Silent Hill Page
 
Forum Silent Hill Page 
 Strona główna  Regulamin  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Zaloguj  Rejestracja

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Devinitum
2011-04-27, 18:07
Gry niedocenione
Autor Wiadomość
SuiKaede 
Mumbler



Wiek: 32
Dołączyła: 10 Sie 2009
Posty: 125
Wysłany: 2010-03-16, 17:56   

Ja ostatnio skończyłam ICO i gra jest cudna *__* Przez pierwsze sekundy ciężko się wciągnąć, ale póżniej z kolei.. ciężko jest się oderwać.
Cudne lokacje, szczególnie podobały mi się te przy wierzach oświetlających bramę *__*
Yorda cudowna, Ico też.
I to zakończenie...
Podoba mi się zarówno w wersji optymistycznej, czyli Yorda jednak żyje, jak i pesymistycznej i uznawanej przez twórce - wszystko się skończyło,a Ico śni o tym, żeby spotkać choć raz jeszcze Yordę....
Więcej takich perełek prosze.
_________________
Farewell the ashtray girl
Angelic fruitcake
Beware this troubled world
Control your intake
Goodbye to open sores
Goodbye and furthermore
We know we miss her
We miss her picture ...
 
 
kraken11 
Mumbler



Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 105
Skąd: Dębnica Kaszubska
Wysłany: 2010-03-17, 00:35   

Jednak udało Ci się przejść ICO. Brawo. Przepiękna opowieść o przyjaźni i poświęceniu. Najfajniejsze jest to, że dla mnie właśnie w ICO jest najcudowniejsza grafika w grach video ever. Kwintesencja sztuki. Nie żadne realistyczne badziewie, namolnie naśladujące rzeczywistość.
Dlatego jest to jedna z najbardziej niedocenionych gier wszechczasów. Mam wielką nadzieję, że The Last Guardian genialnego Fumito Uedy, wytarmosi mnie conajmniej tak samo, albo jeszcze bardziej aniżeli ponadczasowy ICO.
_________________
kraken11
 
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-05-31, 15:21   

Ostatnio przypomniałem sobie o pewnej gierce twórczości Konami, którą z niewyjaśnionych przyczyn sprzedałem parę lat temu. Jako, że godzinę potem znalazłem gierkę na Allegro za grosze, nie wahałem się długo z decyzją zakupu. Ring of Red - bo o nim mowa - to strategia turowa wydana w 2000 roku (2001 w US i EU) na konsolę PS2. Jako, że jest to twór Japończyków, do czynienia mamy z ich obiektem kultu, czyli mechami. W przeciwieństwie jednak do robotów typu Gundamy czy innych dziwadeł, Ring of Red skupia się na bardziej realistycznych maszynach, niczym z jakiegoś MechWarriora. Akcja rozgrywa się w roku 1960 i ukazuje alternatywną wizję świata, w którym to Japonia została podbita przez siły alianckie, a następnie podzielona na północną i południową Japonię.

Strategia turowa, w dodatku dość ciekawa. O ile rozmieszczanie jednostek na mapie wygląda w miarę tradycyjnie, tak same walki są naprawdę oryginalne. Mechy walczą 1vs1 będąc ustawionym naprzeciwko siebie. W zależności od typu maszyny, jej skuteczność jest zależna od odległości od przeciwnika. Co więcej, mechowi towarzyszą trzy oddziały piechoty - jeden znajdujący się na samym mechu, oraz dwa pełniące rolę wsparcia. Zarówno piloci jak i osłona posiadają swoje specjalne zdolności, które można wykorzystać, czyniąc walki mocno taktycznymi i zarazem wymagającymi.

Gra jest stara, w związku z czym nie powala grafiką ani ogólną jakością wykonania. Choć wygląda przyzwoicie, to nie uświadczymy żadnego voice-actingu, a wszelkie dialogi to statyczne portrety postaci i słowo pisane. Mimo to, jak na swoje czasy jest lepiej niż dobrze. Aż dziw bierze, że o grze tak mało się słyszało, pomimo całkiem niezłych ocen. Zdecydowanie polecam miłośnikom strategii turowych.

Gameplay (z nędznym komentarzem) - http://www.youtube.com/watch?v=yUSvzdVBFBA
 
 
R4Zi3L 
Caliban
NERD



Wiek: 36
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1433
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-05-31, 16:54   

Przypomina mi troche serie Front Mission - jedna z moich ulubionych trakctyczny jrpg... :)
_________________
SH is in me...
Sometimes i feel like this...
 
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-08-20, 12:45   

Star Trek: Bridge Commander - najlepsza Star Trekowa gra ever.

No, niedoceniona przynajmniej w Polsce, gdzie wszystko związane ze Star Trekiem jest olewane ciepłym browcem, podczas gdy śmiecie pokroju prequeli Star Wars zbijają kokosy.

Anyway, gra wymiata. Nie ma chyba innej, która lepiej oddawałaby klimat Star Trek, bo zamiast kierować grupką statków z lotu ptaka w RTSach, tudzież strzelając między oczy Romulanom w FPSach, w Bridge Commander dosłownie zasiada się w fotelu kapitana na jednym z okrętów Federacji. Statkiem można operować z kamerą z zewnątrz statku, jednak bardziej klimatyczne jest obserwowanie akcji z perspektywy pierwszej osoby jako kapitan, rozglądając się po mostku z fotela dowódcy i odnosząc się do indywidualnych oficerów (sternik, nawigator, inżynier, pierwszy oficer etc.) wydawać im rozkazy przy pomocy całkiem wygodnego interfejsu. Ponoć można nawet grać za pomocą komend głosowych (mikrofon + odpowiedni program do rejestrowania komend), ale po pierwsze nigdy nie udało mi się tego ustrojstwa uruchomić, a po drugie gdybym zaczął drzeć japę do monitora, żeby namierzyć generator pól siłowych i wystrzelić torpedy fotonowe, to moja matka zadzwoniłaby po pogotowie.

Jeśli istnieje na tym forum ktokolwiek (poza Suavkiem ;P ), kto lubi Star Treka, to chyba nie muszę dalej zachęcać do zapoznania się z Bridge Commander.
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-08-20, 14:03   

MikeL, błagam...

Star Trek: Bridge Commander to jedna z najbardziej PRZEREKLAMOWANYCH gier Star Trek ever ;) .

Oczywiście nie jest ona zła, ale ten fascynacji nigdy pojąć nie potrafiłem. Obiecywano wiele - właśnie te całe operowanie okrętem z fotela kapitana. Co z tego wyszło w praktyce? Strasznie uproszczona, liniowa gra, w której i tak lepsze efekty osiąga się samemu sterując okrętem z perspektywy trzeciej osoby, aniżeli ograniczając się do "atakuj tego po lewej i doładuj przednie osłony". Jest to fajny symulator okrętu, ale nic poza tym. O wiele ciekawiej się grało w którąkolwiek odsłonę Starfleet Command, który był naprawdę rozbudowanym symulatorem, wymagającym znacznie więcej niż zgrabnego celowania.

A jeśli chcesz naprawdę genialną trekową grę, w której pełnisz funkcję kapitana, to polecam Klingon Academy. Toż to jest o wiele bardziej niedoceniona pozycja. Co prawda nie masz trybu FPP z mostka, ale cała reszta jest na tyle rozbudowana i klimatyczna, że Bridge Commander może co najwyżej pozazdrościć. Głowy nie dam, ale kiedyś chyba nawet opisywałem grę w którymś numerze e-zinu Pathfinder. Ale to było dawno kiedy jeszcze analfabetą byłem, więc nie polecam tekstu.

http://ja.gram.pl/Revanchist/436 - tu gość krótko grę opisał.

Gameplay - http://www.youtube.com/watch?v=y7eqb2vVYU8 (Bez muzyki, nie wiem czemu. W ogóle ciężko filmy znaleźć z gry.)
http://www.youtube.com/watch?v=mqP8pA0uojc
I jeszcze to - http://www.youtube.com/watch?v=DrnloZzOMJc - tak, to jest muzyka z gry i cały soundtrack jest w tym klimacie. Miód.

A najlepszą trekową grą to jest Birth of the Federation, tak na marginesie ;) .
Ostatnio zmieniony przez Suavek 2010-08-20, 14:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-08-20, 14:35   

Grając w Starfleet Command (dwójkę i trójkę bodajże) prawie zasnąłem na klawiaturze po 5 godzinach gry, a w Klingon Academy nie grałem (ale na pierwszy rzut oka trochę tego BC przypomina). Choć szczerze mówiąc, to kiedy piszesz mi, że KA jest zajedwabiście rozbudowana, to nie wiem czy to miało być na zachętę czy wręcz przeciwnie. Jeśli gra jest trójwymiarowym odpowiednikiem Microsoft Excell to nie dziw się, że jest mało popularna, bo tego typu gówno przypasi tylko wąskiej grupie graczy. Ja do niej nie należę, bo nie mam czasu (i chęci) spędzać 15 lat rozmieniając się nad jedną grą, kiedy w kolejce stoi tyle innych. ;)

Bridge Commander stanowi właśnie taki idealny balans między taktycznym symulatorem, a bardziej przystępną grą akcji, świetnie zachowując przy tym klimat seriali. I też tak nie pisz, jakby ten Bridge Commander był jakąś strzelanką, bo wręczyłbyś ją graczowi, który do tej pory nie obcował z takimi grami i bądź pewien, że tak z górki od razu by mu nie poszło.

W dodatku do BC na necie można znaleźć całe gigabajty modów, które same w sobie przebijają podstawowy zestaw misji jak gwóźdź deskę.
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-08-20, 15:36   

Cytat:
Grając w Starfleet Command (dwójkę i trójkę bodajże) prawie zasnąłem na klawiaturze po 5 godzinach gry
Kwestia gustu. Mnie walki kosmiczne wielkich okrętów nigdy nie kojarzyły się z arcade'ową młócką, tylko właśnie odpowiednikiem walk na morzu. Okręty poruszają się wolno, ale w tym tkwi urok gry, aby oprócz standardowego uzbrojenia zadbać także o przydzielenie mocy pozespołom, ECM/ECCM, wykorzystanie min, myśliwców, wiązek holowniczych i wielu innych. Bardziej to do mnie przemawia niż proste "pew pew pew".
Aha, SFC3 ssie ;p. Jedynka i dwójka tylko się liczą.

Cytat:
Klingon Academy nie grałem (ale na pierwszy rzut oka trochę tego BC przypomina). Choć szczerze mówiąc, to kiedy piszesz mi, że KA jest zajedwabiście rozbudowana, to nie wiem czy to miało być na zachętę czy wręcz przeciwnie. Jeśli gra jest trójwymiarowym odpowiednikiem Microsoft Excell to nie dziw się, że jest mało popularna, bo tego typu gówno przypasi tylko wąskiej grupie graczy. Ja do niej nie należę, bo nie mam czasu (i chęci) spędzać 15 lat rozmieniając się nad jedną grą, kiedy w kolejce stoi tyle innych.
Gra jest tak przystępna, że nauczysz się grać w 10 minut, ale jednocześnie tak rozbudowana, że nie ogranicza się do prostej wymiany ognia, lecz także do dbania o rozdysponowanie energią, ustalenie prędkości, wykorzystanie zdolności specjalnych, zastosowanie abordażu i temu podobnych. Na pewno gra jest bardziej przystępna od StarFleet Command, ale nie tak rozbudowana, że będziesz się drapał po głowie zastanawiając o co w tym wszystkim chodzi. Najlepsze w niej jest właśnie odwzorowanie walk gigantycznych okrętów (nie latają jak myśliwce), muzyka (chórki!), a także system wizualizacji zniszczeń (lepszy niż w BC, śmiem twierdzić). Także same misje bywały ciekawe, niejednokrotnie zmieniając okoliczności w jakich się znajdujemy (pierścienie planetarne, mgławice, wnętrza gazowych gigantów, czy też nawet okolice czarnych dziur). No śmiem twierdzić, że przewyższa on BC pod niemal każdym względem.

Cytat:
Bridge Commander stanowi właśnie taki idealny balans między taktycznym symulatorem, a bardziej przystępną grą akcji, świetnie zachowując przy tym klimat seriali. I też tak nie pisz, jakby ten Bridge Commander był jakąś strzelanką, bo wręczyłbyś ją graczowi, który do tej pory nie obcował z takimi grami i bądź pewien, że tak z górki od razu by mu nie poszło.
Ale co tam jest taktycznego? Raptem parę opcji na krzyż, a tak naprawdę cała gra sprowadza się do latania i strzelania. W dodatku fabuła ssie, misje są liniowe i monotonne, a także jak już wspomniałem perspektywa gry z mostka zupełnie się nie opłaca. Śmiem także twierdzić, że walki same w sobie są dość anemiczne. Nie chodzi mi tutaj o to, że okręty wolno się poruszają, ale raczej, że tak naprawdę nic się nie dzieje, co widać m.in. na Twoim filmiku. Ot okręciki sobie latają i "szczelajom" - wizualizacja zniszczeń jest kiepska, dynamiki brak, a wszelkie wystrzały wyglądają i brzmią jak tanie blasterki, a nie to co znamy z serialu. To już w starszym Dominion Wars starcia lepiej się prezentowały - http://www.youtube.com/watch?v=0BQ-8jN54U4 (btw. Polska wersja gry ssie... A taką niestety posiadam).

W sumie, przez tą rozmowę wpadłem na pomysł zrobienia swego rodzaju rankingu gier Star Trek - swoiste Top 5 lub Top 10. Biorąc pod uwagę ogólnie znikomą popularność gier tej marki, nadawałoby się to także do tego tematu. W wolnej chwili coś naskrobię ;) .
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-09-21, 13:42   

Nawiązując do powyższej wypowiedzi, a także właściwego tematu o grach niedocenionych, moje Top 5 gier Star Trek - link.

Ale coś czuję, że MikeLowi się nie spodoba to co napisałem o Bridge Commander ;>.
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-10-02, 17:47   

Ekhem. No wiesz. Wszystko to co napisałeś w powyższym artykule o KA znajdzie się i w Bridge Commander (no, może poza wstawkami FMV). Graficzna prezentacja zniszczeń umożliwiająca zrobienie ze statków wroga sera szwajcarskiego? Check. Okręty mają pełno podzespołów, oraz kontrolek, na których trzeba się skupiać (np. fazery i wyrzutnie torped też mają swoje sekcje wg. których trzeba ustawiać okręt przed strzałem, a nie że praży się jak w Doomie)? Check. Orkiestralny, dynamiczny soundtrack? Check. Wydawanie rozkazów poszczególnym członkom załogi? Check.

Może i KA jest lepszy, co chyba nawet zaraz sprawdzę, ale z Twojego opisu wynika że obie gry tak bardzo się od siebie nie różnią. Bridge Commander najwyraźniej miał większego farta w zdobywaniu popularności wśród graczy, albo lepiej trafił z terminem wydania. Who knows?

A jeśli chodzi o serię Elite Force - ostatnio do jedynki się przysiadłem, bo nigdy nie miałem okazji w nią zagrać i poza pierwszą misją na statku Borga usypiałem z nudów. Walki na fazerki wyglądają równie anemicznie zarówno w serialu jak i w tej grze. Strzelanie jest nudne jak flaki z olejem, a fakt że AI przeciwników jest równie nędzne tylko dobija gwoźdźa do trumny. Ogólnie się zawiodłem, bo niektórzy nazywają tą grę najlepszą na licencji Star Trek, więc spodziewałem się czegoś więcej. Dwójka była już lepsza, ale tak jak żeś tam napisał - fabuła to była jakaś bryndza, plus sama gra była wręcz do bólu oklepanym shooterem. Bardzo solidnym co prawda, ale strasznie sztampowym. Dali radę nawet wcisnąć jakże popularny w tamtych czasach level w dżungli.
Ostatnio zmieniony przez StuntmanMikeL 2010-10-02, 17:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Suavek 
Insane Cancer


Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 1245
Wysłany: 2010-10-02, 19:05   

StuntmanMikeL napisał/a:
Ekhem. No wiesz. Wszystko to co napisałeś w powyższym artykule o KA znajdzie się i w Bridge Commander (no, może poza wstawkami FMV).
To albo przeczytałeś inny artykuł albo mówisz o innym Bridge Commanderze.
StuntmanMikeL napisał/a:
Graficzna prezentacja zniszczeń umożliwiająca zrobienie ze statków wroga sera szwajcarskiego? Check.
Bridge Commander został wydany kilka lat po Klingon Academy, a ten jego system zniszczeń sprowadza się do zrobienia małej szarej dziurki w kadłubie, która wygląda tak, że już mogło jej lepiej nie być wcale. W Klingon Academy nie tylko da się całkowicie odstrzelić pewne części okrętu (jeśli dobrze pamiętam to w BC wiąże się to z natychmiastowym zniszczeniem okrętu, niezależnie od posiadanego HP), to jeszcze uszkodzenia naprawdę wyglądają jak wyrwy w kadłubie, z widocznymi płonącymi pokładami itp.
StuntmanMikeL napisał/a:
Okręty mają pełno podzespołów, oraz kontrolek, na których trzeba się skupiać (np. fazery i wyrzutnie torped też mają swoje sekcje wg. których trzeba ustawiać okręt przed strzałem, a nie że praży się jak w Doomie)? Check.
Wybacz, ale tego fragmentu troszkę nie pojmuję. Niemniej jednak jeśli sobie dobrze przypominam, to cała istota walki sprowadzała się do ustawienia paru opcji przed rozpoczęciem potyczki, a następnie lataniem w kółko i strzelaniem. Żadnych innych, bardziej wymagających opcji sobie nie przypominam.
StuntmanMikeL napisał/a:
Orkiestralny, dynamiczny soundtrack? Check.
Raz jeszcze jakiś inny Bridge Commander? Ok, można się spierać, że muzyka jest kwestią indywidualną, ale posłużę się tutaj zapodanym przez Ciebie parę postów wcześniej filmem i zapytam - http://www.youtube.com/watch?v=kyO5CRFLLZM - czy to aby na pewno jest dynamiczny soundtrack kojarzący się z bitwami na śmierć i życie z udziałem teoretycznie gigantycznych okrętów kosmicznych? Nie sądzę. Muzyka ta ani trochę nie pasuje do scen akcji, a tak się składa, że to jest chyba jeden z głównych, częściej odgrywanych motywów walki w grze. Porównaj to sobie z Klingon Academy - http://www.youtube.com/watch?v=OhOc4b_zQ_I (muzyka na trailerze to jeden z wielu motywów walki podczas gry).
StuntmanMikeL napisał/a:
Wydawanie rozkazów poszczególnym członkom załogi? Check.
W Klingon Academy nie ma "poszczególnych członków załogi". Są po prostu rozkazy przypisane poszczególnym stanowiskom (helm, science, enginering, tactical itd.). Gracz się nie babrze z wybieraniem ludzików na mostku, tylko paroma kliknięciami ustawia co trzeba. W BC był imo przerost formy nad treścią.
Cytat:
Może i KA jest lepszy, co chyba nawet zaraz sprawdzę, ale z Twojego opisu wynika że obie gry tak bardzo się od siebie nie różnią. Bridge Commander najwyraźniej miał większego farta w zdobywaniu popularności wśród graczy, albo lepiej trafił z terminem wydania. Who knows?
Gry te łączy co najwyżej fakt bycia symulatorami okrętu oraz pojedyncze rozwiązania. Jednak w miejscu trybu FPP z mostka, który posiada Bridge Commander, Klingon Academy oferuje o wiele bardziej zróżnicowane otoczenie w jakim przyjdzie toczyć walki (pierścienie planetarne, mgławice, wnętrza gazowych gigantów, czarne dziury itp.) a także o wiele więcej opcji i rozkazów do wydania. Moim zdaniem gra jest także o wiele bardziej dynamiczna i efektowna, w przeciwieństwie do BC, w którym jak widać na wyżej zapodanym filmiku, można po prostu włączyć kamerę Cinematic i prawie nic nie robić, bo i tak nasz okręt jest potężniejszy niż reszta rzucanego na nas kosmicznego śmiecia. BC miał chyba tę przewagę, że był lepiej rozreklamowany - sam tryb FPP z mostka zapewne zachęcił wiele osób do kupna. No i raz jeszcze, nie twierdzę, że jest to gra zła, ale zachwytów nad nią nie pojmuję, tym bardziej na tle znacznie lepszego, acz niedocenionego Klingon Academy.
 
 
StuntmanMikeL 
Caliban
MARRY AND REPRODUCE


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 1710
Wysłany: 2010-10-02, 21:27   

Yeeees... I can feel your anger. It gives you focus... Makes you stronger...

Suavek napisał/a:
Gracz się nie babrze z wybieraniem ludzików na mostku, tylko paroma kliknięciami ustawia co trzeba.

Teoretycznie w BC też tak można robić kiedy przełączysz się na external view.

Suavek napisał/a:
można po prostu włączyć kamerę Cinematic i prawie nic nie robić, bo i tak nasz okręt jest potężniejszy niż reszta rzucanego na nas kosmicznego śmiecia

Chyba jak grasz na easy, bo poza Cardassiańskimi Galorami i mniejszymi grupami Keldonów, większość okrętów skopie Ci tyłek jak nie będziesz wiedział co robić.

Ja z kolei nie rozumiem Twojego zawzięcia. Ot dla mnie pierwszy był Bridge Commander. Zagrałem w niego zanim w ogóle dowiedziałem się o istnieniu Klingon Academy. Może gdyby było na odwrót to bym śpiewał inaczej, ale tak się nie stało. Też nie myśl sobie, że uważam BC za jakąś grę idealną, bo swoje błędy ma (np. niektóre misje "szpiegowskie" są wyjątkowo upierdliwe, plus AI czasem się krzaczy), ale że w lepszy symulator tego typu jak na razie nie grałem, to jest on u mnie #1. Ogólnie na moim przykładzie możesz też sobie wytłumaczyć, czemu większość zachwala tą grę, podczas gdy KA poszedł w niepamięć. Po prostu ta druga z jakichś przyczyn ich ominęła, żeby dwa lata później nadziali się na BC, który może miała lepszą reklamę, czy cokolwiek tam mogło przyczynić się do jej sukcesu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group