Z tego co wychwyciłem z wykładów to najskuteczniejszy sposób to regularne ćwiczenia aerobowe/kardiowasulanrne, wtedy nie trzeba się martwić o doły, bo po prostu będą mniej częste i krótsze o ile to nie jest jakaś trauma lub drama.
Jak mnie coś gryzie i nie mogę rozwiązać problemu łatwo, to idę pobiegać lub przynajmniej zmęczyć organizm robiąc pompki lub inne ćwiczenia siłowe - od razu się lepiej czuję. Z przerwami (zimowymi xD) ćwiczę regularnie i powiem, że jak mam okres w którym się obijam, to częściej łapią mnie doły i bardziej nerwowy i poniosły jestem. Coś w tym jest.
Wymień jeden sposób w który można trafić do więzienia będąc nie winnym? Nic nie przekombinowanego.
_________________
:
Puty [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-02, 01:21
Cytat:
W miejscowości Hariford, w Connecticut, mąż nie może całować żony w niedzielę
Czyli jeśli ona najpierw pocałuje go a potem sprzeda psiutkom, ciężko byłoby mu udowodnić swoją niewinność.
1. Typowy, mocno przeciętny i niczym się nie wyróżniający j-pop/rock/whatever. Za dużo dźwięków aby wyłapać konkretną melodię. Kiepski wokal.
2. Byłoby lepiej. Trzeba tylko niektórych nieco "naprostować".
Uczciwość i uczynność i przez to mniejsze sukcesy w życiu, czy przebiegłość, przebojowość i wykorzystywanie innych dla pieniędzy i innych korzyści własnych?
Wybieram uczynność i uczciwość. Nigdy na mnie nie działały budująco sukcesy w życiu( o materialnych mowa )
Nie dbałem i nie dbam o bycie przebojowym i trendy i w ogóle zawsze żyłem na uboczu społeczeństwa i nie dążyłem do ich celów życiowych. Wszystkie dobra materialne za którymi tak ludzie biegają w moich oczach są bezużyteczne. Zawsze bardziej działało na mnie to, choćby to była jedna osoba, gdy usłyszałem z jej ust podziękowania.
Dopuszczasz do myśli, nie wiem wierzysz może, iż mogą istnieć równoległe wymiary?
Drugi (pierworodny)/siostrę i brata przyrodniego/wkurwianie matki przez 18 lat, pójście do pracy, wyprowadzka z domu i życie na własny rachunek od przeszło pół roku, byle jak najdalej od rodziny. No, chyba, że tej, którą być może założę sobie sam.
Czy zmienił(a)byś się pod wpływem innej osoby, nawet jeśli nie jesteś pewien, czy zmiana ta faktycznie wyszła by Ci na dobre, bo tak naprawdę dobrze Ci z tym, jaki/a jesteś teraz, choć zdajesz sobie sprawę, że mógłbyś się wyzbyć pewnych negatywnych cech?
Zależy jakie by to miały być zmiany. Wyzbycie się negatywnych cech? Jasne, cały czas nad tym pracuję, mniej lub bardziej udolnie. Zmienianie stylu bycia, swej postawy, zainteresowań i wyróżniających mnie cech charakteru? Gdzie tam. Jestem sobą, jest mi z tym dobrze i taki bym chciał pozostać, a ewentualne osoby z którymi się zadaje powinny respektować moją opinię, moje upodobania i mój styl bycia, o ile w żaden sposób nie działam na ich szkodę. Prawdę mówiąc to szlag mnie trafia, gdy rozmawiam z kimś (np. dobrym znajomym/znajomą, co by nie było), kto mi mówi np. że jestem za poważny, że powinienem się wyluzować, przekląć od czasu do czasu, być bardziej energicznym itp. A dupa - źle się czuję działając pod publikę, choć wcale nie mam nic do osób bardziej żywiołowych, więc albo towarzystwo będzie w stanie zaakceptować mój styl bycia, albo im grzecznie podziękuję.
Wybaczcie pytanie, ale tak z ciekawości przed finalizacją ankiety do magisterki:
Twoje pierwsze skojarzenie/skojarzenia ze słowem "Amerykanin"?
Ostatnio zmieniony przez Suavek 2011-05-03, 17:35, w całości zmieniany 1 raz
Mnie się wiecznie nic nie chce, ale jak to powiedział Robert Bruneika: "nie ma opierdalania sieah!". Poza tym nieustanna walka z lenistwem ist METAL!, więc zawsze to jakaś motywacja.
Kiedy byłem mały, idąc ciemną uliczką potrafiłem tak mocno wmówić sobie, że ktoś mnie śledzi, że coś się tam w zakamarkach czai, że traciłem zdolność wydawania z siebie dźwięków. Do dziś pamiętam jak walczyłem z tym, żeby cokolwiek powiedzieć, a zwyczajnie nie mogłem. Biegnąc próbowałem krzyczeć, ale nic z tego. Tylko gardłowe wydźwięki, które ledwo ja słyszałem.
Ot i moje dziwne przeżycie.
Cytat:
Co uważasz za najbardziej uciążliwe - Słońce, deszcz, śnieg czy wiatr?
_________________ Człowiek może wytrzymać cały tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności. To najcięższa tortura.
Ostatnio zmieniony przez SbobekH 2011-05-06, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Słońce, bo od reszty nie dostaję potwornego bólu głowy (kiedyś szoku termicznego doznałem i od tamtej pory tak mam), a deszcz to nawet lubię, pod warunkiem, że nie towarzyszy mu porywisty wiatr. Śnieg też jest kewl.
Jeśli nie jesteś wierzący/wierząca, ale ostatecznie musiał(a)byś wybrać - jaka religia wydaje Ci się najbardziej sensowna? Te, których od dawna się nie praktykuje też można zaliczyć (np. mitologia nordycka).
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2011-05-07, 01:14, w całości zmieniany 1 raz
Można mnie zaliczyć do niewierzących ponieważ Buddyzm nie jest wiarą (nie ma żadnego boga i dogmatów więc to nie wiara ale raczej droga życiowa)
Jeżeli miałbym wybrać dogmatyczną stricte wiarę wybrałbym Hinduizm lub Shintoizm a jeżeli zagłębiamy się w zapomniane, prawie martwe religie to - Szamanizm.
Jesteś typem człowieka obserwującego rzeczywistość (miasto, ludzi, ruch) czy raczej idąc przez miasto ignorujesz wszystko i "siedzisz we własnej głowie" ?
Zależy od dnia i mojego nastroju. Czasami jest tak, że zwracam uwagę dosłownie na wszystko. Na to, że kominiarz komin czyści, że gdzieś pies szczeka etc.
Lecz, coraz częściej jestem tak zajęty swoimi sprawami, że nie zauważam znajomego, który przechodzi koło mnie. Po prostu, nie widzę świata - idę przed siebie, tam gdzie mam iść.
Jak oceniasz tegoroczne wakacje? Wyszły Ci tegoroczne plany, czy może jednak nie zrobiłeś/aś nic co chciałeś/aś?
_________________ "And shepherds we shall be,
For thee my lord for thee,
Power hath descended forth from thy hand,
That our feet may swiftly carry out thy command.
So we shall flow river forth to thee
And teeming with souls shall it ever be
In nomine Patris, et Fillis,
Et Spiritus Sancti."
Pogoda - syf. Plany - miód. Byłem na Woodstocku, każdą wolną chwilę starałem się spędzać należycie, czyli nie siedząc w chacie. Planowałem jeszcze drugi wyjazd, w którym jednak przeszkodziła mi trochę szkoła (egzamin poprawkowy) i finanse, ale ciul tam. Ważne, że reszta wakacji była zajebista.
Być może dlatego, że jestem najbardziej odpowiednią osobą.
Jeśli byś miał/a do wyboru wygrać na loterii bardzo dużą sumę lub żyć pracując jak na szarego człowieka przystało, co byś wybrał/a?
_________________ "And shepherds we shall be,
For thee my lord for thee,
Power hath descended forth from thy hand,
That our feet may swiftly carry out thy command.
So we shall flow river forth to thee
And teeming with souls shall it ever be
In nomine Patris, et Fillis,
Et Spiritus Sancti."
Jeśli byś miał/a do wyboru wygrać na loterii bardzo dużą sumę lub żyć pracując jak na szarego człowieka przystało, co byś wybrał/a?
Oczywiście, że wygraną na loterii. Pieniądze nie przeszkadzają mi w podjęciu ewentualnej pracy mimo wszystko, podczas gdy sama praca nie musi zapewnić dobrobytu .
Poza tym ja jestem jednym z tych, co uważają, że za pieniądze można kupić wszystko, a miłośći, przyjaźnie, ochy, achy i inne tego typu duperele tak czy inaczej są przereklamowane.
Co było pierwsze - jajko, czy kura? Odpowiedź uzasadnij.
Ostatnio zmieniony przez Suavek 2011-08-25, 00:10, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum