no trochę szkoda już zamykać, ale rzeczywiście różnie z czasem i pamięcią by odpisać. Jeżeli chcecie jeszcze kontynuować rozgrywkę to ja jestem jak najbardziej ZA
zaskoczyła mnie zmiana nastoju w momencie gdy zobaczyłem jak jasno i prawie "normalnie" tu jest, ale ciągle z zachowaniem bezpiecznej odległości najpierw przez chwilę postać kobiety obserwowałem, po czym zdecydowałem się odezwać.
- um, dzień dobry?
przez chwilę zawahałem się w którą stronę iść, ale jednak ciekawość wygrała ze strachem ~o nie, ciemne podziemia? póki co się na to nie decyduję~ pomyślałem sobie i powoli zacząłem iść po schodach w górę, ku żródle światła.
-um, mam nadzieję że to nie najtańsza pułapka na świecie - powiedziałem do siebie , dalej kierując się ku światłu.
-dlaczego? - to było jedyne co zdołałem z siebie wydusić gdy ją zobaczyłem. jednak po chwili otępienie i szok ustąpiły i zacząłem bardzo ostrożnie kierować się w jej stronę - hej! czekaj! co jeszcze wiesz?! - ciągle czujnie rozglądałem się na boki, gdyby lalka i martwe dziewczynki nie były jedynymi lokatorami apartamentów
- martwych? jak to martwych, przecież ją widziałem na własne oczy - oparłem głowę o drzwi, przez chwilę próbując zrozumieć co się dzieje.
-ech, w sumie racja, w tym mieście może się dziać wszystko. - powoli zacząłem odwracać się w stronę głosu, który zjeżył mi włosy na karku. postanowiłem w razie czego mocniej ścisnąć siekierę, na wypadek gdyby głos nie dochodził z ust martwego, lub też nie - dziecka.
- co do...? -odepchnięty energią straciłem równowagę i aż usiadłem na ziemi, lecz szybko się podniosłem i zacząłem się dobijać do drzwi za ktorymi była dziewczynka
-Halo! jesteś tam? Wszystko w porządku?! HALO!?! - szarpałem za klamkę w każdą możliwą stronę.
podszedłem niepewnie do drzwi spod których wyzierało światło i stanąłem przy nich, próbując usłyszeć czy cokolwiek żywego znajduje się za nimi.
Powoli zdjąłem kłódkę i z przygotowaną siekierą gotową do zamachu uchyliłem drzwi.
-ummm, to chyba nie najlepsza droga i pomysł na podróż - zrobiłem krok w tył, szukając innych znaków i strzałek, mając nadzieję na inną drogę niż przez "pustkę". choć czułem, że coś mnie ciągnie w jej stronę.
- hmm, ale że pusto oznacza że dobrze, czy źle? - zacząłem powoli i bardzo niepewnie sprawdzać butem podłogę, nie wiedząc czy w ogóle w tam jest, krok po kroku przesuwając się w stronę pustki.
-oho, czyli jednak chcecie się bawić. okej. bawmy się - zacząłem powoli i tak cicho jak to się tylko da podążać za strzałkami, jednocześnie sprawdzając co za napisy im towarzyszą. siekiery nie spuszczałem z pozycji gotowej do ciosu, bo coś mi mówiło że w apartamentach na pewno spokojnie nie będzie.
-niebezpieczeństwo, świetnie. dzięki za ostrzeżenie - powiedziałem na głos, przełykając ślinę zdecydowanie zbyt głośno, czując jak włosy na karku zaczynają mi się jeżyć.
Powoli, mocno ściskając w jednej dłoni siekierę a w drugiej latarkę z telefonu zacząłem się kierować w stronę napisu.
stwierdziłem, że to dziwne - ale dla pewności wcisnąłem go do torby.
-nigdy nie wiadomo, co się może przydać - powiedziałem i odpaliłem papierosa. chwilę pokręciłem się jeszcze po pomieszczeniu, rozglądając dokładnie i zacząłem szukać wyjścia z pomieszczenia innego niż dziura w ścianie.
-tutaj musi się dać przejść dalej. w końcu to apartamenty.
w razie czego nie ściągałem okularów - wskazówki mogły być wszędzie.
- jakby trwał w zawieszeniu. - powiedziałem na głos do samego siebie i przyjrzałem mu się dokładnie z każdej strony, próbując znaleźć jakiś sposób by się dostać do jego wnętrza. również ruszyłem pokrętła z jego tyłu, w nadziei że cokolwiek się zdarzy.
szybko przerzuciłem rzeczy w skrzyni, szukając czegokolwiek co może mi się przydać, po czym wziąłem zegar do rąk i przyjrzałem się mu dokładnie, jakby krył jakiś sekret
-musisz mieć jakiś sens - powiedziałem do niego, po czym rozejrzałem się po całym pomieszczeniu - wszystko w tym mieście ma jakiś sens.
- tydzień temu... już w sumie sam nie wiem ile czasu spędziłem w tym mieście.
powoli, prawie że niepewnie wszedłem do środka tak ostrożnie jak to tylko jest możliwe. skierowałem się ku lampie, po czym moją uwagę przykuła skrzynia. ściągnąłem z niej płachtę i postanowiłem ją otworzyć.
- Lyra... oh boże, mam nadzieję że wszystko z nią w porządku. - poczucie odpowiedzialności we mnie dało o sobie znać, jednak po chwili zwróciłem uwagę na informację o zaginięciu mnie.
- ale, w ogóle jak to możliwe? - przyjrzałem się fragmentowi o sobie dokładniej, po czym zwinąłem gazetę i ostrożnie zajrzałem w dziurę po wyciągniętym oknie.
Przejrzałem artykuły, szukając jakiś wskazówek które być może ktoś dla mnie zostawił, po czym zwróciłem uwagę na ostatnią stronę
-hmm? dziwne. - przyjrzałem się jej i zacząłem czytać kto i kiedy zaginął w tym mieście.
-cała... strona? - powiedziałem z zaskoczeniem mieszającym się z przerażeniem.
kucnąłem, by ściągnąć cegłę z gazety, po czym wyprostowałem się by sprawdzić co takiego w niej znajdę. jednocześnie ciągle w jednej dłoni trzymałem ległę - jakbym nie był pewien w którym z obiektów wskazówka się znajduje.
- okej, no to bawimy się dalej w podchody - powiedziałem na głos w przestrzeń i zagłębiłem się w lekturze.
-... berek... - powiedziałem pod nosem, spoglądając w którą stronę prowadzą strzałki. Powoli, acz pewnie ruszyłem za nimi, mając nadzieję że nic przerażającego na końcu tej ścieżki na mnie nie czeka.
-okej kolego, trzymaj się, bo włączamy drugi bieg - powiedziałem do bijącego serca w mojej torbie, poprawiłem okulary i zacząłem truchtać w stronę gdzie jeszcze przed chwilą znajdowało się coś, co przypominało dziecko.
gdy dodreptałem na miejsce, musiałem na chwilę odsapnąć, więc z rękami opartymi na kolanach łapałem oddech, rozglądając się za jakimikolwiek fioletowymi śladami.
zacząłem się rozglądać za jakimiś wskazówkami w którą stronę iść, jednocześnie co chwilę sprawdzałem czy serce w mojej torbie dalej bije, jakbym chciał się upewnić że jego właściciel jakimś dziwnym cudem ciągle żyje.
-okej, może znowu mi się przydacie - powiedziałem zakładając okulary w nadziei, że zobaczę jakiś trop za którym bym miał podążać.
gęstniejąca mgła odrobinę mnie zaniepokoiła, ale nie na tyle by oddać serce właścicielowi. ~a może to nie jest prawowity właściciel?~ zacząłem się zastanawiać, po czym zdecydowałem się wziąć je ze sobą.
-kurwa. najpewniej będę tego żałował. ale z drugiej strony, może właśnie nie? -delikatnie owinąłem je kawałkiem prześcieradła i schowałem do swojej torby.
wyciągnąłem rękę przed siebie wpatrując się w bijące serce na wpół zafascynowany a na wpół przerażony.
-jakim cudem? i przede wszystkim, do kogo należysz? - powiedziałem do pulsującego mięśnia, który nie chciał się poddać.
- ugh, tylko nie to. - przełknąłem głośno ślinę i wstrzymując oddech wsadziłem rękę w prowizorycznie pozszywaną klatkę piersiową, próbując dosięgnąć to coś, co pulsuje pod kolejnymi warstwami mięsa.
- o boże... - zasłoniłem usta dłonią przerażony, ale jednocześnie zafascynowany tą makabryczną układanką. - nie, tu nie ma mowy o bogu. przynajmniej nie tym, którego mam na myśli. - wygrzebałem okulary, chcąc sprawdzić czy to przypadek, czy jednak jest to jakiś chory znak dla mnie i zacząłem się rozglądać za czymś, czymkolwiek.