Teraz pomyslcie o Silent Hill jak o prawdziwym miasteczku. Gdyby ono naprawde istnialo (oczywiscie pod inna nazwa). Jak sadzicie ktorego z Was by przyciagnelo do siebie ??Anonymous - 2008-01-16, 23:25 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 2:08 pm Temat postu:
Mnie chyba tez; zreszta znajac siebie sam bym tam wlazl :twisted: Oczywiscie zakladajac ze wiedzialbym wczesniej o SH Chociaz wystarczylo by mi to ze bym slyszal tylko co nie co o tym miasteczku - oj z moja ekipa kumpli bysmy tam narobili ... mgly ... zielonawej wawmaster - 2008-01-16, 23:33 Puty, a ja patrzyłem na to z troche innej strony :razz: hmmm Jakimś strasznym grzesznikeim to ja nie jestem, ale myśle ze takie misteczko by mnie przyciągneło, ale bardziej z ciekawości, chociaż z drugiej strony... ciekawość to pierwszy stopień do piekła....kurde może cos w tym jest ;|Anonymous - 2008-01-16, 23:34 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 4:02 pm Temat postu:
Mnie siedzenie z Lukiem, oglądanie dziewczyn na scenie i popijanie piwa w Heaven's Night . Anonymous - 2008-01-16, 23:36 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 6:04 pm Temat postu:
Mnie? Pewnie tak, a nawet jak nie, to sama bym pojechala, bo szukam nowych wrazen Anonymous - 2008-01-16, 23:38 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 9:42 pm Temat postu:
mysle ze nawet gdyby ktos zamknal mnie w domu jak henryiego w SH4 to i tak cos by mnie tam wciagnelo tak ze bym uciekl oknem tylko po to zeby wsiasc w auto i jechac z mapa do SH ...ale generalnie to czy nie jest tak ze od dawna to SH mieszka w naszych umyslach?? :razz: pozdroAnonymous - 2008-01-16, 23:39 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 9:54 pm Temat postu:
a ja neiwiem sam czy by mnie rpzycągneło
musiałbym pomysleć za co
ale chyba niema takiej rzeczy
no chyba, że sam o tmy jeszce niewiem Konjad - 2008-01-16, 23:40 Wysłany: Pią Gru 10, 2004 9:56 pm Temat postu:
Szczerze mówiąc to nigdy nie chciałbym się tam znaleźć. Gra to gra... Lubię się bać. W niej mam umiejętności które pomagają mi przeżyć. W realnym życiu wątpie by ktokolwiek przeżył bliższe spotkanie z takim np.: PH. Kiedy patrzymy na ten koszmar z boku, mówimy że chcielibyśmy się tam znależć z tego lub innego powodu. Ale w rzeczywistości... Nie miałbym odwagi stąpać po ulicach Silent Hill. Kiedy tylko ujrzał bym pierwsze monstrum... Wole nie myśleć co by się ze mną działo.... Wszyscy lubimy koszmary... Dotąd aż one nie dotkną nas lub kogoś nam bliskiego...Anonymous - 2008-01-17, 00:22 Wysłany: Czw Gru 30, 2004 12:56 pm Temat postu:
JA to byś się znalazł w SH, jak zwykle przez moje super szczęście i wszechoebcny przypadek. Poszedłbym po chelb :razz: CIACH PRACH! Jestem w SH :razz: A do Havent's Nigt bym nie poszedł, tylko odrazu uderzał to szpitalnego pokoju w którym odpoczywa Maria ... no może potem bym do baru zaszedł na jakiegoś browara, po udanym wieczorze (ghe ghe)Anonymous - 2008-01-17, 00:23 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 9:48 am Temat postu:
tk, ale te manekiny malomowne... a z piramidkiem to bys nawet monologu niepoprowadzil :razz:Iron Savior - 2008-01-17, 00:32 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 3:06 pm Temat postu:
Mnie by wciagnelo, a jakby nie wciagnelo to sam bym tam pojechal z kims, bo sam bym sie bal :razz: A co do udanego wieczoru z Marycha... pomysl sobie... juz fajnie Ci jest prawie... jeb wypadaja drzwi, Pyramid zabija dzida Marie ktora sobie "na jezdzca" popelniala... i co zrobisz? R4Zi3L - 2008-01-17, 00:34 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 3:30 pm Temat postu:
Ja tam zgadzam się z Williamem. Można sobie mówić, że fajnie byłoby sie tan znaleźć ale sądzę, że gdybyście się naprawdę się tan znaleźli i mieli w swoich łapach pistolet, to jedyną rzeczą jaką byście zrobili byłby strzał w łeb.
Przecież wystarcz sobie pomyśleć, jak zachowuje się człowek po obejrzeniu naprawde dobrego horroru - porusza sie po ciemnym pomieszczeniu bardzo niepewnie, mimo że jest świadom tego, że nic w nim nie ma. Że to co zobaczył to tylko cała masa efektów specjalnych i że coś takiego w rzeczywistości nie istnieje. A jakbyście wiedzieli że to się dzieje naprawdę? Wątpię czy mielibyście odwagę otworzyć choćby jedne drzwi...Konjad - 2008-01-17, 00:45 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 5:53 pm Temat postu:
Moze i odwagi bysmy nie mieli ale ja bym nie popelnil samobojstwa. Why? Po prostu... to nie mialoby sensu.Anonymous - 2008-01-17, 00:47 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 6:37 pm Temat postu:
No samobójstwo to jest oczywiście jedno z wyjść, warianty mogą być inne. Po prostu strzał daje największą pewność uwolnienia się z koszmaru (chociaż w Silent Hill nic nie jest pewne). Mozliwe też że ktoś by znalazł odwagę ruszyć dalej. W końcu człowiek w sytuacjach kryzysowych zachowuje się naprawdę nieobliczalnie i być może strach stał by się mobilizatorem do działania.
Jednak sądzę, że albo by się sprawa skończyla zamobójstwem albo schowaniem się w jakimś kącie i oczekiwaniu na cholera wie co.Anonymous - 2008-01-17, 00:48 Wysłany: Nie Sty 23, 2005 8:11 pm Temat postu:
Zgadzam sie w 100 % z qdłatym, koszmar typu SH to nie jest coś co ludzka psychika mogła by bez problemu wytrzymać to nie jest jak zgaśnięcie światła na półpiętrze czy zgubienie się w lesie, to coś o wiele gorszego, ja sam gdybym się znalazł w takiej sytuaacj nie wiem czy nie dał bym sobie szota w łeb. Mysle, że to nie ma nic wspólnego z tym czy ktoś jest tchórzem czy nie, podczas 2 wojny światowej oficerowie, sami wszywali sobie kapsułki z trucizną bo chcieli się ustrzec przed torturami, kiedy zostali pojmani wystarczyło że nacisnęli mocno na nadgarstek i zgnietli tę kapsułkę, umierali w kilka sekund, a koszmar typu SH jest gorszy niż jakiekolwiek tortury, bo orócz na ciało(Potwory) działa takze na psychę( Towarzyszący ciągły strach)