Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
O Henrym słów kilka
Autor Wiadomość
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-11, 12:04   

Nie wiem, czy można powiedzieć, ze się będą uczyć na błędach, skoro to był ostatni Silent robiony bezpośrednio przez nich.

Co do Henry'ego, to ja przez całą grę odnosiłam wrażenie, że on te wszystkie przerażające rzeczy traktuje jak sen i cały czas ma nadzieję, ze się z niego obudzi. Zresztą mógł mieć takie wrażenie, skoro jest powiedziane, ze on zwiedza Otherworld we śnie, tak jak wszystkie osoby, które się tam pojawiły. Przez to traci orientację, co jest snem, a co nie. Podobnie zresztą masz w drugiej połowie jedynki, też już nie wiesz, który świat jest rzeczywisty. I podobnie moim zdaniem, zachowuje się tam Harry: też nie biega i krzyczy, że chce się stąd wydostać. Także mnie nie specjalnie raziła, jak to nazywacie, "klocowatość" bohatera.
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-06-18, 23:17   

Cytat:
Co do Henry'ego, to ja przez całą grę odnosiłam wrażenie, że on te wszystkie przerażające rzeczy traktuje jak sen i cały czas ma nadzieję, ze się z niego obudzi. Zresztą mógł mieć takie wrażenie, skoro jest powiedziane, ze on zwiedza Otherworld we śnie, tak jak wszystkie osoby, które się tam pojawiły.

Aha, czyli według Ciebie tylko "odnosi takie wrażenie". Nie jest pewny czy to co się dzieje jest jawą czy snem, ale asekuracyjnie, żeby nie wyjść na głupka woli nie panikować. Tak? Cośtam cośtam jest powiedziane, ale o ile dobrze pamiętam jest też powiedziane, że jeżeli danej osobie coś się stanie w tym rzekomym "koszmarze", to skutki tego są też odczuwalne w prawdziwym świecie. Vide motyw z Cynthią, którą zabiera karetka pogotowia zaraz po jej przygodzie w Otherworld. Henry oczywiście całą sytuację obserwuje z okna, więc jest tego świadom, że jeżeli zginie w tym drugim świecie, to tak jakby zginął naprawdę. Tak, więc moim zdaniem to kiepskie wyjaśnienie.

Henry dalej pozostaje klocem.
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-19, 00:15   

Nie chodzi przecież o wyjście na głupka. Przecież każdy sen się z reguły z pewnym "dystansem". Strach, który odczuwasz we śnie, to nie jest prawdziwy strach. Skoro po każdym powrocie budził się w łóżku, to jak nie traktować tego jako snu? Zresztą, jest nawet powiedziane wyraźnie, ze Henry to wszystko przeżywa we śnie. Zresztą, moim zdaniem, jeśli wydarzenia rozgrywają się na takiej zasadzie, że się gdzieś wchodzi, coś się przeżywa i się budzisz we własnym łóżku i tak w kółko, to może nastąpić zatracenie poczucia rzeczywistości i to niezależnie raczej od okoliczności (jaką jest śmierć napotkanej osoby), przez co właśnie do tych zdarzeń nie podchodzi się aż tak emocjonalnie.

W taki sposób ja sobie tłumaczę zachowanie Henry'ego. Zdanie swoje przedstawiam na forum, ty możesz się zgadzać z nim, albo nie. Nie próbuję cię do niczego przekonać, a tylko przedstawiam swój pogląd na sprawę. A grę znam, nie bój się :razz:
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-06-19, 11:01   

No ok, w końcu takie Twoje prawo, żeby wygłaszać swoją opinię. Moje natomiast jest takie, żeby się do tej opinii odpowiednio ustosunkować, jeżeli się z nią nie zgadzam.

Cytat:
Nie chodzi przecież o wyjście na głupka. Przecież każdy sen się z reguły z pewnym "dystansem". Strach, który odczuwasz we śnie, to nie jest prawdziwy strach. Skoro po każdym powrocie budził się w łóżku, to jak nie traktować tego jako snu?

Twoja teoria mogłaby być nawet sensowna, gdyby nie jeden drobny szczegół - zwróć uwagę, że podczas pierwszej wizyty w otherworld Henryk jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że to może być sen (w każdym razie nie może być tego pewnym). Swoją podróż po opuszczonej stacji metra traktuje więc (a przynajmniej powinien tak traktować) jak najbardziej serio. Jednak jego emocje zdają się wskazywać na to, że przerażające widoki - choć namacalnie realistyczne - nie robią na nim większego wrażenia. Jak już wcześniej napisałem - chodząca oaza spokoju.
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-19, 11:56   

Nie robią na nim wrażenia? To obejrzyj sobie cutscenkę, jak po raz pierwszy widzi Sniffer Dogs. ^^ Widać autentyczny szok na jego twarzy w tym momencie. Inny przykład: gdy wchodzi do pokoju jak Cynthia umiera. Też jego twarz wyraża jakieś uczucia, prawdopodobnie szok, może też przerażenie.
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
Mi 
Insane Cancer
Reservoir Dog



Wiek: 37
Dołączyła: 16 Lis 2007
Posty: 1269
Skąd: Saitama
Wysłany: 2010-06-19, 12:10   

Ja to widzę troszeczkę inaczej. Są tacy ludzie (w tym niestety ja), których strach, czy głęboki szok najzwyczajniej w świecie paraliżuje i nie są w stanie jakkolwiek zareagować. "Speszony" wyraz twarzy sugeruje imho to, że do protagonisty jeszcze nie do końca dotarło, co tak naprawdę się dzieje, wszak w sytuacjach ekstremalnych, taka wiadomość potrafi dochodzić do mózgu zadziwiająco powoli. Ludzie są różni; Heather strach np. napędzał do działania- mimo, że na jej twarzy malowało się przerażenie, od razu złapała za pistolet i wpakowała w stwora serię kul. Niemniej jednak, nie sądzę, by większość ludzi zareagowała właśnie tak, jak ona. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że bardziej naturalnym odruchem jest kompletny paraliż i otępienie.
_________________
このようには偶然などないのかもしれない。 全てが必然である可能ように。
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-06-19, 23:45   

AlaV napisał/a:
Nie robią na nim wrażenia? To obejrzyj sobie cutscenkę, jak po raz pierwszy widzi Sniffer Dogs. ^^ Widać autentyczny szok na jego twarzy w tym momencie.


Mój post z poprzedniej strony:
Cytat:
Mnie najbardziej w postaci Henry'ego irytowały jego reakcje na wszelakie zjawiska anormalne. Po prostu chodząca oaza spokoju. Wystarczy sobie przypomnieć jak zareagował na pierwsze spotkanie ze Sniffer Dogs (podpowiem - dwa kroki do tyłu i speszony wyraz twarzy).

Filmik przedstawiający reakcję Henryka:
http://www.youtube.com/wa...feature=related

no, szok jak nic ;]

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie - normalny człowiek, który widzi coś takiego powinien zacząć krzyczeć, uciekać, robić cokolwiek, ale nie odsuwać się pod ścianę i kręcić głową w geście niedowierzania. To chyba najgłupsza reakcja na tak przerażający widok jaką tylko mógłbym sobie wyobrazić. Tym bardziej, że ustaliliśmy już, iż protagonista w tym momencie uważa bestie za realne zagrożenie. Wyjaśnienie Miho ani trochę mnie nie przekonuje, za to bardziej pasuje jako usprawiedliwienie dla twórców, że stworzyli tak mało wiarygodną postać.

No, ale dobrze, z mojej strony już koniec narzekania. EoT, chyba że ktoś wymyśli bardziej sensowne wytłumaczenie na drewnowatość Henry'ego, to wtedy chętnie odwołam swoje zarzuty wobec tej postaci.

Może paraliż mięśni twarzy? ;)
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-20, 00:12   

Wiesz, równie dobrze może to dotyczyć prawie że każdej innej części. Harry, gdy wlatuje Air Screamer, czy James, gdy spotyka Lying Creature, nie wrzeszczą, nie próbują uciekać. Tak samo zachowuje się Henry. Choć z drugiej strony co do niektórych momentów masz rację: jak np. podczas cutscenki z przerwanym kablem. Ale te z kolei tłumaczę sobie tak, jak napisałam wyżej. Poza tym do mnie argumentacja Miho też przemawia. Zresztą jakoś to wyjaśnić trzeba, wątpię, żeby twórcy SH zrobili takie niedociągnięcie, skoro nawet najdrobniejszych elementów fabuły nie brali z kapelusza, tylko stanowią one odniesienia do czegoś tam.
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
Ostatnio zmieniony przez AlaV 2010-06-20, 00:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Say 
Mumbler



Wiek: 34
Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 133
Skąd: Swarzędz
Wysłany: 2010-06-20, 01:00   

A jednak :P

AlaV napisał/a:
Wiesz, równie dobrze może to dotyczyć prawie że każdej innej części. Harry, gdy wlatuje Air Screamer, czy James, gdy spotyka Lying Creature, nie wrzeszczą, nie próbują uciekać. Tak samo zachowuje się Henry.

Gdy do kafejki wlatuje Air Screamer kontrola nad Harrym automatycznie zostaje przekazana graczowi, więc nawet nie widać jego emocji, za to w przypadku spotkania z Lying Creature James przynajmniej szuka jakiejś broni, co by się obronić (już nie mówiąc, że wyraz jego twarzy w tym momencie jest o niebo bardziej przekonujący). Taki James czy Heather w naprawdę wielu sytuacjach (nawet podczas zwykłych spotkań z innymi postaciami) wypadają po prostu znacznie bardziej wiarygodnie niż praktycznie niemy, bezosobowy Henry. Ok, dla niego przecież to wszystko jest jak sen, więc może go to w pewnym sensie usprawiedliwiać, ale w niefortunnym połączeniu z totalnie bezpłciowym charakterem i tak wychodzi on na strasznie mało wyrazistego, a w niektórych scenach zwyczajnie irytującego swoją postawą bohatera. Wyjaśnienie jakoby był hikikomori bynajmniej nie poprawia sytuacji.

Cytat:

Zresztą jakoś to wyjaśnić trzeba, wątpię, żeby twórcy SH zrobili takie niedociągnięcie, skoro nawet najdrobniejszych elementów fabuły nie brali z kapelusza, tylko stanowią one odniesienia do czegoś tam.

Być może masz racje, może Henry w zamierzeniu taki miał właśnie być - silent spectator of the show. Jednak w moim odczuciu nie zmienia to faktu, że jest to kiepska postać. Bez ikry, bez tego czegoś co sprawiłoby, że dałoby się go polubić czy dobrze zapamiętać. Ja go co najwyżej zapamiętam jako kawałek drewna przemierzający piekielne czeluści.
 
 
R4Zi3L 
Caliban
NERD



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1433
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-06-20, 12:20   

Say napisał/a:
Bez ikry, bez tego czegoś co sprawiłoby, że dałoby się go polubić czy dobrze zapamiętać.
Bo nie masz go zapamietać.... on służy jako narzędzie, nie cos na czym masz sie zastanawiac.... prawdziwa postacia tej gry jest Walter....
_________________
SH is in me...
Sometimes i feel like this...
 
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-20, 22:41   

Właśnie to samo miałam napisać R4Z^^ Henry służy jedynie do poznania historii Waltera, przecież jest "Receiver of Wisdom". W moim odczuciu, Henry różni się niewiele zachowaniem od wymienionych przez mnie postaci, choć jest zaakcentowany jego problem z zawieraniem nowych znajomości i z odcinaniem się od świata. Największą rzeczą, która różni przedstawienie Henry'ego od tamtych, jest fabuła. W 1 i 2 Harry i James próbują odnaleźć osoby, z którymi byli silnie związani emocjonalnie - Harry córkę, a James żonę. To z kolei daje wrażenie, ze potrafią coś odczuwać w stosunku do innych i nie są, jak to obrazowo Say obrazowo powiedział, "kawałkami drewna, przemierzającymi piekielne czeluści". Na dodatek wrażenie to potęguje sytuacja Jamesa- wierność zmarłej żonie lub pokochanie Marii. Natomiast w 4, fabuła nie kręci się wokół Henry'ego, jego uczuć, czy jego sytuacji. Jedyną rolę, jaką w niej spełnia, jest bycie "Receiver of Wisdom",a jak to przede mną powiedział R4Z, prawdziwym bohaterem SH4 jest Walter. Natomiast co do samego zachowania, często odnoszę wrażenie, ze wszystkie te postacie zachowują się dość podobnie.
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
Ostatnio zmieniony przez AlaV 2010-06-20, 22:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Apfers 
Cockroach



Wiek: 27
Dołączyła: 23 Lip 2010
Posty: 38
Skąd: Planeta Ziemia.
Wysłany: 2010-07-23, 01:24   

Ja inaczej wytłumaczałam sobie reakcje Henry'ego. Uwaga, teraz mój nudny i nietrafiony wykład.
Pięć dni koszmarów i drzwi zabitych łańcuchami - ot, znikąd. Nic nie działa, telewizor, telefon. Nie może wyjść. A w łazience dziura. Nie bylibyście zaskoczeni i przez pewien czas znieczuleni na anormalności?
Dochodzi do tego jego natura (myślałam też, że przeżył jakąś traumę czy coś, ale teraz już nie wiem...), czyli coś, co na pierwszy rzut oka można nazwać właśnie owym... drewnem. Introwersja? Nieśmiałość? Gdy nie zostanie do tego zmuszony przez okoliczności, nie porozmawia. Później staje się w zachowaniu troszkę bardziej otwarty [ściska Cynthię za rękę w chwili śmierci, obejmuje Eileen ramionami, gdy ta krzyczy, sam wręcz ochoczo wyciąga rękę do "spadającego nam z nieba" Richarda czy jak mu tam]. I tak raczej samotnik.
Włazi przez dziurę i oczywiście pyta "What the hell?". Jest w metrze. Jakaś próbująca go poderwać kobieta nie przejmuje się sytuacją, myśląc, że to sen. Chyba nawet troszkę przekonuje Henry'ego.
Ja sama nie widzę nic dziwnego w reakcji H. na te "psy". Pewnie - jak ja - nie jest typem ludzi, którzy mimowolnie krzyczą. Raczej nabiera powietrza w płuca. Jest zaskoczony, ale uprzedziły go uchylające się drzwi. Cofa się. Wyłażą dwa następne psy. Niedobrze. To co robią na zwłokach swojego kolegi go przeraża. Jeśli go zabiją, pogryzą? Jak my się czujemy przy wściekłych psach? Mogą usłyszeć jak ucieka i go dogonić. Nie zna przecież ich możliwości. Poza tym w toalecie jest Cynthia, nie zostawi jej. Moga jej cos zrobić, gdy wyjdzie. Nie chce zwracać uwagi, może nie zaatakują, nie zauważą...
Proszę potraktować to jako spójną całość. Wiem, wiem, pewnie okropna teoria. Ale moja i będę się trzymać.
A w tej chwili naszła mnie myśl... Ten Jasper pijąc mleko czekoladowe (czy co to tam było) miał większe emocje na twarzy niż Henry patrzący na trupa (np. Andrew).
Pozdrawiam :grin2:
_________________
Wkradłeś się jak lis...
Rządzisz jak lew!
Umrzesz jak pies.
 
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2010-07-23, 22:01   

Ejjj, dobre. W sumie zgadzam się w zdecydowanej większości, także zawsze miałem Henryka za trochę wystraszonego introwertyka, który po prostu "po swojemu" reaguje na poszczególne zdarzenia.
Jak ten nieszczęsny telefon, który dzwoni i "the cord is cut" wypowiedziane znudzonym a jednocześnie jakby zafascynowanym głosem.

Zresztą zawsze go lubiłem- nie wiem, może to przez koszulę, może przez fajny fryz, a może dlatego że mało kto go lubi, a ja lubię byc na bakier.
 
 
 
Kwiatek1993 
Pendulum



Wiek: 31
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 656
Skąd: Żary
Wysłany: 2010-07-24, 13:46   

CAŁOŚĆ JEST WIELKIM SPOILEREM ( lubię zawsze ostrzegać żebym komuś przypadkiem nie zepsuł zabawy )

Mi się zdaje, że koleś lubi przypalać trawkę i go przymuliło :D i wydaje mu się, że to wszystko co się dzieje to się dzieje na bani :D , potem jak ktoś jego szanowną sąsiadkę pokiereszował chłopak ostro się zdenerwował , rzucił palenie i pokonał Sławomira Waltera :D

A tak na serio to dla mnie jest to jeden z bohaterów którzy leżą niżej na liście najbardziej lubianych. Nie to żebym zanim nie przepadał ale koleś po prostu jest nijaki nie ma się czym pochwalić bo nie ma mrocznej historii ociekającej krwią i duszeniem bliskich poduszkami. Po prostu znalazł się w złym miejscu w złym czasie. O Harrym z jedynki to samo można w sumie powiedzieć bo to że znalazł Sheryl było przypadkiem. I potem cały event z pierwszej części


A Ty Apfers całkiem dojrzale jak na swój wiek piszesz, brawo :) u mnie w klasie osoby które mają po tyle lat co ja (16-17) częściej i gęściej głupiej gadają niż Ty. Witamy na pokładzie kolejną oryginalną osobę :D ta strona takich przyciąga :D
_________________

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2010-07-24, 13:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Apfers 
Cockroach



Wiek: 27
Dołączyła: 23 Lip 2010
Posty: 38
Skąd: Planeta Ziemia.
Wysłany: 2010-07-24, 15:24   

To jest to! Trawka! Ojej. Wszystko pasuje! ; ]

Przy okazji dzięki ; ) Prawdę mówiąc sama jestem jednym z wyjątków w mojej klasie (wszyscy mówili, że jesteśmy najgorszą klasą, ale przywykłam, tak jest zawsze - swoją drogą, jak oni dobierają te klasy?!). Oryginalna? To miłe :grin:

Miho: End of offtop, will you ;) ?

Przepraszam, będę już grzeczna :grin:
_________________
Wkradłeś się jak lis...
Rządzisz jak lew!
Umrzesz jak pies.
 
 
 
Alice27 
Cockroach



Wiek: 28
Dołączyła: 21 Mar 2010
Posty: 82
Wysłany: 2010-07-24, 19:21   

Henry`ego postrzegam jako człowieka samotnego i bardzo zamkniętego w sobie. Tak jak pisałam wcześniej w którymś z postów, jego sztywne zachowanie może wynikać z tego, że przez te dwa lata mieszkania w Pokoju 302, kompletnie odciął się od świata i porzucił swój dotychczasowy tryb życia.
Zgadzam się z teorią Apfers, iż widzę Henry`ego tak samo jak ona. Kto zachowywałby się normalnie, gdyby po obudzeniu zobaczyby drzwi skute łańcuchami? Przez ten cały czas wydawało mu się, że umrze. Nie mógł nigdzie zadzwonić, otworzyć okien ani nawet włączyć telewizora. Dopiero po kilku dniach zobaczył w ubikacji dziurę w ścianie, która wydawała mu się jedynym wyjściem z tego koszmaru.
Odkąd gram w Silent Hill 4 zachowanie Henry`ego nigdy nie wydawało mi się dziwne. Wiele osób postrzega go za bardzo drętwą postacią. Ja jednak uważam inaczej. Polubiłam go od pierwszego wejrzenia, iż takie są jego cechy charakteru, których nie można zmienić. Bardzo dobrze go rozumiem, gdyż w pewnym sensie go przypominam. Większość czasu spędzam w swoim pokoju, jestem samotnikiem, mam mało przyjaciół, a sąsiedzi znają tylko moją twarz i możliwe, że też imię. Nie wiem dlaczego, ale ja pewnie także nie krzyczałabym na widok psów wysysających krew...
Podsumowując, twórcy stworzyli postać Henry`ego z myślą o tym, że spędził w nawiedzonym pokoju dwa lata i przez to stał się osamotniony i zamknięty w sobie. Naprawde, można go polubić, ale tylko wtedy, kiedy się go zrozumie.
_________________
~~Fukidokuritsu
Ostatnio zmieniony przez Alice27 2010-07-24, 19:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Apfers 
Cockroach



Wiek: 27
Dołączyła: 23 Lip 2010
Posty: 38
Skąd: Planeta Ziemia.
Wysłany: 2010-07-26, 13:54   

Ja też nie widziałam go jako dziwnego. Wielu z nas postępowałoby tak samo, tylko niewielu potrafi sobie to wyobrazić. Jeśli ja na miejscu Henry'ego zobaczyłabym drzwi do mojego mieszkania skute łańcuchami, jakiś napis na drzwiach "Don't get out, Walter" (czy jakoś tak) i nic by nie działało, to prędzej bym oszalała. Dodajmy do tego dziwne sny... Henry zorientował się, że śmierć tam powoduje śmierć... "tu", dopiero, gdy po Cynthię przyjechała karetka.
_________________
Wkradłeś się jak lis...
Rządzisz jak lew!
Umrzesz jak pies.
 
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-09-25, 22:34   

Takie małe spostrzeżenie mam, po lekturze opowiadań Lovecrafta. Od razu zaznaczam, że można by to potraktować jako zupełny przypadek, mimo że chodzi tu w sumie o pisarza, na którego dziełach twórcy SH się również wzorowali i do którego nawiązywali. Mianowicie, w opowiadaniu "Szepczący w ciemności" jeden z dwóch głównych bohaterów, ma na imię Henry i mieszka w miasteczku Townshend... Wprawdzie trochę ciężko go powiązać z naszym Henrym, jedynym łączących ich w sumie elementem jest to, że zostali wmanewrowani przez osobę/stworzenia w ich plan, no i byli straszeni przez te istoty/ postać.

Jak myślicie: totalny przypadek, czy coś w tym może jednak jest?
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
R4Zi3L 
Caliban
NERD



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1433
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-09-26, 08:38   

Myśle że to totatnie NIE przypadek.....

AlaV: A może byś uzasadnił, dlaczego tak sądzisz?

Mam jakoś udowadniać? Po prostu tak sądze.
_________________
SH is in me...
Sometimes i feel like this...
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-10-01, 22:38   

Pewnie zapożyczyli w ramach trivii. Całkiem możliwe, w końcu nie muszą zaraz całej charakterystyki postaci przenosić z książki, wystarczy jakaś nazwa czy imię i już mamy nawiązanie. xD
 
 
vilku666 
Mumbler



Wiek: 35
Dołączył: 25 Sie 2010
Posty: 160
Skąd: Tychy
Wysłany: 2010-10-02, 11:26   

Co by tu rzec, Henry w moich oczach to typowy samotnik, nie wie co to dobra zabawa ;( , nie potrafi wyrażać uczuć na zewnątrz siebie, ale za to wewnątrz jest w 100% normalnym człowiekiem to, że czasem gada do siebie to normalne, ja też nie raz głośno myślę :grin:
Myśli racjonalnie, czyli nie uważa siebie za wariata przez to co mu się przydarza...oj gdybym to ja został uwięziony we własnym domu to tak samo jak on, próbowałbym działać czyli s*ieprzać z tego przeklętego miejsca :razz: Jednym słowem gdyby był jakiś nie "ten teges" <czyli był by chory psychicznie :crazy: > to nie potrafiłby radzić sobie w trudnych stresujących sytuacjach.
_________________

 
 
Alice 
Caliban
Przywoływacz Dusz



Wiek: 32
Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1757
Skąd: Niegrywalne Miasto Wolnego Świata
Wysłany: 2013-03-23, 21:10   

Wszyscy, którzy uważają Henrego na drewniaka, chyba nie zauważyli, że po przejściu do jednego z Walterowych swiatów (a może już od czasu wprowadzenia sie?), protagonista zachowuje się jak człowiek we śnie. Jest jakby lekko otępiały, w stresujących sytuacjach jest przerażony i jednocześnie zachowuje się jakby stał z boku, a jego emocje są jakby zgaszone (ale są). Przeklęty pokój na pewno miał wpływ na zachowanie Henrego, dlatego uważam, że facet po prostu nie umiał się inaczej zachować w niektórych sytuacjach. A jego mimika jest zwyczajnie niedopracowana (co w połączeniu z jego charakterem bardziej rzuca się w oczy na tle pozostałych postaci niż w wcześniejszych odsłonach).

Hyba tylko Harry miał bardziej pokerową twarz.
_________________
Damage done to the flesh, what they said, in the name of the...
Damage done to the heart, is the start, of the end!
Damage done to my soul, and you know, it knows where my...
Damage done to my life, cursing loud, as the chaos!
 
 
 
Żelazko 
Superintendent
Plazi mnie pobił



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 750
Wysłany: 2013-03-24, 01:49   

Cytat:
Przeklęty pokój na pewno miał wpływ na zachowanie Henrego


Też tak uważam.
Na podstawie opisów zdjęć w sypialni protagonisty The Room, można wywnioskować że facet lubiła podróżować. Ludzie żyjący w izolacji zazwyczaj nie lubią podróżować, bo wiąże się to z nawiązywaniem kontaktów z nieznajomymi. Pod koniec gry kiedy Henry dowiaduje się i zwalcza świat Waltera, bohater staje mniej drętwiały. Widać to
:

kiedy spotyka pobitą Eileen w szpitalu oraz w jednym z zakończeniu kiedy Henry przynosi jej kwiaty.

 
 
 
Alice 
Caliban
Przywoływacz Dusz



Wiek: 32
Dołączyła: 20 Mar 2013
Posty: 1757
Skąd: Niegrywalne Miasto Wolnego Świata
Wysłany: 2013-04-12, 21:43   

Czy tylko ja myślę, że Henry to fotograf?
_________________
Damage done to the flesh, what they said, in the name of the...
Damage done to the heart, is the start, of the end!
Damage done to my soul, and you know, it knows where my...
Damage done to my life, cursing loud, as the chaos!
 
 
 
Żelazko 
Superintendent
Plazi mnie pobił



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 750
Wysłany: 2013-04-12, 21:48   

Ktoś pisał chyba Miho (Mi) że on pisał artykuły do lokalnej gazety.
_________________
:



 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group