Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
Szkoła
Autor Wiadomość
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-06-13, 21:51   

A ja od 26 maja mam wakacje 8-) aż do października. Czasem życie jest piękne ^^ A potem zaczynam życie studenta
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
Mi 
Insane Cancer
Reservoir Dog



Wiek: 37
Dołączyła: 16 Lis 2007
Posty: 1269
Skąd: Saitama
Wysłany: 2010-06-13, 22:11   

AlaV napisał/a:
A potem zaczynam życie studenta

Nie wiem, czy zazdrościć czy Ci współczuć ;) . Okres studencki z pewnością jest jednym z najlepszych w życiu (choć to też zależy od jednostki), ale są chwile, w których bywa naprawdę trudno. Ja teoretycznie powinnam bronić magistra za 3 tygodnie, ale z tymi wszystkimi egzaminami, zaczynam mieć już wątpliwości.
_________________
このようには偶然などないのかもしれない。 全てが必然である可能ように。
 
 
R4Zi3L 
Caliban
NERD



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1433
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-06-13, 22:50   

Im dalej tym gorzej.... zaczynam wchodzic w taki stan ze calosc terminów tak mnie przytłacza że zaraz powiem sobie "pierdolić" i pojde z pradem... mowia ze zycie jest tylko jedne i nie nalezy sie nim cieszyc a nie zamartwiac pierdolami i niszczyc swoje zdrowie.... zycie jest krotkie czy w ten desen ....
_________________
SH is in me...
Sometimes i feel like this...
 
 
 
Mi 
Insane Cancer
Reservoir Dog



Wiek: 37
Dołączyła: 16 Lis 2007
Posty: 1269
Skąd: Saitama
Wysłany: 2010-07-09, 16:21   

Od dziś jestem panią magister ;) .
_________________
このようには偶然などないのかもしれない。 全てが必然である可能ように。
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2010-07-09, 18:14   

Grats :]
 
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-07-09, 21:32   

Gratulacje. Obrony są tak późno w lipcu na mgr? Bo w przyszłym roku i mnie to (mam nadzieję ;) ) czeka.
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-07-09, 22:01   

Gratuluję^^ Ja się dziś dostałam na fizykę techniczną, ale akurat to jest tak zwany kierunek zapasowy, jakbym się nie dostała na akustykę albo biofizykę (wyniki będą w przyszłym tygodniu)

EDIT: haha! Dostałam się na akustykę i jestem w 9 miejscu w rankingu. Po złożeniu papierów wkraczam w studencki świat^^
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
Ostatnio zmieniony przez AlaV 2010-07-12, 21:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Bersek 
Caliban


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1772
Wysłany: 2010-10-01, 19:12   

.
Ostatnio zmieniony przez Bersek 2010-11-21, 13:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Deus Ex 
Cockroach



Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 42
Wysłany: 2010-10-01, 20:46   

..
Ostatnio zmieniony przez Deus Ex 2010-12-09, 21:36, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Kwiatek1993 
Pendulum



Wiek: 31
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 656
Skąd: Żary
Wysłany: 2010-10-01, 21:08   

Może powinno to się znaleźć w dziale to co nas denerwuje ale ma się do szkoły więc napiszę tutaj : otóż mamy w tym roku ( 2 liceum ) nową nauczycielkę od niemieckiego i ona zadała nam napisanie "niby maila" na kartce. Napisałem go czarnym, żelowym długopisem na wyczerpaniu , pomagała mi koleżanka na gg poprawiać błędy językowe. Nazajutrz oddałem pracę a ona do mnie, że to kserowane, ja mówię, że to nie ( i to prawda ) Mówię jej, że po pierwsze:
- Po co mam kserować własną pracę z własnym pismem ?
- mam dowód na gg, że mi koleżanka pomagała
- Jakby to było kserowane robiłyby się cienie na kartce tam gdzie ona nie przylegała do ksera a nie było żadnego cienia i jeszcze było widać rozmazane napisy moją ręką bo mam to utrapienie gdyż jestem leworęczny.

Ona powiedziała, że pokaże to w pokoju nauczycielskim do wglądu. Ja mówię, ok tam jej powiedzą, że to moje i że nie kseruje.

A dzisiaj moja wychowawczyni na polskim do mnie wyjeżdża, że to kserowałem, że się zachowałem niegrzecznie, i dostałem uwagę, Za co ?

Czy nauczyciele mają kur** takie jeb*** tępe mózgi o ograniczonych horyzontach
, że nie potrafią sami myśleć i rozróżnić ksera od prawdziwie pisanej pracy? Tylko zawsze jeden zasrany nauczyciel trzyma stronę drugiego ?? :\

Znacie to uczucie, gdy jesteście w 100% przekonani, że to co mówicie jest prawdą a ktoś próbuje wam wmówić, że tak nie jest ? Jak cholernie mnie to denerwuje !!!
_________________

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek1993 2010-10-01, 21:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
AlaV 
Lying Creature
WFRP Player



Wiek: 33
Dołączyła: 26 Paź 2009
Posty: 478
Skąd: Orsay, France
Wysłany: 2010-10-01, 23:20   

@Bersek A koniecznie musi być oryginał? W sumie u nas, na UAMie poznańskim pisali, zęby donieść albo oryginał, albo odpis, a ja doniosłam to drugie. I na razie nie ma kwestii, żeby zamienić je na oryginał.
_________________
"Through the darkness of future's past
Magician longs to see.
One chants out between two worlds
FIRE WALK WITH ME"
 
 
 
Kamar 
Cockroach



Wiek: 33
Dołączył: 12 Paź 2009
Posty: 99
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2010-10-02, 10:34   

Kwiatek1993 napisał/a:
Znacie to uczucie, gdy jesteście w 100% przekonani, że to co mówicie jest prawdą a ktoś próbuje wam wmówić, że tak nie jest ? Jak cholernie mnie to denerwuje !!!


Miałem tak w technikum. W pierwszej klasie dostaliśmy polonistkę z jednego z lepszych LO w Rzeszowie, toteż była dość wymagająca. Dała nam prace do napisania, którą zrobiłem, oddałem. Na następnej lekcji przy ocenianiu zadań zostałem poproszony do biurka i dowiedziałem się, że tekst, owszem dobry, jednak jest to praca niesamodzielna i na pewno ściągnięta z Internetu. Jednak jako, że nie ma na to dowodów, to daje mi 4. Zacząłem się kłócić, ale widząc opór nauczycielki poprosiłem o 1. Wtedy coś chyba w niej pękło i nigdy już nic takiego mi nie zarzuciła.
_________________
I may be bested in battle, but I shall never be defeated
 
 
 
Żelazko 
Superintendent
Plazi mnie pobił



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 750
Wysłany: 2010-12-09, 17:45   

Kwiatek1993 napisał/a:
na ile procent uważasz, że tego czego nas uczą/uczyli w szkole, w prawdziwym życiu będzie totalnie bezużyteczne ?


Na 101%. Racja w szkole nie nauczą nas jak wyprasować koszulę ( :lol: ) i takich innych. Jednak po to się uczymy aby rozwijać intelekt i wyobraźnie, człowiek bez tego jakby to powiedzieć... był by wielkim (albo jeszcze większym xD ) ignorantem... Także łatwo było by nim manipulować... Moim zdaniem w Polsce powinni się ludzie cieszyć, że mają jeszcze w miarę dobry poziom nauczania w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i średnich, bo w USA i innych krajach Europy, to jest tragedia :P
_________________
:



 
 
 
Wendigo 
Valtiel



Pomógł: 2 razy
Wiek: 32
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 996
Skąd: Dowództwo Galaktyczne Ashtar
Wysłany: 2010-12-09, 18:06   

Wiesz AjronMen, cieszymy się bardzo, ale niektóre przedmioty, to zwyczajne zapchajdziury, nikomu niepotrzebne i nauka ich jest tylko stratą czasu. Mnie strasznie denerwuje język polski, bo wygląda to tak: lektura, praca klasowa z lektury, lektura, praca klasowa z lektury i ciągnie się to przez cały rok (przynajmniej u mnie tak to wygląda). Po co taki przedmiot?Poza tym denerwują mnie języki obce, a mianowicie system funkcjonujący w szkole, że języki są przypisane do kierunków, moim zdaniem języki powinny być nieobowiązkowe i każdy powinien sam zdecydować czy chce i jakich języków powinien się uczyć, bo jeśli ktoś nie chce się języka nauczyć to się nie nauczy i tyle.
Ostatnio zmieniony przez Wendigo 2010-12-09, 18:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-12-09, 18:58   

Żelazko, widzę, że też masz "trudność" z określeniem tych procentów ;) .

Z językiem polskim częściowo się zgodzę. Ostatnimi czasy sam stwierdzam, że jego problem polega na tym, iż tak naprawdę nie tyle "uczy" się na nim języka, co literatury z elementami historii. Sam pamiętam, że jakieś właściwe podstawy językowe, zasady interpunkcji czy ogólnie poprawnej pisowni stanowiły jedynie maleńki procent całości materiału. Reszta, która wałkowana jest od podstawówki do liceum, to albo oklepane lektury, albo kolejne wierszyki z podręcznika + zadania typu "co autor miał na myśli i dlaczego akurat to co jest w kluczu?". Bardzo źle wspominam ten przedmiot, gdyż niezależnie od nauczyciela stanowił zło konieczne w większości przypadków, przynajmniej dla mnie. Myślę, że większą uwagę powinno się skupić - jak sama nazwa wskazuje - na języku. Może wtedy ludzie potrafiliby się przynajmniej poprawnie wysłowić oraz stosowaliby się choćby do podstaw interpunkcji podczas pisania. Sam, jak się okazało później, poszedłem w "języki" lecz niestety odczuwam do dziś pewne braki w tej dziedzinie i zdaję sobie doskonale sprawę, że też robię sporo błędów, a mój zasób wiedzy nie jest idealny. Staram się to poprawić, ale zarazem uważam, że coś takiego powinno mieć miejsce już lata temu, zamiast kolejnych wiekowych książeczek, których treść już zdążyłem dawno i tak zapomnieć.

Nie zgadzam się co do języków obcych. Choć faktycznie uczeń powinien mieć możliwość wyboru jakiego języka chce się uczyć, to w żadnym wypadku nie powinno to być opcjonalne. Dziecko istota głupia, nie ma pojęcia co go czeka w życiu i co mu się przyda. Język obcy - taki czy inny - z pewnością gdzieś wykorzysta, więc niech się uczy tego, który uważa za najbardziej przydatny, lub najłatwiejszy. Nie wiem jak jest obecnie, ale za moich czasów nie miałem możliwości wyboru, lecz zarówno obszerny angielski, jak i "dodatkowy" (od podstaw) rosyjski okazały się bardzo przydatne. Niemiecki też gdzieś się tam przewinął, ale tego akurat nienawidzę, więc na podstawach zakończyłem naukę póki co.

Wydaje mi się, że problemem naszej edukacji nie jest zakres materiału, gdyż pod tym względem faktycznie Polska wypada bardzo przyzwoicie. Problemem jest za to odpowiednia organizacja zajęć, aby uczeń przestał jęczeć, iż do niczego nie będą mu one potrzebne. W jakimś stopniu przyda się wszystko - jednemu mniej, drugiemu bardziej. Jeden pójdzie na kierunek humanistyczny, inny na politechnikę, a jeszcze inny do łopaty, bo uczyć mu się nie chciało. Wszystko trzeba poznać, ale nie we wszystkim trzeba być koniecznie dobrym. Jeśli ja bym mógł wdrążyć jakieś zmiany do obecnego systemu, to wprowadziłbym podział na zajęcia "dla wszystkich" oraz zajęcia "do wyboru". Te pierwsze składające się z tradycyjnego zestawu najbardziej potrzebnych/przydatnych w życiu, a drugie - wciąż obowiązkowe, ale z opcją wyboru - rozwijające zainteresowania (sztuka, muzyka, jakieś bardziej zawiłe przedmioty ścisłe, wszelkie kółka itp), odbywające się po lub przed tymi priorytetowymi. Wywaliłbym też religię gdzieś na początek/koniec zajęć, co by nie walała się uczniom w środku planu, zmuszając do wyboru "albo chodzisz na religię albo masz okienko". Etyka istnieje chyba tylko z nazwy, gdyż nigdy o czymś takim nie słyszałem w praktyce. A szkoda.

Bardziej bym także zaangażował rodziców w życie uczniów, co by sobie nie myśleli, że szkoła ich wychowa, gdyż i to stanowi niemały problem dzisiejszej młodzieży. Bo co złego, to nie rodzic, tylko kolejne narzekania "dlaczego szkoła nic nie zrobiła??!11one", "w domu to takie grzeczne dziecko jest!!11". A g*wno prawda za przeproszeniem, ale to już kwestia na inny temat. Mnie co innego po głowie chodzi. Dla przykładu, jako osoba wątła, o dwóch lewych nogach i rękach, bardzo nie lubiłem wychowania fizycznego. Nie tylko uznawałem to za stratę czasu, gdyż w większości przypadków graliśmy w nogę (czyt. klasa grała, a ja stałem na obronie kopiąc do przodu co leciało w moją stronę), to jeszcze często zajęcia były beznadziejnie ułożone w planie, np. na początku, zmuszając ucznia do np. dwóch godzin aktywności fizycznej, a następnie siedzenia zmęczonym do wieczora na innych, ważnych przedmiotach. Już pomijam nawet kwestię, że oceny często wystawiane były nie za indywidualne osiągi, tylko ogólne wyniki. No przepraszam bardzo, że nie mam czasu spędzać połowy tygodnia na siłowni, aby móc się podciągnąć na drążku 50 razy... Ktoś zaraz powie, że młody człowiek musi się ruszać. Prawda, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby to od niego (i/lub jego rodziców) zależało kiedy i w jakiej formie sobie taką aktywność zorganizuje. Szkoła może udostępnić opiekunów (wuefistów) oraz odpowiednie zaplecze i tego typu zajęcia zorganizować w formie dodatkowej. Nie mówię, że nieobowiązkowej, ale nie powinno to kolidować z resztą zajęć.

Ale to już poza temat. Wendigo (oraz inni "jeszcze-uczniowie"), młodzi jesteście, pewnie tego jeszcze nie potraficie docenić. Uwierzcie mi jednak, że nawet z takich pozornych "zapchajdziur" można wynieść coś przydatnego i wartościowego, a te wasze "aż osiem lekcji dziennie" to jest tak naprawdę nic z tym co Was czeka w przyszłości. Mnie się teraz naprawdę marzy powrót do tych czasów szkolnych, ale cóż - było minęło.
 
 
Homik 
Wall Man



Wiek: 37
Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 260
Skąd: Katowice
Wysłany: 2010-12-09, 19:05   

Wendigo napisał/a:
niektóre przedmioty, to zwyczajne zapchajdziury, nikomu niepotrzebne i nauka ich jest tylko stratą czasu.


Dokładnie. Ja się zawsze zastanawiałem po co komuś, kto uczęszcza do technikum, przedmioty niezwiązane z obranym kierunkiem? Jestem zdania, że czas przeznaczony na taką biologie czy geografie mógłby być spożytkowany na zajęcia praktyczne, których jest niestety zbyt mało. Niezbędną wiedzę z zakresu wymienionych powyżej przedmiotów powinno zapewnić gimnazjum. Język Polski? Tu akurat nie mam zastrzeżeń, gdyż szkoły średnie nie powinny wypuszczać analfabetów. Podobne, jeśli chodzi o języki obce, gdyż są furtką do dalszej kariery.
_________________
Cała moja pewność to: jutro jest takie dalekie.

http://www.retronagazie.eu/
 
 
Kwiatek1993 
Pendulum



Wiek: 31
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 656
Skąd: Żary
Wysłany: 2010-12-09, 19:19   

Owszem na pewno coś się przyda ( chociażby to by w przyszłości móc umieć coś swojemu dziecku wytłumaczyć gdy będzie ono do szkoły chodzić ) Nie narzekam,że nieraz mam 8 a nawet czasami 9 lekcji, jakoś pomimo większości ludzi, mnie to nie rusza już zbytnio. Bardziej to, że trzeba wcześnie wstawać ( chociaż do roboty w przyszłości też trzeba będzie ;) )

Mnie denerwuje mentalność nauczycieli : trzymanie strony innych nauczycieli ( już o tym pisałem gdy babka od Niemca mi wyjechała, że co najlepsze własną pracę według niej skserowałem i , że praca niesamodzielna )

Denerwuje mnie ciągłe straszenie maturą jakby to było coś ostatecznego w naszym życiu, życie albo śmierć a potem się okazuję, że to jakaś kpina .. jedynie matmy się boję trochę, ale też podobno taka straszna nie jest ..

Co do języka pol. denerwuje mnie trzymanie się kluczu bo klucz to wyrocznia i tylko ona ma 100% racje co jakiś nawiedzony poeta II wieki temu miał na myśli chociaż go osobiście nie znali ... Denerwuje mnie to, że gdy ja to interpretuje na własny sposób to nauczyciel kręci głową, że to nie może tak być, bo inaczej jest w kluczu.

Boli mnie także gdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot jest jedynym słusznym przedmiotem i w sumie innych się nie musimy uczyć .. Nie wiem jakiś kompleks czy co ?

Wkurw...rza mnie totalnie uczenie się dwóch języków na raz ( myślano także o dodaniu trzeciego .. )
Otóż angielski mi wchodzi, wszystko kumam, lubię ten język, mogę się na nim skupić i go zdać na maturze... ale nie do tego jest jeszcze ten cholerny niemiecki, jak mnie ten język wkur**a ...
_________________

 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-12-09, 19:28   

Cytat:
Denerwuje mnie ciągłe straszenie maturą jakby to było coś ostatecznego w naszym życiu, życie albo śmierć a potem się okazuję, że to jakaś kpina .. jedynie matmy się boję trochę, ale też podobno taka straszna nie jest ..
Aspekt psychologiczny. Jak sobie wyobrażasz podejście nieco mniej "ambitnych" uczniaków, gdyby im mówiono "spoko, to tylko taki większy sprawdzian"? Celowo straszą, aby dzieciaki się przykładały bardziej. Że potem byle sesja na studiach to taka matura razy 10 to już inna sprawa. Na maturze warto dobrze wypaść przede wszystkim dlatego, że jest to furtka i (niestety) kryterium przyjęcia na studia. No chyba, że coś się zmieniło w przeciągu ostatnich lat w tej kwestii.
Cytat:
Wkurw...rza mnie totalnie uczenie się dwóch języków na raz ( myślano także o dodaniu trzeciego .. )
Otóż angielski mi wchodzi, wszystko kumam, lubię ten język, mogę się na nim skupić i go zdać na maturze... ale nie do tego jest jeszcze ten cholerny niemiecki, jak mnie ten język wkur**a ...
Nie rozumiem. Ten co umiesz jest w porządku, ale ten, którego musisz się trochę poduczyć już nie? A i tak jestem niemal przekonany, że drugiego języka uczysz się od podstaw, podczas gdy wiodącym/kontynuowanym jest w Twoim przypadku angielski.
 
 
Kwiatek1993 
Pendulum



Wiek: 31
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 656
Skąd: Żary
Wysłany: 2010-12-09, 19:41   

Moim językiem którego uczyłem się bodajże od 4 klasy podstawówki był i jest niemiecki ( dobrze pamiętam uczyła go moja ciocia w szkole ;D )

Angielski mam od gimnazjum, obecnie jestem w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego bez jakiegokolwiek nacisku na jakikolwiek język. W drugiej klasie, nasza klasa podzieliła się już na obie grupy : zdający angielski i zdający niemiecki , ja poszedłem do grupy angielskiej i mimo to tak samo jak grupa zdająca niemiecki mamy książkę od niemieckiego na poziomie rozszerzonym ... ;) <sarkastyczny uśmiech> a jeszcze śmieszniejsze jest to, że grupa niemiecka ma luzy z anglika ... i powiedz mi tu Mój drogi gdzie jest sens i logika ? ...
_________________

 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-12-09, 19:57   

Nie oczekuj sensu i logiki od świata. Ja bym się jednak cieszył na Twoim miejscu, gdyż wyniesiesz dzięki temu znacznie więcej wiedzy niż "druga grupa". Matura maturą, oba języki Ci się jeszcze przydadzą. To "oni" będą musieli potem nadrabiać zaległości, bo nie będą mogli się dogadać za granicą, nie znając jednego z najbardziej powszechnie stosowanych języków.

Akurat wydaje mi się, o ile wiedza z niektórych przedmiotów może okazać się średnio przydatna w przyszłym zawodzie danej osoby, tak znajomość języka w żadnym, ale to żadnym przypadku nie pójdzie kompletnie na marne, szczególnie w obecnym społeczeństwie. No chyba, że mówimy o łacinie ;) .

A skoro niemieckiego uczyłeś się wcześniej, to tym bardziej nie narzekaj. To ja na studiach miałem gorzej, kiedy w wyniku niefortunnego połączenia grup musiałem nadrabiać zaległości z niemieckiego, gdyż wykładowczyni stwierdziła, że będziemy lecieć z materiałem rozszerzonym, pomimo tego, iż wiele osób nigdy się tego języka nie uczyła (miał być podział na grupy, ale sporo ludków odpadło po sesji, przez co została jedna ;p).
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2011-09-02, 18:14   

Mam pytanie do was:

Inżynier to wykształcenie wyższe :?:

Szukając informacji i pewnych logicznych dowodów wykazałem nawet ,że licencjat to wykształcenie wyższe ,ale zaraz WTF.

Co mam zaznaczyć w ankiecie na temat wykształcenia kiedy nie ma opcji inżynier ,ale jest licencjat i wyższe.

Studia inżynierski trwają 7 semestrów więc nie ma bata to niedokładnie to samo co licencjat pod inną nazwą.
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2011-09-02, 19:07   

Tak, inżynier to wykształcenie wyższe. Jak zresztą wszystko co odbywa się po liceum.

Nie jest to jednak to samo co licencjat, więc jeśli nie masz innych opcji, to wybierasz "wyższe". No chyba, że masz tytuł licencjat inżynier.
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2011-09-02, 19:35   

Dzięki tyle dezinformacji w internecie, że głowa mała.
Spójrz na takie tematy:
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3893473
http://www.grupy.egospoda...t,114660,8.html

Licencjat inżynier ,a co jest. xD WTF

Jest inż albo mgr inż. To licencjat inżyniera to jest sam tytuł inż .
Jeśli sam inżynier to wykształcenie wyższe to magister inżynier to wykształcenie wyższe 1 i pół xD

Skoro mogą być wykształcenie niepełne to dlaczego nie za pełne. :lol:

Nie wiem ,ale jak używam logiki to wciąż otrzymuje sprzeczne informacje.
O kurde xD Głupie to jak nie wiem - pełne, niepełne i tytuł inżyniera, który nie pasuje do żadnej definicji.
_________________
Sono Me Dare No Me?
Ostatnio zmieniony przez SiedzacyWKiblu 2011-09-02, 19:43, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-09-02, 20:25   

SiedzacyWKiblu napisał/a:
Szukając informacji i pewnych logicznych dowodów wykazałem nawet ,że licencjat to wykształcenie wyższe


Oczywiście że lic to wyższe. W ogromnej ilości przypadków ten tytuł jest wystarczający do pracy, mowa jednak o zachodzie. U nas w Polszy jest jakaś durna moda na uznawanie jedynie mgr.

Sam inż. to inżynier po 3,5 roku, po dodatkowych dwóch latach pojawia się już mgr inż.

Suavek napisał/a:
Jak zresztą wszystko co odbywa się po liceum.


Czy tytuł technika też jednak zalicza się do wyższego?
 
 
 
SiedzacyWKiblu 
Air Screamer



Wiek: 35
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 744
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: 2011-09-02, 20:45   

_Music napisał/a:
Oczywiście że lic to wyższe.



Nie wiem ,ale ankiety w sprawie pracy mają taki zestaw możliwości.
Chociaż określenie w tej ankiecie "w trakcie studiów" też jest dziwne.

Czyli same studiowanie zwiększa ci poziom wykształcenia. :lol:
Chrzanić to za 2 lata nie będę miał takich problemów.
11 (10) semestrów nauki. Warto mieć tego mgr inż.

Nie jest to inż nie jest to mgr jest to mgr inż.
_________________
Sono Me Dare No Me?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group