Cidus - 2010-01-28, 22:35 FAR CRY. Popłakać się można. Głupie jeśli ciągle giniesz i tylko zapamiętujesz gdzie stał przeciwnik żeby następnym razem lepiej go trafić (o ile będę wiedział skąd strzelał)
U kumpla grałem trochę. Nawet szło, ale opornie. Jednak mnie zbyt trudne gry odrzucają. To ma być rozrywka, nie katorga. Mam się wyluzować a nie wku****. Takie jest moje podejście. Jak człowiek zacznie w coś grać, przechodzić dla zasady, bo honor nie pozwala mu zostawić nieukończonej gry, to role się zamieniają. Gra przestaje być dla człowieka, człowiek staje się niewolnikiem gry.Monac - 2010-01-28, 23:20 Pierwszy Far Cry, nie dość, że rozgrywka była irytująca to grałem z polskim dubbingiem, który był żałosny, gorszego chyba nie słyszałem. Przez słuchanie tego bełkotu bohaterów plus częste zgony dostawałem wariacji i co chwilę leciały coraz nowsze epitety. Jak Ktoś cierpi na niedobór emocji to polecam Far Cry z polskim dubbingiem, na pewno się nie zawiedzie. Padaczka murowana.Salvin - 2010-01-30, 16:46 Far Cry jest łatwy, nawet na najwyższym poziomie, wystarczy się w krzaczorach ukrywać. Ale polonizacja jest świetna nie ma co :grin:
Gry które mi trochę nerwów napsuły to:
1. Alien Resurrection na PSX - raz, że na każdym kroku praktycznie można zginąć, respawn Obcych, to save jest co pół godziny.
2. AVP - też trudny, próby przejścia całej misji na hardzie bez save'a np. Marines mogą doprowadzić do frustracji.
3. Driver 2 - gdzieś w misji już na 2 płycie miałem chęć rozwalić pada razem z konsolą.
4. Cannon Fodder z Amigi - mimo iż gra jest świetna, to przy którejś misji dałem sobie spokój.StuntmanMikeL - 2010-01-30, 16:56
Salvin napisał/a:
1. Alien Resurrection na PSX - raz, że na każdym kroku praktycznie można zginąć, respawn Obcych, to save jest co pół godziny.
Ta gra była bezlitosna. To co wymieniłeś, plus czasy loadingów też mnie do szału doprowadzało. Po jakimś czasie bluźnienia i ciskania się po kanapie wpisałem po prostu cheaty, skończyłem i wywaliłem ją przez okno. xD
Tym bardziej, że granie w FPSy na padzie zawsze doprowadzało mnie do białej gorączki. Nigdy chyba się nie przyzwyczaję do celowania tymi śmiesznymi analogami, na których "precyzja celowania" to pojęcie bardzo umowne. Ostatnio na Resistance 2 na PS3 prawie coś połamałem. Więcej czasu spędziłem na patrzeniu jak mój hiroł pada bez ducha na ziemię i słuchaniu tej przeklętej muzyczki, jaka grała za każdym razem jak się zginęło, niźli na samym graniu. Teraz jak słyszę te kilka akordów, które były odgrywane przy każdej śmierci, to działa to na mnie jak płachta na byka. Jedynym FPSem, w jakiego grałem na padzie i w którym nie ginąłem co 5 sekund był Killzone 2, który ma wyjątkowo intuicyjne sterowanie i bardzo łatwo idzie tam celować.Salvin - 2010-01-30, 18:10 Ja jestem PC-towcem, z konsolami miałem zaledwie kilkanaście razy do czynienia. Ale tez to jest dla mnie trochę dziwne jak można grać w FPP na padzie. Zanim namierzę delikwenta to mnie zdąża ze dwa razy zabić i jest to dla mnie nie wygodne. Jak sobie przypomnę Medal of Honor z konsol to mnie krew zalewa.
StuntmanMikeL napisał/a:
Ta gra była bezlitosna. To co wymieniłeś, plus czasy loadingów też mnie do szału doprowadzało.
Była bezlitosna, ale za to jak podnosiła adrenalinę i miała świetny klimacik. Jeżeli chodzi o to uniwersum to jest to dla mnie niekwestionowany lider. Ile to razy nerwowo wchodziłem do następnych pomieszczeń.Homik - 2010-01-30, 19:00
Salvin napisał/a:
Ale tez to jest dla mnie trochę dziwne jak można grać w FPP na padzie. Zanim namierzę delikwenta to mnie zdąża ze dwa razy zabić i jest to dla mnie nie wygodne.
Oj da się, da się. Kwestia przyzwyczajenia i wprawy w operowaniu dwoma analogami na raz. Ja bardzo dobrze wspominam potyczki w Medal Of Honor: European Assault - jak dla mnie intuicyjne sterowanie. Początkowo miałem trudności ze skoordynowaniem kierunków (lewa gałka odpowiada za poruszanie się, prawa za celowanie), jednakże po paru chwilach ogarnąłem to wszystko. Oczywiście nie zaprzeczam, że sterowanie za pomocą myszki jest "płynniejsze".kraken11 - 2010-01-31, 00:34
Salvin napisał/a:
Ale tez to jest dla mnie trochę dziwne jak można grać w FPP na padzie. Zanim namierzę delikwenta to mnie zdąża ze dwa razy zabić i jest to dla mnie nie wygodne.
Ja natomiast mam dokładnie odwrotnie. Ostatnio dopadłem pierwszego Silent Hill'a na PC'ta. Jako, że ostatni raz tę część przechodziłem jakieś 9 lat temu na moim nieżyjącym już PSX'e (chlip, chlip...), to smaka miałem ogromnego. Niestety sterowanie polegające na celowaniu trzema palcami w cztery strzałki, jest dla mnie nie do przełknięcia. Koszmar. Namierzanie przeciwnika polegało na wciśnięciu lewego Ctrl i strzał spacją. Zawsze, ale to zawsze zamiast Ctrl wduszał (!) mi się albo Fn, albo przycisk z logo Windowsa, a to powodowało zawieszenie się gry. Trzeba było rozpoczynać "zabawę" od ostatniego save'a. Sterowanie samym Harry'm za pomocą strzałek, to jakaś kpina jest. Samym kciukiem na gałce joypada mogę elegancko i niezwykle wygodnie kręcić kółeczka pomiędzy dziećmi z nożami, a strzałkami....na samym tylko początku, podczas "zwidów" Harry'ego zginąłłem ze dwadzieścia razy. Mój bohater zawsze gdy miał iść w lewo, to szedł w prawo i na odwrót. Sterowanie klawiaturą, to jakaś kompletna pomyłka. Doszedłem do pierwszego bossa i...dałem spokój. Nie da rady. Jak będę miał joya do lapka, to może skończę.
Co do najtrudniejszej gry, to nie wyłamię się tutaj z szeregu i również wymienię Alien Ressurection na Szaraczka. Przez tę grę przybyło mi sporo siwych włosów, hehe. Nigdy jej nie skończyłem. Doszedłem do królowej, miałem pamiętam miotacz ognia, ale nie mogłem jej ukatrupić.
Trudna była też Contra na Pegasusa, naszą rodzimą podróbę NES'a. A na trzecim miejscu zapodam Resident Evil Outbreak 1 i 2.Homik - 2010-01-31, 00:54
kraken11 napisał/a:
A na trzecim miejscu zapodam Resident Evil Outbreak 1 i 2.
O tak, tu się zgodzę. Pomijając AI kompanów, które było kiepskie (po prostu często niesłuchali poleceń np. gdy potrzebowałem wsparcia) tak respawnujące się zombiaki naprawdę psuły krew. Na normalnym poziomie było to jeszcze do przełknięcia, ale już na takim hardzie, przy braku amunicji, to było już przegięcie. Samą miotłą bandy charczących umarlaków nie dało się pokonać.StuntmanMikeL - 2010-01-31, 12:28
kraken11 napisał/a:
Ja natomiast mam dokładnie odwrotnie. Ostatnio dopadłem pierwszego Silent Hill'a na PC'ta. Jako, że ostatni raz tę część przechodziłem jakieś 9 lat temu na moim nieżyjącym już PSX'e (chlip, chlip...), to smaka miałem ogromnego. Niestety sterowanie polegające na celowaniu trzema palcami w cztery strzałki, jest dla mnie nie do przełknięcia.
Ta, tyle że my tu mówimy o grach FPS, a nie Silent Hill. w SH to jasne, że wygodniej grać na padzie, sam jeszcze jak grałem na PCtach w te gry, to tylko na padzie. W FPSach celowanie gałkami to jest porażka, nie bez powodu w każdej takiej grze są auto-aimy i inne wspomagacze celowania. Idzie się do tego przyzwyczaić co prawda, ale nigdy na padzie nie osiągniesz takiej precyzji i płynności sterowania w grze FPS jak na klawiaturze i myszce. Poza tym jeszcze co do tego sterowania w SH na PC - słyszałeś o czymś takim jak opcja zmiany obłożenia klawiszy?
Czasami Street Fighter potrafi nieźle wk**wić. Ostatnio grałem trochę w czwórkę, bo sprawiłem sobie na PS3 i od razu wskoczyłem na głębokie wody - online. W końcu czary znam, taktykę jakąś tam ma sobie obcykaną, to pomyślałem, że co będę się patyczkował z jakimś CPU. Pół godziny później żałowałem tej decyzji. Nie wiem jak jest na PC, ale na konsoli w tą grę szarpią tacy wymiatacze, że czasami nie wiedziałem co się dzieje. Na 5 walk nie wygrałem, żadnej, ale przynajmniej pocieszył mnie fakt, że nie posysam na całej linii. Każdemu z tych kolesi dałem trochę do wiwatu, zanim zrobili mi K.O., a to już coś. xD Na niektórych walkach, które można sobie obejrzeć online jako powtórkę, to niektórzy nawet nic nie zdążyli zrobić, bo brano ich na układy i jednym combo na perfect przeciwnik wygrywał.kraken11 - 2010-01-31, 13:05 Zmianę obłożenia klawiszy znam, ale to i tak wymaga olbrzymiej ekwilibrystyki palców i jakichś karkołomnych wygibasów. Nie strawię takiej męczarni. Wolę odpuścić niż....przestać kochac pierwszego Silenta przez nędzne sterowanie na klawie, hehe.
FPS'ów zwyczajnie nie lubię. Ten gatunek stoi w miejscu, nie może wydostać się poza sztywne ramy schematu. Zmienia sie tylko środowisko gry i przeciwnicy. Reszta zawsze polega na lataniu we wszystkie strony i pruciu ołowiem do wszystkiego, co sie rusza. Tandeta. Dlatego z radością witam każdy tytuł, który nie polega wyłącznie na NIEZDEJMOWANIU palca ze spustu. Teraz aktualnie poszukuję Mirror's Edge i Ninja Blade. Na słowo fps.....jakoś mnie tak mdli, hehe.
Co do Street Fightera, to najlepsi wymiatacze grają za pomocą Arcade Stick, ale ten kontroler kosztuje około 200 zeta. Przyznam, że wolę raczej Tekkena i SoulCalibura. W Tekkenie, mistrz Polski walczący Julią, zamiata w kilka sekund jednym długim combosem większość przeciwników. Oni mają wyliczone na klatki każdą stratę po bloku, czy upadku i dokładnie wiedzą jakim ciosem (o "krótszej" liczbie klatek) można wtedy skutecznie zaatakować. Dla mnie to kosmos, ale podziwiam ich za to.Salvin - 2010-01-31, 16:20
StuntmanMikeL napisał/a:
w SH to jasne, że wygodniej grać na padzie, sam jeszcze jak grałem na PCtach w te gry, to tylko na padzie.
Skoro już nawiązałeś o tym, to ja napiszę tylko, że wszystkie SH ukończyłem na PC tylko na klawiaturze łącznie z The Room i wcale nie jest to jakieś wyzwanie. Trzeba dobrze ustawić klawisze i gra się świetnie. Do tego jeszcze kamerką można operować we wszystkie strony. Zależy od przyzwyczajeń.
kraken11 napisał/a:
Doszedłem do królowej, miałem pamiętam miotacz ognia, ale nie mogłem jej ukatrupić.
Byłeś w mniej więcej w połowie gry może trochę dalej. Mnie się udało ją skończyć bez cheatów.
kraken11 napisał/a:
FPS'ów zwyczajnie nie lubię. Ten gatunek stoi w miejscu, nie może wydostać się poza sztywne ramy schematu. Zmienia sie tylko środowisko gry i przeciwnicy.
E tam gra jak każda inna, dostarcza świetnej rozrywki. Co niektóre mają jeszcze dobrą fabułę. Wiadomo, że nie są to produkcje z historią na miarę Final Fantasy czy Syberii, ale przyjemność z nich mam bardzo dużą.
A tak co do tematu. Nie wiem może ktoś kto posiadał Amigę pamięta grę "Desert Strike". Misje się tam wykonywało śmigłowcem bojowym. Szczerze stwierdzam, że była to chyba najtrudniejsza gra w historii w jaką grałem. Bez cheatów nie dało się jej skończyć. Jeżeli ktoś tego dokonał to gratulacje.Zaratul - 2010-01-31, 17:48
Salvin napisał/a:
Skoro już nawiązałeś o tym, to ja napiszę tylko, że wszystkie SH ukończyłem na PC tylko na klawiaturze łącznie z The Room i wcale nie jest to jakieś wyzwanie. Trzeba dobrze ustawić klawisze i gra się świetnie.
Ja nawet klawiszy nie ustawiałem i grało mi się bardzo dobrze.Kwestia przyzwyczajenia.Po prostu ja od dawna gram tylko na klawiaturze i myszy i nie mam ze sterowaniem problemu.
Salvin napisał/a:
A tak co do tematu. Nie wiem może ktoś kto posiadał Amigę pamięta grę "Desert Strike". Misje się tam wykonywało śmigłowcem bojowym. Szczerze stwierdzam, że była to chyba najtrudniejsza gra w historii w jaką grałem. Bez cheatów nie dało się jej skończyć. Jeżeli ktoś tego dokonał to gratulacje
Pamiętam tą grę! Tylko z tą różnicą że grałem na PC.Gra nie była trudna....to my byliśmy młodzi i nie mieliśmy jeszcze takiego skilla. kraken11 - 2010-01-31, 18:06
Salvin napisał/a:
Do tego jeszcze kamerką można operować we wszystkie strony.
O właśnie, kamerka. Na padzie jest to superłatwe i stuprocentowo intuicyjne. Lewą gałką chodzisz w dowolnym kierunku, jaki Ci się tylko zamarzy, a prawą gałką się rozglądasz. "Rozglądanie gałką" działa podświadomie i zupełnie automatycznie. Całkiem, jak odruch bezwarunkowy, jak prawdziwe oko. Nie trzeba się zastanawiać którym z trzech palców wcisnąć które przyciski i jeszcze zazwyczaj ludek zaczyna lookac w zupełnie innym kierunku niż my chcemy, hehe. Sam jeden kciuk w tej roli działa perfekcyjnie. Żadne trójpalcowe wygibasy mu nie dorównują w tej czynności. To tak, jakby pilot samolotu miał zamiast dźwigni (taka większa gałka analogowa) cztery guziczki, hehe. Wygodnie podchodziłoby mu się do lądowania? Jak wojska saperskie sterują zdalnym robotem zwiadowczym, to też za pomocą joysticka, a nie przycisków. W szczególności jeśli o kamerę chodzi. Najpłynniej i najprecyzyjniej sprawdzają się dwa kciuki na dwóch gałkach. Combo nie do pobicia :razz: .
Za "samolotówkami" też jakoś nie przepadam, ale grałem na PSX'ie w Nuclear Assault i to też była cholernie trudna gra. Widok, jak w pierwszym i drugim GTA, z lotu ptaka, ale ciężko było tam przejść planszę. Latało się bojowym śmigłowcem, rozwalało przeciwników, zabierało swoich z niewoli i takie tam.Kamar - 2010-01-31, 18:56
Zaratul napisał/a:
a nawet klawiszy nie ustawiałem i grało mi się bardzo dobrze.Kwestia przyzwyczajenia.Po prostu ja od dawna gram tylko na klawiaturze i myszy i nie mam ze sterowaniem problemu.
Ja również gram w SH na klawiaturze i wcale nie konfiguruje przycisków. Fakt, pierwsze 5 minut może być irytujące, czasem coś nie wyjdzie, ale ogółem większych problemów nie mam.
Cytat:
FPS'ów zwyczajnie nie lubię. Ten gatunek stoi w miejscu, nie może wydostać się poza sztywne ramy schematu.
Z nowszych FPS-strzelanek polecam Bioshocka, nie jest co prawda szalenie oryginalny, ale nie można go nazwać zwyczajnym FPSem. Doskonały klimat i niezła fabuła to główne atuty tej gry.
Poza tym Deus Ex (połączenie FPS, skradanki i cRPG), ale tylko część pierwszą (rok wydania 2000). Fabuła niebanalna i na czasie (porusza temat zagrożeń ze strony globalizacji, technologii, która pomaga w stałej inwigilacji społeczeństwa, umacnianiu się pozycji wielkich korporacji kosztem jednostki i wiele innych), gameplay nie polega tylko na strzelaniu, ale skradaniu, poszukiwaniu kodów dostępu, eksploracji lokacji (lokacje mimo, że są zamknięte, to jednak bardzo nieliniowe, do każdego budynku można wejść na kilka sposobów). Polecam z całego serca.
A żeby nie był to totalny OT powiem, że prócz wspomnianego Far Cry'a dużo krwi napsułem sobie przy pierwszym dodatku do Medal of Honor, Spearhead. Ogólny poziom naprawdę był wysoki, ale nic nie przebije zdobywania Berlina. Pełno okien, zniszczonych budynków, wnęk, lokacja dość spora. I co kilka metrów snajper. Co kilka metrów trzeba było robić save i szukać snajpera. Nieraz przez kilkadziesiąt minut nie ruszyłem z miejsca nawet o rzut kamieniem. Ale byłem uparty i ukończyłem dodatek.Cidus - 2010-01-31, 19:30 Jeszcze Call of Cthulu. Pierwsza część gry, gdy się nie strzela może konkurować klimatem z SH. Coś wspaniałego po prostu. Ale potem zaczyna się walka i jest że tak to ujmę... trudno. Za trudno. Graliście?Kamar - 2010-01-31, 20:29 Call of Cthulu jest niezłe, szczególnie właśnie ta część bez broni. Niemniej i ona była bardzo trudna, całe to skradanie, uciekanie stawało się z czasem uciążliwe, ale odnalezienie pierwszej broni wcale nie ułatwiło sprawy.Salvin - 2010-01-31, 22:37
Kamar napisał/a:
A żeby nie był to totalny OT powiem, że prócz wspomnianego Far Cry'a dużo krwi napsułem
Ja tam się męczyłem tylko jak do mnie najemnicy walili tekstami "żryj ołów" albo "masz przerąbane koleś" xD . Ze śmiechu nie mogłem wytrzymać i wtedy moja czujność malała przez co ginąłem.
Zaratul napisał/a:
Pamiętam tą grę! Tylko z tą różnicą że grałem na PC.Gra nie była trudna....to my byliśmy młodzi i nie mieliśmy jeszcze takiego skilla.
Być może masz rację, prawdopodobnie jakbym dzisiaj do niej zasiadł to by poszło łatwiej. Jednak wtedy to była masakra, przy pierwszej misji miałem już kłopoty.Jo-Jo - 2010-01-31, 22:40 Z polskiego Far Cry';a najcieplej wspominam tekst " STRZELĘ CI W TWARZ !!! " rzucany od czasu do czasu przez najemników.StuntmanMikeL - 2010-02-01, 16:57
Salvin napisał/a:
A tak co do tematu. Nie wiem może ktoś kto posiadał Amigę pamięta grę "Desert Strike".
Desert Strike był chyży. xD A to, że trudny to też normalka w sumie. Gry z tamtego okresu w większości były trudne jak jasny gwint. To były czasy, kiedy gry wymagały od gracza, a nie gracz od gry. Ja co prawda Amigi nie miałem (tylko C-64), ale brat i kumple mieli i u nich czasem w coś zamieszałem. Złote czasy... Kiedyś człowiek mial do tego cierpliwość, a dzisiaj jak odpalam coś na emulatorze, to po 5 minutach żyłka mi zaczyna pulsować i olewam sprawę. Ostatnio "1942" sobie tak zapuściłem i nie mogłem uwierzyć, że kiedyś to dosłownie szalałem za tą grą. I nie to, że jest trudna, bo jest, ale najbardziej wkurza mnie w niej, że zwyczajnie oszukuje. Przeciwnicy strzelają w nieregularnych odstępach, wylatują z dołu ekranu, tam gdzie najmniej by się można w grze tego typu spodziewać... Zwyczajnie posysa jądra. xDSalvin - 2010-02-03, 16:22
StuntmanMikeL napisał/a:
Ostatnio "1942" sobie tak zapuściłem i nie mogłem uwierzyć, że kiedyś to dosłownie szalałem za tą grą.
Też w tę grę pociskałem na poczciwym Pegasusie. Akurat takie gry opierały się na takich patentach, że przeciwnicy pojawiali się znikąd. Co do cierpliwości to się zgodzę w 100%. Przypomniała mi się pewna gra. Na pewno każdy kto dzierżył Pegaza pamięta tytuł Ultimate Stuntman. Fajna giera, miała zróżnicowane levele. Przede wszystkim była dosyć długa przez co trzeba było trochę czasu na nią poświęcić i trudna przez to ograniczenie czasowe. Jak zostało tylko kilka sekund to się taka strasznie irytująca syrena włączała i zaczął padać deszcz. Moja konsolka miał taki problem, że z czasem się wyrobiło wejście na zasilacz i wystarczyło lekko szarpnąć padem, robiła się zwara przez co się robił reset i gra poszła się kochać. Mimo to dalej włączałem i grałem. Dzisiaj jakby takie coś mi się przydarzyło to by gra wyleciała za okno.SiedzacyWKiblu - 2010-02-03, 16:40 Z serii Amigo-we gry w które nikt nie gra.
Shadow of the Beast I
Była to trudna gra.
Biorąc pod uwagę ,że masz jakieś 10 punktów energii.A ty łazisz po planszy gdzie wszystko na ciebie skacze.Gra do łatwych nie należy.
Jednak twórcy poszli jeszcze bardziej na całość.
Więc stworzyli "Shadow of the Beast II".
Gra miała ładną muzykę i grafikę.
Ale była jeszcze trudniejsza.
Jakby tego było mało twórcy dali jakieś elementy przygodówe.
Więc jak przegapisz jakieś hasło lub zginie ci informator...musisz zagrać od nowa.
Do absurdalnych gier ,ale z innej kategorii zalicza się też "Lost Patrol".
Prowadzisz przez misję ocalałych żołnierzy.
Jedna jeśli już na początku wylosowałeś złe statusy.Nie zdziwisz się jak ci w pierwszej godzinie ktoś popełni samobójstwo w drużynie.
Czyli Game Over.Po właśnie ten koleś jako jedyny może przeciskać się przez dziury.Więc gra od razu cię o tym informuje.
Za dużo losowości w tej grze. Spotykanie chińczyków z kałachami nie wróży nic dobrego.Zwłaszcza ,że masz strasznie ograniczoną amunicję.
Cytat:
4. Cannon Fodder z Amigi - mimo iż gra jest świetna, to przy którejś misji dałem sobie spokój.
Poprawka CF1 jest łatwy po za misją 8 i 19.
A CF2 czasem ma już granicę absurdu.Zaratul - 2010-02-03, 18:02 A właśnie,ludzie wymieniają trudne gry a zabrakło tutaj gier Deus(nie mylić z Deus Ex)i jego sequela Robinson Requiem.Te gry miały tak hardcore`owy realizm że aż on frustrował.Wiecie,akcje typu ubieranie odpowiedniego ubioru na deszcz,śnieg i inne warunki atmosferyczne.Robienie sobie diagnozy i aplikowanie sobie różnych leków(można było sobie nawet amputować kończynę).To było przegięcie.SiedzacyWKiblu - 2010-02-04, 19:14 Fakt co nie który zależało na prawdziwym realizmie.
Dodam ,że jeśli ktoś ukończył grę "Lost Patrol" mógł się nacieszyć czystym napisem gratulację.
Jednak co najważniejsze właśnie w tych napisach końcowy twórcy chcieli pokazać jaki koszmarem była wojna w Wietnamie.
To było celem tej gry.
Rzeczywiście...
Jak ci się rozbił Helikopter jakieś 150 km od twojego obozu nic dziwnego ,że twojej szanse na dotarcie tam są małe .
Zwłaszcza jeśli jesteś we wszechświecie gdzie wszyscy żołnierze mają złamane nogi lub są ranni.
...ktoś zeświruje ,albo skończy się żarcie lub spotkasz chińczyków...albo najlepsze przed jakąś wioską otrzymałem fajną wiadomość ,że wpadłem na pole minowe.
GAME OVERCidus - 2010-02-04, 20:03 Robienie w grach ekstra realizmu to tak poj***** pomysł, że... że w ogóle!
Po to są gry, żeby coś nie było do bólu realistyczne. Kto by chciał grać w coś takiego.
Podobno na tych starych konsolach były bardzo trudne gry. Nie wiem czy ktoś już pisał o recenzjach Angry Video Game Nerda. Te jego recenzje są są czasem bardzo zabawne. Moja ulubiona Gry biblijne Monac - 2010-02-05, 21:41 Syphon Filter 2, PSXowi wyjadacze może pamiętają. Ile to ja krwi sobie napsułem przy tej grze, niektóre checkpointy powtarzałem po 20 razy, były też etapy skradankowe i nieźle dawały w kość. Pamiętam, że baaardzo dużo czasu zajęło mi przejście tej gry, ale przeszedłem do końca.
Tomb Raider 2 na PSX to był hardkor, pamiętam misję we wraku łodzi podwodnej, trzeba było też pływać, a tlenu był na styk, ta gra była bardzo trudna, przeszedłem ją miesiąc albo i więcej.