Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
Szkoła
Autor Wiadomość
Trivane 
Lying Creature


Wiek: 31
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 437
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-11-21, 20:12   

Pierwsza klasa LO nie taka zła :) profil: pol-his-wos. Niecałe dwa miesiące a już doszło do tragedii, która miała miejsce wczoraj - dziewczyna dostała zawału, przyjechała karetka w czteroosobowym składzie, dzisiaj niestety żałoba i oczywiście plotki puszczane przez jakichś idiotów, którzy tylko chwalą się "informacjami z pierwszej ręki". Niektórzy nawet nie potrafili powstrzymać się od śmiechu w tak ponurym dniu.. a myślałem, że Liceum to nie to samo co Gimnazjum ;/
_________________
Last.Fm
 
 
Bersek 
Caliban


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1772
Wysłany: 2008-11-21, 20:38   

.
Ostatnio zmieniony przez Bersek 2010-11-21, 13:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Trivane 
Lying Creature


Wiek: 31
Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 437
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-12-11, 17:29   

Chodziło mi ogólnie o klasę zmarłej, ale mniejsza z tym :P
Dzisiaj w szkole uczyliśmy się kolęd na francuskim XP nie brzmiało to jak francuska wersja "Jingle Bells", ale każdy śpiewał jak mu się żywnie podobało.. ja ograniczyłem się tylko do pierwszej zwrotki "vive le vent, vivle le vent" :grin: trudno to obrać w słowa, ale dzisiejsze lekcje były całkiem sympatyczne :P miałem nawet czas na przekonanie kilka osób do gier, koleżanka nawet w biały dzień obawiała się zagrać w SHO na PSP :)
_________________
Last.Fm
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2008-12-11, 19:34   

W liceum to człowiek jeszcze bardziej durnieje niż w gimnazjum. Jedynie, jak dobrze trafisz, to w liceum ludzie wydają się być bardziej zgrani, a nie przeciwko sobie.

To, że ktoś tam się śmiał w dniu żałoby nie znaczy wcale, że trzeba go zlinczować. Ona umarła, Ty nie. Nie musisz być z tego powodu superponury i ultrapoważny, w końcu śmiech jest jakimś pocieszeniem. Szacunek się należy zmarłemu to fakt, ale nie musisz się tym tak bardzo zadręczać. Poza tym tak jak Bersek powiedział: "jakaś tam dziewczyna". Założę się, że dla ludzi którzy się śmiali, ta dziewczyna nic nie znaczyła, więc czemu mieliby się zadręczać. Jak ja bym miał się zadręczać śmiercią każdego człowieka, to sam bym sięgnął po żyletkę po 5 minutach.
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2009-03-18, 07:41   

Im mniej zajęć na uczelni tym bardziej mnie one denerwują. Podejście większości wykładowców jest takie, że dopuszczona jest jedna, góra dwie nieobecności w ciągu semestru - nie ważne czy usprawiedliwiona czy nie. Co z tego, że na samych zajęciach często nie robimy nic czego nie moglibyśmy zrobić sami w domu, oraz, że samym wykładowcom zdarza się z różnych powodów częściej nie zjawiać niż uczniom? - student być musi. Nie zostało nas na roku wielu, więc nie ma mowy o tym, że ktoś nie zostanie zauważony bądź rozpoznany. Obecności są sprawdzane regularnie i nieraz przyczyniają się one do ostatecznie wystawionej oceny na semestr.
Problem tylko, że mogłoby się niebo na łeb walić a żadne usprawiedliwienie nie pomoże. Zdarzyło mi się opuścić już kilka zajęć (po razie) ze względu na chorobę. W tym tygodniu raz jeszcze dopadło mnie choróbsko, w dodatku całkiem poważne, gdyż ledwo normalnie funkcjonuję. Ale co z tego - do lekarza iść nie mogę, gdyż mam obowiązek stawić się na kolejne nudne zajęcia emisji głosu, na których z zawalonym gardłem, zatkanym nosem, chrypą, bólem płuc mięśni oraz ogólnie wszystkimi objawami solidnej grypy będę czytał przed lustrem jakieś wierszyki, bo "sam w domu się przecież tego nie nauczę".
Dobra, ja rozumiem, że to filologia i więcej jest tu ćwiczeń niż wykładów, ale to kolejna kwestia - na zajęciach umieram z nudów. Zajęcia z gramatyki wyglądają tak, że najpierw rozwiązujemy sami jakieś ćwiczenia, aby potem przedstawić wyniki nauczycielce (korzystającej z klucza). Nie omawiamy więcej teorii niż jest przedstawione w książce, więc nie rozumiem dlaczego coś co mógłbym zrobić na spokojnie w domu muszę odwalać w taki sposób na uczelni (też mam klucz). Nie pamiętam też kiedy miałem normalne zajęcia z niemieckiego, gdyż kobieta jest niekompetentna i zamiast uczyć nas czegokolwiek puszcza jakieś nudne filmy. Najważniejszym czynnikiem świadczącym o końcowej ocenie jest tym samym ilość (nie)obecności. A mógłbym w tym czasie leżeć i się kurować.
Lepiej od razu niech mnie ktoś zastrzeli.
 
 
Mi 
Insane Cancer
Reservoir Dog



Wiek: 37
Dołączyła: 16 Lis 2007
Posty: 1269
Skąd: Saitama
Wysłany: 2009-03-18, 09:24   

Suavek napisał/a:
Im mniej zajęć na uczelni tym bardziej mnie one denerwują. Podejście większości wykładowców jest takie, że dopuszczona jest jedna, góra dwie nieobecności w ciągu semestru - nie ważne czy usprawiedliwiona czy nie. Co z tego, że na samych zajęciach często nie robimy nic czego nie moglibyśmy zrobić sami w domu, oraz, że samym wykładowcom zdarza się z różnych powodów częściej nie zjawiać niż uczniom? - student być musi. Nie zostało nas na roku wielu, więc nie ma mowy o tym, że ktoś nie zostanie zauważony bądź rozpoznany. Obecności są sprawdzane regularnie i nieraz przyczyniają się one do ostatecznie wystawionej oceny na semestr.

To nie tylko jest tak u Ciebie, Suavku, u mnie na licencjacie było identycznie ;].

Suavek napisał/a:
Zajęcia z gramatyki wyglądają tak, że najpierw rozwiązujemy sami jakieś ćwiczenia, aby potem przedstawić wyniki nauczycielce (korzystającej z klucza). Nie omawiamy więcej teorii niż jest przedstawione w książce, więc nie rozumiem dlaczego coś co mógłbym zrobić na spokojnie w domu muszę odwalać w taki sposób na uczelni (też mam klucz).

Ototo. Nasza to nam nawet zasad nie tłumaczyła xD.
_________________
このようには偶然などないのかもしれない。 全てが必然である可能ように。
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2009-03-18, 09:54   

I jaki tu sens iść na studia? Z tego co ciągle ktoś mi mówi, wnioskuję, że jest to jeden wielki nonsens. Najbardziej zabija mnie logika dyrekcji tych uczeli, kiedy to najważniejsze dla nich są obecności. Próbowałem się nad tym zastanowic, czemu im na tym tak zależy, ale niczego konstruktywneo nie wymyśliłem.
 
 
Raq 
Closer



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 901
Skąd: Leszczyny
Wysłany: 2009-03-18, 10:51   

no u mnie z obecnoscią tak samo..ale ja akurat bardzo się nie przejmuję, jakos sobie pozaliczam...od ferii to ok 10 razy narazie byłem bo jak mam 1 zajęcie (jak dzis) a mam na dojazd itp 5-6 godzin przeznaczyć to sorry...podejscie niektórych to jest tragedia, ale są i tacy którzy no poprostu nadrabiają za całą resztę...
co do sensu studiowania, coraz częściej sie nad nim zastanawiam, czy to nie jest jak Yeti...wszyscy słyszeli, jako tako nikt nie widział...
zresztą pwsz to pwsz niech sie Arch Enemy aka Maciek Łamacz Dziewczęcych Serc tu pojawi to pewnie me słowa potwierdzi :P
_________________
 
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2009-03-18, 11:25   

Miho napisał/a:
Ototo. Nasza to nam nawet zasad nie tłumaczyła
Nasza też nie tłumaczy - sami mamy sobie przeczytać i od razu przechodzimy do zadań. Dlatego uważam, że coś takiego to mógłbym sobie równie dobrze zrobić sam w domu, skoro i tak jedyna słuszna odpowiedź to ta z kluczu(klucza?).

Denerwuje mnie także podejście "jak kogoś nie było to go perfidnie spytamy na następnych zajęciach". Dziś się urwałem z historii języka to za tydzień pewnie będę na odstrzale. Trudno, albo to albo bym zdechł gdzieś w środku zajęć, tudzież nos by mi odpadł całkowicie.
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-03-18, 22:29   

To Wy odpytywani jesteście? :shock:

Na licencjacie u mnie nic takiego nie miało miejsca. Obecności trzeba było miec więcej niż 50%.

Teraz na magisterce w sumie można wogóle nie jeździc na zjazdy, byleby napisac potem zaliczenie bądź egzamin (z niektórych przedmiotów obecnośc jest jednak premiowana można powiedziec). Albo dobrze zakombinowac :]

Na dziennym licencjacie zależne od przedmiotu- wykłądy są najczęściej niobowiązkowe, konwersatoria często są, a wszelkie cwiczenia zawsze, więc fair można powiedziec. Inna sprawa, że nikt nie ośmieli się raczej opuszczac cwiczeń (bo mu się nie chce), bo często są takie kosmosy że tylko ludzka interpretacja wykładowcy pozoli się dowiedziec co oznaczają kolejne wzory. I tak powinno też byc.

Wcześniej na studium zajecia też miałem obowiązkowe, ale też rozumiem dlaczego- anatomia czy inna chemia były cholernie ciężkie do zrozumienia bez udziału w wykładzie, a zajęcia praktyczne (też obowiązkowe) wydawały się oczywiste- trudno samemu poznac technikę puszkowania chociażby czy szlifowac korony bez ciągłej kontroli ze strony wykładowcy.


Tak więc dziwią mnie te obowiązkowe obecności- takie na siłłę, wymuszone, tym bardziej dla rzeczy (emisja głosu np) na której nieobecnośc nie oznacza katastrofy zawodowej.
 
 
 
Arch Enemy 
Cockroach



Wiek: 38
Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 42
Skąd: Twin Peaks
Wysłany: 2009-04-07, 23:08   

Raq napisał/a:
no u mnie z obecnoscią tak samo..ale ja akurat bardzo się nie przejmuję, jakos sobie pozaliczam...od ferii to ok 10 razy narazie byłem bo jak mam 1 zajęcie (jak dzis) a mam na dojazd itp 5-6 godzin przeznaczyć to sorry...podejscie niektórych to jest tragedia, ale są i tacy którzy no poprostu nadrabiają za całą resztę...
co do sensu studiowania, coraz częściej sie nad nim zastanawiam, czy to nie jest jak Yeti...wszyscy słyszeli, jako tako nikt nie widział...
zresztą pwsz to pwsz niech sie Arch Enemy aka Maciek Łamacz Dziewczęcych Serc tu pojawi to pewnie me słowa potwierdzi :P



Potwierdzę i żeby to była tylko jedna wada tej uczelni ;P

Szczerze powiedziawszy odkąd studiuję na PWSZ przychodzi mi na myśl jedno powiedzenie: "Rodzisz się mądry idziesz do szkoły i głupiejesz, idziesz do liceum wychodzisz obłąkany, idąc na studia prędzej czy później wylądujesz w psychiatryku" :P
Niestety, czego nas uczą przede wszystkim, to nie zawodu, jakby się mogło wydawać, lecz walki o swoje racje i prawa....masakra
Co do sensu studiowania, to też się nad tym zastanawiam, bo jeśli mam mieć mgr przed nazwiskiem, a mieć poglądy jak skończony baran, jak to ma część z naszych wykładowców (co może potwierdzić Raq - aka - Pożeracz Niewieścich Serc :D ) to ja dziękuje bardzo, za takie przywileje :P
_________________
"....Self Destruct Sequence..." \m/
 
 
 
Raq 
Closer



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 901
Skąd: Leszczyny
Wysłany: 2009-04-08, 07:40   

potwierdzam, im wyższy stopień tym bardziej popieprzeni ci ludzie...choć trafiają sie i doktorzy ok :D
_________________
 
 
 
fajans82 
Cockroach



Wiek: 42
Dołączył: 17 Lis 2008
Posty: 88
Skąd: Będzin
Wysłany: 2009-04-08, 09:09   

O temat rzeka jak widzę :) Ja tam do szkoły nic nie mam, ale ciesze się, że jeszcze tylko semestr i będę to mieć za sobą. Muszę jednak wymodzić pracę na temat: "Eksploracyjna analiza danych wielowymiarowych w czasie rzeczywistym" :|
_________________
www.myspace.com/nuclearfuckingvomit

Best File Hosting
 
 
Bersek 
Caliban


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1772
Wysłany: 2009-06-16, 23:17   

.
Ostatnio zmieniony przez Bersek 2010-11-21, 13:24, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
 
Nazar 
Air Screamer


Wiek: 38
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 700
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-06-16, 23:25   

Certyfikaty :)

StuntmanMikeL napisał/a:
I jaki tu sens iść na studia? Z tego co ciągle ktoś mi mówi, wnioskuję, że jest to jeden wielki nonsens. Najbardziej zabija mnie logika dyrekcji tych uczeli, kiedy to najważniejsze dla nich są obecności. Próbowałem się nad tym zastanowic, czemu im na tym tak zależy, ale niczego konstruktywneo nie wymyśliłem.


Uczelnia wydaje od groma kasy i czasu na wykształcenie studentów, badania, projekty, konferencje, seminaria, zjazdy, finansowanie i prowadzenie kół naukowych itp. Dzięki temu zyskuje renomę i prestiż. Jeżeli Ty nic do tego bezpośrednio nie dokładasz, to z jakiej paki ta uczelnia ma Ci dawać swój dyplom? Jeśli uczysz się tylko z książek i nie uczestniczysz w życiu uczelnianym, to sam sobie dyplom wystaw i szukaj pracy. Swoją drogą - bezpłatna edukacja nie ma przyszłości, oby jak najszybciej wprowadzili odpłatność na wszystkich uczelniach.
_________________
RHCP
Piszę poprawnie po polsku.
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2009-06-16, 23:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2009-06-17, 15:27   

Nazar napisał/a:
Swoją drogą - bezpłatna edukacja nie ma przyszłości

Rozwiń myśl proszę, bo to zdanie tym bardziej nie ma dla mnie sensu :shifty: Ba! Powiedziałbym nawet, że każda szkoła powinna być opłacana przez państwo, a nie przez studentów. Wiedza to rzecz, którą powinno się zdobywać, a nie kupywać i państwo powinno dbać o to, żeby jego obywatele byli wykształconymi ludźmi. Ale nie. Do państwowej szkoły źle, bo nauczyciele mają wysrane, bo za mało im płacą, przez co gówno się tam nauczysz; do płatnej szkoły źle, bo nie dość, że płacisz im niemałą kasę, to burżuje wymagają jeszcze bycia użytecznym trybikiem w kolektywie, bo inaczej wystawią na ciebie laskę. Wszystko jest zdominowane przez kasę, a na ambicje jest już coraz mniej miejsca.
 
 
Nazar 
Air Screamer


Wiek: 38
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 700
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-06-17, 16:05   

Chyba z choinki się urwałeś - nie ma nic za darmo. Wiedza to towar i usługi, który się kupuje. Także teraz, tylko obecnie (u nas) płacą za to wszyscy i wygląda to marnie - brak kasy na sprzęt, badania i lepszą kadrę.

A m. in. ja (i wielu moich znajpmych) nie mam ochoty opłacać z podatków opierdzielaczy, którzy powtarzają rok po kilka razy, chodzą na urlopy itp.

Często zatrudnia się kogo popadnie, bo nie ma kto studentów uczyć. Ilu wykładowców pije na zajęciach albo je kompletnie olewa. żeby przeprowadzić jakieś porządne badania, musisz się bardzo nachodzić, a szanse czasami i tak są zerowe.

Czegoś, co dostajesz za darmo - nie szanujesz. Gdyby przyszło Ci płacić - przykładałbyś się do nauki, bo nie chciałbyś wylecieć.

Wszystkie najlepsze uczelnie są płatne (i to bardzo dużo się za nie płaci), polskim uczelniom brakuje kilku poziomów do tych najlepszych - pojedziesz na wymianę, to się przekonasz, zupełnie inna bajka, nie ma porównania. Studia to inwestycja we własną przyszłość - nie darmowy przywilej. Idź do banku i niech Ci bez żadnego wkładu płacą.

No i kwestia stypendiów i zapomogi - mój brat jest prezesem koła naukowego, jednym z najlepszych studentów, organizuje konferencje i seminaria - dostaje jakieś śmieszne grosze, nawet na akademik by mu nie wystarczyło. Przy płatnych studiach stypendia liczone są w tysiącach, możesz się spokojnie za nie utrzymać. Najbiedniejsi wcale nie płacą za studia.

Także pensje by wzrosły i poziom nauczania. Oczywiście powinni wywalać tych, którzy się obijają.

Uczelnie państwowe powinny zostać państwowymi (ew. jako spółki kapitałowe z większościowym udziałem państwa lub tzw. złotą akcją), ale powinny być też dodatkowo płatne. Nie mówię, żeby od razu wprowadzić po kilka, czy kilkanaście tysięcy za rok, ale można stopniowo to wprowadzać.

Jeśli twierdzisz, że jest inaczej - podaj jakąś podstawę, że na polskich uczelniach sprawa studentów i wykładowców jest dobra. Tylko proszę o konkretne źródła, a nie zasłyszane opinie lub artykuły z gazet.
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2009-06-17, 16:13, w całości zmieniany 11 razy  
 
 
 
_Music 
Closer



Wiek: 38
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 936
Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-06-17, 17:17   

Bersek napisał/a:
Jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi mimo wszystko proszę o zrozumienie mojej niewiedzy i ignorancji w temacie. O co chodzi? Moje plany ułożyły się tak, że potrzebuję jakiegokolwiek papierka, który ułatwi mi życie w przyszłości z tym, że na jego zdobycie chciałbym poświęcić maksymalnie 2 lata, nie więcej. Konkretnie chciałbym rozwijać swój angielski, tak więc czy jest możliwość kształcenia się w tym kierunku i zdobycie jakiegokolwiek świstka (mam na myśli papiór, który będzie potwierdzał moje zdolności językowe i będzie ładnie ozdabiał CV) w okresie dwóch lat?
Wiem, że google nie gryzie, ale szczerze mówiąc w tym natłoku informacji nie mam pojęcia na co patrzeć, a że są pośród nas ludzie którzy chodzą na studia i doskonale orientują się w temacie. Będę wdzięczny za każdą pomoc :D

PS. Ok przyznaję, to czyste lenistwo xD


Certyfikaty. Idź na jakiś kurs do szkoły językowe, w 2 lata spokojnie nauczysz się na któryś ze stopni jakiegoś znanego i lubianego certyfikatu.

Ale to możesz robic wieczorami- o samym angielskim nie przetrwasz, bo teraz to podstawa, radzę więc by iśc na jakies studium. Trwa to rok, dwa lata, taki okrojony kierunek studiów, ale zawsze jakąś bazę wtedy masz.
Ostatnio zmieniony przez _Music 2009-06-17, 17:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2009-06-17, 17:17   

No i właśnie o to mi chodzi. Gadasz o tym jak o jakimś interesie (który poniekąd nim jest, ale nie o to mi chodzi), porównujesz to nawet do konta w banku. Nie chcę się tu wdawać w szczegółowe analizy sytuacji uczelni, bo takich szczegółów nie znam i nic mądrego bym tu nie napisał. Do czego piję. Do podejścia, jakie na przestrzeni lat zdążyło się na stałe zadomowić w umysłach ludzi. Nie akceptuję stylu życia, jakiego przedsionkiem są już właśnie studia. Życia kręcącego się wokół pieniędzy i tylko wokół nich.

A to, że większość studentów idą na te studia bóg wie po co i z bóg wie jakich powodów te studia olewają, to już inna sprawa. Mówisz o zapracowaniu na coś? Ucząc się pracujesz na przyszłość, dlaczego masz dodatkowo płacić słoną kasę i jeszcze za to pracować? I to jest właśnie to, zbiór paradoksów, w którym nawet nie wiem za co się złapać bo nic nie ma sensu. "Zmotywujmy studentów do nauki każąc im za to płacić!" Dobry pomysł... Może gdyby ludzie z oświaty byli mądrzejsi to wymyśliliby inny sposób na zachęcenie do nauki, zamiast wodzić ich za nos pieniędzmi.
 
 
Raq 
Closer



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 901
Skąd: Leszczyny
Wysłany: 2009-06-17, 17:34   

Ja sie podpiszę pod Majkelem, to nie wina studentów że poziom jest niski. Skoro wykładowcy nic nie robią to do kogo można mieć pretensje? najłatwiej przyczepić sie do studenta bo to przecież jego wyniki. Wczoraj (albo 2 dni temu) słyszałem najgłubszą wypowiedź kiedy w TV babka tłumaczyła dlaczego studia mają być bezpłatne tylko na 1 kierunku mówiła mniej wiecej coś takiego:
Nie ograniczamy studentom możliwości studiowania, chcemy tylko zeby więcej kierunków studiowały jedynie osoby najlepsze.
Co?! Hipokryzja, does it ring a bell? Nie ograniczam ci możliwości wyboru szamy w restauracji ale chcemy homara przygotowac tylko dla najważniszych...czyli tych których stać. Nauka NIE MOZE być biznesem. Skoro rozwój umysłowy jest tak wazny jak mozemy kłaść na nim cenę? I argument który moim zdaniem jest zabijaczem każdego innego kontrargumentu : Czy jeśli nauka ma być płatna, dzieci z rodzin biednych, wiejskich itp mają pozostać bez nauki? I pogłębiać swoją niewiedzę tworząc tym samym jeszcze wyraźniejszą barierę z resztą srodowiska? Wiadomo ze to będzie tylko prowadzić do pogłębiania się patologii społecznych na które tak narzekamy.
Stanowcze NIE płatnej nauce.
Majk masz browar
_________________
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2009-06-17, 17:44   

A Ty u mnie, za rozwinięcie myśli, którego nie mogłem z siebie wydusić xD

To jest właśnie to. Wiedzę się przekazuje. Skoro społeczeństwo ma mieć wysoki poziom intelektualny, to lepiej żeby ułatwic mu tą naukę a nie jeszcze dodatkowe kłody pod nogi rzucać. Czasem mam wrażenie, ze na studiach tak naprawdę uczą jak sprawnie zarobić pieniądze, a nie tego czego chcielibyśmy się uczyć. Jak dla mnie ponad wszelkie pieniądze stoi wiedza i ambicje, zeby tą wiedzę zdobywać. Dlatego krytykuję obecny system oświaty.

Jasne, jeśli chcesz żyć jak król, to oczywiście, że bez pieniędzy tego nie osiągniesz. Jednak czy naprawdę jest to człowiekowi potrzebne do życia? Bycie materialistą?
 
 
Nazar 
Air Screamer


Wiek: 38
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 700
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-06-17, 17:55   

StuntmanMikeL napisał/a:

A to, że większość studentów idą na te studia bóg wie po co i z bóg wie jakich powodów te studia olewają, to już inna sprawa. Mówisz o zapracowaniu na coś? Ucząc się pracujesz na przyszłość, dlaczego masz dodatkowo płacić słoną kasę i jeszcze za to pracować?


A z jakiej racji masz to dostać za darmo? Dlaczego ktoś ma dla Ciebie pracować za grosze? Studia to luksus, a nie przywilej. Za samą naukę nic nie kupisz.


StuntmanMikeL napisał/a:
I to jest właśnie to, zbiór paradoksów, w którym nawet nie wiem za co się złapać bo nic nie ma sensu. "Zmotywujmy studentów do nauki każąc im za to płacić!" Dobry pomysł... Może gdyby ludzie z oświaty byli mądrzejsi to wymyśliliby inny sposób na zachęcenie do nauki, zamiast wodzić ich za nos pieniędzmi.


Nie ma lepszego sposobu - wyniki najlepszych uczelni mówią same za siebie. Nawet nie ma porównania.

StuntmanMikeL napisał/a:

To jest właśnie to. Wiedzę się przekazuje.


To idź i rób to za te śmieszne grosze (bo tylko na płatnych można na tym zarobić) - gwarantuję Ci, że szybko Ci się odechce :D


StuntmanMikeL napisał/a:
Skoro społeczeństwo ma mieć wysoki poziom intelektualny, to lepiej żeby ułatwic mu tą naukę a nie jeszcze dodatkowe kłody pod nogi rzucać.


Jakie kłody? Kto ne ma kasy, studiuje za darmo. Reszta dostaje preferencyjny kredyt lub płaci z góry lub w ratach.

StuntmanMikeL napisał/a:
Czasem mam wrażenie, ze na studiach tak naprawdę uczą jak sprawnie zarobić pieniądze, a nie tego czego chcielibyśmy się uczyć.


Dlatego, bo studia są bezpłatne - np. w UK skupiasz się na tym, co chcesz rozwijać i robisz tylko to - bo uczelnia może sobie na to pozwolić.

Raq napisał/a:
Ja sie podpiszę pod Majkelem, to nie wina studentów że poziom jest niski.

To wina systemu edukacji, który systematycznie idzie w dół. Na kilku wydziałach PW obniżają poziom, żeby nowi studenci nie odpadali tak szybko i sesja już jest mniej rygorystyczna.

Raq napisał/a:
Skoro wykładowcy nic nie robią to do kogo można mieć pretensje?

Do studentów, którzy za ich pracę nic nie płacą. Chciałbyś się przykładać do pracy, za którą dostajesz marne grosze?

Raq napisał/a:
Skoro rozwój umysłowy jest tak wazny jak mozemy kłaść na nim cenę?


Chcesz wiedzieć, ile kosztuje wykształcenie studenta medycyny? Kilkadziesiąt czy nawet ponad sto tusięcy złotych. Pomnóż to przez ilość studentów i dolicz pozostałe koszty. Pomnóż przez wszystkie uczelnie i masz miliardy złotych.

Nawet nie chcesz wiedzieć, ile kosztują DOBRE badania...

Raq napisał/a:
I argument który moim zdaniem jest zabijaczem każdego innego kontrargumentu : Czy jeśli nauka ma być płatna, dzieci z rodzin biednych, wiejskich itp mają pozostać bez nauki? I pogłębiać swoją niewiedzę tworząc tym samym jeszcze wyraźniejszą barierę z resztą srodowiska? Wiadomo ze to będzie tylko prowadzić do pogłębiania się patologii społecznych na które tak narzekamy.


Ale chrzanisz - przeczytaj to, co napisałem. Najbiedniejsi nie płacą wcale! Mało tego, dostają WYSOKIE STYPENDIA, a nie ochłapy, jak teraz.

Raq napisał/a:
Stanowcze NIE płatnej nauce.


Stanowcze NIE dla takich ZACOFANYCH socjalistów, jak Ty! Nie przedstawiliście żadnych sensownych argumentów, tylko powtarzacie zasłyszane frazesy bez pokrycia w rzeczywistości. Dzięki Wam poziom polskich uczelni leci na łeb na szyję, zamist się rozwijać.

Dzięki ludziom takim, jak Wy w Polsce NIGDY NIE BĘDZIE czegoś takiego, jak miasteczka akademickie, jak rozwinięta społeczność studencka, jak projekty naukowe.

To ludzie Waszego pokroju przyczyniają się do tego, że absolwent polskich uczelni nie ma szans z absolwentem uczelni pokroju OXfordu, Cambridge, Berkeley, Yale itp.

Dlaczego? Bo te uczelnie mają ogromną renomę i dorobek naukowy. Jak? Dzięki większym funduszom. U nas nie ma na to szans.

A teraz kwintesencja Waszego BŁĘDNEGO przesłania:
Raq napisał/a:
Nie chcę się tu wdawać w szczegółowe analizy sytuacji uczelni, bo takich szczegółów nie znam i nic mądrego bym tu nie napisał.


Prosta zasada - nie wiesz, to się nie udzielaj. Mój ojciec jest prorektorem jednej z głównych państwowych uczelni, wykłada na niej odkąd tylko skończył na niej studia (bez przerwy) - mam więc doskonały wgląd do tego, jak to wygląda od strony finansowej. A czym Wy poprzecie swoje wypociny (bo inaczej tego nie można nazwać)?
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2009-06-17, 18:03, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2009-06-17, 18:04   

Nazar napisał/a:
Prosta zasada - nie wiesz, to się nie udzielaj. Mój ojciec jest prorektorem jednej z głównych państwowych uczelni, wykłada na niej odkąd tylko skończył na niej studia (bez przerwy) - mam więc doskonały wgląd do tego, jak to wygląda od strony finansowej.

To oświeć mnie geniuszu, zamiast ciągla pisać ile kosztuje edukacja. I zmień może ton swoich wypowiedzi, my piszemy do Ciebie normalnie. Nie piszę Ci, że jesteś zapatrzonym w kasę partaczem, który w życiu większych ambicji nie ma, nawet jeśli bym tak myślał.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2009-06-17, 18:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Raq 
Closer



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 901
Skąd: Leszczyny
Wysłany: 2009-06-17, 18:18   

Cytat:
Nie ma lepszego sposobu - wyniki najlepszych uczelni mówią same za siebie.
jest lepszy, zmotywować wykładowców do konkretnego wykonywania obowiazków wtedy wylecą ci którym nie zależy.
Nazar napisał/a:
Na kilku wydziałach PW obniżają poziom, żeby nowi studenci nie odpadali tak szybko i sesja już jest mniej rygorystyczna.
No i po co? Czy czasem tu nie leży problem który tak strasznie rozdrapujesz na niekorzyść cżłowieka który chce tą wiedzię posiąść?
Nazar napisał/a:
Do studentów, którzy za ich pracę nic nie płacą. Chciałbyś się przykładać do pracy, za którą dostajesz marne grosze?
Nie a przykładał byś sie gdybyś miał nóż na karku 'albo robisz dobrze albo nara?'
Nazar napisał/a:
Chcesz wiedzieć, ile kosztuje wykształcenie studenta medycyny? Kilkadziesiąt czy nawet ponad sto tusięcy złotych. Pomnóż to przez ilość studentów i dolicz pozostałe koszty. Pomnóż przez wszystkie uczelnie i masz miliardy złotych.

Nawet nie chcesz wiedzieć, ile kosztują DOBRE badania...
Co to miało do całosci? I missed the point
Nazar napisał/a:
Ale chrzanisz - przeczytaj to, co napisałem. Najbiedniejsi nie płacą wcale! Mało tego, dostają WYSOKIE STYPENDIA, a nie ochłapy, jak teraz.
Nie wiem czy zauwazyłeś ale mówimy o sytuacji w przyszłosci którą zakładamy a która nie jest faktem. innymi słowy pytasz o coś co ma być, ja odpowiadam co by było, a ty mówisz jak jest. Lekko chrzanisz nie sądzisz ;) ? Moze i dostają wysokie stypendia (kazdemu życzę, BTW zaprzeczas sobie bo wcześniej wspomniałeś że dostaje sie grosze ale whatever) ale my mówimy o sytuacji kiedy będą musieli zapłacić za studia (tak jakby wydatki na dziennych nie były wystarczające) i wtedy niestety nie będą mieli mozliwości zapracowania na te stypendia bo zwyczajnie nie bedzie ich stac na rozpoczęcie nauki. Już teraz zgłoszenia kosztują ponad 100zł i sam jestem przykładem tego ze nie poszedłem tam gdzie chciałem bo mnie zwyczajnie nie było stać na to.
Nazar napisał/a:
Stanowcze NIE dla takich ZACOFANYCH socjalistów, jak Ty!
pozdrów mamę słonko ;*
Nazar napisał/a:
Nie przedstawiliście żadnych sensownych argumentów, tylko powtarzacie zasłyszane frazesy bez pokrycia w rzeczywistości. Dzięki Wam poziom polskich uczelni leci na łeb na szyję, zamist się rozwijać.
Sorry jak tata teraz mniejszą wypłatę przyniesie, ale poproś go żeby ci zarzucił jakieś argumenty bo są tak słabe że muszę sobie kawy po nich zaparzyć
Nazar napisał/a:
A teraz kwintesencja Waszego BŁĘDNEGO przesłania:
to nie moje słowa ;)
Nazar napisał/a:
Mój ojciec jest prorektorem jednej z głównych państwowych uczelni, wykłada na niej odkąd tylko skończył na niej studia (bez przerwy) - mam więc doskonały wgląd do tego, jak to wygląda od strony finansowej.
Ja mam kolegów i czasami idziemy tez na piwo a dziś miałem dobry obiad :)
Nazar napisał/a:
A czym Wy poprzecie swoje wypociny (bo inaczej tego nie można nazwać)?
Once again : what?
_________________
 
 
 
Nazar 
Air Screamer


Wiek: 38
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 700
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-06-17, 18:19   

Wykształcenie lekarza (bez specjalizacji, stażu, wyjazdów, seminariów, zjazdów, tytułow naukowych itp.) to 120 tysięcy złotych, zakładając, że nie ma poprawek.

BTW: Myśl sobie, co chcesz - zwisa mi to. Moje ambicje pozwalają mi łączyć studia na dwóch wydziałach dziennie na PW z pracą i czasem wolnym. Sam się utrzymuję i nie narzekam, jak to źle.
Ostatnio zmieniony przez Nazar 2009-06-17, 18:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group