Forum Silent Hill Page

Silent Hill 3 - Bossowie.

FHOMGHT - 2007-11-18, 19:28
Temat postu: Bossowie.
W Silent Hill 3 jest niezły mix bossów. Są ciekawie zaprojektowani i wykonani. Jednak jak wszędzie są ci lepsi i ci gorsi. Dla mnie niekwestionowanym faworytem jest God. Wielki plus, że jest taki ułomny, nieporadny. "Ubóstwiam" wszelkie istoty niedoskonałe, wręcz właśnie ułomne chcące być, bądź też uważane za bogów. Dodatkowo żeńska forma tego bytu niejako uatrakcyjnia finałowe starcie. Wygląd the best. Valtiel zaraz za Godem. Wygląd, zachowanie, cała reszta. Nie walczymy z nim za pomocą broni, tylko umysłu. To mi sie podoba. Memory Of Alessa również jest super. Demoniczna wersja Heather posiada swoisty urok i wygląd znacznie lepszy od swojego pierwowzoru. Nie podoba mi się natomiast Missionary. Porusza się jak człowiek w ciężkim, sztywnym i niewygodnym gumowym kostiumie. Stwór nie z górnej półki.
Mi - 2007-11-19, 12:03

Valtiel , o ile można go nazwac bossem.
Poprzez swoją biernośc wobec Heather, wydaje mi się jeszcze bardziej niepokojący.

Na drugim Miejscu Memory of Alessa -coś pięknego i smutnego zarazem.
Idealny design, wspaniała lokacja. A napis, który pozostawia po sobie jest dopełnieniem tego wszystkiego.

Missionary- nazwa super, reszta gorzej.

PiK - 2007-11-19, 13:29

Valtiel jako postać był bezbłędny. Jego wygląd, nienaturalne ruchy i niejasne zamiary aż do samego końca sprawiły, że był jedną z lepszych (o ile nie najlepszą) postacią SH3.
Nie wiem, czy traktować go jako bossa-przeciwnika czy jako postać. W każdym razie stawiam na Valtka ;]

Z typowych bossów też wybieram Memory of Alessa. Walka trudna, ale klimatyczna, zarówno pod względem lokacji jak i przeciwnika. Jeden z lepszych momentów gry.

sullivan_1989 - 2007-11-19, 16:17

Memory of Alessa. Za miejscówkę, do której mam sentyment od czasu potyczki z Cybil w SH1 ;) .
Baaly - 2007-11-19, 19:09

Hej, FHOMGHT, Missionary BYŁ człowiekiem. To wypaczona wizja zmysłów Heather obrazowała go w takie coś.

Hmm, oczywiście God ;] Jest to istota piękna i przerażająca, odpychająca i pociągająca. Przedstawia dobre pragnienia Claudii i zarazem brzydotę, którą spowodowała przez ignorancję i zaślepienie swoim, jak to zwała, "przeznaczeniem". God jest w równym stopniu amoralny co jego matka; ma za zadanie przybliżyć ludzkość ku rajowi, a jednocześnie nic sobie nie robi z próby zabicia Heather. God to boss mówiący nam o tym co spotyka twór umysłu rozdartego pomiędzy tym co dobre w jego teorii a chęcią uratowania świata bez względu na koszty. Gdyby Goda urodziła Heather, w której nie było krzty miłości do niego, pewnie nie chcemy wiedzieć jak by wyglądał ;p

SiedzacyWKiblu - 2007-11-19, 19:33

God.
Powiem tak. Wielkość i spełnienie moich marzeń o potworze dużo większym od bohaterki , szkoda ,ze nie wygląda jak kupa mięsa to już w ogóle jakby go wyśnił.
Muzka "kill god"itp.

Kośmin - 2007-11-19, 20:25

Memory of Alessa. W sumie nie chciałem jej wtedy zabijać, bo to po części tak jakby się zabijało samego siebie, no ale cóż... lepiej ona niż ja xD.
God mi się jakoś nie podobał. Nie wiem dlaczego... po prostu nie ;)

Talvi Oiroke - 2007-11-19, 22:01

Memory of Alessa. Zarówno lokacja, jak i sam boss były strasznie, i na swój straszny sposób pięknie zrobione.
Anonymous - 2007-11-20, 08:16

Cytat:
Przedstawia dobre pragnienia Claudii i zarazem brzydotę, którą spowodowała przez ignorancję i zaślepienie swoim, jak to zwała, "przeznaczeniem
God w tej częsci jest niby podobny do Alessy(gdyż jego obraz w tej częsci jest wyobrażeniem Claudii o jego wyglądzie).
Ja oddaję głos na Misjonarza - frajer lubuje się w atakach od tyłu :/ i dlatego z satysfakcją go rozwaliłem.

FHOMGHT - 2007-11-24, 00:35

Puty napisał/a:
God w tej częsci jest niby podobny do Alessy(gdyż jego obraz w tej częsci jest wyobrażeniem Claudii o jego wyglądzie).

Masz rację Puty! Wiedziałem cały czas, że God mi kogoś przypomina, tylko nie mogłem skojarzyć kogo. Wnioskuję z tego, że osoba "rodząca" Goda ma niejako wpływ na jego wizerunek i inne tego typu aspekty (sama o tym świadomie, bądź nieświadomie decyduje). Czyli w pewnym sensie God jest poniekąd zależny od swojego "rodzica", nie mając wpływu na tego rodzaju manipulacje.

axel_low - 2007-11-25, 19:54

God wywarł na mnie takie wrażenie, że do tej pory się nie mogę otrząsnąć po przejściu gry :O

Mam pytanie... Gdzie walczymy z tym Valtierem?

Zamykający - 2007-11-25, 20:06

Przy Leonardzie była taka fajna muzyczka... bardzo pasowała do kanałów. Ale bardzo lubię God'a. Jego (jej?) muzyka była iście Draculowska.
Baaly - 2007-11-25, 20:06

Z Valtielem nigdzie, jedynie z jego manifestacją w postaci PH w drugiej części z tego co wiem. Oczywiście jeśli strzelasz w SH i SH3 do zwłok w kaftaniku to pewnie to można uznać za walkę.
Anonymous - 2007-11-27, 00:20

Cytat:
Czyli w pewnym sensie God jest poniekąd zależny od swojego "rodzica", nie mając wpływu na tego rodzaju manipulacje.
Nie God, tylko jego obraz, on wygląda zapewne tak jak wygląda - to my widzimy go inaczej w zależności od punktu siedzenia. Rodzic to złe słowo - w SH1 walczymy z wyobrażeniami Dahlii a ona Goda w sobie nie miała.
MZet - 2007-11-27, 03:51

Glutton był świetny. Raz stałem tam chyba z 15 min i sobie patrzyłem i słuchałem. Piękny jest. I jak oczko "puszcza" :)
No ale bossem nie jest.
God miał/a najlepsze wejście ale ogólnie to cienki.
Valtiel jest zbyt przereklamowany jak dla mnie co nie zmienia faktu że jest wspaniałą ozdobą i maskotką tej części.
MOA: Nie podobało mi się to to. Wolę coś mnie ludzkiego.
Split Worm Swietny, tylko bardziej pasuje do Diuny niż do Silent Hilla.
Leonarda nie pamiętam na tyle żeby oceniać ale skoro nie pamiętam to to też coś znaczy.
Missionary, szybki bastard wydający świetne dźwięki. Napędził mi niezłego stracha, zaskoczył szybkością i błyskawicznymi blokami,urzekł sposobem poruszania się (podobnie chodzi jeden mój koleś :) ) i jeślibym był przyparty do muru to zagłosowałbym na niego a że nie jestem to Gluttonik bo był śliczny i zrobiłbym sobie takiego gdybym miał miejsce (cały pokój już zapchany tym wszystkim :) )

Teufel.86 - 2007-11-27, 12:00

W sumie podobał mi się każdy z nich. Każdy tworzył jakiś swoisty klimat. Np, może sam Split Worm nie miał w sobie tego czegoś, ale dojście do niego owszem. Schodzenie po tej drabinie przez całe centrum, to wyglądało jakby wchodzić w bezdenną otchłań. A do tego ta niepokojąca cisza. Poprostu super.
Glutton miał swój urok, podkreślała go też ta cicha klimatyczna muzyka.
Missionary - jego nazwa budzi jakąś grozę, ale jednak lepiej odrazu go było powalić niż się nim zachwycać :P
Leonard - no ten to miał klase :D I ta jego arena i muzyka w tle. Jest jednym z moich ulubionych bossów.
Memory of Alessa wydała mi się najbardziej mrocznym bossem w grze, za to lubie ją najbardziej. Jej arena też była piekielnie świetna, a w tle "Prayer". Coś pięknego!
No Valtiel to tu nie jest bossem, nie mniej jednak próbowałam do niego strzelać :P
Hmm, no i cóż, God. Samo demko poprzedzające walkę z Godem było świetne. To z jakim oddaniem Valtiel krążył wokół niego i go... hmm... "składał"? Ale sama walka mnie tak nie rajcowała jednak :>

MZet - 2007-11-28, 12:05

Teufel.86 napisał/a:
w tle "Prayer".

Kurde muzę wreszcie nauczyć się tych nazw kawałków bo nie wiem nigdy o którym mówicie..
Teufel.86 napisał/a:
To z jakim oddaniem Valtiel krążył wokół niego i go... hmm... "składał"?

On "jej" zakładał czapeczkę bo tam zimno było w tej dziurze :)

Teufel.86 - 2007-11-28, 12:31

Spoko, ja też nie znam wszystkich nazw na pamięć ;D Podglądam je w folderze z muzyką ;)
Bersek - 2007-12-08, 20:30

Dobra w końcu zaliczyłem Sh3 i mogę się wypowiedzieć. GOD zrobił na mnie największe wrażenie. Wygląd tego bossa, arena, muzyka itp. były świetne. Było trochę za łatwo, ale pewnie dlatego, że grałem na Normal.
Światłocień - 2007-12-08, 20:39

Memory Of Alessa

Po prostu za klimat. Ta muzyka, a ta karuzela kręcąca się z zawotną prędkością...

Makaroniarz - 2007-12-09, 17:19

Na chwile obecna bedzie to chyba Leonard. Poprostu szok, bo sie nie spodziwalem, ze bedzie az tak wielki. Pozatym mala zamknieta powierzchnia, a scena przed walka miala tylko jeden minus w postaci zachowania Heather na widok Leonarda. Przypomnial mi sie motyw przed walka z Salazarem w RE4 :\
cube - 2008-05-23, 19:54

GOD ciekawy, mroczny i trudny do zaciukania. Tylko to że Alessa potrafiła się odradzać z inną bronią zrobiło na mnie wrażenie.
Bardzo podobał mi się ten pierwszy robal, świetnie zrobiony, choć może trochę za słaby ale "fajniejszy" niż np. Leonard i poprzednie.

Devinitum - 2008-05-24, 06:10

God jest beznadziejny, nie zasługuje nawet na nazwę God. To jakaś popierdółka jest powstała w wyniku poświęcenia Claudii. Zapewne wyglądałby inaczej, gdyby Heather go nie odrzuciła (co widać w stosownym filmiku, kiedy patrzy na Claudię z góry).

Jeszcze jedno... jako przeciwnik jest strasznie wk***iający! Ostatnio kończyłem grę po raz kolejny i szło mi bez problemu, ale kiedy przyszło walczyć z Godem stało się coś niesamowitego - udało mi się wytracić na niego całą amunicję i leki jakie zebrałem podczas całej gry. :roll: W pewnym momencie przestałem się "bawić" i coraz poważniej podchodziłem do walki, przy okazji uświadamiając sobie gdzie był ostatni save... Jakoś udało mi się go pokonać, w akcie desperacji korzystając z katany, ale w życiu jeszcze się z nim tak nie męczyłem na normalu.

Podsumowując - God to dla mnie beznadziejny i wk***iający boss, dziękuję. :razz:

Najlepszy boss... Może i wybrałbym Split Worma, bo to mimo wszystko boss mogący poszczycić się udanym designem (no i co z tego że otwierający paszczę robal był np. w RE?), a podczas walki grał przyjemny dla ucha utworek. Szkoda tylko, że walka trwała tak krótko i nie była wcale wymagająca.

Glutton też raczej odpada, ale za to pomysł na taką przeszkodę + jego wygląd, to już duży plus, bo grając po raz pierwszy nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać.

Valtiel - nie będę głosował na coś z czym nie walczyłem, bo to nie fair. On sobie tylko kręci zaworami i od razu ma być najlepszym bossem w SH3? No way! ;) Ogólnie Valtiel, to znakomity pomysł, jak dla mnie to jedna z lepszych kreatur jakie kiedykolwiek pojawiły się w SH, ale niestety nie mogę go zaliczyć jako bossa.

Missionary... Bastard zabił Harrego, jak tu go lubić? A tak serio, to zawsze podczas walki denerwowała mnie muzyka, więc próbowałem go jak najszybciej ubić.

Leonard? Dziwnie wygląda... Ale za to arena gdzie przychodzi nam z nim walczyć jest już ok, jak i muzyka przygrywajaca podczas walki.

Wybór więc idzie na Memory of Alessa - jedyny boss z SH3, przed którym czułem prawdziwy respekt. Bronić się umiała bardzo dobrze, a i czasem trzeba się było przed nią ukryć. Walka zajmowała mi zwykle jakieś 9 minut i na pewno nie był to spacerek. Muzyki nie pamiętam już, ale miejsce walki było dość ciekawe, chociaż też widać podobieństwo do walki z Cybil w SH1.

Podsumowując - jak dla mnie MoA rządzi w SH3. ;)

Sullivan - 2009-04-10, 22:28

oddaje głos na memory of alessa ponieważ walczyło się z nią jakby walczyło się za samym sobą,
Devlock napisał/a:
Bronić się umiała bardzo dobrze, a i czasem trzeba się było przed nią ukryć
no z tym tez się zgadzam ;)
Ghaand - 2009-04-10, 22:34

Mimo, że Glutton nie jest bossem, to na mnie wywarł największe wrażenie. Stoi (wisi? lewituje?) pomiędzy czymś w rodzaju firanek, i 'fajnie puszcza oczko'. Memory of Alessa ma fajną lokację (konie nadziane na hakach), dobrze się broni, fajnie wygląda (taka walka z dopelgangerem, a wg. wierzeń spotkanie swojej 'drugiej połowy' zwiastuje śmierć, i do tego ta krew spływająca po twarzy), zagłosowałbym na nią, ale Glutton na mnie największe wrażenie wywarł. I głos na niego.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group