Borley Haunted Mansion - Horrory...Zarówno te dobre i kiepskie :)
sullivan_1989 - 2008-04-19, 19:15 Rosemary "Wielki Marsz" Stephen King również wydał pod pseudonimem.
A jeśli chodzi o ekranizację "Mgły" Rooster to uważam, że film jest co najmniej dobry. Na pewno nie doruwnuje opowiadaniu, ale trzyma poziom. Zakończenie też jest inne, wg mnie bardziej hardkorowe;).Carmash - 2008-04-19, 19:39 Z książkami Stephena Kinga obcuję już 7 lat. Pierwszą, przeczytaną przeze mnie książką Stefanka było "Lśnienie". Książka, która dostała się w moje małe wówczas łapki, w sposób zgoła nieoczekiwany. Spadła mi ona bowiem na głowę podczas udawania zespołu metalowego u mojego znajomego (pozdro Zimny!). W trakcie tej zabawy niefortunnie poleciałem na sporych rozmiarów szafę, otwierając przy tym górną szufladę, z której wysypały się upchane tam do granic możliwości przedmioty, a w tym także wspomniane "Lśnienie". Można by powiedzieć, że było to prawdziwe "olśnienie", ponieważ z twórczością króla spotykałem się tylko za sprawą prymitywnych katalogów, które systematycznie wysyłane przez pewną księgarnię, zalegały w moim domu. Już wtedy czułem jakby magię tego nazwiska, ponieważ pierwszym aspektem rzucającym się w oczy mojej osobie, było nietypowe nazwisko. Nie czekając więc zbyt długo, postanowiłem zabrać ów książkę do siebie, aby dać jej szansę i zobaczyć czy przebije inne horrory, w które już wtedy się zaczytywałem. Przeciętna lektura zajmowała mi wówczas kilka tygodni, jednak "Lśnienie" było pierwszą książką, którą przeczytałem w dwa dni. Opad szczęki, nerko-wstrząs, galaretowate policzki, w końcu przestraszony umysł młodego człowieka, jakby miał on do czynienia z czymś prawdziwie złym i przerażającym. Jest to nieco błahy, acz prawdziwy opis moich odczuć wyniesionych bezpośrednio z lektury . Właśnie wtedy zakochałem się w prozie Stephena Kinga, nabierając ochoty na więcej, znacznie więcej niż dawała mi genialna historia przemiany Jacka Torrance'a. Zacząłem więc przeprowadzać niezliczone ataki na wszystkie elbląskie biblioteki, prosząc od czasu do czasu ojca, aby przywiózł mi jakąś pozycję z gdańskich księgarni. W taki właśnie sposób uzależniłem się od literatury grozy na dobre, sięgając po wszystko co mogło być związane z tym gatunkiem. Wyrobiłem więc w sobie dostatecznie dużą wiedzę na temat gatunku oraz po upływie łącznie dziewięciu lat, mogłem się określić, któż taki wystraszył mnie w życiu najbardziej. Moim osobistym mistrzem grozy jest właśnie Stephen King. Książki tego człowieka, to dla mnie coś niezwykłego, wspaniałego. Ich zdecydowana większość to pozycje, które zasługują na cholernie wysokie noty, a niektóre książki to prawdziwe mistrzostwo literackiego rzemiosła. Zdarzają mu się oczywiście książki słabe, vide: Cujo, Oczy Smoka, Rok Wilkołaka czy Czarny Dom, ale któż nie popełni a błędów? Są to sporadyczne wyjątki, nie przysłaniające ani trochę jego blasku oraz niepowtarzalnego talentu.
Za co darzę książki Kinga największym szacunkiem? Za niepowtarzalny klimat, który przejawia się umiejętnie budowanym nastrojem; za genialne przedstawiony zarys miejsc, w których toczy się akcja jego dzieł; za wspaniałe portrety psychologiczne bohaterów, wobec których nie sposób przejść obojętnie. Tych książek się nie czyta...nimi się żyje, wcielając się w skórę postaci, będącymi papierowym odzwierciedleniem prawdziwego człowieka. Litery to szkielet, kartka to skóra, treść zaś, zdaje się być duszą, samodzielnie egzystującym bytem, który zostaje wprawiony w cykl życia za sprawą lektury. Tak właśnie odczuwam jego prozę, tak podchodzę do jego książek, w końcu tak wygląda moja, bez mała pasja, dotycząca wszystkiego, co wiąże się z horrorem.
Mógłbym pisać o nim i jego książkach bardzo wiele. Nie chcę jednak zdominować tego tematu personą Stephena Kinga, więc pozwolę powiedzieć sobie tylko jedno na zakończenie...a będzie to skromne "polecam".
PS: Wielki Marsz daje potwornie do myślenia. Zresztą widzę, że podpis Kosiora to nic innego jak cytat z tej genialnej książki. 10/10! Napisałbym o tej książce więcej, ale nie jest ona horrorem, więc nie będę walczył z ideą tego topicu Rosemary - 2008-04-19, 19:42 Wiem że wydał i to tym samym co Regulatorów dlatego spytałam
Nie jest to jedna z nowszych książek - Stefcio po prostu niedawno się do niej przyznał Może i słaba ale mi się podobała właśnie za ten surrealizm.
U mnie w bibliotece nieee maaa xP A co do zakupu to ostatnio się spłukałam na inna literaturę xP
Co do Mgły- nie widziałam ekranizacji ale opowiadanie też nieźle pokręcone ^^
Tak samo jak Babcia z tego samego tomiku i Małpa :sweet:
Strasznie jeszcze podoba mi się Carrie (jakbym miała zdolności telekinetyczne tez bym taką zabawę moim kolegom ze szkoły zafundowała ) i Talizman, który King napisał z Takim Jednym Facetem. Chociaż ta książka miała zupełnie inny klimat
Książki Kinga jakoś tak dziwnie działają na moją psychikę, masakrycznie utorzsamiam się z bohaterami i później przychodzą myśli typu "A Co Ty Byś Zrobił Na Miejscu Bohatera"? Też tak macie?
Hihi ostatnio u nas w Gdańsku była właśnie taka masakryczna mgła rano, że nie było widać nic na małą odległość ^^ Ale mieliśmy w szkole radochę ^^Raq - 2008-04-19, 21:36 Mówiłem ze Car napisze więcej
Ja jedynie miasteczko salem + 2 opowiadania wchodzące w skłąd wersji ilustrowanej...no naprawdę bardzo dobrze. Widziałem oba filmy z czego nowy chyba 2 razy i mimo to ksiażka bardzo mi sie podobala. A to musi coś znaczyc. Wielki Marsz mam nadzieje uda mi się nadrobić niedługo . Noszę się z zamiarem kupna jakiejś pozycji króla ale musiało by to być coś taniego z mojego okolicznego antykwariatu. No i bardzo kusi mnie nowa powieść (nowa u nas ) Koontz'a "nieznajomi" zapowiada się super...+ intensywność i inwazja tegoż samego pana zapowiadaja się supcio + brak pewnego stałego elementu jego utworów który zarazem jest największym minusem:DMi - 2008-04-20, 22:55 Niektórzy wysówają dosc odważne teorie, że King jako Richard Bachman był lepszym pisarzem, ponieważ w jego prozie znajdowało się więcej prawdziwego strachu. W zasadzie, to szkoda, że zdecydował się go uśmiercic, myślę, że gdyby wydawał pod obydwoma nazwiskami, mogłoby byc naprawdę ciekawie. "Regulatorów" przeczytałam dopiero po "Desperacji" i na początku byłam rozbawiona dublem większości postaci, odwróceniem ról u Caverów. No i Cynthia chyba wyładniała. Powiem szczerze, że mimo mojego uwielbienia dla "Desperacji", "Regulatorzy" są jednak imo lepszą książką.
"Szkieletowa załoga" to chyba najlepszy zbiór opowiadań Kinga. Osławiona filmem "Mgła", "Jaunting" czy "Człowiek, który nie podawał ręki" to prawdziwe perełki. "Szkołę przetrwania" męczyłam parę godzin, raz po raz odkładając książkę. Nie dlatego, że opowiadanie nudne. Po prostu tak pięknie opisany kanibalizm wywoływał u mnie pewne nieprzyjemne odruchy. "Mleczarz" -czemu to się tak szybko skończyło? Taki potencjał...
Zbiór "Wszystko jest względne" przeczytałam, ale bez zachwytu.
Carmash napisał/a:
Pierwszą, przeczytaną przeze mnie książką Stefanka było "Lśnienie"
Również moja pierwsza książka Kinga. I zdecydowanie najlepsza. Dużo fragmentów znam wręcz na pamięc, wracam do niej równie często, co do sagi o Wiedźminie . Dalej poszły "Misery" , "Cujo", "Miasteczko Salem" (nie przypadło mi do gust) , ukochana "Christine"... I "Sklepik z Marzeniami" - wspaniała książka. "Łowca Snów", mimo, że nie lubię książek o obcych też miał w sobie coś wyjątkowego.
"Historia Lisey" poruszyła mnie niemal jak "Lśnienie" , trochę zabrakło, ale na drugą pozycję w moim osobistym rankingu spokojnie wystarczyło. Emocje, jakie wywołuje ta książka są NIE DO OPISANIA.
A niedawno skończyłam "Stukostrachy", które gdzieś po drodze wielu lat czytywania Kinga przeoczyłam. Niezła książka. Nie powiem, że nadzwyczajna, ale niezła. I doczytałam w końcu "Martwą strefę". Z pozycji podpisanych jako "dropped" została mi "Bezsennosc". Zabierałam się z 5 razy i nie mogę.Carmash - 2008-04-26, 12:57
Miho napisał/a:
"Stukostrachy"
Nie znoszę tej książki. W mojej opinii została napisana bardzo niezdarnie i śmiało mogę zaliczyć tę pozycję do tych mniej udanych książek Kinga. Kiedy Stefan nie ma formy, to potrafi tworzyć prawdziwe babole. Do takich książek osobiście zaliczam: "Cujo", "Oczy Smoka", "Stukostrachy", "Buick 8", "Rok Wilkołaka", "Czarny Dom". Tych książek nie dotknę już nigdy w życiu! Są to jednak wyjątki na jakie natknąłem się w jego twórczości. Dla mnie facet ma głowę i olbrzymi talent do pisania! Basta!
Miho napisał/a:
"Bezsenność"
W moim odczuciu pozycja fenomenalna. Jednak bez znajomości Mrocznej Wieży, można pogubić się w wielu wątkach, zwłaszcza przy ostatnich 100 stronach. Warto więc przeczytać chociaż trzy pierwsze tomy Dark Tower, i dopiero wtedy zasiadać przed ów książkę.R4Zi3L - 2008-04-26, 17:42
Kosior napisał/a:
Ja czytałem "Regulatorów"...to właśnie jedna z nowszych książek Kinga...tak surrealistyczna,że pod koniec nawet zabawna...podobnie jak w "Desperacji" głównym źródłem zła jest "Tak"a Johny Marinville jednym z głównych bohaterów obu tych książek.Sama książka,jest raczej przeciętna...nawet napisałbym że słaba jak na zdolności Stephena.
Oglądałem ekranizacje Desperacji... a Regulatorów czytałem... i muszę przyznać ze film miał shitową fabułę... za to Regulatorzy mi sie bardzo podobali... i se właśnie wyobrażałem jakby to fajnie wyglądało na ekranie...Mi - 2008-04-27, 11:24
Carmash napisał/a:
W moim odczuciu pozycja fenomenalna. Jednak bez znajomości Mrocznej Wieży, można pogubić się w wielu wątkach, zwłaszcza przy ostatnich 100 stronach. Warto więc przeczytać chociaż trzy pierwsze tomy Dark Tower, i dopiero wtedy zasiadać przed ów książkę.
Próbowałam, nie umiem strawic ani jednego ani drugiego.Kosior - 2008-05-02, 10:24
R4Zi3L napisał/a:
Oglądałem ekranizacje Desperacji... a Regulatorów czytałem... i muszę przyznać ze film miał shitową fabułę... za to Regulatorzy mi sie bardzo podobali... i se właśnie wyobrażałem jakby to fajnie wyglądało na ekranie...
Pewnie za fajnie by to jednak nie wyglądało...jeszcze od reżysera zależy,ale znając życie...wziąłby się za to jakiś pseudo Uwe Boll i zrobił z książki totalną kaszanę.
Dla mnie w odróżnieniu od Miho bardziej podobała się "Desperacja".
A ze zbiorów opowiadań czytałem tylko "Nocna Zmiana",ale nie lubuję się za bardzo w opowiadaniach,więc...Rooster - 2008-05-03, 14:18 Widzieliście "Battle Royal" Takeshi Kitano?
Super film!
Sam pomysł tego "turnieju", a już najlepsze jest z losowaniem broni, jeden dostał jakiegoś kałacha, inny siekiere a jeszcze inny ... pokrywke od garczka (8
Kino drastyczne z elementami komedii
Polecam oczywiście_Music - 2008-05-03, 14:59 Natomiast drugą część można obejrzeć już tylko z ciekawości.
Słaba jest.PiK - 2008-05-03, 15:00 Battle Royale jak najbardziej warto obejrzeć. Nie jest to film dla każdego, ale chociażby ze względu na ciekawy scenariusz, wart polecenia.
Jednak nie zaklasyfikowałbym go jako horroru, to raczej thriller/kino akcji.
Na koniec małe sprostowanie:
Film jest wyreżyserowany przez Kinji Fukasaku.
Kitano tam gra jedną z głównych ról.
Jeśli chodzi o dwójkę, to omijać szerokim łukiem ;]Rooster - 2008-05-03, 21:45
PiK napisał/a:
Film jest wyreżyserowany przez Kinji Fukasaku.
Masz racje
Zasugerowałem się okładką z DVD którą mam gdzie wielkimi literami u samej góry stoi napis
TAKESHI KITANO
Battle Royale
A co do drugiej części, to też czytałem że jest słaba
Szkoda, bo nawet ponowny udział Kitano nie pomógłpyramid.pusher - 2008-06-01, 15:44 Wczoraj, między końcem nocy a świtem odbyłem seans z filmem [•REC]. Gdy usłyszałem, że jest to miks 28 Days Later i Blair Witch Project, wiele po nim oczekiwałem.
W skrócie o fabule - głównymi bohaterami są Angela - reporterka programu telewizyjnego "Kiedy śpisz" oraz Pablo - kamerzysta, którego twarzy nie ujrzymy przez ani sekundę, słyszymy jedynie jego głos. Tematem kręconego odcinka było nocne życie barcelońskiegoo strażaka na remizie. Podczas kręcenia reportażu, strażacy dostali wezwanie do jednego z budynków mieszkalnych, czego reporterka oczywiście przegapić nie mogła. Z początku rutynowa interwencja przerodziła się w prawdziwe piekło i walkę o przetrwanie w zamkniętym, otoczonym przez oddziały policji i odizolowanym od świata zewnętrznego budynku...
Mimo że fabularnie nie zaskakuje niczym, a pseudo-dokumentalny horror to żadna nowość, realizacja zasługuje jednak na spore brawa - mimo że obecna w filmie sytuacja jest raczej daleka od rzeczywistej (i miejmy nadzieję, że nigdy, nigdzie się nie zdarzy), jej przedstawienie jest naprawdę bliskie realizacji PRAWDZIWEGO dokumentu. Owszem, jeśli wiele z motywów zestawimi z rzeczywistością, można się przyczepić (m.in. ciągła obecność kamery, nawet podczas najgorętszych sytuacji, kiedy psychika ludzka łapie gumę), jednak podczas seansu, widza... przepraszam, przerażonego obserwatora, mało to obchodzi.
Jedyne do czego mocniej mógłbym się czepnąć, byłaby naciągana fabularnie końcówka filmu, czyli 29-25-33-32-25-27-14-20 4-20 6-33-12-7-13-7 25-12-8 18-1 25-27-24-32-4-11-28. Jednak, czepiam się także w odniesieniu się do rzeczywistości - pomijając ten kontekst, ostatnie minuty filmu są po prostu świetne. No, szkoda tylko, że w napisach końcowych leci jakiś metalowy kawałek.
Cóż mogę rzec na koniec? Polecam, naprawdę gorąco polecam. Kino omijające ścieżki mainstreamu rządzi : )
PS. Tak, te numery to zaszyfrowany spoiler. Jak ktoś oglądał/chce zepsuć sobie przyjemność - 1=A, Ż=35
PS2. Amerykańce już szykują rimejk, tytuł Quarantine. Kij im w oko.Bersek - 2008-06-19, 01:14 ..Devinitum - 2008-06-22, 00:27 Ja również polecam [•REC]. 28 days later (którego nie lubię), to przy nim bajka dla dzieci. Film jest po prostu wspaniale zrealizowany i mam gdzieś, że "kamera z ręki" to zżynka z Blair Witch Project (w sumie to chyba jedyna rzecz, która łączy oba filmy). Większość filmu ogląda się w niesamowitym napięciu, chociaż nie ukrywam, że
[SPOILER]
gdy dowiedziałem się o wirusie, to już wiedziałem z czym mam do czynienia i napięcie trochę spadło,
[SPOILER]
ale jak już wspomniełem wcześniej - realizacja nie pozwoliła ziewać. Kilka razy podczas oglądania chowałem się za kocem , a pod koniec wyszedłem z trybu pełno-ekranowego (jak w przypadku "Dead End"). Co mi się rzuciło w oko (a raczej ucho), to wszystkie efekty dźwiękowe - np. stłumiony dźwięk po tym jak kamera w coś uderzy, jak i wszyskie krzyki/wrzaski. No i oczywiście obraz - nie tak zniekształcony jak w przypadku BWP, ale sporo ujęć jest zrealizowanych w ciemnościach przy świetle z kamery, a końcówka wręcz w trybie nocnym tego urządzenia - rewelka.
Na koniec chciałem oczywiście jeszcze raz polecić, bo to naprawdę kawał dobrego dreszczowca - nie oglądałem ich wiele, ale ten film podziałał na mnie o wiele lepiej niż powiedzmy Shutter, czy Dead End. Oglądać!Carmash - 2008-06-22, 09:44 Podzielam opinie poprzedników. [•REC] jest najlepszym dreszczowcem/horrorem ostatnich lat, a za kilkadziesiąt miesięcy stanie się naprawdę głośnym klasykiem gatunku. Począwszy od realizacji, na fenomenalnym zakończeniu kończąc, muszę przyznać, że Hiszpania wysuwa się na prowadzenie, w rankingu państw tworzących najlepszą grozę. Cicho Ibanez-Serrador, Nacho Cerda, Alejandro Amenabar, Jaume Balaguero i Paco Plaza - Te nazwiska wystarczą, abym mógł kontynuować swój zachwyt nad europejskim horrorem, który staje się dominatorem światowej grozy!Devinitum - 2008-06-22, 13:17 Hmmm... Jest kilka niejasnych spraw związanych z tym filmem:
[Możliwe Spoilery!]
1. Czy pod koniec wychodzi na to, że człowiek, który mieszkał na samej górze szukał antidotum, na opętanie tej dziewczynki z Portugalii, a wyprodukował groźnego wirusa? I skąd ten pies go w sobie miał?
2. Kim było dziecko na strychu? "Królikiem doświadczalnym"?
W ogóle to dziwne, że Angela i Pablo nie kontynuowali drogi na górę - przecież i tak gorzej być nie mogło, a po krótkiej gonitwie w tym mieszkaniu i tak wszyscy zgineli. Ewentualnie zawsze ktoś mógł zamknąć się w szafie i czekać do rana, tudzież wejścia oddziałów specjalnych robiących ch. wie co na zewnątrz. :razz:
Pyramid Head napisał/a:
Owszem, jeśli wiele z motywów zestawimi z rzeczywistością, można się przyczepić (m.in. ciągła obecność kamery, nawet podczas najgorętszych sytuacji, kiedy psychika ludzka łapie gumę)
Jednak po seansie trochę to dziwi - Pablo w trakcie filmu chyba tylko raz odłożył kamerę podczas akcji. No ale to tylko film, więc inaczej się postąpić nie dało.
[Koniec Możliwych Spoilerów!]
EDIT:
W sieci pojawił się trailer remake'u, czyli Quarantine. Jedyne co mnie w nim zaciekawiło, to to, że zagra w nim Jennifer Carpenter znana z serialu DEXTER. Oczywiście film będzie dużo bardziej przewidywalny, co by nasi drodzy sąsiedzi zza oceanu nie poumierali ze strachu. Bersek - 2008-06-22, 14:19
Devlock napisał/a:
1. Czy pod koniec wychodzi na to, że człowiek, który mieszkał na samej górze szukał antidotum, na opętanie tej dziewczynki z Portugalii, a wyprodukował groźnego wirusa? I skąd ten pies go w sobie miał?
2. Kim było dziecko na strychu? "Królikiem doświadczalnym"?
No imo tak właśnie jest, a co do psa to nie mam pojęcia jak mógł się zarazić Trivane - 2008-07-01, 19:23 Ja ostatnio oglądałem "mistrzów horroru" - nie wiem czy ktoś już o tym napominał. Z tego co wiem, to jest 13 filmów trwających po godzinę.. o ile w zestawie znajdą się ciekawe (wszak bardzo zaskakujące) filmy, tak niektóre praktycznie niczym nie przyciągają. Jeżeli ktoś ma ochotę przeżyć paraliżujący strach, powinien rozważać nad zdobyciem choć jednej części poniżej wymienionych..
1. Cigarette Burns
reżyser: John Carpenter
Jeżeli jesteś przyzwyczajony do głupich, czasem absurdalnych scenek (powiedzmy, że nie boisz się odrobiny szaleństwa w filmie) to CB będzie odpowiednim dla Ciebie horrorem. Oczywiście, jeśli spodobał Ci się scenariusz przedstawiony w filmie 'Ring', gdyż także będzie związany z pewną 'kasetą', która zmusza jej oglądaczy do morderczych czynów. W wyniku pożaru, tajemnicza kaseta gdzieś przepada, a nasz główny bohater dostaje zlecenie odnalezienia ostatniej kopii.
zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=S18e0dS1y8Q
2. Incident On and Off a Mountain Road ("incydent na górskiej drodze")
reżyser: Don Coscarelli
Jeżeli ktoś czytał opowiadanie Joe Lansdale'a pod tym samym tytułem, scenariusz ma już z głowy - teraz wystarczy zobaczyć ten mrożący krew w żyłach horror, IMO nieco bardziej interesujący od poprzedniego. Niejaka Ellen rozbija swój samochód na "górskiej drodze" z powodu drugiego auta rozbitego na środku jezdni.. bohaterka wychodzi na ulice, nagle jej oczom ukazuje się postać w czarnym płaszczu, która wygląda, jakby miała problem z chodzeniem. Dopiero po chwili tajemnicza istota kładzie swoją ofiarę po czym pędzi za Ellen. Zdeformowany morderca wyglądem przypominający Freddy'ego Krugera z filmu "A Nightmare on Elm Street" (swoją drogą najlepszy dreszczowiec jaki widziałem ^^) nie daje za wygraną, pomimo uzdolnień ofiary. Dziewczyna jakimś cudem ucieka przed ostrzem sztyletu barbarzyńcy (przypominający "Dagger of Time" z Prince of Persia). Jak się okazuje Ellen ma ogromne doświadczenie bojowe, umie robić pułapki, wywijać sztyletem czy dbać o skórę nawet w tak drastycznych dla niej momentach . W czasie ucieczki występują także wspomnienia o mężu Ellen - koniec jak zwykle zaskakujący.
zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=BRDygPvQHhI
3. "Imprint" ("Piętno")
reżyser: Takashi Miike
Film nie dla zwykłych ludzi. Miejscami bywa wręcz okrutnie - jak np. wsadzanie szpikulców pod paznokcie i dziąsła, widok zakrwawionych niemowląt czy wystająca ręka z głowy, przy której wszystkie 'alieny' po prostu wysiadają. Historia opowiada o pewnym mężczyźnie, tudzież zwany Christopherem, który podróżuje po świecie by odnaleźć swoją ukochaną - Komomo. Zmęczony poszukiwaniami, zatrzymuje się w burdelu, gdzie niechętnie wynajmuje prostytutkę. Dowiadujemy się, że ukochana Christophera przesiedziała jakiś czas właśnie w tym burdelu. Niestety małżonek przybył za późno - co się stało z Komomo? słowami nie da tego opisać, więc najlepiej sprawdźcie sami.. Prawdziwej wersji wydarzeń nie wiadomo kiedy się spodziewać, a mimo to występują niespodzianki w postaci dopowiadania wcześniej ustalonych faktów. Końcówka zaś spowodowała opuszczenie mojej kopary do samej ziemi btw. oparte na powieści Shimako Iwai Bokkee Kyoutee..
zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=5OyR5xyLuuw
4. "Dreams In the Witch-House" ("Koszmar w domu wiedźmy")
reżyser: Stuart Gordon
Kolejne absurdy a mimo to wspaniały dreszczowiec. Niejaki Walter Gilman (student fizycznej teorii superstrun) wynajmuje tanie mieszkanie w pewnym zagraconym domu, gdzie łóżko trzeszczy a w ścianach gromadzą się szczury o ludzkiej twarzy. Walter zaprzyjaźnia się ze swoją sąsiadką Frances i jej małym synkiem, którym przy okazji, pomimo własnych problemów, wspomaga finansowo. Studenta zaczynają nawiedzać koszmary - wiedźma i szczur o ludzkiej twarzy. Jeden z mieszkańców domu ostrzega go przed niebezpieczeństwem, student nie przywiązuje wagi do uwag starca. Bohater po raz kolejny budzi się z koszmarnego snu w miejskiej bibliotece z zakazaną księgą. Z niej wyczytuje straszne rzeczy: wiedźma chce, by Walter wykonał egzekucję na niemowlaku Frances. Postanawia rozwalić ścianę, skąd prawdopodobnie wiedźma komunikuje się między dwoma światami.. koniec jest równie fascynujący jak w poprzednich filmach, pokazuje, że nawet gryzonie mogą wyrządzić szkody ^^ Oparte na opowiadaniu H. P. Lovecrafta.
zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=J1NIpXjuIPM
Uff, pozostałe 9 opiszę innym razem.. oglądnąłem jak dotąd tylko 6 części Suavek - 2008-07-16, 02:30 Mało oglądam filmów, a w szczególności horrorów, więc nie sądziłem, że kiedykolwiek tu coś napiszę ;>.
A jednak. Obejrzałem przed chwilą film REC. Widzę było trochę pisane o nim parę postów wcześniej.
Nie jestem znawcą filmowym ani horrorów, więc wybaczcie ubogie słownictwo w tej dziedzinie, tudzież brak porównań do innych produkcji.
Do filmu podszedłem sceptycznie, szczególnie po bardzo nudnym początku. Niby realizacja ciekawa - film dokumentalny o strażakach, który stopniowo przeradza się w walkę o przetrwanie oglądaną niczym z oczu. Niemniej jednak gdy właściwa "akcja" zaczyna się rozkręcać, to ja automatycznie zaczynam wypatrywać momentu kiedy coś wyskoczy lub krzyknie. I niestety w tej kwestii film trochę zawodzi. Kamera porusza się w ten sposób, że właściwie na chwilę przed momentem zaskoczenia, widz już wie co się wydarzy. Na dość pokaźną liczbę takich niespodziewanych momentów, zaledwie kilka naprawdę mną wzruszyło, a tylko jeden wywołał u mnie gęsią skórkę. Więcej pod koniec posta w spoilerach ;>.
Nie podobało mi się także dość wczesne wyjaśnienie sytuacji i zrobienie z tego czegoś w rodzaju Resident Evil. Miejscami było to mocno naciągane, co by nie powiedzieć głupie.
Na uwagę jednak niezaprzeczalnie zasługuje klimat filmu. Stwierdzam, że mimo wszystko perspektywa pierwszej osoby to najlepsza forma dla horrorów. Widz ma wtedy poczucie, że "to się naprawdę dzieje", a nie jest oszukiwany sztucznymi wyreżyserowanymi scenkami, bądź próbującą wywołać niepokój muzyką. I to zaliczam jako gigantyczny plus tej produkcji, gdyż przeglądając losowe momenty, naprawdę wszystko wygląda jak reportaż czy amatorskie nagranie. Także gra aktorska zasługuje na uwagę tym samym. Gdybym nie wiedział, to bym powiedział, że oni wcale nie odgrywają danych ról, lecz faktycznie przeżywają wydarzenia. Głównie do tego zdania przekonały mnie reakcje lokatorów po odizolowaniu budynku. W niektórych przypadkach ładnie oddano także strach bohaterów. O ile miejscami wyglądało to nędznie i naiwnie, o tyle pod koniec, w momencie skrajnej paniki, główna bohaterka prezentowała się naprawdę przekonująco.
Krótko, gdyż bez konkretnych przykładów trochę trudno mi się pisze - myślę, że film spodoba się większej części forumowiczów, zakładając, że jest jeszcze ktoś kto go nie widział ;>. Mimo sterty przewidywalnych i oklepanych motywów, klimat budowany jest naprawdę nieźle i wiarygodnie.
SPOILER ZONE - Czytasz na własne ryzyko.
Podając już konkretne przykłady i uzupełniając zarazem dotychczasową wypowiedź. Film był przepełniony znanymi już schematami, przez które widz zamiast być zaskoczonym myśli tylko z lekką ironią "no kto by się spodziewał...". Momenty typu zbliżenie się do dziewczynki, czy też facet stojący plecami do drzwi, za którymi siedzi zainfekowany gostek automatycznie mówią widzowi "patrz, zaraz stanie się to i tamto". I choć zapewne takie było częściowo zamierzenie filmu, to niestety chwilami zamiast straszyć to wywoływał u mnie uśmiech na twarzy. Wadę tę jednak REC nadrabia klimatem i samym wykonaniem. O ile początkowe kobiety-zombie budziły politowanie, o tyle później atmosfera była nieźle podgrzewana. Był nawet moment, w którym będąc 100% przekonanym, że coś się wydarzy, autentycznie przeszły mnie ciarki po plecach. Mówię o końcówce filmu, kiedy to Pablo wspiął się na górę i robił powolne rozeznanie w terenie. Nie wiem czemu, ale ta scena wystraszyła mnie najbardziej. Ogólnie końcówka filmu w tym tajemniczym pokoju była niezła.
Szkoda tylko, że wiele scen było naciąganych do granic niemożliwości, wyraźnie przesadzonych i nielogicznych. Zadziwiające, że chwilami zombiaki potrafią ugryźć nic-nie-znaczącą-postać w przeciągu ułamka sekundy, ale nie potrafią nic zrobić głównym bohaterom. Zabawne, że na klatce schodowej pod koniec filmu, babka uwzięła się wyłącznie na kamerzystę, pozwalając się macać dwójce pozostałych postaci. Najbardziej rozbawiła mnie scena pod koniec, z próbą dostania się do ostatniego pokoju. Nigdy bym nie pomyślał, że w sytuacji gdy stres i panika sięgają zenitu, zombiaki są dosłownie nad głową, a na podłodze leży 50 kluczy, bohaterka potrafi wziąć ten właściwy i w mgnieniu oka otworzyć drzwi. Już szczerze mówiąc wolałbym aby wydłużyli scenę i pokazali, że jednak jakiś czas się z tym męczy, panikuje przy tym, wrzeszczy i dochodzi do skraju załamania nerwowego. A tymczasem co? "Chrystepaniematkoświęta! Zombie się zbliżają! Są tuż za nami! Mam przed sobą 50 różnych kluczy, nigdy mi się nie uda tego otworzyć! Wszyscy zginie... o... pasuje".
Nie wspomnę już nawet, że do czynienia mamy ze strażakami, którzy najwyraźniej zapomnieli jak się wyważa/barykaduje drzwi.
I czy naprawdę nikt nie słyszał o takim magicznym obiekcie jakim jest okno? Zablokowane były drzwi wejściowe, później widzimy jak siły specjalne blokują taras. A okna? Taki problem zbić i wyskoczyć? No chyba, że mają tam jakieś dziwne projekty mieszkań...
Zakończenie wzbudziło we mnie nieco mieszane uczucia. Z jednej strony było bez wątpienia najlepszym fragmentem filmu, i o dziwo nawet nie marudziłem na dziwacznego potworka. Z drugiej, choć lubię tragiczne losy, to jednak ciekawi mnie teraz co się stało z budynkiem i przebywającymi w nim zombiakami. W końcu jest to środek miasta, więc atomówki raczej nie zrzucą ;>. W sumie chętnie bym zobaczył swego rodzaju sequel, ale boję się, że byłoby to już totalne Resident Evil.
Nawiązując do tego jak się zaraził pies. Jeśli dobrze pamiętam, to mówione było, iż lokator mieszkania bardzo rzadko je odwiedza. Rzadko nie znaczy wcale, a mając na uwadze, że zarazić się idzie przez ślinę, wystarczyło, że pies liznął sobie co nieco pod drzwiami, czy też cokolwiek pozostawionego przez lokatora. Śmieszne tylko, że pies powędrował do weterynarza, a tymczasem wszystko zaczęło się od jakiejś staruszki i innej babki. W końcu najbardziej narażona była sama Jennifer, więc skąd tu nagle dwójka zupełnie innych osób? Owszem, było powiedziane, że prędkość rozprzestrzeniania się wirusa zależy od grupy krwi, ale mimo wszystko jest to kolejny lekko nagięty element. Faktem jest jednak, że się czepiam w tym miejscu, gdyż film jakoś szczególnie na tym nie stracił.
A, i jeszcze jedno - design ostatniego "potworka" niestety zapada w pamięci. Brrr... a ja muszę do toalety... ;| ( :razz: )
KONIEC SPOILERÓW
Aha, miejscami film kojarzył mi się z Descent, po polskiemu Zejście. Może i perspektywa była nieco inna, ale sam klimat oceniam na dość podobny. Tym samym jeśli jest ktoś kto Zejścia jeszcze nie widział, to polecam.
PS. Wybaczcie stylistykę wypowiedzi, ale lekko przysypiam już, a chciałem opiniami podzielić się na świeżo.Bersek - 2008-07-16, 08:23 ..Suavek - 2008-07-16, 09:53 Spoilerów cd.
Cytat:
Już wolę takie coś niż te oklepane motywy w amerykańskich filmach, gdzie wiadomo co dzieje się w takich momentach.
Tutaj też wiedzieliśmy ;>.
Bersek napisał/a:
No, ale chyba zauważyłeś, że policja groziła im użyciem broni w wypadku gdy tamci chociaż trochę zbliżą się do okna. Co by było gdyby przez nie przeskoczyli..
Czyli w takim razie cały sens filmu jest do niczego. Przecież chyba na pewno siły specjalne miały dane osobowe osób zameldowanych, bądź obecnych w budynku. Gdyby ich tam nie znaleźli to z pewnością zaczęliby szukać. Poza tym nie wiem co jest gorsze - upadek z parteru/pierwszego piętra na ulicę, na którą pewnie mniejszy lub większy wgląd mają jacyś cywile, czy też pożarcie przez zombie. Nie wiem, mnie się wydaje, że mimo ostrzeżeń po prostu wzięliby taką osobę obezwładnili i wysłali do jakiejś izolatki. Poza tym skoro służby były świadome o efektach wirusa, mogły zapewnić jakąś ochronę, nawet gdyby miało to polegać na wrzuceniu ludzi do klatek ;p.
Owszem, w tym momencie się już czepiam, a faktycznie uczynienie tego w ten sposób bardziej realnym zabiłoby klimat, ale mimo wszystko... ;>Bersek - 2008-07-16, 11:32 .Suavek - 2008-07-16, 11:53 Blah blah Spoilers blah...
Prosta procedura - zakładając, że nie połamaliśmy sobie nóg leżymy/stoimy w bezruchu na ziemi/pod ścianą i dajemy z sobą zrobić wszystko. Lepsze to niż świadomość pewnej śmierci z rąk (zębów?) zombie.
Obejrzałem zwiastun Quarantine. Czy amerykanie naprawdę nie mogą się w końcu nauczyć czytać? (napisy). Przecież to jest dokładnie to samo, tyle tylko, że z innymi aktorami, gadającymi po angielsku. W ogóle nie rozumiem sensu dawania ostatniej sceny filmu do zwiastuna - kompletnie rujnuje to sens oglądania. No ale cóż, witamy w Hameryce... A znając życie pewnie ta wersja będzie o wiele bardziej popularna niż oryginał.
Kurde wszystko muszą ukraść... wszystko... Nawet Macrossa ukradli i przerobili na crapowatego Robotecha ;p.
Na Wiki wyczytałem także, że szykowany jest sequel REC. W sumie jeśli poziom byłby zbliżony to nie miałbym nic przeciwko, ale obawiam się, że totalnie pójdzie to w stronę oklepanych schematów, i otrzymamy albo zakażone miasto, albo drużynę specjalną infiltrującą budynek (coś jak początek zwiastuna Quarantine).
Mnie do głowy natomiast wpadł inny pomysł. Przecież ojciec dziewczynki jest na zewnątrz, a był on tak samo narażony na kontakt z psem jak dziewczynka. Kto wie, może wysłali go do jakiegoś psychiatryka po zakończonej akcji, gdzie i on zaczął przejawiać objawy wirusa? W sumie nie narzekałbym na osadzenie akcji w szpitalu czy czymś takim - wspomnienia z SH mam bardzo miłe ;>.