@Music
Korzystałam ze znajomych, aczkolwiek kałczserfing to też świetny pomysł.
Co do papierków jestem w trakcie dowiadywania się wszystkiego, więc jak tylko uzyskam informacje, opublikuję je tutaj.
Ok więc, pora na dalszą część historii.
Japończycy uwielbiają Polskę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy, po powrocie z długiego spaceru po jednej z dzielnic włączyłam TV i pierwsze, co w nim zobaczyłam, to twarz Aleksandra Kwaśniewskiego o_O. Poza tym, spójrzcie co jest na świecie:
Sbd: Where r u from?
PL: From Poland.
Sbd: Holland?
PL: Nope, Poland.
Sbd: Amsterdam?
PL: Nooo, Poland, Polska, Polona! Warszawa, Walesa, Malysz, Wojtyla!
Sbd: …
W Japonii nie ma czegoś takiego. Każdy z miejsca wie, kim jest Porandojin. Są zainteresowani naszym krajem, wypytują o najpiękniejsze miasta, chcą oglądać zdjęcia. Znajomy japończyk, który mieszkał u mnie zeszłego lata zakochał się w Polsce- widokach no i oczywiście jedzeniu. Dla nich Polska to zupełnie inna bajka, to oaza spokoju do której można uciec z metropolii, nie jest więc tak, że Japonia jest rajem na ziemi. Każdy kraj ma swoje wady, jak i zalety. Oczywistą rzeczą jest, że polak będzie wyolbrzymiał wady Polski- japończycy również wyolbrzymiają wady Japonii. Faktem jest jednak, że w kraju wschodzącego słońca trzeba pracować dużo. Nie mówię tutaj o godzinach, gdyż wychodzenie do pracy na 10 i powrót o 21 wydają się całkiem rozsądne, biorąc pod uwagę ilość godzin pracy- chodzi o wydajność. Wielu z nich wypruwa sobie wnętrzności podczas pracy, niekoniecznie dla pieniędzy- praca staje się tutaj nałogiem. Poza tym- bardzo mała ilość dni urlopu. Wszystko oczywiście zależy od typu pracy. Moi współlokatorzy prowadzili bardzo luźny tryb życia- jeden z nich pracował tylko w piątki i czwartki jako nauczyciel, pozostali mieli co chwilę wolny dzień. Wszystko więc zależy- jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
Plusów ciąg dalszy.
Japonia jest krajem wręcz niesamowicie czystym. Kto odwiedził kiedyś takie miejsce jak np. Wiedeń, wie, co oznacza termin czystość. Otóż samo Tokio bije Wiedeń na głowę. Nie uświadczycie tutaj rozgniecionego papierosa, czy też papierka po batoniku (jakim batoniku xD?) na chodniku, czy ulicy. Co jednak najbardziej zdumiewające, kosze na śmieci to rzadkość. Trzeba się nieźle nachodzić, by znaleźć pojemnik- jedynym wyjściem jest wsadzenie pustej butelki czy innego śmiecia do torebki/plecaka i iść dalej przed siebie. Patrzcie państwo- u nas kosz za koszem koszem popychany, a syf jak był tak jest i będzie. W Japonii prawo jest bardzo surowe, u nas nie. Cóż, lajf is lajf.
Mówiąc o surowym prawie, było by grzechem nie wspomnieć o ogromnie niskiej przestępczości w tym kraju. Nie ma się co tutaj martwić o rzeczy osobiste- w Japonii nikt was nie okradnie. Idąc do klubu, można śmiało zostawić plecak/torebkę/whatever pod ścianą i wracając pod nią za 2 godziny zastaniemy nasze rzeczy w stanie nienaruszonym. Wielu japończyków nie zamyka domów na klucz- bo i po co, skoro i tak nikt nic nie ukradnie? Będąc w Japonii nie obawiałam się wyjść nocą na spacer sama, czy też opić się w jedynie męskim towarzystwie- nikt nie zrobiłby mi krzywdy- są na to zbyt honorowi i wyuczeni przestrzegania prawa. Nieraz spałam w pokoju z mężczyzną, żaden z nich nie odważył się mnie dotknąć. Gdy byli zbyt pijani, przepraszali i szli na górę. Raz przytaszczyliśmy do domu pijaną jak bela japoneczkę- koleżankę z pracy mojego housemate'a. Nie było już wolnych łóżek, więc spała z nim. I nie stało się absolutnie nic.
Nie bałam się pójść z ledwo co poznanymi w klubie Ageha chłopakami pogadać w bardziej odosobnione miejsce. W Polsce, ani też żadnym innym kraju prędzej wyciągnęłabym sobie mózg przez ucho i wciągnęła go z powrotem nosem, aniżeli zdecydowała się zrobić coś takiego. Oczywiście, jak wszędzie zdarzają się wyjątki, jest to jednak ogromna rzadkość.
Japończycy są bardzo ufni. Zapraszają (nierzadko na pełen pobyt) do domu ledwo co poznanych obcokrajowców. U nas każdy patrzy sobie na ręce, słusznie zresztą- niestety, nie zaliczamy się do uczciwych narodów, oni tak. Tylko dlaczego ufać gajinowi? Cóż, podróż do kraju kwitnącej wiśni jest podróżą o tyle kosztowną, że nie stać na nią żadnego kombinatora. Myślę, że oni doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Miesiące wakacyjne są najgorszym czasem w jakim można odwiedzić ten kraj (ja pojechałam w lipcu, gdyż nie miałam innego wyjścia). Jest ogromnie duszno a wilgotność powietrza przekracza wszelkie granice. Oczywiście, jest to całkiem do zniesienia, szybko można się przyzwyczaić. Duży plus daje to, że niemal wszędzie jest klimatyzacja, a automaty z zimnymi napojami stoją co kilkadziesiąt metrów. Na początku byłam przerażona opisami w książkach i opowieściami znajomych o temperaturach przekraczających 40 stopni, ale wszystko okazało się być mocno przesadzone. Jeśli ktoś był w krajach arabskich i orientuje się, jaki tam panuje klimat, mogę śmiało powiedzieć, że Japonia, nawet w miesiącach letnich jest o wiele przyjemniejsza. Poza tym, słońce nie praży wyjątkowo mocno, tak jak na przykład obecnie w Polsce. No, chyba, że w Kioto.
Hotele w Japonii, szczególnie w dużych miastach jak Tokio, Kioto czy Osaka są drogie. Kioto ma tutaj lekką przewagę, gdyż wiele hoteli oferuję zniżkę w przypadku dłuższego pobytu. Ceny wahają się od 6,000 jenów wzwyż, a więc około 200 zł za osobę. Niestety, nawet jeśli bierzemy pokój na dwuosobowy, nie obcina to kosztów o połowę, gdyż 90% hoteli wymaga zapłaty „per person”. Idąc tym tropem, za dwuosobowy pokój można zapłacić w okolicach 400 zł za dobę. Ryokan, czyli tradycyjne japońskie gospody są nieco tańsze, wciąż jednak drogie dla przeciętnego polaka. Jest jednak jedno rozwiązanie. Możliwy jest wynajem tak zwanego „apato”- apartamentu. Nie różni się on standardem od hotelowego pokoju (dostajemy nawet ręczniki, szczoteczki i, uwaga- yukaty, które w hotelu są odpłatne), a kosztuje połowę mniej. Jedyna różnica tkwi w tym, iż sprzątać musimy sobie sami. Ponadto, apartamenty nie oferują śniadań, dostajemy za to aneks kuchenny wyposażony w mikrofalówkę, przenośną „kuchenką” z płytką grzewczą, czajnikiem oraz wszelakimi garnkami, patelniami, talerzami etc. W hotelu aneksu raczej nie uświadczymy, a śniadania są dodatkowo odpłatne. Apartament dwuosobowy kosztuje ok 6,000 jenów, tak więc obcinając koszty o połowę- po 3,000 na osobę. Dziwaczna filozofia, nieprawda?
Ceny, nawet w Tokio nie porażają. Jedzenie jest naprawdę tanie, w hipermarketach można kupić gotowe już, nierzadko ciepłe posiłki. Idąc do tradycyjnej japońskiej knajpki z jedzeniem można się najeść do syta za naprawdę niewielkie pieniądze- polecam! Jedynym minusem jest to, iż w menu nie uświadczymy języka angielskiego, najlepszym wyjściem jest więc się tam wybrać ze znajomym japończykiem. Alkohol jest niewiele droższy niż u nas, można więc spokojnie, bezstresowo przeżyć . Drogi jest jednak Shinkansen- najsłynniejszy japoński express kursujący między miastami. Wycieczka z Tokio do Kioto kosztuje w jedną stronę (!) 12,000 jenów, a więc 380 zł. Mówią, że shinkanseny są tak szybkie, że podczas podróży pasażer zostaje wręcz wgnieciony w fotel- nie zauważyłam czegoś takiego. Jedyne, czego doświadczyłam w tym kolosie to szumienie w uszach, niemniej jednak muszę przyznać, że ten środek komunikacji -mimo iż cholernie drogi- jest po prostu najlepszym wyjściem dla podróżującego. Porównując, Shinkansen jedzie do Kioto około 3 godzin; pozostałe środki transportu- 8. Dosyć drogie są taksówki- za samo wejście kierowca liczy sobie ok. 800 jenów, a więc 25 zł. Taksówka okazuje się dobrym wyjściem jedynie wtedy, gdy ktoś (najlepiej będąc w 4 osobowej grupie – koszty można ładnie podzielić) przeoczy ostatni pociąg i znajduje się w miarę blisko miejsca zamieszkania (tzn. nie drugim końcu miasta). Niemniej jednak, standard taksówek jest naprawdę wysoki. Drzwi otwierają się automatycznie, siedzenia wyłożone są najwyższej klasy materiałem, siedzenie kierowcy odgrodzone jest plastikową, przeźroczystą płytą (środki bezpieczeństwa). Oczywiście, panuje pełna kultura, jak wszędzie zresztą.
No właśnie, nawijam o Tokio już tyle czasu, wypadało by powiedzieć co nieco o dawnej stolicy Japonii, Kioto. Tokio jest tętniącą życiem, pełną kolorowych billboardów oraz świateł metropolią. Kioto jest miastem bardziej tradycyjnym. Aż roi się tutaj od wszelakiego rodzajów świątyń i zabytków, jest więc najlepszym miejscem pobytu dla żądnego wrażeń turysty. Przepiękny jest pałac cesarski oraz park, w którym się znajduje. Urocze są mniejsze świątynie, poświęcane przeróżnym rodzajom zwierząt; dzikom, niedźwiedziom... Na zwiedzenie wszystkiego potrzebny jest miesiąc. Ponadto, blisko Kioto jest Osaka, w której znajduje się wspaniały Universal Park. Po raz kolejny jednak wycofam się z opisywania miejsc- od tego są przewodniki, a ja i tak nie jestem w stanie opisać tego, co bym chciała tak, by oddało to rzeczywistość .
Pewnie zastanawiacie się, jaka moda panuje w Japonii? Otóż przedziwna, biorąc w szczególności pod uwagę Tokio. Chodzą tutaj po ulicach takie cudaki, jakich nie można sobie nawet wyobrazić. Mężczyźni w różowych bluzkach z cekinami, bardziej wypindrzeni ode mnie, gdy wybieram się na imprezę. Nie podoba mi się „moda” na zniewieściałość i metroseksualność wśród młodych japończyków. Facet powinien pozostać facetem.
Na ulicy często można spotkać dziewczyny w strojach rodem zdjętych z lalek. Moda Harajuku. Tutaj, będąc ubrany normalnie- odstajesz. W zasadzie można podsumować to tak- im dziwniejszy dobór ubrań tym modniejsi jesteśmy. Wkładanie eleganckich butów do sportowego ubioru? Czemu nie! Najbardziej jednak rozbrajają mnie kobiety. W 40 stopniowej saunie, do króciutkich minióweczek, czy spodenek noszą... długie kowbojskie buty bądź kozaki. Wiele z nich nosi też czarne rękawice (bo rękawiczkami to ciężko nazwać) sięgające ramion i parasolki, byle by się tylko nie opalić. No i niemal wszyscy (tak, mężczyźni też) mają różowe telefony. WTF?
Powoli kończą mi się pomysły, co by tu jeszcze napisać, więc może czas na randomowe podpunkty, które ciężko było mi umieścić w jakimkolwiek akapicie, bądź też zapomniałam wspomnieć o nich w poprzednim poście:
@Prócz tradycyjnych sake, shōchū i nihonshu mamy tu ogromny wybór piwa. Sapporo, Asahi i Kirin to te najbardziej popularne. W jednej z japońskich knajpek zdarzyło mi się pić piwo... pomidorowe. Absolutne niebo w gębie! Wartałoby również wspomnieć o wszelakiego rodzaju drinkach w puszce (od 4 do 5 %). Te również są przepyszne, lecz najwspanialszym napojem, którego doświadczyło moje podniebienie był brzoskwiniowo jogurtowy drink z wódką i likierem. Za tym smakiem będę tęsknić przez cały następny rok ;__; .
@Wejście do opisywanego przeze mnie wcześniej Curtain Call kosztowało 500 jenów, czyli w przeliczeniu na nasze- 16 złotych. W "pakiecie" dostawało się dwa drinki, wybór bez ograniczeń (!) i można było korzystać ze szwedzkiego stołu wypełnionego ostrygami, kawałkami ośmiornicy, krewetkami, tudzież innymi "prawie martwymi" przysmakami do woli.
@Największe zaskoczenie, jakie przeżyłam w Japonii miało miejsce w Kioto. Nie wiedzieliśmy, w którą stronę znajduje się nasz hotel a na ulicy nie było akurat nikogo młodego, podeszłam więc do stojącego nieopodal dziadka i swoją łamaną japońszczyzną rozpoczęłam swój monolog opisujący biednego, zagubionego gajina. Prawie spadłam z krawężnika, gdy dziadek odpowiedział mi płynnym, czystym angielskim.
@Wracając z Tokio do Moskwy przeżyłam takie turbulencje, że garnki w kuchni latały pod sufitem a boeing, którym leciałam przez ok 5 sekund spadał w dół. Żaden rosjanin nawet się nie obudził x_x .
Na zakończenie swojego wywodu (jeśli przypomni mi się coś ważnego, oczywiście dopiszę), rzucam kilka ciekawych fotek:
Te całe sprawozdanie to istny miód dla moich uszu (a w tym przypadku oczu). Może nie potrafie sklecić poprawnego zdania po japońsku, ale jestem zajarany tym krajem, tymi ludźmi konkretnie. To co napisałaś utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że urodziłem się na niewłaściwym kontynencie. I don't belong here. Mam wrażenie, że w poprzednim wcieleniu byłem japończykiem. Nawet jedzenie, które opisałaś satysfakcjonuje mnie w 100%.
Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale przyrzekam sobie, że odwiedzę tę krainę choćby nie wiem co! Jak już się tam zadomowisz, to zostaw otwartą furtkę dla starego kumpla . Piszę te słowa totalnie nawalony, ale, przecież to tylko świadczy o ich szczerości ;].
Wielki szacunek za to, że potrafisz realizować swoje marzenia.
_________________ „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę. Wielu szybko się podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.” - Winston Churchill
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami" - William Cooper
Ostatnio zmieniony przez PiK 2009-07-25, 09:46, w całości zmieniany 4 razy
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-07-25, 11:14
Cytat:
Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale przyrzekam sobie, że odwiedzę tę krainę choćby nie wiem co! Jak już się tam zadomowisz, to zostaw otwartą furtkę dla starego kumpla
Dla dwóch :]
Postawię piwo przynajmniej dla Miho, bo nie widzieliśmy się w sumie :]
Najbardziej to mi z tego wszystkiego odpowiada mentalność tych ludzi- wszystko jest na swoim miejscu.
Ostatnio zmieniony przez _Music 2009-07-25, 11:15, w całości zmieniany 1 raz
No pewnie, że nie jest to proste, ale do zrobienia. Najważniejszy i najbardziej pocieszający jest fakt, że nie musisz być native'm, aby uczyć. Mój znajomy z Rumunii również wykłada w Japonii i powodzi mu się wcale nieźle.
Wiek: 39 Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 936 Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-07-25, 17:00
Ciekaw jestem, czy tylko na tym angielskim trzebaby polegać- fajnie by było, gdyby potrzebowali informatyków, trzeba rozeznać dokładnie ichszy rynek pracy.
Ja również mam papier z informatyki, ale umiem tyle co nic .__. ... Teraz, w każdym razie, moim największym priorytetem jest obronić magistra na jak najwyższą notę i do następnych wakacji podnieść mój poziom języka japońskiego do maksimum. Na szczęście na miejscu człowiek uczy się języka w zastraszającym tempie, co bardzo mnie cieszy.
Btw. spotkałam w Japonii kanadyjkę, która nie mówiła ani słowa po japońsku, pracowała jako fotomodelka a była brzydka jak noc o_O ... Poważnie, nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy powiedziała mi, co robi.
Mam znajomego, który jakiś czas temu był w Korei (Płd.) i z tego co opowiadał i pokazywał na filmie, to jest to kraj w dużej mierze podobny do Japonii - zarówno pod względem wyglądu miast jak i charakteru samych ludzi - tak samo ufni, pomocni itd. Więc stwierdziłbym, że raczej nie jest to kwestia jednego kraju, ale raczej całej, dalekowschodniej kultury, która tak ten region ukształtowała. Nie orientuję się jednak jak Korea Płn. i Chiny, może reżim komunistyczny sprawił, że wygląda to u nich zupełnie inaczej. Może Polacy też byliby innym narodem gdyby nie ten komunizm?
Ja przyznam, że jestem umiarkowanym fanem anime (od czasu do czasu lubię coś ciekawego obejrzeć, to wszystko), ale jakoś nie ciągnie mnie do Japonii Za to marzę o tym, żeby odwiedzić kiedyś Skandynawię i Australię.
_________________ There was a hole here, but it's gone now
Ja właśnie dzięki anime dostałem fioła na punkcie Japonii - w ogóle ten ich język jest taki niesamowity na naukę japońskiego jest już prawdopodobnie za późno i nigdy nie będę nim władał jak należy, ale kiedyś na pewno wezmę kilkanaście lekcji i pojadę do tego pięknego kraju.
na naukę japońskiego jest już prawdopodobnie za późno i nigdy nie będę nim władał jak należy, ale kiedyś na pewno wezmę kilkanaście lekcji i pojadę do tego pięknego kraju.
Bzdura Na naukę nigdy nie jest za późno. A już na pewno nie w wieku 16-17 lat.
Co prawda z wiekiem jest coraz trudniej (wiem po sobie), dlatego najlepiej nie ma co odkładać tych lekcji "na kiedyś", tylko spróbować jak najszybciej. Jakby nie było, mózg też się starzeje A im szybciej się zacznie, tym lepiej.
_________________ There was a hole here, but it's gone now
Z tą nauką to może nie do końca tak - ja jestem spłukany nie mam ani grosza przy duszy na jakieś specjalne lekcje japońskiego, a nauka domowym sposobem raczej też nie wchodzi w rachubę - obszedłem wszystkie księgarnie i biblioteki, trudno im było znaleźć nawet mitologię japońską ;/. Jak znacie jakieś strony to podeślijcie. Kilka już kiedyś przerobiłem, może coś nowego się trafi..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum