Forum Silent Hill Page

Gry - Frustrująco trudne gry

StuntmanMikeL - 2009-12-04, 18:05
Temat postu: Frustrująco trudne gry
Jak w temacie - opiszcie gry, które wywołały u was szczególnie traumatyczne przeżycie, zostawiły trwały ślad na psychice, post-traumatic stress dissorder, shellshock, syndrom sztokholmski i takie tam, a wszystko przez to, że była frustrująco trudna. Nie zaszkodzi też opisać np. co konkretnie było w niej takiego denerwującego, czy to jakiś bug, kiepawe AI, oszukujący CPU, czy po prostu mamy platfusa i nie umieliśmy w coś grać.

Ja najwięcej dżojstików posłałem na tamten świat jeszcze grając kieeeeedyś dawno temu na Commodore 64. Jako, że nigdy nie umiałem zbytnio grać w platformówki, a na moje nieszczęście 90% gier na tej piekielnej maszynie były przedstawicielami tego gatunku, już za młodu wyrobiłem sobie odruchy bezwarunkowe takie jak: "pięścią w klawiaturę", tudzież "dżojstikiem o ścianę". Najbardziej pamiętnym momentem, jaki zapamiętałem spośród wszystkich tych przepełnionych gniewem chwil, był moment, kiedy grając w Wonderboya autentycznie wyłamałem całkiem solidny drążek z dżojstika gołymi rękoma. Inny dżojstik z kolei połamałem bodajże na Great Giana Sisters, gdzie złapałem za drążek i jąłem napierniczać resztą o ziemię niczym jaskiniowiec domagający się pożywienia.

Jeśli chodzi o te nowsze tytuły, to praktycznie połowa z nich zaczyna mnie denerwować w mniejszym czy większym stopniu, jednak spore ilości diazepamu, jak i wizyty u psychologa pozwoliły mi trochę opanowywać swój gniew, chociaż czasem zdaża się, że przypierniczę raz czy dwa w klawę, czy w biurko, co by sprzętu nie niszczyć. Jako, że nic szczególnego w sumie nie pamiętam, wymięnię te, w które ostatnio grywałem. Po pierwsze: Resistance 2. Nie wiem czy to ja nie potrafię grać w FPSy na padzie, czy tą grę robiła badna sadystów, jednak kiedy w ciągu jednej godziny granai widywałem ekran ładowania częściej niż samą grę, to poziom pary w piecu zaczynał być niebezpiecznie wysoki. Pewnie gdyby nie to, zę gra nie należy do mnie, to już dawo poleciała by na orbitę niczym Sputnik. No i po drugie: Motorstorm. Wyjątkowy przypadek, kiedy po kilku godzinach całkiem przyjemnej gry nagle trafia się na kretyńską trasę, gdzie nie dość, że choćbym strusie jajo zniósł to nie mogę wygrać, to jeszcze CPU w irytujący sposób zwyczajnie oszukuje.

To tyle na razie, no dalej, wyrzućcie to z siebie. ;P

Nazar - 2009-12-04, 18:37

Z ostatnich, w które grałem: końcowe wyścigi na autostradzie w NFS Undercover na Nintendo DS. Do tego inteligencja drużyny w SWAT 3, masakra ;D
Plazior - 2009-12-04, 18:54

Crash Bandicoot

/thread

Ta gra doprowadziła mnie do szewskiej pasji. Devlocka przypuszczam też. Naprawdę, system save pointów to jakiś był mało śmieszny żart, trzeba było przejść bonusowy etap by można było zasejwować. Do tego pod koniec gry nie dosyć że etapy były bardzo prze***** to na dodatek owe etapy bonusowe żeby, zrobić checkpointa były łatwe... Nie. Naprawdę jest to total hardcore, jak se przypomnę coś jeszcze to dam znać.

Oh wait...

FAR CRY! <Tu długi ciąg liter K, U i tak dalej> Jak tylko przypomnę sobie ten tytuł to już się frustruję. Brak słów. Nie mam pojęcia co oni sobie myśleli...

Forbidden Siren - Tu całkiem podobnie. Jeden mały błąd i sru... Godzina grania poszła się kochać. Ale dodawało to do napięcia, także jestem w stanie wybaczyć :)

Digital Devil Saga 1/2 - Podobnie jak wyżej tylko że z godziny robią się 2-3...

Bersek - 2009-12-04, 18:56

Shadow of the colossus gdy przechodziłem go za pierwszym razem. Ponad dwie godziny na liczniku po pokonaniu drugiego kolosa mówią same za siebie. Forbidden Siren 2, wiązanki jakie padały podczas gry zawstydziłyby nawet najgorszego dresa, a system odblokowywania misji zostawił trwały ślad na psychice i wk*rwiam się za każdym razem kiedy pomyślę o zagraniu w FS2. Haunting Ground, jakoś nie bawi mnie ciągłe uciekanie przed obleśnym niedorozwojem i ciągłe zaliczanie zgonów, widocznie za cienki jestem do tej gry. Większość FPS na multi, fakt, że muszę ćwiczyć godzinami, żeby nie być zabijanym przez jakiś gówniarzy, którzy oprócz danej gierki nie widzą życia, skutecznie zniechęca mnie do próbowania swoich sił z innymi. Takich gier znajdzie się od groma, ale na chwilę obecną nie potrafię sobie nic więcej przypomnieć.
Homik - 2009-12-04, 19:00

Zawsze bardzo się wkurzałem podczas wyścigów (np. Ridge Racer), gdy tuż przy mecie byłem wyprzedzany przez przeciwnika i traciłem pierwsze miejsce. Jednak najwięcej przekleństw leci podczasz sesji w PESa, gdy podczas stuprocentowej akcji mój strzał jest broniony. Po prostu bramkarze - cyborgi :lol:

A tutaj co mogą nerwy zrobić z człowiekiem :grin:

http://www.youtube.com/watch?v=ktiNEew9SlQ

Suavek - 2009-12-04, 19:06

Seria Devil May Cry. Nie jestem aż tak dobry w slashery tego typu - w jedynkę szło mi całkiem nieźle ale ostatecznie sobie z jakiegoś powodu odpuściłem. W trójce nie mogłem pokonać pierwszego bossa, a konieczność powtarzania całego poziomu przy porażce mnie zniechęciła wystarczająco. W Devil May Cry 4 całkiem ładnie sobie radziłem aż do pewnego momentu kiedy ginąć zacząłem wyjątkowo często - tu także sobie odpuściłem..

Zone of the Enders 2. Sama gra może nie była trudna, ale walki z bossami owszem. Jest to jedna z nielicznych gier, którą zmuszony byłem zacząć od nowa na niższym poziomie trudności, gdyż utknąłem na jednym bossie. Ale biorąc pod uwagę jak dobra jest to pozycja to wolałem przejść na Easy niż sobie całkiem odpuścić.

Star Trek Encounters - trudny głównie przez bugi i niedociągnięcia oraz mały margines błędu. Odsyłam do recenzji, którą kiedyś pisałem w Pathfinderze i na blogu.

Star Trek Tactical Assault - powody podobne jak wyżej, aczkolwiek nieco lepiej tu było jeśli chodzi o samą grę.

GTA: San Andreas - grę odstawiłem, gdyż nie mogłem sobie poradzić z pilotowaniem samolotu. Sterowanie jest tak beznadziejnie, że nie mogłem ukończyć nawet nauki pilotażu. A dodać muszę, że z takim Ace Combat problemów nie mam żadnych.

Burnout Revenge - nie wiem czy to wina telewizora czy co, ale wpakowanie się w jakiś miniaturowy filar czy sterczący blok jest tutaj częstym zjawiskiem. Co z tego, że można jechać swoim pasem taranując samochody, skoro gra nawet z tym jest trudniejsza od Takedown czy Dominatora.
Aha, ogólnie w serii burnout powszechne jest, że niezależnie od tego jak jedziemy, przeciwnik zawsze siedzi nam na karku. Wystarczy stłuczka przed metą i wyścig w pizdu.

Cytat:
na dodatek owe etapy bonusowe żeby, zrobić checkpointa były łatwe... Nie.
Można po Polsku? Bo próby przekładania popularnych na obczyźnie zwrotów niezbyt się sprawdza po naszemu (wnioskuję, że chodziło Ci o zwrot "blahblahblah... not!").

Cytat:
Digital Devil Saga 1/2 - Podobnie jak wyżej tylko że z godziny robią się 2-3...
Przecież save pointy tam są co krok, więc jaki problem?
Zaratul - 2009-12-04, 19:09

Bionic Commando Rearmed-było ciężko...czasami aż za bardzo ale grę ukończyłem.Najbardziej wnerwiałem się w tych sekretnych tunelach,takiej ilości bluzgów nie wypowiedziałem nigdy.
A tak ogólnie to jak gra jest frustrująca to ją po prostu wyłączam,po co psuć sobie nerwy. :)

Plazior - 2009-12-04, 19:18

Cytat:
(wnioskuję, że chodziło Ci o zwrot "blahblahblah... not!").

Dobrze wnioskujesz.

Suavek napisał/a:
Digital Devil Saga 1/2 - Podobnie jak wyżej tylko że z godziny robią się 2-3...
Przecież save pointy tam są co krok, więc jaki problem?
Granie w RPGi wolno mi idzie i czas szybko płynie. Także mimo tego iż save pointy są co rusz, mi mogło pójść daleko 2 godziny zabawy. Ale to także esencja gier Atlusa (np. Demon Soul's) także również do wybaczenia.

Suavek napisał/a:
Sterowanie jest tak beznadziejnie,

W mojej opinii jest to jedno z najlepszych sterowań wszech czasów. Problemów nie miałem żadnych. Wręcz przeciwnie, szybko je wymasterowałem. A i zrobienie wszystkich licencji na złoto nie sprawiło mi większych problemów.

Suavek napisał/a:
Zone of the Enders 2. Sama gra może nie była trudna, ale walki z bossami owszem.

A tu mnie Suavku, bardzo zaskoczyłeś. Bo większość opiera się na taktyce i strategi a nie wielka cześć na skillu. (no może trochę bardziej na ostatnim bossie) A z tego co wyczytałem z twoich postów to z taktyką i RPGami radzisz sobie całkiem nieźle.

Zaratul - 2009-12-04, 19:21

Plazior napisał/a:
RPGi


cRPG nie RPG.z cRPG te japońskie twory mają mało wspólnego.
Modków przepraszam za offtopa.

Suavek - 2009-12-04, 19:25

Cytat:
W mojej opinii jest to jedno z najlepszych sterowań wszech czasów. Problemów nie miałem żadnych. Wręcz przeciwnie, szybko je wymasterowałem. A i zrobienie wszystkich licencji na złoto nie sprawiło mi większych problemów.
No sterowanie jest tak "dobre", że samolot zamiast skręcać to spada. Używanie stateczników boli. Mówię o wersji na PS2. Próbowałem, ale po licznych upadkach sobie odpuściłem.

Cytat:
A tu mnie Suavku, bardzo zaskoczyłeś. Bo większość opiera się na taktyce i strategi a nie wielka cześć na skillu. (no może trochę bardziej na ostatnim bossie) A z tego co wyczytałem z twoich postów to z taktyką i RPGami radzisz sobie całkiem nieźle.
Oh doi...? Taktyki jest tam tyle co nic - nawet znając sposób na bossa cała reszta to odpowiedni timing i refleks. Nie mogłem sobie na normalu poradzić w środku gry z *mechem* (co by nie spoilerować), którego trzeba było chwycić aby *coś tam zmodyfikować* (też nie chcę spoilerować). Wiedziałem doskonale co i w jaki sposób trzeba robić ale zwyczajnie sobie nie radziłem. Na easy poszło o wiele zwinniej. Poza tym co ma ZOE do RPG?
Plazior - 2009-12-04, 19:30

Suavek napisał/a:
No sterowanie jest tak "dobre", że samolot zamiast skręcać to spada. Używanie stateczników boli. Mówię o wersji na PS2.
A to widzisz, trzeba wyczuć model latania i fizykę. Ano i jest bardzo intuicyjne. Ale na pewno się nie zgodzę, że jest złe.
Suavek napisał/a:
Oh doi...? Taktyki jest tam tyle co nic - nawet znając sposób na bossa cała reszta to odpowiedni timing i refleks. Nie mogłem sobie na normalu poradzić w środku gry z *mechem* (co by nie spoilerować), którego trzeba było chwycić aby *coś tam zmodyfikować* (też nie chcę spoilerować). Wiedziałem doskonale co i w jaki sposób trzeba robić ale zwyczajnie sobie nie radziłem. Na easy poszło o wiele zwinniej.

Oł siet. To chyba graliśmy w inne gry :lol: No fakt, gra bossowie też mają swoje momenty, ale jak z czymś miałem problem to z taktyką i planowaniem. Button-Mashing trzeba mieć chyba w genach :P Zwracam honor. A no i polecam Ci Suavku, Parrapa The Rapper i God Hand xD

StuntmanMikeL - 2009-12-04, 19:39

O, przypomnieliście mi. Seria Debil May Cry - ilekroć odpalałem którąś część, szybko wymiękałem. Zwykle z chęcią grywam w podobne nawalanki, jednak Capcom sobie pojechał z całą serią i zwyczajnie nie mogę zdzierżyć, gdy dochądzę do jakiegoś lapsiarskiego sub-bossa i właściwie juz moge załadować grę, bo nie mam energii.

Podobnie miałem z serią God of War, chociaż tutaj w zasadzie sytuację ratuje fakt, że gra wymaga od gracza czegoś więcej niż walenie z dyśki w pada, w celu wykonywania całkowicie losowych ciosów. Jakby się nauczyć wszystkich sposobów na każdego przeciwnika, to gra jest znakomita i daje niemało radochy, jednak nawet i wtedy momentami małem ochotę rozszarpać kabel zębami niczym pies laczki swojego pana.

Plazior napisał/a:
FAR CRY!

Racja, Far Cry to był jakiś obłęd, zwłaszcza gdzieś od połowy gry, kiedy pojawiały się te mutanty. Jeden fałszywy ruch i po zawodach, bo niektóre pokraki jednym ciosem kasowały cały pasek życia. Do tego dochodził brak quick save'a (pomysł wybitnie durny zważywszy na poziom trudności gry) i bugi ... Mimo wszystko grę miło wspominam, jak się uprzeć to jest do przejścia spokojnie, sam ją skończyłem ze 4 razy.

Nazar - 2009-12-04, 19:48

Far Cry frustrująco trudny? A może jakieś easy miałem ;D Co do mutantów, nie zapomnę, jaką miałem polewkę z ich tekstów. Raz się schowałem gdzieś, gdzie mnie nie mogli dorwać i zostałem zasypany tekstami w stylu:

"Masz przerąbane, koleś! Mam Twój numer!" ;D

Mi - 2009-12-04, 20:06

Forbidden Siren 2 - Zaczęłam 2 lata temu i utknęłam. Nie skończyłam do dziś.
Cloud - 2009-12-04, 20:11

w Far Cry'aja mi się wyjątkowo miło grało...ale to raczej w drugą część.
Jedyna taka gra z których pamiętam to bardzo popularny wśród moich roczników Counter-Strike 1.6. Nigdy bym nawet tego nie włączył gdyby nie lekcja informatyki, czekałem na kumpla to pozwoliłem sobie zagrać, to był błąd. Nie wiem jakim cudem, ale przebiegłem bardzo krótki odcinek trasy i widzę że moja postać leży na ziemi! za każdym padnięciem liczba klinęcia wzrastała, aż nauczyciel wyrzucił mnie z klasy... cóż, wszystko muszę zwalić na dzieło szatana-> Counter-Strike.

Wendigo - 2009-12-04, 20:30

Pierwsza część Commandos, w doszedłem bodajże do piątej misji, dalej nie umiałem, szwaby mają dobre spluwy, strzelają celnie, jest ich jak mrówek, wszczynają alarmy, itp. wszystkie powyższe czynniki sprawiły, że nie zdołałem zatrzymać hitlerowskiej maszyny terroru.
Jo-Jo - 2009-12-04, 21:44

Aj tam z tymi slasherkami - po prostu trzeba mieć skilla do takich gier...podobnie z crpgami, strategiami itd.

taktyczne jrpgi - gdybym miał tłumaczyć byłoby to kilkadziesiąt zdań siarczystego rantu ... po prostu do tych gier się absolutnie nie nadaje
Digital Devil Saga III: Nocturne - nie raz już tłumaczyłem, także tylko wspominam tutaj o tym tytule
większość przygodówek Sierry - nie dość, że są bogate w momenty w których blokujemy się na amen ( unwinnable ), to jeszcze równie obfite są w nieprzewidywalne chwile w których łatwo umrzeć ( co jest równoznaczne z game over, a w przygodówkach nie ma kontynuacji ... )
The 7th Guest - jedno słowo - puszki ( jeśli w tym momencie ktoś dostał spazmów/ataku padaczki/wyrwał wszystkie włosy z głowy/wsadził głowę miedzy pośladki/łyknął cyjanek/zaczął słuchać Vanilla Ice'a to znaczy, że ktoś w to już grał i doszedł do tej zagadki ...a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej ... )
Nocturne - dwa słowa - kamera i controlsy
Discworld 1 i 2 - zagadki są morderczo nielogiczne w iście Discworldowym stylu ( sam Pratchett się wypowiadał niezbyt pozytywnie ich temat )

...jestem święcie przekonany, że doświadczyłem większej ilości frustrujących gier/motywów, lecz niestety na chwilę obecną tylko tyle mi się przypomniało ...

Plazior - 2009-12-04, 21:52

Jo-Jo napisał/a:
Discworld 1 i 2 - zagadki są morderczo nielogiczne w iście Discworldowym stylu ( sam Pratchett się wypowiadał niezbyt pozytywnie ich temat )
Stul pysk. Stul pysk... I want to forget...

A co do tych slasherków to mnie rozbrajacie. Sorry że tak trochę po "was" (chociaż bardziej do Mike'a pije) pojadę. Czego wy oczekiwaliście od JAPOŃSKIEGO Slashera? Gdzie w GoWie to jest czysty button mashing + combosy to w takim Devil May Cry czy Ninja Gaiden to Perfect Timing i Maximum Skill. To nie wiem, nie czytaliście wypowiedzi? Rozumiem, że to może was przerasta, ale żeby zaraz że frustrująco trudny. O to praktycznie w Japońskich Slasherach chodzi. To tak jakby mówić iż nie lubicie Silent Hill bo jest straszny. No sorry.

StuntmanMikeL - 2009-12-04, 22:55

Sprawa jest prosta - nie umiem grać w to gówno, więc się wkurzam, a uczyć się nie będę bo i tak średnio przepadam za DMC i szkoda mi na to nerwów. Nie gadaj mi takich pierdów, bo nie mam czasu na Twoje wypady na miasto.
Plazior napisał/a:
Stul pysk. Stul pysk...

I sam się "stul", bo zaraz znowu sobie nagrabisz, a zapewniam Cię - tym razem Doxepine nie przyleci Ci na ratunek, dziecko.

Zaratul - 2009-12-05, 02:57

Jo-Jo napisał/a:
The 7th Guest - jedno słowo - puszki ( jeśli w tym momencie ktoś dostał spazmów/ataku padaczki/wyrwał wszystkie włosy z głowy/wsadził głowę miedzy pośladki/łyknął cyjanek/zaczął słuchać Vanilla Ice'a to znaczy, że ktoś w to już grał i doszedł do tej zagadki ...a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej ... )


Hehe pamiętam to! Po tylu latach nie wiem jak ale dalej tą zagadkę pamiętam z racji tego że tak jak mówisz była po prostu chora.Przesadzili z poziomem trudności.

Jo-Jo napisał/a:
Nocturne - dwa słowa - kamera i controlsy


Tu też się zgodzę.Gra była dobra ale była by jeszcze lepsza gdyby nie miała tych dwóch irytujących wad.

StuntmanMikeL napisał/a:
Sprawa jest prosta - nie umiem grać w to gówno, więc się wkurzam, a uczyć się nie będę bo i tak średnio przepadam za DMC i szkoda mi na to nerwów.


\Agree
To że nerdy grające tylko w jedną grę i pro wannabe gimnazjaliści twierdzą że tak ma być to nie znaczy że mają rację.Przecież po to jest stopniowanie trudności żeby gra była dla każdego.Może easy rzeczywiście niech będzie łatwy a nie cholernie trudny?

_Music - 2009-12-05, 09:37

Z jakoś frustrującymi grami się nie spotkałem, głównie dlatego że sam się nie frustruję- od gierki oczekuję rozgrywki, nie frustracji :]

Devil May Cry- b. ciężka, ale uwielbiam tą serię- absolutny no 1 dla mnie, z trójeczką na czele. Kpina, że potem w edycji specjalnej obniżono poziom trudności o 1 oraz dodano respawn, no ale była przystępniejsza dla innych przez to jak sądzę.
Jedynka fajna klimatycznie, ale systemowo nie tak piękna jak trójeczka (trudna, ale jest satysfakcja- dopiero na dmd wymiękłem w 3 etapie), czwóreczka systemowo też wspaniała, tylko nie tak fajnie trudna niestety (dmd do 16 etapu bodajże ukończone).
Zresztą:



Z innych gierek- wspomniany wcześniej Commandos; raczej gra logiczna nawet, chyba za młody wtedy do tego byłem, zatrzymałem się dośc szybko i "ni da się panie". Teraz jakbym do tego zasiadł, to byc może coś by ruszyło :]

Jeszcze mogę dodac Homeworld- gierka świetna, tylko operowanie tym wszystkich w prawdziwych 3 wymiarach, bez żadnej płaszczyzny sprawiało, że przy większych bataliach po prostu się gubiłem, a poziom trudności nie wybaczał tego, przez co w około połowie gierki niestety ją zarzuciłem.

Cloud - 2009-12-05, 09:53

Co do DMC. Ja ukończyłem trylogie, a zwiesiło mnie na edycji specjalnej i te gry ukończyłem z ogromem rzeczy do zrobienia na karku ;) .

Doszła jeszcze jedna z gier: Oddworld Abe's Oddysey.
Na jednym etapie gry chyba 20 razy padłem, sam nie pamiętam. Mimo wszystko Abe pamiętam na tyle dobrze że czasem śmiać mi się chce jak przypomnę sobie jak walił głową w mur i padał na glebe :D

Mi - 2009-12-05, 12:02

_Music napisał/a:
Devil May Cry- b. ciężka, ale uwielbiam tą serię

Oj tak, było trudno ale się opłaciło :) .

@Music_ ↓: zdezerterowałam xD.

_Music - 2009-12-05, 12:35

Kiedyś były nawet plotki o spin-offie DMC o nazwie Devils Never Cry z Vergilem w roli głównej, ale niestety najwyraźniej nic z tego nie wyszło.

Miho- to Ty nie na zajęciach? :]

morda_kapciu - 2009-12-18, 01:41

Wipeout 2097 na phantomie był trudny, bez opanowania tras do perfekcji, nie było mowy o doleceniu w całości do mety.

Pierwszy Devil May Cry był dosyć trudny, pamiętam, że za pierwszym razem zwykły pionek (Shadow) rozwalał mnie 2-3 atakami, potem nauczyłem się wszystkich schematów atakaów i grę bez problemu kończyłem na DMD z ocenami S.

Trzecia część i czwarta część są juz łatwiejsze, bo jest bardziej rozbudowany system walki i bez problemu mozna wykańczać przeciwników zanim upadną na ziemię, a przy opanowaniu jump cancela jest jeszcze łatwiej.

O dwójce lepiej nie wspominać, bo tam w ogóle można nie używać miecza, broń palna jest zbyt przepakowana i radzi sobie z każdym bez większego wysiłku.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group