt ze z braku mozliwosci widzenia siebie wzajemnie gdziekolwiek bysmy sie nie spotkali przypadkiem - bo to nasze spotkanie na miescie bylo z gruntu przypadkowe (jakkolwiek nie lubie uzywac tego typu okreslen, bo regulujacych to, czego sie nie spodziewamy - takie rozmowy powinny wystarczyc. o ile z Twojego punktu widzenia moje nagabywanie Cie jest meczace - nie wiem, co czujesz, gdy widzisz dymek sygnalizujacy 'mateusz przesyla wiadomosc' - wiem jednak, ze dla mnie rozmowa z Toba prowadzi na manowce realnosci i zapomnienia. pozniej juz tylko przekroczyc cienka granice, i zdaza mi sie zapomniec o bozym swiecie ... i istnieje tylko teraz i z Toba. doprawdy nieczesto mam takie uczuciajak z kims rozmawiam. podobnie sie czuje rozmawiajac z kolega, z ktorym znam sie dluzej, bo od 16 roku mojego zycia.

a propos znajomosci, to wlasnie strzelila naszej znajomosci rocznica ;] nie wiem, czy jest co swietowac. nie zastanawialem sie. pamietalem, ze z poczatkiem listopada byla jakas niby uroczystosc. jaka ? ciagle staralem sie nie zapomniec - chodzilo mianowicie o to, ze stuknal mi rok pobytu w angli - i zapomnialem ale przypomnialem sobie, ze poznalismy sie zgola niewiele ponad rok temu.

brrr ... zmarzlem troche ... jedyne zrodlo ciepla zapewnia archaiczna swieca. dobra; wlaczony grzejnik to i sie cieplo powoli rozchodzi. rece - lekki usmiech - mi zmarzly i byly/sa zimne. a wracajac do swiecy i swiec ogolnie. czesto gesto spotyka sie porowania ludzi do swiec. ze niby takie jak plomyk watle i na podmuchy zdatne. nie wiem, z kad dokladnie wzielo sie to porownanie, ale akuratnie moja swieca pali sie calkiem porzadnie. dmuchnalem i istotnie plomien lekko zagral tango, bo i dwoje do tanga bylo. i czesto wlasnie spotkac mozna takie porownania do ludzkiego zycia. zupelnie nie mam pojecia dlaczego. co prawda Wasze - celowo uzywam takiego okreslenia, bo czesciej widze siebie jako parafine naokolo knotu i plomienia, nizli jako sam plomien, przemnieniajacy knot i skracajacy go z kazda sekunda - zycie takze jednak jest o tyle rozne od porownywanej swiecy, ze w zyciu ludzkim zdarzaja sie chocby dla abstrakcji monologu samobujcy. ciezko jednak powiedziec o swiecy samobojca.

jesli sie wezmie ze plomien zatanczyl od podmuchu, to wlasnie tenze plomien bez podmuchu do tanga by sie nie poderwal. owszem. takze i w zyciu do samobojstwa popycha podmuch, ale w tym przypadku jednak plomien ma oparcie w postaci drugiego plomienia; ktory to drugi plomien moze podtrzymac ten pierwszy, nawet jesli podmuch bedzie mocny.

slucham wlasnie mojego wlasnego odkrycia, jakim jest album 'Nu York Nu Skool' ... wlasnie zaczyna sie rozpedzac pierwszy kawalek, 'Jamie Myerson - Music For The Lonely' i przebiegl mi po szyi dreszcz, porownywalny chyba z najlepszymi odczuciami. najlepiej, jesli sobie wyobrazisz przystan, gdzie jestes w otoczeniu najbardziej Cie relaksujacym, i ktos/cos - o ile to lubisz, moze to takze byc laskotanie po stopie, etc. - przesuwa powoli i z wyrachowaniem, doskonale wiedzac co czyni, piorko od ramienia az po poczatki uszu; budzac przy tym delikatne laskotanie/mrowienie ... cokolwiek. wazne ze jestes odprezona i czujesz sie dobrze. przedkladam to nawet nad czytanie dobrej ksiazki. wiesz ... czytasz ksiazke i z kazdym przeczytanym zdaniem, za kazdym akapitem, za kolejna przewrocona kartka, zdajesz sobie sprawe ze ksiazka zaczyna coraz bardziej Cie pochlaniac, coraz bardziej zaczyna sie wydawac ciekawsza; niemniej jednak, wiesz ze istnieje swiat, ze wystarczy tylko zamknac ksiazke i jestes znowu posrod mordow/gwaltow/zazdrosci ... ale czytasz dalej, bo kazde przeczytane zdanie, kazdy kolejny akapit i kolejna przewrocona kartka pozwalaja Ci sie czuc po prostu inaczej; odrebne jestestwo; bezpieczne i nie chcace nic innego;

takie wlasnie mam uczucie sluchajac tego kawalka. a ze na plycie jeszcze 13 innych, uczucie moje dlugo sie bedzie wleklo. chcialem powiedziec prawie jak orgazm. ale pozostawie demony uspione. nie ich czas jeszcze. inna sprawa, ze same sie budza,swego sie domagajac. czasami ida spac dalej zaspokojone czasami nie. jednak demony zadzy nie budza sie wraz ze mna, jesli juz zostaly zaspokojone, i nie widza kobiety, w lozku ktorej wyladowalem.

jednak tutaj, przebywajac juz tyle czasu, czlowiek zaczyna nabywac zachowanie autochtonow. powoli, ale chyba nieublagalnie. nawet kurtka przeciwdeszczowa w koncu zaczyna powoli wody bierac. paroktotnie jak bylem na roznych iprezach, po knajpach, pabach - pisze spolszczona wersje pub, bo jakos tak pisac pubach to ani to do tanca i z pewnoscia nie do rozanca - i widzialem, jak faceci - nie wiem, na ile to byla gra - a ze grali widac bylo - a na ile po prostu przyszli odstawic przedstawienie 'samotny facet z alkocholem'. pozniej dosiadala sie kobieta i albo zostawali i konczyli na rozmowie, lub w miejscu innym.

dziwne to dla mnie bylo zupelnie, moze dlatego ze ja z wioski - prawie od pluga oderwany ;] - takiego epatowania eortyzmem, nie widzialem, jak zyje.samemu mi sie kiedys zdarzylo - a przypadek to byl ( znowu znienawidzone slowo) - ze i mi sie zasiadlo jednak tylko z kawa; dosiadla sie do mnie kobieta z pytaniem co ja tutaj robie. ja swoja angielszczyzna z nalecialosciami polskiego, jakze dajacego sie odczuc akcenty,odpowiedzialem, ze jako polak, nie do konca wladajacy poprawnie angielskim, nie staram sie zaczynac pierwszy rozmowy, aby sie nie osmieszyc.

wlasnie chyba osmieszenia w jakiejs sytuacji boje sie najbardziej. moj wspominany juz kolega powiedzial mi, ze to wlasnie to jest powodem mojego niepowodzenia w zwiazkach. ja jednak dalej uwazam, ze po prostu nie doroslem.

a rozmowa zakonczyla sie na stacji benzynowej, gdzie kupowalem szczoteczke do zebow, bo obydwoje wiedzielismy ze noc te spedze u Niej.

tyle na temat moich demonow, sposobow z jakimi walcze, nie zawsze wracjajac z tarcza. raz wrocilem po tarcze ;p ale to inna historia.

ale byl w angli snieg. co prawda tylko pare godz, ale i tak zdazyl sparalizowac zycie w B. ze o dodzwonieniu sie po taksowke nie wspomne. po 3 telefonie po taksowke, i po trzeciej odmowie i slowach, ze 'ja sie w taka pogode nie ruszam' zaczalem szczerze i musze to przyznac z ulga wyzywac rzeczonych taksowkarzy od najgorszych. nie pomijajac oczywiscie ich pogody. zapewne przsyjaciol sobie nie przyprawilem, pomiojam fakt, ze spoznilem sie godz do pracy.

juz siodmy kawalek leci z albumu. czas juz na mnie i na koniec listu. na koniec chcialbym wyrazic nadzieje, wlasna i do przesady egoistyczna, ze ksiazka piekary w rece dobre trafila. mi jak wspominalem, nie przypadla do gustu. ale bywa i tak. moze kto inny, jesli nie Ty, poleci mi innego autora, inna ksiazke, innym razem.

tyle z mojego dziwnego i pokracznego zycia. za ew. bledy przepraszam, ale gdybym zaczal poprawiac, pewnie bym wywalil polowe jesli nnie wiekszocs. a tak pozostal inegralna czescia mojego obrzydzenia wlasnym soba.

milej lektory piekary, obysmy sie szybko przeczytali.

ps. jesli moge cos zaproponowac, to o ile tutaj dotarlas z czytaniem, przeczytaj list raz jeszcze omijajac rzeczy zbyt dla Ciebie niedorzeczne. wtedy list wyda sie Ci w miare normalny, jakkowliek, pozbawiony mojego smiesznego dla mnie samego autorstwa 'by zycie'

M
 
 
 
Puty
[Usunięty]

Wysłany: 2008-03-20, 00:08   

Kanalia przy okazji innego tekstu napisał/a:
coz ... poprzednie byo mejlem do kogos. a teraz ? fkcja czy moze jednak czyjes urywki wspomnien ?

Właśnie tu się tak czułem - trochę nieswojo - jakbym czytał cudzą korespondencję.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group