[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Pieprz się! - usłyszałeś dziecięcy głos - Więcej się na to nie nabiorę! - krzyknęła osoba zza mgły nie przestając biec.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: ~ O czym ono mówi?! Nie mam zielonego pojęcia... przecież nic mu nie zrobiłem. ~ dziwiłem się w myślach, słysząc dziecięce słowa. Biegłem za dzieckiem. - Ale na co?! Nie wiem, o czym mówisz, dziecko!

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Nie było odpowiedzi, tylko dyszenie. Zbliżasz się do dziecka, dostrzegasz jego sylwetkę we mgle.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Hej! Proszę, odpowiedz! Staram się jakoś zabiec drogę dziecku.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Dziecko skręca gwałtownie za sklepem, który mijałeś jako pierwszy, gdy wszedłeś na ulicę Bloch i biegło dalej.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Zaczekaj! Nic nie chcę zrobić ci krzywdy! - zapewniałem malca, biegnąć za nim. Zdziwiłem się umiejętnościami dziecka. Wciąż jednak nie znałem jego płci... nie wiadomo było, jak się zwracać do tej małej osoby. Nadal biegłem. Wygląda na jedyną normalną istotę tutaj.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Za zakrętem zobaczyłeś, jak dziecko w podartym ubraniu wchodzi do mieszkania przez okno.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Dziecko z pewnością było przestraszone, a ja podczas gonitwy za nim wyglądałem pewnie jak jakiś niezaspokojony pedofil w oczach innych. O ile można mówić o istnieniu tu jakichkolwiek "innych"... ~ Na tablicy ogłoszeń ujrzałem ostrzeżenie przed seryjnym mordercą grasującym w tym mieście. Może dziecko wzięło mnie właśnie za niego? Może jestem do owego oprawcy podobny? Kto wie? Niczego nie można wykluczyć. To by sporo wyjaśniało. Nic dziwnego w takim razie, że młody człowieczek nie był skory nawet do odpowiedzi na proste pytania i prośby. Rozważywszy parę spraw, postanowiłem jeszcze trochę podążyć za dzieckiem. Szybko rzuciłem okiem na dom, do którego dziecko wchodzi, po czym zwróciłem się do niego, idąc ku niemu: - Słuchaj, naprawdę nie chcę cię skrzywdzić. Proszę, powiedz mi przynajmniej, gdzie jestem! Zgubiłem się w tym mieście. Bez twojej pomocy naprawdę sobie nie poradzę. - powiedziałem spokojnym głosem. ~ Mam nadzieję, że do owego dziecka coś dotrze. To jedyna nadzieja w tym zwariowanym mieście. Nie chciałbym jej zaprzepaścić tylko dlatego, iż ową nadzieją jest tylko małe dziecko.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Ośmioletnie na oko dziecko w starym łatanym stroju i krótko i nierówno obciętymi włosami pojawiło się w oknie celując do ciebie z pistoletu policyjnego, wyglądającego jak prawdziwy - Ani kroku dalej! - krzyknęło w twoim kierunku. Dzieciak zachowuje się, jakby umiał obchodzić się z bronią.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Dobrze... - oznajmiłem, przystając na warunki dziecka. - Czy teraz zechcesz mi pomóc? Naprawdę nie zamierzam zrobić ci krzywdy. Cóż, byłem zdziwiony przedmiotem, który trzymał w ręce, ale nie dałem po sobie tego poznać. Szybko uświadomiłem sobie, że posiadanie przez dziecko prawdziwego pistoletu jest niemalże niemożliwe. W końcu skąd miałoby go wziąć, nie mówiąc już o amunicji...? Uznałem natychmiast, że to dobrze wykonana atrapa. Inaczej ujmując rzecz - po prostu zabawka. Mimo wszystko gdybym nie wysłuchał chłopca (?), zapewne straciłbym go z oczu już na zawsze. Postanowiłem bawić się w teatrzyk, który mi zaserwował. Nie ma tak naprawdę innego wyjścia. Czekając na reakcję chłopca, jednocześnie stojąc w miejscu, obejrzałem dom, do którego wszedł.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Dom wygląda od zewnątrz w miarę schludnie, nie licząc pokaźnej plamy czerwieni na drzwiach frontowych. Od zwykły piętrowy dom jednorodzinny z białymi ścianami i pięcioma oknami (dwa na parterze, trzy na piętrze). Dzieciak nie spuszcza cie z oczu, dalej mierząc w ciebie z pistoletu - Nie jesteś Straszydłem. Kim jesteś i czego tu szukasz? - spytał.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: ~ To krew czy po prostu czerwona farba...? ~ zamyśliłem się, gdy zobaczyłem kolor na drzwiach. ~ Albo to jakieś specjalne oznakowanie... albo ten dzieciak rzeczywiście potrafi zabić. Nie, ta opcja jest nadal nierealna! Dom, który ujrzałem, wyglądał na opuszczony. Szkoda. Bardziej od dziecka wolałbym dorosłą osobę, która wyjaśniłaby mi wszystko od a do z. A tak musiałem cieszyć się z obecności małego dziecka... taka perspektywa nie bardzo mi odpowiadała, ale lepsze to niż kompletne nic. Jeszcze to gadanie o jakichś straszydłach... straciłem jakąkolwiek wiarę w powagę sytuacji, a tym bardziej rzeczową pomoc, mimo że sam doświadczyłem tu już paru bardzo dziwnych i niecodziennych rzeczy. - Czy to Silent Hill? - zapytałem. - Szukam pewnej osoby, która skrzywdziła mojego... przyjaciela. Chcę ją odnaleźć i dowiedzieć się, dlaczego to zrobiła. - wyjaśniłem spokojnie. - Nie widziałeś tu może jakiegoś nowego człowieka w okolicy albo nie wiem... samochodu, którego nigdy wcześniej nie widziałeś?

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Tak, tak i tak. - Odpowiedział dzieciak. Zrobiło się nagle pochmurno i zaczęła padać leka mżawka - Oż, psia kość! - krzyknęło dziecko widząc zmiany w pogodzie i bardzo szybko zamknęło okno.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Czy-? - próbowałem zadać kolejne pytanie, gdy nagle dziecko uniemożliwiło mi to, zamykając okno. Zobaczywszy, że pada lekki deszcz, postanowiłem jakoś się schronić. Myślałem bowiem, iż to tylko dopiero początek i wkrótce miejsce będzie miała prawdziwa ulewa. Chcąc zapobiec zmoknięciu i ewentualnych chorób związanych z tym jako konsekwencja, zapukałem w drzwi domu, do którego dziecko weszło oknem. Zdawałem sobie sprawę, iż AKURAT oknem, co oznaczać przecież mogło, że drzwi nie da się otworzyć, ale mimo wszystko próbowałem... nie zaszkodzi spróbować! - Hej! Mógłbyś mnie wpuścić? Mam jeszcze kilka bardzo ważnych pytań.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Znajdź sobie własną kryjówkę! - Odkrzyknęło dziecko. Deszcz i mgła powoli się nasilają.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Pójdę sobie. Tylko opisz mi, proszę, tą nową osobę i jej samochód. To bardzo istotne informacje!

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - A którą? Babę co mieszka w spalonym domu wiedźmy? Idiotkę, która postanowiła leźć do szpitala? Gościa, który polazł na komisariat z miesiąc temu? A może tego dziada, co krąży koło kościoła? W sumie to tu można spotkać bardziej rąbniętych od nich... - Ostatnie zdanie dziecko wypowiedziało nieco ciszej, jakby mówiło je bardziej do siebie.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Z tego, co wiem, ta osoba mogła tu przyjechać w ciągu dwóch ostatnich dni. Nic ci to nie mówi? Któreś z tych ludzi pasuje do tej wzmianki? Niestety, nie znam wyglądu tego człowieka. Nigdy nie widziałem go na oczy.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Nie jestem duszą towarzystwa. - odezwało się dziecko za drzwiami. W szumie deszczu usłyszałeś czyjeś kroki.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - A słyszałeś może o Nathanie O'Rayu? - zapytałem w nadziei, że owe słowa będą kluczem, które odblokują furtkę blokującą wiedzę o moim przyjacielu. W tamtym momencie to chyba jedyne sensowne pytanie, które mogłem zadać. ~ Hmm...? Ktoś tu idzie? Nie będąc w stanie powiedzieć stanowczo, czy to czyjeś kroki, czy może tylko odgłosy deszczu, odwróciłem się, by się upewnić. Cały czas byłem jednocześnie przy drzwiach, uważnie słuchając słów dziecka.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Nie. - padła odpowiedź zza drzwi. Wśród deszczu i mgły dostrzegłeś krwawiącego mężczyznę z ciastkarni. Szedł chwiejnym krokiem po chodniku. Nie wydaje się być tobą zainteresowany.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: - Cóż... jeśli nic ci to nie mówi, w takim razie trzymaj się. - rzuciłem na pożegnanie dziecku. - Uważaj na siebie. Byłem mocno zawiedziony. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nic nie wiem o osobie, która zabiła Nathana. Zatem prawdopodobieństwo odnalezienia winowajcy było prawie równe zeru. Nie miałem żadnych tropów czy wskazówek, prócz miejsca pobytu złoczyńcy. To było bardzo dołujące i przytłaczające. ~ Ostatecznie lepsze to niż nic. ~ pomyślałem. ~ Muszę być pozytywnej myśli. Wtedy na pewno mi się uda. Przyglądałem się jeszcze chwilę mężczyźnie idącemu chodnikiem. Chciałem wiedzieć, co ma zamiar zrobić. Może szukał zemsty?

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Mężczyzna z ciastkarni szedł wzdłuż chodnika, nie zwracając na nic uwagi. W ręku trzymał jakieś zawiniątko. Zauważyłeś także, że z pleców wyrasta mu garb.

[Daffodil]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: ~ Chwila... coś tu jest nie tak. On wcześniej taki nie był! ~ pomyślałem wielce zdziwiony. Śledziłem nadal ruchy mężczyzny. Próbowałem dojrzeć, co dokładnie niesie. A jeśli jest to w całości zawinięte, to przynajmniej dostrzec kształty przedmiotu, który niesie.

[Alice]

Neil Flynn - Ulice Miasta

: Śledząc człowieka z garbem doszedłeś pod budynek szkolny. Mężczyzna wszedł do autobusu zaparkowanego przez szkołą.