przyjrzałem mu się z obrzydzeniem, po czym odłożyłem na miejsce i zrobiłem mu zdjęcie. podszedłem do studni, delikatnie pocierając swoją bliznę

Wspięłaś się na kilka pięter i wciąż nie widzisz końca.

- Tak wiem. - odpowiedział. Wygląda na spokojniejszego.

Dna studni nie widać. Masz natomiast dziwne wrażenie, że studnia delikatnie wciąga cię do środka.

- Zamieniam się zatem w słuch. - oznajmiłem mężczyźnie, wyraźnie zaznaczając swoją ciekawość. ~ Jeśli wspomni coś o mnie, to uznam go za totalnego głupka, przez którego zmarnowałem tylko cenny czas.

rozejrzałem się po okolicy i wrzuciłem do studni kamień leżący tuż obok, by sprawdzić jej głębokość

~To pewnie dzieło jakiegoś szaleńca, kto byłby na tyle normalny aby tyle schodów zbudować?~
Szłam dalej bo jednak w duchu wierzyłam,że te schody muszą prowadzić do konkretnego miejsca

- Ty i dwie bliźniaczki. - odpowiedział - Wredne suki obrzuciły mnie kamieniami. - dodał do siebie pod nosem.

Po parunastu minutach, z wnętrza studni dobiegł głuchy metaliczny brzdęk. Zaczynasz także dostrzegać nikłe światełko na dole.

Śmignął ci kontem oka mały obiekt spadający w dół, a po chwili usłyszałaś metaliczny brzdęk.

Spojrzałam w tamtą stronę i aż mi krew zmroziło gdy owy przedmiot walnął o podłogę.
~Co to do cholery było?
Lekko się zdezorientowałam po tej wyczerpującej wędrówce po tych piekielnych schodach.

po jakiejś godzinie wybudziłem się z letargu i złapałem się na tym, że minęło tyle czasu. otumaniony ruszyłem dalej.

Mężczyzna pobudził moją ciekawość, gdy wspomniał o bliźniaczkach. Nie było to istotne, lecz intrygował mnie powód, dla którego się tu znalazły.
- Wiesz może, dlaczego tu przybyły?

Schody się skończyły, ale jest otwór w suficie.

Gdy odchodziłeś od studni, usłyszałeś dochodzące z niej sapanie.

- Ja wiem tylko, że lubią rzucać w ludzi kamieniami. - odpowiedział starszy pan, po czym zamyślił się i spytał - A nie widziałeś gdzieś rudego gościa w czarnej bluzie?

Gdy już odzyskałam trochę siły to wyjrzałam przez ten otwór który prowadził tylko w jedno miejsce.

~ Tak, jak myślałem... to tylko strata czasu. ~ podsumowałem tymi słowami rozmowę ze staruszkiem. Mimo wszystko postanowiłem odpowiedź mu na pytanie. Nie wypadałoby zrobić inaczej. - Nie, nie widziałem. Czemu pytasz?

prawie wyskoczyłem z siebie, po czym bardzo ostrożnie zacząłem podchodzić do studni.
-halo? jest tam ktoś? - zawołałem niepewnie, zatrzymując się jakieś pół metra od studni i nachylając się, by z bezpiecznej odległości zajrzeć do środka.

Już miałaś sięgać wylotu otworu, gdy usłyszałaś czyjś głos: Halo? Jest tam ktoś?
Ktoś też zdawał się patrzeć do środka.

- Nieważne... - odpowiedział mężczyzna, po czym znowu zaczął grzebać w kontenerze, nie zwracając już na ciebie żadnej uwagi.

Na dole ktoś się znajduje. Widzisz zarys głowy i światło latarki.

-umm... halo? - podszedłem jeszcze bliżej studni.

Odpowiedziałam:
-Tak, kim jesteś? I co tam robisz?
Po czym lekko podniosłam wylot i ujrzałam tylko niewyraźną sylwetkę.

- Na razie. - pożegnałem się. - Uważaj na siebie.
Miałem już właśnie odchodzić, gdy nagle przypomniałem sobie, że mogę przecież o coś go jeszcze spytać.
- Emmm... wiesz może, co znajdę w szpitalu Alchemilla? Idę tam i chciałbym się zabezpieczyć na przyszłość.

Zaraz po swoim pytaniu usłyszałeś kobiecy głos - Tak! Kim jesteś? I co tam robisz?

Tuż przed swoją wypowiedzią usłyszałaś "Halo?". Ktokolwiek to był, widziałaś już cały zarys jego głowy.

- To co wszędzie w tym przeklętym mieście, śmierć! - odpowiedział starszy pan nie przestając grzebać w śmieciach.

Gdy spojrzałam na tego kogoś,miałam dziwne wrażenie, że jest wystraszony bardziej ode mnie i wpatrywał się we mnie z niepokojem w oczach.
-Nie bój się, pomogę ci jak tylko powiesz skąd się tu wziąłeś.

-emm, idę do Silent Hill. a Ty jesteś głosem ze studni, niedaleko punktu widokowego tuż przed miasteczkiem. - odpowiedziałem, trochę rozbawiony sytuacją iście abstrakcyjną.
-pomóc Ci jakoś? - zapytałem się, odpalając peta i nachylając się praktycznie do połowy do studni.

~ Ale mi pomógł... ~ westchnąłem. ~ Cóż, trzeba ruszać dalej.
Idę dalej ulicą Ellroya.

-Emm, idę do Silent Hill. a Ty jesteś głosem ze studni, niedaleko punktu widokowego tuż przed miasteczkiem. - odpowiedział ktoś, po czym spytał - Pomóc ci jakoś? - i nachylił się do połowy nad wylotem. Zauważasz w tedy, że masz do czynienia z chudym mężczyzną.

Widzisz na dolę drobną blondynkę, która z zaciekawieniem patrzy do góry.

Trafiłeś do stacji benzynowej Shell, znajdującej się na skrzyżowaniu Blocha i Ellroya.

Niepotrzebne mi są żadne towary z owej stacji. Wizyta tam byłaby jedynie stratą czasu, dlatego też skierowałem się w stronę mostu i szedłem nim do szpitala Alchemilla.

wysunąłem rękę trzymającą peta tak, by dziewczyna zobaczyła go - palisz? -zapytałem, z chęcią proponując papierosa.

-Jasne, też idę w do miasta, jak się nazywasz?-odpowiedziałam i pomału zaczęłam wychodzić z wylotu. Trochę się przy tym zadyszałam ale w końcu znalazłam się na powierzchni i usiadłam koło tego mężczyzny.