Forum Silent Hill Page

Our Special Place - Dreams aka Sny

Undertaker - 2008-06-17, 19:08

obraz jest ostrzejszy i wyraźniejszy o wiele bardziej niż w normalnym śnie,ale niż w rzeczywistości....cóż...powiedzmy że jest taki jak TV w HD :P
Bersek - 2008-06-17, 19:13

..
Bersek - 2008-06-17, 19:20

..
Undertaker - 2008-06-17, 19:20

Tak,gdy uzyskujesz świadomość w śnie(czyli świadomy sen :P ) obraz staje się bardziej wyraźny...i teraz ważne....rób co pare minut testy rzeczywistości(jeśli czytałeś e-book'a o LD to ya know what i'm talkin' about)bo to one własnie utrzymują tą wyraźność i utrzymują cie w przekonaniu że to świadomy sen...jesli nie będziesz ich robił to obraz będzie zanikał i będziesz normalnie śnił,gdy się obudzisz na 90% nie bedziesz pamietał snu. Jeśli podczas świadomego snu będziesz pamiętał o robieniu tych testów to nie bedziesz już miał noisa,blura itd. :D
Bersek - 2008-06-17, 19:22

..
Undertaker - 2008-06-17, 19:30

Hmmm co do metod to bywa różnie.Nie każda metoda na każdego działa...z tego co wiem WILD jest najlepsza z wszytkich ale jest troche trudna do opanowania ale efekty są lepsze, ja osobiście używam MILD,ponoć działa na dużo osób...czasem używam Inkubacji,jest mega banalna do opanowania dlatego polecam ją poczatkującym ale za to efekty nie będą oszałamiające tzn.jeśli będziesz chciec w śnie lecieć w kosmos to prawdopodobnie tak będzie ale wątpie czy uda wam się coś zmienić (tzn.bedziemy mogli robic na co mamy ochote ale wątpie czy będziemy w stanie przeniesc się np.na plac zabaw za domem)
Bakara_ - 2008-06-17, 19:47

Lepsze jest zerknięcie na jakiś zegarek,
za kazdym razem poda inny czas ; ]

R4Zi3L - 2008-07-12, 15:32

Sen ktory mialem gry wrocilem z wycieczki na Floryde i spowrotem....

Zaczelo sie mnie wiecej tym ze mialem jechac na lekcje akordeonu (???) mojej matki ale
jakos nie bardzo mi sie chcialo. W autobusie spotkalem chyba kolege ze studiow i wrazem z
nim wysialdem. Poszlosmy do jakiegos schroniska/osrodka z duzoa iloscia
studentow, lozek i jedzenia (????) Tam spotkalem Kaska. Gadala z kims i potem
wyszlas. Pobieglem za nia. Byla na mnie z jakiegos powodu zla, ze cos chyba
wygadalem. Zaczelismy sie bic (?) a wlasciwie to tak szarpanienie i
przepychaki i okladanie jakimis malo twardymi przedmiotami. W koncu sie pogodzilismy i
potem poszlimy razem ogladac cos, juz nie pamietam cos bylo dalej, chyba
koniec.

Czytalem w gazecie kiedys ze jakis student z powodu "zawodu milosnego" czy jakos tak, rzucil sie pod pociag...

Bersek - 2008-07-14, 09:26

.
Bishop - 2008-07-14, 13:40

Damn, czemu ja nigdy nie miałem takich snów xD. W ogóle to czemu ja nie mam snów :P . Od dobrych kilku lat nic mi się nie śniło...

Ale kiedyś miałem taki sen, niby nic wielkiego ale pamiętam go do tej pory.
Jak w większości marzeń sennych, wszystko opierało się na doświadczeniach życiowych ;) . Mianowicie tuż przed pójściem spać czekałem na tatę (Jak byłem mały bałem się spać sam :lol: ). Kiedy przyszedł powiedział żebym się położył, a on zaraz do mnie dołączy ;) zanim to zrobił zasnąłem. No i tutaj zaczyna się sen: Ciągle czekam na ojca który nie przychodzi, w końcu siadam na łóżku i zaczynam płakać... :P Nie było by w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że obudziłem się dokładnie w tej samej, wyśnionej pozycji w której płakałem :O ale to nie koniec, rozglądam się i... OMFG ! Gdzieś wcięło starego :eek: .
Okazało się, że poszedł do mamy po tym jak zasnąłem (byłem jeszcze w normalnej pozycji)
i w sumie mu się nie dziwię :razz: .

Ten sen i jego następstwa są chyba najdziwniejsza/straszniejszą rzeczą jaka mi sie przytrafiła. Bez kitu :grin: .



Cytat:
Z gatunku - freaky'n'scarry. Ostatnio mi się śniło, że uciekałem przed lwem na terenie posesji, identycznej do tej z "Psychozy" Alfreda Hitchcocka. Uciekałem co sił w nogach skacząc jak małpa po całym domu (nawet po dachu!), ale lew zawsze znalazł sposób aby mnie dopaść. Pod koniec snu lew w końcu mnie dorwał i ostatnie co pamiętam to, że zaciskał szczęki na mojej ręce, którą desperacko wierzgałem w celu odgonienia bestii.


Ostatnio zaprosiłem kilku znajomych na melan... tzn. wieczór filmowy :P . Ostatnim filmem jaki oglądaliśmy przed snem były "Ptaki" wspomnianego już autora ;) . Jeden z kumpli miał taką jazdę, że wymachiwał rekami i krzyczał "zabierzcie ku*** tą mewę !" xD oczywiście wszystko przez sen.

Mi - 2008-09-10, 13:28

Ja przedwczoraj walczyłam z końcem świata ^^" . Zaczęło się to tak, że pewnego słonecznego dnia, któraś z moich dobrych koleżanek rzuciła hasło, że dnia następnego o godzinie 15 nastąpi koniec świata; nagle, na całej ziemi zabraknie powietrza i wszyscy umrzemy, nie ma na to żadnej rady. Oczywiście wszyscy, w tym ja, wyśmialiśmy ją. Koniec świata? Brak powietrza? Bzdury!
Następnego dnia okazało się, że wcale nie bzdury. Ok godziny 14.30 zaczęło dziać się coś dziwnego. Niebo zmieniło kolor na ciemny granat, miejscami przeszyty czernią. Zerwał się silny wiatr. Wyglądało to tak, jakby za chwilę miała rozpętać się burza, było jednak niezwykle sucho. Powietrze zrobiło się gorące. Potem suche jak pieprz. Coś nadchodziło z dużą prędkością. Widać to było z daleka, ponieważ każde miejsce, w którym "to" się znajdowało, stawało się ciemniejsze. Wszyscy rzuciliśmy się do ucieczki. W pobliżu była szkoła z ogromnymi, spiralnymi (o,O) schodami. Postanowiliśmy uciekać jak najwyżej. Nagle obok mnie znalazła się moja rodzina; mama, tata, dziadkowie. Uciekaliśmy coraz to wyżej w górę, podczas gdy połowa schodów była już ciemna. Kiedy stwierdziliśmy, że nie zdążymy wspiąć się wyżej, schowaliśmy się w toalecie (XPPP), utworzyliśmy krąg, przytuliliśmy się wszyscy i klęknęliśmy. Nadeszło. Ludzie umierali. Widziałam przez szparę w drzwiach, jak się duszą. A my? Nic. Klęczeliśmy tak jeszcze dłuższy czas, kurczowo trzymając się innych, aż minęło. Dlaczego my nie umarliśmy? Okazało się, że w toalecie stała roślina doniczkowa. I ta roślina, jakimś dziwnym trafem, gdy "cień" zabierał nam powietrze, produkowała go dla nas. Tak zachowywały się wszystkie rośliny domowe, tak więc ci, którzy ukryli się w pomieszczeniach z roślinami, przeżyli.
To jednak nie był koniec. "Cień" nadchodził falami co jakiś czas i znowu trzeba było się chować. Szkoła zamieniła się w apartamenty. Wiem, że za którymś razem przypadkowo oddzieliłam się od mojej rodziny, i wszyscy oni zginęli. Przeżyłam kolejny nawrót "cienia", po którym jednak rodzinka zmartwychwstała x]. Potem kolejne nawroty, podróżowanie i szukanie schronienia po mieście i tak bez końca. Obudziłam się ;].

Wczoraj zaś nękała mnie japońska dziewczyna rodem z Grugde/Shutter etc. Chyba byłam na statku/ promie, a ona nawiedzała moją kajutę. Dużej części snu nie pamiętam, wiem tylko, że starałam się rozwikłać, czemu nawiedza akurat mnie, co w końcu się udało, jednak pozostaje za mgłą ^^". Pod koniec snu płynęłam z jakimiś osobami łódką po jeziorze w nocy. Na małych wysepkach stali łucznicy. Nie mogliśmy ujawnić swojej obecności, bowiem zastrzeliliby nas z pewnością. Zanurkowaliśmy. Znalazłam się na środku jeziora, łucznicy zaczęli strzelać- nie trafiali jednak. Zaczęłam wołać zjawę, by się ukazała. Zamiast zjawy pojawiła się ... śmierć, która oznajmiła, że zjawy już nie ma, ponieważ zabrała ją do siebie. I znowu się obudziłam x].

Wendigo - 2008-09-10, 17:09

Miho ale Ty masz ogniste sny:-) to pewnie przez rum, a mnie sie nic nie śni:-(
Zamykający - 2008-09-10, 17:37

Z tym pierwszym snem skojarzył mi się motyw z Biblii, kiedy Bóg zabił Egipcjan a oszczędził Naród Wybrany. xD
Mi - 2008-09-10, 21:45

bloo napisał/a:
Miho, a nie oglądałaś ostatnio przypadkiem The Happening?
No właśnie, oglądałam, zaraz jak tylko wszedł do kin =D. Ja ogólnie b. rzadko miewam normalne sny, same tego typu horrory nawiedzają mnie w nocy. Chociaż dla mnie do jak najbardziej dobrze, całkiem nieźle się dzięki nim bawię (nie wliczając momentów, kiedy umieram ze strachu xD).
_Music - 2008-09-14, 11:20

O kurde.
To impuls, by kupić sobie paprotkę do mieszkania. Od dawna już planuję.

Ana - 2008-09-14, 11:27

Najbardziej dziwne sny mam jak śpię nie u siebie. Zapewne większość tak ma :)

Mój wczorajszy sen:

Byłam na dworcu w mojej Czeczeni [ Trzebiatów znaczy się ^^ ] i nie moglam się z niego wydostać, bowiem na zewnątrz była jedna wielka przepaść. Jedyny sposób aby się wydostać: przejść po moście który wyglądał na ŚREDNIO wytrzymały: po prostu sypał się, a jego szerokość miała może z 50cm. Mam lęk wysokości, więc i we śnie nie mogłam się zdecydować łazić nad przepaścią ;]. Nie wiem jak to się skończylo bo nagle znalazłam się w górach (?) na Morskim Oku (!). I ktoś mnie zepchnał w przepaść ;].

Nie wiem o co chodzi z tą przepaścią, w senniki wierzyć mi się nie bardzo chce.

Raq - 2008-09-14, 12:38

Widział ktoś Lost Boys? Bo mój dzisiejszy sen jakos mi przypomina. Nie pamietam juz oczywiscie szczegółów ale wiem jedno Vampiry, surfing, stacja benzynowa Mr. Burns i jazda...serio w moim snie pojawił się Mr. Burns, kilku znajomych (pamietam zę byli ale nie pamietam kto) i kupa ludzi z przerostem zębowym :D dało sie z nimi normalnie gadac, ale to zalezało od vampira, bo niektóre były agrasywne odrazu (dresy) a inne znów jak coś powiedziałes nie tak (dresy? xD) eniłej, ciekawe to było, pamietam ze z nimi walczyłem bo chciałem głównego zabić zeby inni stali sie normalni , nie mam pojęcia co robił tam Mr. Burns...wiem ze to była mała stacja benzynowa otoczona lasem a przed nią była plaża (!)...przypomina mi sie odrazu mój psychodeliczny sen z wielopoziomowym morzem, wierza i facetem od okularów (sick)...eniłej ciekawy sen...rano pamietałem go dobrze i chciałem go opisać ale ze dopiero teraz usiadłem do pc to sporo mi sie zapomniało...i co tam robił Montgomery Burns.....
Mi - 2008-09-22, 12:02

Huh, a mnie standardowo goniły dzisiaj hordy zombie. Storyline lekko zamazany, wiem, że chowałam się różnych domach, samochodach etc.

Natomiast w wakacje miałam pierwszy świadomy sen ;]. Nie powtórzył się już więcej, ale dla mnie to i tak sukces.

trinity1532 - 2008-10-13, 19:02

Mi dzisiaj się śniło, że chciałem się "bzykać", tylko, że zawsze jak chce się "bzykać" to się budzę, nie wiem czemu, ktoś może mi pomóc?
Bersek: Ja mogę Ci pomóc poprzez słowne upomnienie.

Turysta - 2008-10-20, 14:19

Śniły mi się fajne laski, lecz jak się im dłużej przyglądałem okazywało się że mają włosy pod pachami, które rozrastały się na całe ciała i po chwili panny zamieniały się w Wookie;( Jakkolwiek głupio to brzmi jest to autentyczny sen i musiałem się nim podzielić. Poza tym kiedy mi się to śniło było całkiem dramatycznie.
Wendigo - 2008-10-28, 16:57

Ale dzisiaj miałem gore w śnie, nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale tyle marasu to jeszcze w żadnej Pile, Hostelu ani Teksańskiej Masakrze nie widziałem, rzadko mam sny(a może często, tylko ich nie pamiętam), a już zwłaszcza takie, aż dziw, że spokojnie drzemałem.
Plazior - 2008-10-28, 17:14

A mi się śniło, że siedzę sobie w klasie, na lekcji niemieckiego.Nauczycielka coś tam: "Das ist sakon mai koken.Bla,bla,bla...", a ja jak zawsze nie słucham.Nagle gaśnie światło, i się zapala, i znowu, i znowu i coraz szybciej w końcu doszło to do prędkości światła ( :lol: jak głupio to nie brzmi) I nic nie widziałem, słyszałem tylko jak reszta klasy się drze.Nagle krzyk ustał. ,,Obudziłem się" Ale dalej nic nie widzę .Panika.Ale okazało się, że byłem nakryty kołdrą. To było straszne. Myślałem, że przytrafiło mi się to czego się boje najbardziej...
wawmaster - 2008-10-28, 17:57

A mi sie dzisiaj śniło, że poszliśmy z klasą z naszym panem od angielskiego (pochodzi z Ukrainy i nazywa sie Igor Tsymbal [Mówi się na niego Cymbał, ale fajny jest]) na ognisko. Siedzimy sobie przy ognisku on wyciąga gitare klasyczną i zaczyna młucić na niej metalowe solówki :D Normalnie myślalem że rąbne :P I potem zaczął opowiadać, że jakiśtam gitarzysta używa jakiejśtam techniki grania i zaczął to pokazywac na tym swoim klasyku.

Myśle ze taka tematyka mojego snu może być spowodowana tym, że 2 dni temu odszedłem z zespołu (właśnie z pozycji gitary elektrycznej) i nie była to dla mnie łatwa decyzja. Najwyrażniej pozostawiło to jakąś luke w mojej psychice, gdyż zespół był dla mnie bardzo ważny.

Bersek - 2008-10-30, 07:48

..
SiedzacyWKiblu - 2009-01-21, 10:44

Ostatnio mam coraz dziwniejsze sny.

Najpierw w Grudniu miałem sen o sylwestrze.
Po który ziemia zaczęła się trząść ,a niebo otwierać.
I tak w dużym WTF pojawiły się dwie tęcze ,a potem ręka jakby samego Boga ,która powiedziała ,że to jest świat który zawsze chciałem mieć i wszystkie moje nadzieje zostaną spełnione.
A ja oczywiście nie mogłem uwierzyć ,że to się aktualnie dzieje.

Byłem zadowolony ze snu ,bo był niczym jak przepowiednia.

Potem śniła mi się szkoła.
Szkoła była miksem jak tej gimnazjalnej jak i tej licealnej.
Śnił mi się tak jakby zwykły dzień w szkole .
Egzaminy ,rozmowy koleżeńskie ,przerwy i tak dalej.
Jednak to co było najważniejsze to to ,że przez cały sen towarzyszył mi 2 postacie.
Koleżanka niczym najlepsza przyjaciółka podnosiła na duchu.
Nawet gdy nadchodził beznadziejny egzamin.
Mówiła ,że dam rade.
Pomagała mi.
Wydała wał się tak miłą osobą ,że aż można było się w niej zakochać.
No i druga postać kolegi który też nie był lepszy.
Chociaż nie zwracałem zbytnio na jego uwagi .Nawet sny mają taki ciąg logiczny :lol:
Nasza trójka stanowiła sprawną drużynę przeciw wszystkim przeciwnościom.
Niczym jak serial o dwóch kolega i jakieś dziewczynie który zawsze dobrze się kończył.

W tym okresie dużo czytałem o Animie i Shadow ,prawdopodobnie te dwie postacie które mi pomagały symbolizowały moje alternatywne podświadome obrazy mojego ja.
Nie ma to jak gadać ze swoim obrazem kobiety Animą i swoją negacją czyli Shadow ,przynajmniej DOBRZE ,ŻE TYLKO w snach. xD

Jednak potem przyjemne sny się skończyły.
Jakieś tydzień temu ,śniła mi się pustka.
Absolutna pustka.
Nie było tam nic.
Lewitowałem mimo iż nie posiadałem ciała.
Nic nie czułem.
A czas wydawał się nie istnieć ,ale upływał tylko dla tego ,że go *obserwowałem*.
Po obudzeniu miałem taką depresje ,że dopiero po 6 godzinach jakoś doszedłem do siebie.
Pierwsza myśl od razu po obudzeniu byłą taka ,że chyba tak nie wygląda ,życie po życiu o_0
Zupełnie jakby Bóg nigdy nie istniał.

Googlach wpisywałem ,słowo "Pustka" ,najbardziej trafnym wyszukaniem stała się Wikipedia mówiąca o tym.
Śūnyatā
Całkiem fajne ,ale tego Buddy stycznego języka nie zaczaiłem.
Jak ledwo rozumiem te archetypy Junga to jeszcze religia Buddyzmu mówi o czym taki jak NON-SELF.

Nie powiem źle się czułem zwłaszcza ,że sen się powtarzał .
A uczucie *pustki* jest hymn nie ma co ukrywać ,jeśli odczuwasz coś takie z twoją głową coś nie jest tak.
http://en.wikipedia.org/wiki/Emptiness
Nigdy nie przypuszczałem ,że odpowiedź na pytanie "kim jestem" może nie być takie łatwe.
Zaczęło mi się nawet przypominać jak w październiku miałem te wrażenie ,że osobą która jestem teraz to naprawdę maska ,ale prawdziwy problem polega na tym ,że pod maską nie mam twarzy.

Jednak któregoś dnia coś się zmieniło.
Znowu miałem sen o pustce ,ale tym razem wydawało mi się ,że mogłem skakać po rożnych poziomach pustki chociaż nie można było tego zobaczyć i usłyszeć bo zawsze to była pustka
to jednak w jakiś sposób to czułem różnice.
Najważniejsze było to ,że po obudzeniu czułem się niewiarygodnie silny.
Przez następne dni czułem dziwny spokój.

Który jednak skończył się wczoraj bo ,nie zaliczyłem kolosa z różnych powodów ,ale te depresujące sny o pustce też się do tego co nieco przyczyniły.

Ale dziś miałem sen.
Czułem ,że moja podświadomość i świadomość ,zlewają się w jedno tworząc jedno istotę *mnie*.
Czułem się kompletny.Zdaje się ,że właśnie to jest enigmatyczne SELF.
A sam sen.

To nie była pustka ,bardziej jak stos słów które nie mogą przyjąć formy ,dźwiękowej i obrazowej.Zlewał się ze sobą i nie mogłem zdecydować o czym ma być sen.
Początkowo sen wydawał się mnie pocieszeniem na nie zaliczonego kolosa.
A później jakby karceniem.
Miałem znowu wrażenie ,że skacze po swoich *myślach*.

Wtedy zrozumiałem ,że najważniejszy jest WOLA.
Mogłem się karci lub podnieść i dać siebie wszystko później.
Problem była *wola* wszystko przypominało jak nie zharmonizowany chaos przy którym własne myśli się gubiły ,a ja sam byłem taki zakłopotany i nie wiedziałem co wybrać.


Jakby patrzył na wszystko i wszystkim ze wszystkim możliwym punktów widzenia i każdy wybór snu wydawał się właściwy.
Mimo to miałem *wybór*.

Obudziłem się nijaki humorze ,tak jakby to ja sam mógłbym wybrać w jakim stanie będę się znajdował.
Wybrałem ,że chce cieszyć się życiem.

Dlatego dziś zrozumiałem jak ważne jest w życiu "pozytywne myślenie".
Oraz 3 cnoty Boskie .
Wiara ,nadzieja i miłość.Trzeba tylko wystrzegać się ich fałszywych odpowiedników.

W końcu jeśli ktoś ma ślepą nadzieje ,że coś się uda ,a nie robił nic w tym kierunku ,to się magicznie nie spełni.
Tak jak mój wczorajszy kolos.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group